Mniej gadania, więcej działania.

Obrazek posta

Konferencja dla szkół. Każdy specjalny gość - albo mówca, albo, ważna osoba - wywołani przez konferansjera, paradują przy dźwięku bębnów przez salę do stołu prezydialnego na scenie. Wchodzę i ja - mówca i gość zagraniczny. W audytorium - właściciele tanich szkół, nauczyciele i dzieci. Właściciele szkół i nauczyciele weszli na salę bez bębnów, każdy jednak na piersi jak order nosi znaczek WhyBlueSky, które to znaczki poprzedniego dnia otrzymali ode mnie. Dzisiaj inauguracja Stowarzyszenia Na Rzecz Potężnego Rozwoju Edukacyjnego w Ekiti. Wczoraj inauguracja programu szkoleniowego dla nauczycieli. Stąd znaczki. Dzieci na sali wypełniają krzesła, które inaczej byłyby puste. Stowarzyszenie dopiero raczkuje, więc tłumek niewielki. Dzieci później wystąpią dostarczając publiczności, prócz przemów, programu artystycznego.

Będę mieć swoje pięć minut, a nawet piętnaście. Co ja im powiem? Że bardzo się cieszę, że mogę tu być z nimi i że życzę im sukcesów w ważnej pracy. Prawda - cieszę się jak dziecko! 25 szkół w programie szkoleniowym - to połowa wszystkich stowarzyszonych szkół w Ekiti. Czyli dobrze.  I co dalej? Czy otwierać im oczy na te problemy, o których jeszcze nie wiedzą? Czy dolewać goryczy do mozołu codziennej użerki? Czy przytoczyć przykład na to jak szkoły nie uczą? Czy powiedzieć, że świat ucieka? Że marnują czas, talenty, zapał, naturalną radość dowiadywania się? Czy VIP-y mają usłyszeć, że w szkołach nie ma pieniędzy na podstawowe potrzeby? To akurat wiedzą - w odpowiedzi zawsze tak samo z uśmiechem rozkładają ręce i mnie pytają, czy mogę podarować wszystkim szkołom książki, pudełka z kredkami i plastelinę. 

Nigeryjczycy są urodzonymi mówcami. “Powiedz coś na zakończenie” mówi Samson, lokalny lider, do pierwszej z brzegu osoby, gdy zmierzaliśmy do finału spotkania. Madame w pomarańczowej sukience w ogromne wzory bierze mikrofon i ze swadą podsumowuje warsztaty, systemy edukacyjne nigeryjski i światowe, przyszłość światłą, która nas wszystkich teraz czeka. 

Potem kolejna osoba bierze mikrofon, by zaimprowizować modlitwę dziękczynną. Każde wydarzenie jest rozpoczęte i przypieczętowane modlitwą, czasem chrześcijańską protestancką, czasem muzułmańską. A na końcu wspólne amen. 

 

Ja też potrafię  rozkręcić się z gadaniem. Pewnego dnia w Port Harcourt tamtejsi liderzy uznali, nawet, że na mojej gadce można zarabiać i zaproponowali udział w wydarzeniach motywacyjno-religijnych. Wielkie banery w dużych miastach zapowiadają takie masowe wydarzenia. Ludzie to uwielbiają. Pastor albo mówca motywacyjny trochę ich połaja, wszyscy pospuszczają głowy, ale za chwilę wzniesie się na wyżyny pozytywnego myślenia, a wraz z nim cały tłum. Dzięki gadaniu-słuchaniu śmiertelnicy i grzesznicy zmieniają się w aniołów. Słuchacze słuchaniem  biorą lenistwo, gnuśność i opieszałość za frak i fora ze dwora. Naprawione. Przybij piątkę!! “Dołącz do nas, to się bardzo opłaca” kusili liderzy ze stanu Rivers. Są tacy właściciele szkół, którzy prowadzą różne biznesy. Szkoła zwykle nie przynosi profitów, ale tworzy okazje. Ściskają ręce to tym, to owym i otwierają się możliwości. Nie jeżdżę już do Port Harcourt. Może kiedyś. Uświadomiłam sobie, że jestem w końcu głosicielką aktywnych metod edukacyjnych: activity-based learning, w wolnym tłumaczeniu: mniej gadania, więcej działania. Wędzidło w usta więc i czas antenowy zamieniam na jeszcze jedną zabawę edukacyjną. 

Na konferencji zabiera głos Bukola Ladoja. Żona byłego gubernatora w jednym ze stanów. A być  “First Lady” lokalną to coś znaczy, nawet po latach. Bukola jest jednak nie tylko żoną. Jest również aktywistką edukacyjną. Prowadzi skuteczny program czytelniczy “jedna książka, jedno dziecko, jeden tydzień”. Jest też “matroną” Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Potężnej Edukacji. Nie patronką lecz matroną. Tak tu pięknie używają  feminatywów. Bukola potrafi się nosić jak madame - jak wszystkie dojrzałe Nigeryjki - ale na konferencji, biega w dżinsach, załatwia, łączy ludzi i wali do mikrofonu prawdą prosto w oczy. Tu anegdotka, tam połajanka, a na koniec zobowiązanie wszystkich do ciężkiej roboty. Tłumek konferencyjny porwany, na stojąco brawo bije aż podskakując. 

Bukola zrobiła całą robotę. Ja mogę sobie być babką od warsztatów. Mówię tylko, że w szkole chodzi o learning, a nie o teaching, żeby pamiętali, że szkoła to nie firma spedycyjna wysyłająca do uczniów towary-paczki wiedzy. Że muszą tę wiedzę zapakowaną razem z uczniami odpakowywać, z tych półproduktów w środku coś praktycznie przyrządzić, tak by było i strawnie, i pożywnie, i smacznie. I dziękuję. Umawiamy się na kolejne warsztaty we wrześniu.

 

Zobacz również

Spadochrony, spadochrony
Lekcja przyrody
Dziesiąta dziesięć, środa

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...