Owinięta w koc, w ciepłych filcowych kapciach prowadzę szkolenie w Nigerii. Za oknem wróble biegają po śniegu. Za oknem komputera - Lagos - 31 stopni Celsjusza (odczuwalna 37). Powietrze pomarańczowe od pyłu - nie smog a suchy pustynny harmattan, który kładzie na wszystko warstwę piachu. Rozwijamy zdolności komunikacyjne. Rysowanie na ślepo to zadanie, które wszyscy uwielbiają. Jena osobo trzyma obrazek, druga - kartkę i ołówek. Ta pierwsza opisuje, co widzi na obrazku, ta druga rysuje. Skupienie przekazywania-słuchania instrukcji. Salwa śmiechu, gdy porównują obrazek z rysunkiem. Rysowanie na ślepo - prosta zabawa, a uczysz się, że ho ho: o tym, że trzeba klarownie przekazywać informacje, o tym, że rysowanie jest przyjemne, o tym, jak ważna jest wyobraźnia. Na obrazku - deszcz. Deszcz dżentelmenów w melonikach, bo to senny obraz Rene Magritte’a.
Pyk pyk, wpadają kolejne zdjęcia, bo ludzie lubią pochwalić się swoją robotą. Najpierw się dziwią: jak to: mam rysować?! I rysują. Potem się dziwią i cieszą jak dzieci, gdy widzą obraz, który im opisałam. Ja też się cieszę jak dziecko. Bo ta radość uczenia się jest zaraźliwa. Ja nie widzę ich, oni nie widzą mnie, bo wszystko dzieje się w czacie na Whatsappie. A robota idzie, bo wszyscy jesteśmy wciągnięci. I o to między innymi chodzi w naszych treningach: prowadź lekcję tak, by uczniowie sami chcieli się uczyć. By czas im się nie dłużył, by rano nie mogli się doczekać, kiedy znowu znajdą się w szkole.
A to jest dopiero początek. Bo mój webinar ma zachęcić uczestników do udziału w całym programie szkoleniowym. W webinarze biorą udział właściciele małych i tanich szkół prywatnych. Jeśli im się spodoba, zapiszą do programu wszystkich nauczycieli.
Prywatna szkoła w Nigerii to bardzo często budynek przypominający stodołę, z przepierzeniami w środku, by jednocześnie mogło się uczyć 100 albo i 300 dzieci, od maluszków żłobkowych, po nastolatki. W szkole jest głośno. Gdy stoisz w drzwiach, słyszysz generator prądu i wentylatory. Słyszysz przynajmniej 4 różne lekcje. Słyszysz nauczyciela, który tłumaczy, słyszysz potem chór dzieci, które powtarzają za nauczycielem. Bo tak właśnie wygląda nauka w taniej nigeryjskiej szkole. Dzieci cały dzień siedzą w ławkach, czasem śpią, czasem błądzą wzrokiem po suficie, ożywiają się, gdy ktoś taki jak ja pojawia się w szkole i łamie codzienną rutynę. Próbuję wykorzystać sytuację i porozmawiać z dziećmi. Najpierw tylko chórem mnie witają, potem już gadamy. Uczą mnie jak powiedzieć “dzień dobry” w swoich rodzimych językach - czasem wychodzę z klasy z przywitaniem w pięciu językach. Siedzą w tych ławkach siedmiolatki, które wolałyby pobiegać za piłką, siedzą trzylatki i patrzą jak na tablicy nauczyciel rysuje auto - a przecież same wolałyby kredkami auto narysować.
Czy coś zmieni się w takiej szkole, gdy zaczniemy tam trening? Nie ma gwarancji, jest nadzieja.
Nauczyciele uczą się chętnie. Każde zadanie treningowe jest zabawą. Gdy coś nie wyjdzie, machają rękami i śmieją się głośno. I próbują jeszcze raz. Coś kliknie, coś ich zainspiruje, czegoś nowego spróbują. Zwłaszcza, że nauka oparta o aktywności leży w ich naturze. Są otwarci, spontaniczni i w naturalny sposób pracują w zespole. Hmmmm tak się zastanawiam, kto tu się więcej od kogo nauczy ….
Trwa ładowanie...