Newsletter o państwie i prawie [nr 17]
1. 34 lata temu, 4 czerwca 1989 r., na mocy porozumień między władzami PRL a częścią opozycji odbyły się częściowo wolne wybory parlamentarne. Zwycięstwo „S” otworzyło nową epokę w najnowszych dziejach Polski oraz wpłynęło na proces upadku komunizmu w Europie Środkowej. 4 czerwca 1989 r. odbyła się I tura wyborów do Sejmu i Senatu. W wyborach do Senatu kandydaci Komitetu Obywatelskiego uzyskali 92 mandaty, strona koalicyjna ani jednego. Z kolei w wyborach do Sejmu „Solidarność” zdobyła 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci koalicyjni z 299 przysługujących im mandatów uzyskali zaledwie trzy. Natomiast na 35 kandydatów z listy krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej, tylko dwaj otrzymali ponad 50 proc. głosów, co zgodnie z ordynacją oznaczało, że pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą nieobsadzone. Wybory zakończyły się zwycięstwem „Solidarności”, którego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, lecz i stronę opozycyjną. Rozczarowaniem była stosunkowo niska frekwencja, która w zależności od regionu wynosiła od 71 do 53 proc. „4 czerwca 1989 r. był dla PZPR jak Grunwald. Po klęsce w tej bitwie zakon krzyżacki istniał, tak jak PZPR po 4 czerwca, ale czas jej życia był już liczony w miesiącach”. Kolejne tygodnie pokazały, że zwycięstwo „S” pozwoliło doprowadzić do powołania na stanowisko szefa Rady Ministrów Tadeusza Mazowieckiego. Ukoronowaniem zwycięstwa z 4 czerwca było uzyskanie przez premiera wotum zaufania: 24 sierpnia 1989 r. zdobył poparcie 378 posłów spośród 423 biorących udział w głosowaniu. Kilka tygodni później w krajach Europy Środkowej rozpoczęły się przemiany, które doprowadziły do upadku systemów komunistycznych. Za symboliczny początek Jesieni Narodów uważane są wybory z 4 czerwca 1989 r.https://dzieje.pl/aktualnosci/czesciowo-wolne-wybory-parlamentarne-zakonczone-zwyciestwem . W 34rocznicę tych wyborów, 4 czerwca 2023r. w Warszawie odbędzie się marsz opozycji demokratycznej. Polaków na marsz na 4 czerwca zaprosił Donald Tusk. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zapowiedział manifestację "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami". Ale szybko wydarzenie przestało być "marszem Donalda Tuska". Organizatorzy zapowiadają udział kilkuset tysięcy osób z całej Polski. Na marszu pojawią się ostatecznie politycy wszystkich partii opozycji demokratycznej i społeczeństwo obywatelskie. Tu najważniejsze informacje dotyczące Marszu 4 czerwca: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,29812728,marsz-4-czerwca-w-warszawie-informator-godzina-trasa-program.html#S.bauer-K.C-B.1-L.1.zw
2. 29 maja prezydent Andrzej Duda ogłosił, że podpiszę "lex Tusk". Podczas konferencji prasowej, bez możliwości zadawania pytań od dziennikarzy, Duda argumentował swoją decyzję. "Transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych ma dla mnie czołowe znaczenie. Opinia publiczna powinna sama sobie wyrabiać opinie na temat tego, w jaki sposób działają różni jej przedstawiciele" – mówił Duda. Powoływał się przy tym m.in. na komisję Rywina i przekonywał, że to dzięki publicznemu zbadaniu sprawy – przed kamerami, przy jawnych przesłuchaniach – opinia publiczna dowiedziała się o wielu patologiach toczących państwo. Jego zdaniem sprawy dotyczące kwestii publicznych powinny być rozpatrywane właśnie w taki sposób. "Ludzie mają prawo wiedzieć" – podsumował prezydent swoją decyzję. Jednocześnie, ze względu na "pojawiające się wątpliwości, Duda zapowiedział, że po podpisaniu ustawy skieruje ją do Trybunału Przyłębskiej, ale jedynie w trybie następczym. W takim wypadku ustawa po prostu wchodzi w życie po jej podpisaniu i opublikowaniu w Dzienniku Ustaw – a dopiero po rozprawie Trybunału może dojść do uchylenia zawartych w niej przepisów, czy to w części, czy w całości – o ile oczywiście TK postanowi tak w orzeczeniu. Skierowanie ustawy do Trybunału w trybie następczym w żaden sposób nie oznacza zawieszenia jej obowiązywania. Jeszcze tego samego dnia, prezydent podpisał ustawę i natychmiast ogłoszona została w Dzienniku Ustaw, wchodząc w życie. https://oko.press/prezydent-duda-lex-tusk . Podpisana przez prezydenta ustawa jest skrajnie niekonstytucyjna [pisaliśmy o tym szczegółowo w nr 16 Newsletter’a] , wprowadza standardy rodem z czasów stalinowskich, stąd prezydencki podpis wywołał falę krytyki. Naukowcy w swoich opiniach i oświadczeniach zmiażdżyli „lex Tusk”, nazywając ją „przykładem ustawowego bezprawia”. https://www.money.pl/gospodarka/naukowcy-miazdza-lex-tusk-to-przyklad-ustawowego-bezprawia-6904355448101792a.html . Głos zabrała Polska Akademia Nauk, ale też legalni sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. https://oko.press/sedziowie-tk-lex-tusk-oswiadczenie . Decyzję prezydenta krytycznie też ocenił prof. Jan Zimmermann, profesor prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim i były promotor Andrzeja Dudy: — Owszem, pan prezydent już wcześniej swoim działaniem łamał prawo, ale teraz postawił kropkę nad i, położył już swoją prezydenturę na łopatki. Myślę, że jest to najgorsza decyzja w jego całej prezydenturze. Wstyd mi, że mam takiego doktoranta — zdradził nam prof. Zimmermann.https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/naukowcy-staja-murem-za-profesorem-zaatakowanym-przez-ministra-czarnka/1ee2p0y,79cfc278?fbclid=IwAR2f4snduWYt38K6v-F5RJmfCx2hG_1Gp_NDKR7Tdp8xI_3yeiLQjha3Bkw Na ustawę zareagowali także Amerykanie: „Stany Zjednoczone i rząd USA podzielają obawy związane z ustawami, które mogą pozornie pozwalać na zmniejszanie zdolności osób głosujących, poza jasno określonym procesem w niezawisłym sądzie” — powiedział na antenie TVN24 ambasador USA w Polsce, Mark Brzezinski. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/amerykanie-reaguja-na-lex-tusk-ambasador-brzezinski-o-obawach/x2rfqyy . Ostro zareagowała też Komisja Europejska. Z dnia na dzień Parlament Europejski zwołał nadzwyczajną debatę na temat łamania praworządności w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem prawa powołującego komisję do badania wpływów rosyjskich. W środowy wieczór stanowisko KE przedstawił Didier Reynders, komisarz ds. sprawiedliwości. Belg nie zawahał się przed krytyką polskiego prawa, co jest precedensem, bo Bruksela nigdy tak szybko nie reaguje na inicjatywy legislacyjne w państwach członkowskich. https://www.rp.pl/polityka/art38554531-mocna-reakcja-unii-europejskiej-na-lex-tusk . Po fali krytyki w piątek 2 czerwca 2023 Andrzej Duda zapowiedział nowelizację ustawy powołującej komisję do spraw zbadania rosyjskich wpływów w Polsce, którą sam w poniedziałek (29 maja) podpisał i która – bez vacatio legis – weszła już w życie.https://oko.press/lex-tusk-duda-odkreca-to-co-sam-zakrecil . Red. Żaneta Gotowalska – Wróblewska z Wirtualnej Polskiw komentarzu do propozycji znowelizowania ustawy podpisanej przez PAD klika dni wcześniej : „Obawiam się, że prezydent Andrzej Duda stał się bohaterem swojego starego tweeta sprzed 11 lat: „Ludzie, ten facet podpisuje codziennie dokumenty decydujące o naszej przyszłości, a ich nie czyta. Ratuj się, kto może ! Łódź bez sternika!”https://tvn24.pl/go/programy,7/tak-jest-odcinki,10840/odcinek-2170,S00E2170,1081514 . Profesor Mirosław Wyrzykowski zaś na wieść o prezydenckiej propozycji znowelizowania „lex Tusk” gorzko zażartował : „PAD podpisał ustawę o komisji rosyjskiej ponieważ wiedział, że jest rażąco niekonstytucyjna. Miał jednak wątpliwości czy wszystkie przecinki i średniki są zgodne z konstytucją więc skierował ustawę do Trybunału. Po głębokim namyśle uznał, że średniki są zgodne z konstytucją, wiec zgłosił nowelizację ustawy”.
3. Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej dał prezydentowi Andrzejowi Duda absolutne i przez nikogo niekontrolowane prawo do wyłączania spod karalności kogo chce. Może z tego prawa skorzystać, kiedy chce. Bo według TK nic i nikt go ogranicza. Prezydent podejrzanych o popełnienie przestępstw może ułaskawić zaraz po postawieniu zarzutów karnych w prokuraturze, po nieprawomocnym wyroku sądu lub po prawomocnym wyroku. To bardzo groźna dla państwa decyzja TK Przyłębskiej, bo przy złej woli prezydenta Andrzeja Dudy może storpedować w przyszłości rozliczenie obecnej władzy z różnych afer i nadużyć. Prezydent, powołując się na tę decyzję, w każdej chwili będzie mógł przerwać ściganie kogo chce i dożywotnio zapewnić mu wyjęcie spod karalności. Taką decyzję TK wydał na kanwie rzekomego sporu kompetencyjnego pomiędzy Sądem Najwyższym a prezydentem, który dotyczy granic prawa łaski prezydenta. Spór został jednak wykreowany przez władzę PiS tylko po to, by zablokować osądzenie przez SN byłego szefa CBA, a obecnie ministra spraw wewnętrznych i wiceszefa PiS Mariusza Kamińskiego. Rozprawa w TK dotycząca granic prawa łaski prezydenta zaczęła się w piątek 2 czerwca 2023 roku, w samo południe. Prowadziła ją Julia Przyłębska, sprawozdawcą był Stanisław Piotrowicz. Udział w rozprawie wzięła też była posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, choć była przesłanka, by ją wyłączyć. Pawłowicz na potrzeby procesu karnego Mariusza Kamińskiego wydała opinię prawną. Ale nikt jej nie wyłączył, bo wtedy brakowałoby 1 osoby do pełnego składu. Były Marszałek Sejmu chciał, by TK rozstrzygnął, czy prawo łaski prezydenta określone w artykule 139 Konstytucji i w artykule 144 ustęp 3 punkt 18 jest wyłącznym prawem prezydenta i wykonuje je samodzielnie. Czy też musi współdziałać z innymi podmiotami, w tym z SN. Kuchciński chciał też, by TK rozstrzygnął, czy SN ma prawo kontrolować sposób wykonania prawa łaski przez prezydenta. O godzinie 15.20 Trybunał Przyłębskiej wydał decyzję. Nie było zaskoczenia. Decyzja jest po myśli władzy, co jest już częstą praktyką w tym organie, który nie liczy się jako poważny sąd konstytucyjny. A jego decyzje wydane z dublerami nie mają prawnego znaczenia. TK uznał, że prezydent ma wyłączne prawo łaski, które nie podlega niczyjej kontroli. Jego decyzje są ostatecznie i niepodważalne. A SN nie ma kompetencji, by to prawo oceniać. Zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów Piotr Pszczółkowski i Michał Warciński. Decyzję TK uzasadniał Stanisław Piotrowicz. https://oko.press/tk-przylebskiej-dal-bezkarnosc-politykom-pis-prezydent-nad-sadami-moze-ulaskawiac-swoich. Decyzję TK skomentował w TVN24 prof. Marcin Matczak: „Dzisiaj właściwie trybunał powiedział, że nie tylko można dać rozwód narzeczonemu, ale tak naprawdę można awansem dać rozwód wszystkim, którzy o ślubie nawet nie myślą (…) Trybunał dziś powiedział, że nikt i nic nie może ograniczać prezydenta w jego decydowaniu o prawie łaski. W związku z tym jutro prezydent może ułaskawić wszystkich członków partii PiS, zarówno od przestępstw przeszłych, jak i przyszłych, bo to jest taka argumentacja. Ona jest kompletnie nielogiczna. Tymczasem jest do dyspozycji całkiem logiczna interpretacja, którą trybunał normalny by podjął. Proszę zobaczyć, to jest tak naprawdę spór władz: sądu (trzecia władza) i prezydenta (druga władza). Normalnie konstytucja już rozstrzyga ten konflikt. Ona mówi tak: sąd zajmuje się sprawą od oskarżenia do prawomocnego skazania. To jest jego pole bo to jest wymiar sprawiedliwości. Jak kończy swoja robotę, to wtedy wchodzi prezydent i ułaskawia. Trybunał dzisiaj powiedział, że sąd wszedł w kompetencje prezydenta. Nie! To było odwrotnie. To prezydent wszedł w kompetencje sądu. Jak ułaskawiał, to powiedział : „ja chce uwolnić sąd od tej sprawy”. Ale prezydent nie jest od tego, aby uwalniać sąd od sprawy. On jest po to, aby pozwolić sądowi osądzić, bo to jest wymiar sprawiedliwości , a następnie – jeżeli ma powody – to może ułaskawić po skazaniu prawomocnym. Ale tu nie miałoby to żadnego sensu, dlatego że politycznie nie miałoby to dla PiS znaczenia. Dlatego taka była decyzja prezydenta i dlatego taka była decyzja trybunału konstytucyjnego, co potwierdza tezę, że prawo w ogóle nie ma żadnego znaczenia (…). Chodzi tylko o to, aby politycznie było to korzystne dla partii rządzącej”. Warto też zacytować fragment uzasadnienia wyroku prawdziwego TK z 19 lipca 2005 r., sygn. K 28/04: „Istota władzy sądowniczej w sensie konstytucyjnym zakłada, że jest ona wykonywana przez sądy jako organy jurysdykcyjne. (…) Nie może tu być mowy o żadnych odstępstwach od zasady podziału władz, które dawałyby władzy ustawodawczej czy wykonawczej prawo do rozstrzygania indywidualnych spraw typu sądowego. (…) Należy stwierdzić, że odrębność władzy sądowniczej przejawia się w jej szczególnych kompetencjach, polegających na sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Podział władz nie eliminuje jednak powiązań między władzami. Sędziów powołuje Prezydent, jako organ władzy wykonawczej, a Minister Sprawiedliwości sprawuje nadzór administracyjny nad sądami powszechnymi. Podstawy działalności sądów stanowią akty parlamentu, a więc władzy ustawodawczej. Wskazane powiązania nie mogą naruszać odrębności władzy sądowniczej, co oznacza, że pozostałym władzom nie można powierzać wymiaru sprawiedliwości".Argumentacja TK Julii Przyłębskiej jest nieprzekonywująca. Warto, dla porównania, zestawić ją z merytorycznymi i nie pozostawiającymi wątpliwości prawnych pisemnymi motywami uchwały SN z dnia 31 maja 2017, w której SN uznał za niedopuszczalne stosowanie przez PAD prawa łaski przed prawomocnym rozstrzygnięciem sądu. http://www.sn.pl/.../orzec.../orzeczenia3/i%20kzp%204-17.pdf
4. Trzech sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego zrezygnowało z funkcji przewodniczących wydziałów na znak protestu przeciwko wyborowi na prezesa tej Izby sędziego Zbigniewa Kapińskiego. Rezygnację złożylisędziowie Jarosław Matras, Waldemar Płóciennik i Tomasz Artymiuk, jeszcze na ręce dotychczasowego prezesa Michała Laskowskiego, przed zakończeniem jego kadencji na tym stanowisku. - Wybór ten, co do którego nie miałem od początku żadnych wątpliwości od momentu zgłoszenia kandydatury, uniemożliwia przeze mnie pełnienie w dalszym ciągu pełnienie funkcji prezesa wydziału – wyjaśnia sędzia Matras. – Dotychczasowe funkcjonowanie Izby Karnej w zakresie wyborów kandydatów na stanowisko prezesa opierało się na zasadzie, w której proponowani byli jako kandydaci na Prezesa Izby ci sędziowie Sądu Najwyższego, którzy zarówno przez staż, jak i orzecznictwo w tej Izbie, ale również szacunek jaki uzyskiwali w efekcie swojej pracy – stawali się pierwszymi wśród równych i z tego powodu godnymi do piastowania tej funkcji – dodał sędzia Matras. Wcześniej nie zdarzało się, aby ktoś zgłaszał swoją kandydaturę na taką funkcję zaledwie po kilku miesiącach od uzyskania nominacji na sędziego Sądu Najwyższego, bez wymaganego autorytetu i szacunku uzyskanego swoją pracą. Jak wskazuje sędzia Matras, te kwestie nie były istotne dla wybranego kandydata, a co więcej „ proces wyboru był swoistą sztuką teatralną , wyreżyserowaną uprzednimi zmianami w ustawie o Sądzie Najwyższym”, której zakończenie było znane już w momencie obsady aktorskiej – podkreśla sędzia Matras.https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/rezygnacja-trzech-przewodniczacych-wydzialow-w-izbie-karnej,521505.html
5. „Za stawanie zawsze po stronie ofiar. Za upór, bezkompromisowość. Za postawę przy granicy z Białorusią. Za dawanie nadziei” Doktor Hanna Machińska została Człowiekiem Roku 2023 Gazety Wyborczej.https://wyborcza.pl/relacje/14,126862,29830861.html Warto przytoczyć całą wypowiedź Prof. MirosławaWyrzykowskiego, sędziego Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, byłego dziekana Wydziału Prawa i Administracji UW o Laureatce : - Moja przyjaźń z dr Hanną Machińską, Hanką, i jej rodziną, trwa od 50 lat. Znając ją tyle czasu, stwierdzam, że los nie rozdaje po równo. Jej dał z dobrze wykorzystanym nadmiarem odwagę. Hania robiła rzeczy, gdy one jeszcze nie były ani znane, ani tym bardziej modne. Pierwsze zajęcia dla studentów z ochrony środowiska poprowadziła w 1974 r. A w latach 90., gdy organizowałem konferencje na UW, to od niej wiedziałem, że musi być parytet wśród prelegentów, bo inaczej Hanka nie tylko nie wystąpi, ale w ogóle nie będzie uczestniczyła w konferencji. My się zgadzaliśmy co do konieczności tego parytetu, bowiem generalnie w kwestiach zasadniczych zawsze się zgadzamy. Tyle że ja byłem skłonny zważyć różne racje, np. to, że wtedy niełatwo było znaleźć tyle kobiet, bo ich zwyczajnie nie było w niektórych katedrach czy instytutach. A ona widzi takie sprawy pryncypialnie: „tak ma być". Zawsze stosowała regułę, którą pierwszy raz usłyszałem od prof. Ewy Łętowskiej, gdy była rzecznikiem praw obywatelskich, a mianowicie, że kobiety myją garnki, zaczynając od spodu. Co to znaczy? Że zabierają się za robotę porządnie, nie tylko tak, żeby lśniło z wierzchu. Przez większość życia zawodowego nie była osobą znaną szerokiej publiczności, choć robiła rzeczy zmieniające polską rzeczywistość. Zmieniła to dopiero altruistyczna postawa prof. Wiącka, obecnego RPO, który dobrowolnie postanowił okryć się niesławą, zwalniając Hannę Machińską z funkcji swojego zastępcy. Wcześniej po prostu robiła swoje, bez zabiegania o rozgłos. W czasach stanu wojennego była w grupie młodych naukowców, którzy regularnie przychodzili na rozprawy opozycjonistów, by ich wesprzeć. Chodziło o to, żeby usiąść w pierwszym rzędzie, patrzeć sędziemu głęboko w oczy. Żeby oskarżony wiedział, że nie jest sam i że na sali sądowej nie siedzą wyłącznie ubecy. I żeby sędzia wiedział, że podlega kontroli społecznej. Gdy w 1991 r. Polska weszła do Rady Europy, została pierwszym dyrektorem Biura RE w Warszawie. Dlaczego ona? W stanie wojennym młodymi naukowcami związanymi z Solidarnością interesowały się dwie grupy zawodowe: ubecy i zachodni dyplomaci. Jak ktoś się nie dał ubekom, to w zachodnich ambasadach wiedziano, z kim warto się spotykać. Gdy rozpoczęły się przemiany demokratyczne, Hania stanowiła osobowe zaplecze zmian. Jeśli miałbym wskazać trzy największe jej sukcesy z czasów prowadzenia Biura, na pierwszym miejscu byłaby organizacja szczytu Rady Europy w Warszawie w 2005 r., w czasach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i rządów Marka Belki. Był to trzeci szczyt RE od czasu jej powstania w1949 r. i fakt, że odbył się właśnie w Warszawie, miał znaczenie historyczne i symboliczne, był docenieniem naszej roli na arenie międzynarodowej po pierwszych latach demokratycznych przemian. Drugi sukces to szkolenia dotyczące praw człowieka organizowane przez Biuro dla sędziów, adwokatów i prokuratorów, które odbywały się przez ponad 20 lat, ich częścią były m.in. spotkania z sędziami z Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wychowane zostało całe pokolenie znakomitych prawników, znawców europejskiej konwencji praw człowieka. Tych szkoleń już nie ma, skończyły się wraz ze zwolnieniem Hanny Machińskiej przez MSZ ze stanowiska w 2017 r. Trzeci sukces to sieć kontaktów z najważniejszymi osobami w Europie i w Polsce zajmującymi się demokracją, rządami prawa i prawami człowieka, czyli triadą wartości europejskich. W ten sposób jest łącznikiem ludzi i idei. Numery telefonów i adresy mailowe najważniejszych ludzi w jej kalendarzu są efektem dziesięcioleci pracy, odpowiedzialności i osobistej atrakcyjności Hanny Machińskiej. Ma tę niezwykłą umiejętność kreowania platformy, by tworzyć sieci kontaktów. Także prywatnie. W naszej „rodzinie", czyli gronie przyjaciół, to ona najczęściej organizuje spotkania i skutecznie dba, żeby przy stole odbywała się jedna rozmowa. Nie ktoś z kimś na boku, ale wszyscy uczestniczą we wspólnym spotkaniu. Przy jej stole każdy uczy się lepiej słuchać. Duża część jej działalności to rzeczy, o których wie mało kto spoza najbliższego grona. Wiadomo, że jako zastępczyni RPO wizytowała areszty, zakłady karne, wchodziła w krąg policyjnych „kotłów", jeździła na granicę polsko-białoruską i polsko-ukraińską. Ale mało kto wie, że więźniarki z Lublińca przyjeżdżały do niej do domu. Zapraszała na kawę, rozmowę, dawała wsparcie. To były kobiety, które popełniły ciężkie i najcięższe przestępstwa. Ale wcześniej latami były ofiarami ciężkiej przemocy domowej, która doprowadzała je do koszmarnego finału. Tak jak nie wszyscy wiedzą, że w więzieniu na Rakowieckiej zorganizowała pokaz filmu o Irenie Sendlerowej, a potem rozmowę z osadzonymi. Widziałem, że niektórzy mieli łzy w oczach. Tylko ona wiedziała, jak przekonać komendanta więzienia, że takie niestandardowe działanie resocjalizacyjne jest właściwe. Nie musi się z kimś zgadzać co do formy protestu czy jego intensywności, żeby podjąć wysiłek w obronie jego praw. Mam tu na myśli np. niektórych aktywistów, znanych z demonstracji ulicznych, którym okazała pomoc wykraczającą daleko poza to, co było wprost wpisane w jej obowiązki zastępcy RPO. Pryncypialnie stawała po stronie praw danego człowieka. I ona nie prosiła o ich przestrzeganie przez władzę publiczną, ona tego żądała, wiedząc, że ma po swojej stronie konstytucję i międzynarodowe konwencje. Niełatwo byłoby zliczyć osoby, którym pomogła znaleźć lekarza, wsparła w chorobie. Nie mówię tu tylko o gronie bliskich. Jest człowiekiem instytucją. Zapewne trzy inne osoby umarłyby ze zmęczenia, robiąc połowę tego, co ona. Skąd ma siłę? Może jest tak, że im więcej energii się daje, tym więcej się też zwrotnie otrzymuje? Jej siłą, a zarazem wiarygodnością, jest to, że zawsze mówi jasno, bez względu na to, czy to się komuś podoba czy nie. Prywatnie też. Jednocześnie ma w sobie odpowiedzialność za instytucje, w których pracowała bądź pracuje. Dlatego opinia publiczna nie pozna kulis jej dymisji jako zastępczyni RPO w grudniu 2022 r. czy kulis próby odwołania jej wykładu na UW w styczniu 2023 r. Bo dla niej priorytetem nie są osobiste ambicje, priorytetem jest to, żeby społeczeństwo miało zaufanie do instytucji. Ponieważ to ma szanse przynieść wymierne rezultaty dla potrzebujących. Czy ma wrogów? Myślę, że jej postawa bywa trudna do zaakceptowania dla tych, którzy kierują się logiką własnej korzyści. Tyle że ona zawsze wygrywa. Jej wykład o prawach człowieka na UW miała obejrzeć grupa zebranych w auli uniwersyteckiej, a skończyło się tak, że był transmitowany na żywo przez TVN24. Nie jest łatwo odmówić jej prośbom czy sugestiom. Jeśli bierze za telefon, dzwoni do adwokata i mówi, że trzeba daną sprawę wziąć pro bono, to rozmówca wie, że trzeba ją wziąć. Nie wahała się skrytykować publicznie lekarzy, np. za odmowę wykonania aborcji 14-latce, czy sędziów orzekających o skierowaniu do Gostynina, do zamkniętego ośrodka, seryjnych morderców i najcięższych przestępców seksualnych po odbyciu przez nich kary. Ma instynkt królowej, matki i siostry. A jednocześnie najgłębsze rozumienie służby. Jak królowa żąda przestrzegania prawa. Jak matka widzi więcej, dalej i mądrzej. Jak siostra nigdy nikogo nie pozostawi bez pomocy. Ona jest jak lustro, w którym każdy z nas może się przejrzeć, by odpowiedzieć na pytanie: co mną kieruje? Altruizm? Miłość? Dobro? Oportunizm i wygoda? Szczodrość? Odwaga? Męstwo? Proszę zobaczyć, u mnie na ścianie wisi cytat z „Traktatu moralnego" Miłosza. To jest o Hannie Machińskiej:
"Nie jesteś jednak tak bezwolny,
A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy się kamieniach,
I, jak zwykł mawiać ktoś inny,
Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny,
Łagodź jej dzikość, okrucieństwo,
Do tego też potrzebne męstwo".
Redakcja newslettera: adw. Beata Czechowicz
Trwa ładowanie...