Spadochrony, spadochrony

Obrazek posta

Jestem z Bielska. Mieszkałam tam dawno temu raz po jednej, raz po drugiej stronie sportowego lotniska. Mała samoloty aeroklubu bielskiego często szumiały nad ogrodem. Za samolotem - szybowiec albo z samolotu - spadochrony. Nigdy sama nie spróbowałam. Teraz jednak odrabiam zadanie i wkładam do lekcji i szkoleń papierowe samoloty, spadochrony z serwetek. 

W Nigerii mamy teraz spadochronowy tydzień. Dobra setka szkół zgłębia temat oporu powietrza konstruując małe spadochrony z tego co tam znajdą pod ręką: sznureczków i woreczków albo kawałków wzorzystej ankary. Spadochroniarzem jest klamerka. Zajęcia wyciągają uczniów z ławek, nauczycieli zza biurek, a czasem - jednych i drugich - z budynków szkoły na podwórko.

Staramy się przygotować instrukcję do aktywności prosto i klarownie. Sprawdzamy je dokładnie i wielokrotnie, zanim dostaną ją setki nauczycieli. 

Jeśli chodzi o spadochrony, to osobiście zrobiłam wiele testów. Wycinałam kwadraty na czasze z serwetek i skrawków materiałów. Stawałam na stole, by zwiększyć wysokość spadania, wyrzucałam spadochrony przez okno. “Ludzikiem” była łyżka i długopis, zanim zdecydowałam się na klamerkę. 

Poprosiłam Samuela, miejscowego nauczyciela, by przetestował aktywności z dziećmi.  Pierwsza nauka - najbardziej dostępnym materiałem jest foliowa reklamówka, wprowadzam więc zmiany do scenariusza. 

Potem czyta to Sonia - krytycznie, wnikliwie. Poprawia, wycina, zmienia kolejność. Sonia pracuje bezpośrednio z facylitatorami i obserwuje wszystkie sesje szkoleniowe, więc wie najlepiej. Następnie, Sonia szkoli facylitatorów -  naszą dziesiątkę nigeryjskich trenerów. Trenerzy uczą się “by-doing”, więc mają wiele okazji do popełnienia błędów i tym samym  pokazania nam słabych miejsc. Poprawiamy.

I w końcu, pierwsza grupa ma szkolenie. Odbywa się ono w piątek, w tygodniu poprzedzającym główne dni szkoleniowe w kolejnym tygodniu, kiedy to we wtorek, środę i czwartek 12 grup treningowych, a w każdej około 10 szkół reprezentowanych przez kilku, kilkunastu nauczycieli wykona spadochrony lub inne zadania treningowe. Nauczyciele przywiązują sznurki do wyciętych kwadratów, drugi koniec przywiązują do klamerki. Spadochron gotowy. Teraz trzeba sprawdzić, jak to działa. Na telefon spływają mi zdjęcia i krótkie nagrania. Telefon co chwilę mi grozi: pamięć pełna, zaraz wszystko przestanie działać. Zanim je usunę z telefonu muszę powkładać do folderow i albumów. Nienadążam.

 

Wydaje się więc, że lekcja sprawdzona i poprawiona. A tu masz! Przyglądam się zdjęciom i co? Niektóre spadochrony spadają do góry nogami! Klamerka uderza w czaszę spadochronu i ten zamienia się w kulkę pędzącą w dół. Nie każda nauczycielka widziała spadochron. Prawie żadna nie widziała. Chwytają więc za klamerkę, a czasza spadochronu zwisa w dół. Poprawiamy. Szukam w internecie  krótkiego filmu pokazującego skok ze spadochronem. Trafiam na strony aeroklubu bielskiego - wszystko tam jak za dawnych czasów. A nauczyciele w Nigerii przy okazji skoku spadochronowego zobaczą podbeskidzkie pola, lasy i góry.

 

Zobacz również

Nauka poprzez śmiech
Od kuchni (eksperymentalnie)
Mniej gadania, więcej działania.

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...