Newsletter o państwie i prawie [nr 16]
1. W czwartek (25.05) Sąd Najwyższy w składzie SSN Michał Laskowski (przewodniczący), SSN Eugeniusz Wildowicz (sprawozdawca) i SSN Paweł Wiliński uwzględnił kasację RPO prof. Adama Bodnara z dnia 28.07.2020 r. i ostatecznie po 90 latach uniewinnił polityków opozycyjnych oskarżonych i skazanych w tzw. procesie brzeskim (sygn. II KK 453/22). Sprawę tę przypomniał red. Adam Szostkiewicz: „Był to największy proces polityczny w Polsce międzywojennej, podręcznikowy przykład autorytaryzmu z wykorzystaniem władzy sądowniczej. Historia, przebieg i skutki tego procesu pozostają ostrzeżeniem na przyszłość. Liderów opozycji centrolewicowej aresztowano bez zgody sądu, oskarżono bez przekonujących dowodów o szykowanie zamachu stanu i skazano na kary więzienia od półtora roku do trzech lat. Część odbyła wyrok w ciężkim więzieniu w Brześciu nad Bugiem, część udała się na emigrację polityczną. Wśród tych drugich był działacz ludowy Wincenty Witos, trzykrotny premier w II RP, w tym podczas wojny polsko-bolszewickiej, słowem, wzór patrioty. Jego kolejny rząd upadł w wyniku zamachu stanu w 1926 r. inspirowanego przez Piłsudskiego, zmęczonego demokracją parlamentarną w ówczesnym wydaniu. W odpowiedzi na zamach majowy polscy socjaliści (kiedyś towarzysze Piłsudskiego w walce o niepodległość) i ludowcy stworzyli koalicję Centrolewu w obronie demokracji parlamentarnej. Obóz piłsudczykowski, nazwany potocznie sanacją (bo na wezwanie Marszałka chciał „uzdrowić” Polskę, lecząc ją przemocą z „anarchii”), podjął w początku lat 30. próbę rozprawienia się z Centrolewem, aby mieć pełną swobodę działania. Wśród skazanych na więzienie znalazła się grupa niezwykle zasłużonych działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej reprezentującej nurt socjalizmu niepodległościowego [w tym Stanisław Dubois, dziadek adw. Jacka Dubois, obrońcy SSO Igora Tuleyi przed Izbą Dyscyplinarną (obecnie Izbą Odpowiedzialności Zawodowej) – dop. BC] i działaczy trzech stronnictw ludowych o równie patriotycznym nastawieniu. Ich jedyną winą było w rzeczywistości to, że odrzucili politykę sanacji sterującej coraz wyraźniej ku rządom antydemokratycznym. Działo się to jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy i już za rządów faszysty Mussoliniego we Włoszech. Polityczna atmosfera w Europie mroczniała, wojna wisiała w powietrzu. Gdy wybuchła, elita sanacyjnej władzy opuściła kraj, by przegrupować na Zachodzie siły. Ówczesny prezydent RP objął amnestią skazanych w procesie brzeskim, co jednak nie równało się oczyszczeniu ich z zarzutów. W PRL o podjęciu sprawy nie mogło być mowy, gdyż Polska Ludowa w całości odrzucała politycznie i ideologicznie Polskę międzywojenną. Zarówno sanację, jak i ówczesną opozycję. PPS został rozbita, działała dalej na emigracji, w opozycji do PZPR część przedwojennych działaczy PPS, m.in. Józef Cyrankiewicz, sprzymierzyła się z komunistyczną PPR. Witosa, ciężko chorego, nowa władza „ludowa” próbowała pozyskać, by uwiarygodnić się w społeczeństwie. Witos odrzucił jednak te starania i wspierał Polskie Stronnictwo Ludowe pod przywództwem Mikołajczyka, przybyłego do kraju z Londynu. Wkrótce zmarł, ludowiec Mikołajczyk zbiegł z Polski w obawie przed aresztowaniem i procesem pokazowym, PSL zostało zlikwidowane i zastąpione lojalnym wobec PRL Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym. Do sprawy procesu brzeskiego powracano kilka razy po przełomie 1989 r. Witosowi po skazaniu odebrano order Orła Białego. W związku z amnestią order przywrócił mu prezydent Raczkiewicz, jednak insygnia przekazał rodzinie Witosa dopiero prezydent Komorowski. Próby uzyskania kasacji przedwojennych wyroków podejmowano na próżno. Były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar podjął kolejną próbę. Wystąpił o kasację do Sądu Najwyższego. Za umorzeniem wniosku był przedstawiciel obecnej Prokuratury Krajowej. Uważał, że sprawa jest jasna i zakończona. Jednak Izba Karna orzekła o kasacji wyroku sprzed niemal stulecia. Słusznie, bo nie chodziło tylko o całkowite, historyczne zadośćuczynienie moralne i prawne ofiarom procesu politycznego. Chodziło też o przestrogę przed wykorzystywaniem sądu w polityce i przed polityką nękającą przeciwników sądownie tylko za to, że są legalną, parlamentarną opozycją i mają inne od aktualnej władzy wyobrażenie o tym, jakiej polityki, jakich rządów, jakiego państwa Polska potrzebuje”. https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2023/05/26/hanba-brzeska/?fbclid=IwAR0JBkEujxuBOA_mGSxf4Vz7fRGX5BuezsgmEVyhchfk-lXrlT1qHa0OxfM Uzasadniając wyrok przewodniczący rozprawie SSN Michał Laskowski, który notabene w piątek (26.05) zakończył pełnienie funkcji Prezesa Izby Karnej SN [gdyż Prezydent Duda wybrał na to stanowisko neo-sędziego] , wskazał : „Ta sprawa powinna stanowić lekcję na temat roli prawa i sądów w państwie. I to lekcję nie tylko dla sędziów, ale także dla przedstawicieli władzy wykonawczej, ustawodawczej, dla nas wszystkich. Sprawa ta powinna stanowić przestrogę przed pokusą zwalczania przeciwników politycznych za pomocą instrumentów państwa i prawa. Podejmowaniu działań wbrew prawu i konstytucji dla poszerzania zakresu władzy. Poza sprawiedliwością i zadośćuczynieniem, choćby symbolicznym, skazanym w procesie, w tym właśnie wyraża się aktualność problematyki, której dotyczy dzisiejsza rozprawa. Dlatego orzeczono jak w sentencji”. https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8722948,proces-brzeski-zakonczyl-sie-po-90-latach-uniewinnienie-i-uchylenie-wyrokow.html?fbclid=IwAR2qicJLYkRFl3P8LhOK3x9zXXCupCXmBpYeeMen8CC7qFYEIWDZ2s6WKp4; Dziwi tylko, że Prokurator Generalny przez swojego przedstawiciela domagał się umorzenia sprawy, uznając, że nie ma problemu, bo tyle czasu minęło. Otóż nie, sprawiedliwość nierychliwa, a jednak nieunikniona, o tym Zbigniew Ziobro jako Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny powinien pamiętać każdego dnia. Więcej o procesie brzeskim https://www.adwokatura.pl/.../zdarzylo-sie-dzis-26.../ Kasacja RPO: https://bip.brpo.gov.pl/sites/default/files/Kasacja%20RPO%20w%20sprawie%20tzw.%20Procesu%20Brzeskiego%2C%2028.07.2020_0.pdf?fbclid=IwAR0fVVYicRxomDdEaJLUdxJe1FcL7tWu0lT5R_2kn0Vi2x74DF6_gubymrY .
2. Płynące z czwartkowego wyroku ostrzeżenie Sądu Najwyższego nie stało się przestrogą dla obecnego obozu rządzącego. Sejm odrzucił w piątek senacki wniosek o odrzucenie ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Oznacza to, że ustawa trafi teraz do prezydenta, który będzie musiał zdecydować: albo wyciągnie długopis, zamknie oczy i podporządkuje się Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz jego politycznym potrzebom, albo podejdzie poważnie do swojego zadania i stwierdzi coś, co widać na pierwszy rzut oka, że ustawa jest rażąco niekonstytucyjna. Wskazują na to liczne opinie prawne złożone w senacie do druku 955. https://www.senat.gov.pl/prace/opinie-i-ekspertyzy/?fbclid=IwAR36uT7k66MlBJONmbiMFiLUX3nAQhdVu7MykvvBJpNeG-GRlGB30rtR8tQ. Komisja ma być "tworem", łączącym funkcje sądu, prokuratury i służb specjalnych, co jest sytuacją nieznaną w praworządnym systemie demokratycznym oraz całkowicie niemieszczącą się w ramach polskiego prawa. Dziewięciu członków komisji (powoływanym i odwoływanym przez Sejm) miało by mieć prawo do zarządzania przesłuchań, przeszukań i inwigilacji; prawo do zwolnienia z tajemnicy radcowskiej, notarialnej, adwokackiej, lekarskiej czy dziennikarskiej, a także tajemnicy określonej, jako "tajna" czy "ściśle tajna" (z jednym wyjątkiem - nie może zwolnić duchownego z tajemnicy spowiedzi); prawo domagania się obowiązkowego stawiennictwa przed komisją, pod groźbą grzywny od 20.000 do 50.000 zł., a nawet przymusowego doprowadzenia zarządzanego przez prokuratora. Członkowie komisji mogliby w ramach tzw. "środków zaradczych” pozbawić osobę prawa do pełnienia funkcji publicznych przez nawet 10 lat czy zakazać dostępu do informacji niejawnych, co w praktyce oznacza niemożność sprawowania jakiejkolwiek funkcji rządowej czy kandydowania w wyborach. Mogliby wydać opinię, że dana osoba "nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym", co oznaczać by miało, że w opinii komisji nie wykazuje się "nieposzlakowaną opinią" i "nieskazitelnym charakterem", wymaganym m.in. wobec sędziów. Komisja miałaby mieć dostęp do dokumentów archiwalnych, zawierających informacje niejawne oraz te dot. tajemnicy przedsiębiorstwa czy nawet działań operacyjnych. Członkowie komisji pozostawaliby przy tym bezkarni, bowiem nie mieliby ponosić żadnej odpowiedzialności za swoją działalność, o ile będzie ona wchodziła w zakres sprawowania funkcji w komisji. Jeśli więc komisja kogoś bezpodstawnie oskarży i przedstawi nieprawdziwe hipotezy, nie będzie mogła być pociągnięta do odpowiedzialności karnej czy odszkodowawczej. od nałożonych przez komisję "środków zaradczych" nie będzie przysługiwało prawo do odwołania się. Prace komisji miałyby być głównie niejawne, co ograniczy udział dziennikarzy w rozprawach i kontrolowanie prac komisji. Przeciwnicy komisji uważają, że jest to prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami lub upokorzenie go w oczach wyborców - z tego powodu nieoficjalnie ustawa nazywana jest jako "Lex Tusk". Zgodnie z przepisami przedstawionymi przez Prawo i Sprawiedliwość, komisja ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce ma być organem administracji rządowej i prowadzić postępowania, by wyjaśnić przypadki "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla", którzy w latach 2007-2022 "byli pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów RP". Komisja ma rzekomo sprawdzić, czy podejmowane czynności urzędowe, wydawane decyzje administracyjne, zawierane umowy czy wydawane pieniądze publiczne były realizowane pod "rosyjskim wpływem". Zgodnie z tym zapisem, postępowanie komisji może objąć także: fundacje, stowarzyszenia, partie i każdego obywatela. Pierwszy raport komisji miałby zostać opublikowany 17 września – czyli tuż przed wyborami parlamentarnymi, w rocznicę zbrojnej agresji ZSRR na Polskę w 1939 r. Sprawę skomentowała m.in. red. Ewa Siedlecka, nazywając ustawę o komisji „(bez)prawno-moralnym potworem rodem z PRL” https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2213882,1,pis-przepchnal-w-sejmie-potwora-rodem-z-prl-byle-grillowac-tuska-co-zrobi-duda.read?fbclid=IwAR3jN12iLyaVcXvkZvt4-AmPoN240n2SOCZejOHWKm521Pq0Zm9b3zpPo. Konstytucjonalista, prof. UMCS Sławomir Patyra nazwał zaś ustawę „segregacyjną”, służącą zniszczeniu każdego, kto sprzeciwi się obecnej władzy. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/lex-tusk-zniszczony-zostanie-kazdy-kto-przeciwstawi-sie-obecnej-wladzy/lpgpjrm,79cfc278?fbclid=IwAR3wK0Sktnrh97uiVsYokm3cNu5YC1eznVMjLOOsBBmevXhMR-xPEJJ1AU4 .
3. Nie ustają ataki władzy na niezależne media. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak odwiedzili w sobotę województwo podlaskie, gdzie powstała zapora na granicy polsko-białoruskiej. Na konferencji prasowej w Kopczanach reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski, mimo wyłączenia mu mikrofonu, zadał pytanie Kaczyńskiemu o to, czy po odnalezieniu szczątków rakiety pod Bydgoszczą dopiero po czterech miesiącach, nadal ma on zaufanie do ministra Błaszczaka. Zapytał także, czy sam szef MON ma zaufanie do dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Tomasza Piotrowskiego. - Mikrofon jest wyłączony panie redaktorze, tak że proszę nie krzyczeć - powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek, mówiąc, że konferencja prasowa się skończyła. - Ale ja mogę odpowiedzieć - wtrącił Kaczyński. - Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony - to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga - traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej - powiedział, wskazując na Błaszczaka. W związku z wypowiedzą Kaczyńskiego redakcja TVN24 wydała oświadczenie: „Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania "przedstawicielem Kremla". To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań. W interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN”. https://tvn24.pl/polska/oswiadczenie-tvn24-po-slowach-jaroslawa-kaczynskiego-kolejny-atak-wladzy-na-niezaleznosc-mediow-7147373 Po wydaniu oświadczenia przez redakcję TVN24, rzecznik PiS - cytowany przez PAP - napisał, że słowa Jarosława Kaczyńskiego były opinią, do której prezes ma prawo jako obywatel, a pytanie dotyczące ministra Błaszczaka było atakiem i dezawuowaniem jego dokonań. Z apelem o nie podpisywanie ustawy, zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy prof. Paweł Chmielnicki z Uczelni Łazarskiego, który był gościem red. Wojciecha Tumidalskiego w programie „Rzecz o Prawie”: „Jako pana przyjaciel, przez pamięć o wspólnej pracy na UJ, proszę nie podpisywać tej ustawy. Ona jest kluczowa dla demokracji, bo wpływa na wybory. Jest drogą do zamachu stanu”. Jak wskazał naukowiec, ustawa nadała komisji kompetencje sprzeczne z konstytucją, bo sama komisja w dowolny sposób może określać cel swego działania i krótko przed wyborami będzie mogła faktycznie usunąć z życia publicznego kandydatów na posłów czy senatorów. https://www.youtube.com/watch?v=SbNcPt7be9I .
4. „Tak jak postawienie Przemysława Czarnka na stanowisku szefa resortu edukacji i nauki jest prowokacją i wyrazem pogardy wobec nauczycieli i akademików, tak utrzymywanie Mikołaja Pawlaka na stanowisku Rzecznika Praw Dziecka jest wyrazem pogardy wobec dzieci" – napisała w „Polityce” red. Joanna Cieśla komentując zatrważającą decyzje rzecznika praw dziecka, którego, podobnie, jak ministra edukacji i nauki zaniepokoiło, że dzieci LGBTQ czują się w szkołach bezpiecznie. Rzecznik zapowiedział w związku z tym kontrole w placówkach z czołówki Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+. Warto przypomnieć, że wyniki przeprowadzonego w tym roku po raz piąty Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+ są uzależnione wyłącznie od głosowania uczniów. Zainteresowani wchodzą na stronę maparownosci.eu i tam oceniają swoje placówki, odpowiadając na pytania dotyczące panującego w nich klimatu i podejścia. Dyrektorzy są nieraz zaskoczeni, że ich liceum czy technikum w rankingu w ogóle się znalazło. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2213886,1,pawlak-skontroluje-zbyt-przyjazne-szkoly-dno-ma-nieskonczenie-wiele-poziomow.read?fbclid=IwAR10fnmHbf7-zGxu17wHUcq1Jk6VYz8dBbO2rPTHrFcHUok3AvToZK3WPLQ Sprawę opisali też m.in. dziennikarze OKO.PRESS: https://oko.press/rzecznik-praw-dziecka-kontrola-szkoly-przyjazne-lgbt; https://oko.press/szkola-przyjazna-lgbt-kedzierzyn-kozle.
5. Podczas czwartego Szczytu Rady Europy w Reykjaviku, który rozpoczął się w maju podjęte zostały kluczowe decyzje dotyczące przyszłości tej organizacji. Uzgodniona została m.in. jej rola w kształtowaniu mechanizmów odpowiedzialności za zbrodnie wojenne popełniane przez wojska rosyjskie w Ukrainie, kwestie koordynacji działań agend zajmujących się ochroną praw mniejszości narodowych i etnicznych, temat walki z korupcją czy sposoby przeciwdziałania przemocy domowej. - Ten szczyt był bardzo ważny ze względu na to, że z punktu widzenia praw człowieka w Europie zaczęły się zarysowywać głęboko niepokojące tendencje - podkreślił prof. Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich, z którym w "Nowym Świecie po południu" rozmawiała Ksenia Maćczak. - Prawa człowieka są uniwersalne, ale ewoluują. Zmieniają się wraz ze zmianami naszej wrażliwości i dostrzeganiem przez nas nowych problemów. Prawa człowieka nie miałyby znaczenia, gdyby nie odpowiadały na bieżące wyzwania świata - tłumaczył prof. Adam Bodnar. - Deklaracja podpisana podczas szczytu Rady Europy w Reykjaviku w bardzo jasny sposób wypowiada się na temat odpowiedzialności Rosji za popełnione przez nią zbrodnie wojenne w Ukrainie - mówił prof. Adam Bodnar. - Dyskusji towarzyszącej szczytowi nie podlegały jednak tylko kwestie dotyczące tego, jak spowodować, by prawa człowieka były lepiej przestrzegane. Dotyczyły także najnowszych wyzwań, które stoją przed Europą, tj. nowych technologii i ich wpływu na człowieka, zmian klimatycznych czy ochrony praw socjalnych - tłumaczył. Całej rozmowy Kseni Maćczak z prof. Adamem Bodnarem można posłuchać tutaj: https://nowyswiat.online/decyzje-szczytu-rady-europy-a-system-ochrony-praw-czlowieka-rozmowa-z-prof-adamem-bodnarem. Rada Europy to międzynarodowa organizacja rządowa, skupiająca większość kraje Europy (za wyjątkiem Rosji, Białorusi i Kosowa), powołana do życia w 1949 roku. Jej głównym organem jest Komitet Ministrów, w którym zasiadają szefowie dyplomacji krajów członkowskich. Głównym celem organizacji, w myśl statutu, jest „osiągnięcie większej jedności między jej członkami, aby chronić i wcielać w życie ideały oraz zasady stanowiące ich wspólne dziedzictwo, a także by ułatwić ich postęp ekonomiczny i społeczny”. Wcześniejsze trzy szczyty Rady Europy odbyły się: w 1993 roku - w Wiedniu, w 1997 roku - w Strasburgu (który jest siedzibą organizacji) oraz w 2005 roku - w Warszawie. W majowym szczycie brał udział m.in. prezydent Andrzej Duda https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/sesja-otwierajaca-4-szczyt-glow-panstw-i-szefow-rzadow-rady-europy,68501 oraz Prezydent Wołodymyr Zełenski https://tvn24.pl/swiat/rada-europy-szczyt-z-udzialem-przywodcow-przemawiali-min-wolodymyr-zelenski-emmanuel-macron-7129516.
6. Profesorowie Maciej Gutowski z UAM w Poznaniu i Piotr Kardas z UJ, będący jednocześnie adwokatami wyjaśniają w „Rzeczpospolitej”, czego władza chce od nauki i dlaczego jej wolność jest ważna. https://www.rp.pl/opinie-prawne/art38508431-gutowski-kardas-czego-wladza-chce-od-nauki-i-dlaczego-jej-wolnosc-jest-wazna?fbclid=IwAR1vCkGVk21Q13nZKlt9Y__PFJETmkc5THiT7OpoF_7FwEPbXqk5aijrisM
Redakcja newslettera: adw. Beata Czechowicz
Trwa ładowanie...