Do Nieba nie idą tchórze, jak pisze sam Apostoł Jan w Apokalipsie (Ap 21, 8 ). Możemy wnioskować, że chodzi tu przede wszystkim o ludzi, którzy powodowani lękiem, w obliczu trudnej sytuacji, zaparli się wiary w Chrystusa. To ludzie, którzy sprzeniewierzyli się Ewangelii w imię świętego spokoju, aby nie "stracić" w cudzych oczach, bądź nie utracić jakiś materialnych, doczesnych korzyści.
Pan Bóg często nas stawia w obliczu trudnych sytuacji. Ale tak, jak i wszystko inne otrzymywane z Jego świętych rąk, jest to dar jego Miłości i nie robi tego po to, aby dopuścić nas do upadku w grzech, lecz po to, aby wyćwiczyć naszą wolę, ukształtować nasz charakter, by przymnożyć nam zasług. Jak inaczej możemy wzrastać w cnotach? Jak inaczej mężnieć i dojrzewać do życia w łasce na ziemi, a później do życia w Niebie? Tylko poprzez trudności!
Dziękujmy Najwyższemu Bogu za tę Jego wspaniałomyślność i dobroć. Nie marnujmy Jego łask, ale bądźmy czujni i wypatrujmy okazji do dania świadectwa, wytrwania w obliczu przeciwności czy oparciu się demonicznej pokusie.
Czuwaj, duszo!
Salve Maria!
Trwa ładowanie...