Uważność. Prześlizgujemy się po ludziach, sprawach i rzeczach. Kto tak naprawdę, wie, na jakim świecie żyje! A my tu - okazuje się - uważności uczymy. Chłopak rozpoławia małą pomarańczę a sześć par oczu śledzi każdy ruch. Co jest w środku? Niby każdy wie, że białe pestki. Ale czy białe naprawdę? A ile ich jest? I po co tam są? Nauczycielka powoli otwiera czerwoną papryczkę. Dzieci zaglądają do środka. Ile nasion!
W południowej Abeokucie dzieci w klasie jest może pięćdziesiąt, może więcej. Uczymy nauczycieli pracy zespołowej - to nowa sytuacja. Zwykle wszyscy siedzą w stronę czarnej tablicy, na którą nauczyciel przepisuje podręcznik. Tym razem, pani Oluwabukola zsunęła ławki i dzieci siedzą w sześcio-, może ośmioosobowych zespołach. przed każdą drużyną owoc. Tu cytryna, tam jabłko, melon, papryka, papaja, awokado. Do każdego owocu w końcu dobierze się nóż, by uwolnić, ze środka małe, duże, białe, brązowe, pojedyncze lub liczne pestki. Uczniowie obserwują uważnie, dzielą się spostrzeżeniami.
W innej klasie rozgadane siedmiolatki w eksperckim tonie zauważają: “nasiona papai wyglądają jak bobki kozy!”
Druga część lekcji: dzieci wycinają z papieru elementy rośliny. Prawdziwe nasiona fasoli czekają na stole. Dzieci rysują i wycinają pszczołę. Nasionko ląduje na środku, potem wypuszcza papierowy korzeń, dalej łodygę i liść. Na papierowym kwiatku siada papierowa pszczoła. Kwiat spada, a w jego miejscu pojawia się strączek, a w nim rządek nowych fasolek. Dzieci układają roślinkę, przy okazji uczą się jak rozwija się fasola i po co jej liść i inne części.
Uważni obserwatorzy dostrzegają: roślina rośnie z jednego nasienia, a produkuje wiele.
Temat roślinny pojawia się w wielu klasach nigeryjskiego południa od Oyo i Ogun po Rivers. Na mój telefon codziennie spływa rzeka zdjęć.Tu zielone mundurki uczniów z publicznych szkół w Ogun, tam pomarańczowe stroje niskobudżetowej szkoły z Lagos. Różowe, liliowe, niebieskie. Na jednych zdjęciach ciemne klasy, drewniane ławki, na innym zdjęciu - w tle bananowce. Na krótkich filmach słychać szum wentylatorów. Jest gorąco. W szkołach często źródłem energii jest generator. Wiatrakom towarzyszy więc dudnienie silników.
Lekcja, cieszy się dużą popularnością. Sprawdza się robienie modeli - materiały są łatwo dostępne, a zadanie łatwe do wykonania. Nauczyciele dobrze czują się w roli animatorów takich aktywności. Dlatego z taką łatwością trafia do malutkich szkół niskobudżetowych we wszystkich stanach, do których udaje nam się dotrzeć, jak i w ogromnych szkołach publicznych w stanie Ogun, gdzie współpracujemy z lokalnymi władzami edukacyjnymi.
Potem druga część lekcji: dzieci wycinają elementy rośliny. A do tego mają prawdziwe nasiona fasoli. Rysują też i wycinają pszczołę. Potem mają ruchomy model: nasionko ląduje na środku kartki, potem wypuszcza papierowy korzeń, dalej łodygę i liść. Na papierow m kwiatku siada papierowa pszczoła. Kwiat spada, a w jego miejscu pojawia się strączek, a w nim rządek nowych fasolek. Dzieci układają roślinkę, przy okazji uczą się jej etapów rozwoju i funkcji poszczególnych części. Uważni obserwatorzy dostrzegają: roślina rośnie z jednego nasienia, a produkuje wiele.
Temat roślinny pojawia się w wielu klasach nigeryjskiego południa od Oyo i Ogun po Rivers. Na mój telefon codziennie spływa rzeka zdjęć. Tu zielone mundurki uczniów z publicznych szkół w Ogun, tam pomarańczowe stroje niskobudżetowej szkoły z Lagos. Różowe, liliowe, niebieskie. Na jednych zdjęciach ciemne klasy, drewniane ławki, na innym zdjęciu - w tle bananowce. Na krótkich filmach słychać szum wentylatorów. Jest gorąco. W szkołach często źródłem energii jest generator. Wiatrakom towarzyszy więc dudnienie silników.
Lekcja, cieszy się dużą popularnością. Sprawdza się robienie modeli - materiały są łatwo dostępne, a zadanie łatwe do wykonania. Nauczyciele dobrze czują się w roli animatorów takich aktywności. Dlatego z taką łatwością trafia do malutkich szkół niskobudżetowych we wszystkich stanach, do których udaje nam się dotrzeć, jak i do ogromnych szkół publicznych w stanie Ogun, gdzie współpracujemy z lokalnymi władzami edukacyjnymi.
Lekcję wymyśliła Sonia jako część projektu szkoleniowego. Zanim trafiła więc do dzieci, nauczyciele uczyli się na niej jak robić coś z niczego i jak zdobyć pomoce dydaktyczne na targu w drodze do szkoły.
Trwa ładowanie...