Jedną z lepszych lekcji, jaką dało mi życie, było zrozumienie tego, że nie ma co być na siłę w życiu innych ludzi.
Nie ma co włazić oknem, gdy zamknięte są drzwi.
Nie ma co stać pod tymi, ciągle zamkniętymi.
Zrozumiałam, że
jeśli coś będzie chciało być moim, to ja będę o tym wiedzieć.
Bo to moje szczęście
przyjdzie samo, nieproszone.
I zostanie.
Tak po prostu.
Będzie.
Bo będzie mu się chciało ze mną być.
Zrozumiałam też, że
jeśli ktoś mnie kocha, jeśli jest tak po mojej stronie, nie będę musiała pytać, czy tak jest.
Ja będę to wiedzieć.
Będę to czuć.
Bo w dobrych relacjach nie ma ciągłego przeciągania liny.
Nie trzeba toczyć żadnych wojen.
Zatracać się, by sprostać.
Zabiegać o każde słowo, gest czy obecność.
Stawać na głowie, by było dobrze.
W dobrych relacjach
po prostu jest dobrze.
Tak mimo wszystko.
Nawet, gdy trudno.
Nawet, gdy życie próbuje docisnąć.
Jest dobrze, bo dobra relacja nie łamie, a buduje.
Wspiera.
Ciągnie do góry.
Motywuje.
Dobra relacja
jest bezpieczną przystanią.
Jesteśmy w domu.
Tekst pochodzi z książki, która właśnie powstaje,
365 okazji, by być szczęśliwą.
Trwa ładowanie...