Bruksela mekką lobbystów!

Obrazek posta

 

 W Parlamencie Europejskim nie cichną echa katarskiego skandalu korupcyjnego. Pod lupę belgijskich śledczych i unijnych kontrolerów trafiają kolejni europosłowie i ich stowarzyszenia, jak "EU40" zrzeszające najmłodszych eurodeputowanych. Na jego czele kiedyś stała Eva Kaili, Greczynka odgrywająca główną rolę w katarskiej aferze łapówkarskiej. Część europosłów po tym skandalu wypisała się ze stowarzyszenia, reszta, czyli ponad 50 wciąż korzysta i uczestniczy z lobbyingowych eventów i kolacji, sponsorowanych między innymi przez informatycznych gigantów, jak Google czy Microsoft; firmy farmaceutyczne, Astra Zeneca czy Johnson and Johnson; albo chińskie przedsiębiorstwa, jak Huawei czy TikTok. Czy to legalne i etyczne? Jak można wpływać na polityków w Brukseli, która uchodzi przecież za stolicę europejskiego lobbyingu, pytam Margaretę Przybyłę, od 4 lat świadczącą tu usługi lobbysty.

"Lobbying w Brukseli jest takim naturalnym elementem procesu decyzyjnego. W Europarlamencie jest olbrzymia potrzeby wiedzy, ekspertyzy od przedstawicieli pracodawców, pracowników, przedstawicieli poszczególnych sektorów, bo tylko w ten sposób politycy są w stanie stworzyć prawo, które ostatecznie będzie dobrym prawem, będzie pomagało a nie szkodziło, nie utrudniało funkcjonowania" mówi Margareta Przybyła.

 

Margareta Przybyła

Na przekonywanie do swoich racji i wpływ na unijne prawo, ponad 25 tysiecy lobbystów pracujących na stałe w Brukseli przeznacza w sumie nawet 3 mld euro rocznie. Najwięcej bo 1/3 tej kwoty wydają giganci informatyczni, tuż za nimi sektor farmaceutyczny, finansowy czy energetyczny. 

Choć od lobbystów w Brukseli wymaga się działania zgodnie z kodeksami obowiązującymi w Parlamencie czy Komisji Europejskiej, to co jakiś czas na światło dzienne wychodzą skandale korupcyjne z udziałem "rzeczników interesu" i reprezentowanych przez nich firm, organizacji czy państw. Najgłośniejszy do czasu ostatniej katarskiej afery, był skandal łapówkarski z 2011 roku. Brytyjscy dziennikarze dokonali wówczas prowokacji i podszywając się pod lobbystów proponowali europosłom nawet 100 tys euro w zamian za wprowadzenie poprawek do dyskutowanych w Europarlamencie unijnych regulacji finansowych. Na łapówki skusiło się 3 eurodeputowanych, jednocześnie byłych ministrów Austrii, Rumunii i Słowenii.

"Lobbying jest takim sektorem, gdzie jest przestrzeń do nadużyć, bo sprzedaje się możliwość wpływu na to jak prawo będzie wyglądało w przyszłości. W każdym zawodzie pojawiają się błędy, są ludzie którzy nie działają zgodnie z  etyką" przyznaje Przybyła. 

Po skandalu z 2011 roku zaostrzono zasady spotkań polityków i urzędników z lobbystami w Brukseli. Tylko ci zgłoszeni w unijnym rejestrze od tej pory mogą spotykać się z unijnymi komisarzami i wysokimi rangą urzędnikami, a informacje o ich spotkaniach muszą być powszechnie dostępne.

"Od kilku lat funkcjonuje Europejski Rejestr Transparentności, w tym rejestrze zarejestrowani są lobbyści, organizacje działające na rzecz reprezentowania swoich interesów. Na dzień dzisiejszy to 12 tys podmiotów. Rejestracja nie jest obowiązkowa, ale wiąże się z przywilejami, na przykład mam przepustkę do PE i mogę tu wejść o każdej porze dnia. Tylko podmioty zarejestrowane mogą być zapraszane na wysłuchania w PE, odbywać spotkania z urzędnikami KE. Teraz po aferze katarskiej są dyskusje, by jeszcze bardziej zaostrzyć te przepisy. Jesteśmy coraz bardziej sprawdzani i dobrze" przekonuje polska lobbystka.

Sprawdzani są też kolejni politycy i urzędnicy, którzy mogli być zaangażowani w katarską aferę, największy skandal łapówkarski w historii Parlamentu Europejskiego. Grecką eurodeputowaną, Evę Kaili i jej wspólników belgijskie władze oskarżyły o członkostwo w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy  i przyjęcie ponad 1,5 mln euro łapówek od władz Kataru za reprezentowanie interesów kraju w Brukseli. "Katargate" podkopał wiarygodność Parlamentu Europejskiego, dlatego jego Przewodnicząca, Roberta Metsola nie przebierała w słowach mówiąc o korumpowaniu europosłów.

Roberta Metsola

"Parlament Europejski został zaatakowany, europejska demokracja została zaatakowana, nasze otwarte, wolne, demokratyczne społeczeństwo zostało zaatakowane. Tych wrogów demokracji którzy w już samym istnieniu tego Parlamentu widzą zagrożenie, nic nie zatrzyma. Ci złośliwi gracze, działający na rzecz autorytarnych reżimów w państwach trzecich posłużyli się naszymi organizacjami pozarządowymi, związkami zawodowymi, obywatelami, asystentami, europosłami  - by wpływać na nasze procesy demokratyczne, ale ich złowrogie plany poniosły fiasko" grzmiała z mównicy szefowa PE, Roberta Metsola.

Po katarskiej aferze łapówkarskiej Europarlament zapowiedział zaostrzenie regulacji dotyczących lobbyingu. Do tej pory tylko szefowie komisji europarlamentarnych i europosłowie pracujący nad wspólnymi stanowiskami Parlamentu, czyli tzw. sprawozdaniami musieli informować o spotkaniach z lobbystami, teraz pod groźbą kar finansowych, taki obowiązek będą mieli wszyscy eurodeputowani bez wyjątku, a także ich doradcy, a nawet asystenci. Ci ostatni mają też zostać przeszkoleni, tak by nie bali się zgłaszania korupcji polityków, dla których pracują.

Europarlament ma lepiej monitorować nie tylko organizacje lobbystyczne, ale również przedstawicieli organizacji pozarządowych czy firm, które bezpośrednio zabiegają o wpływy u polityków. Europosłowie mają wreszcie dostarczać szczegółowe informacje na temat dodatkowych zarobków np. w konsultingu. Ograniczone mają być też możliwości pracy w lobbingu po wygaśnięciu mandatu europosła.

 

Eva Kaili

"Każdy miał poczucie, że może to w nas uderzyć rykoszetem. To co zauważyłam, to jest to, że teraz naprawdę sprawdzane jest to, czy podmiot jest zarejestrowany w rejestrze transparentności, tą zmianę zauważyłam, ale na ten moment na szczęście nie ma do nas jakiegoś większego dystansu. To jest bardzo istotne też dla podmiotów, które tu lobbują w Brukseli, by ten proces był transparentny. To były rzeczy regulowane, ale teraz są jeszcze bardziej regulowane" przyznaje Przybyła.

Najwięcej lobbystów mają Niemcy, Włosi i Brytyjczycy. Polskich lobbystów w Brukseli wciąż jest niewielu, a na zabieganie o interesy polskich firm i organizacji wydają kilkanaście razy mniej niż ich konkurenci z innych państw.

"Myślę, że cały czas to się poprawia, jest coraz więcej polskich firm, które są reprezentowane, coraz większa świadomość w Polsce, że należy być obecnym, trzeba być obecnym w Brukseli. Daleko nam do Niemiec, skąd jest tu kilka tysięcy rzeczników interesów. Coraz częściej jesteśmy obecni, wiemy jak to robić, ale nadal jest dużo do zrobienia" przekonuje polska lobbystka w Brukseli.

Posłuchajcie: 

 

 

 

 

 

 

Zobacz również

20 lat od podpisania traktatów akcesyjnych UE
UE ureguluje sztuczną inteligencję?!
Unia Europejska bez dymu? A Polska?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...