Rycerzy trzech,
Maćko, Zbyszko i Juuuurand na oko pleszczaty.
Ech plaszczaty
Doskwiera nam pech
Gdyż się nam wszystkim Jagienka podoba,
Ach podoba
Zwalczcie tę chuć, bo historia inne wam cele wyznacza,
Ach wyznacza
Musimy knuć, jak się Krzyżaków nam pozbyć,
Być, być, być …
Zbyszko – Oj nie dobrze panowie, nie dobrze. Właśnie sam imć pan Zawiasa do nas śle swego umyślnego z listem w ważkiej sprawie.
Jurand – yyhuhi uggghf?
Jagienka – mądre pytanie Jurandzie, też się o to zapytowywuje? A w jakimże to celu śle on do nas tego tfuuuu…zmyślaka?
Wszyscy zgromadzeni przy stole - tfuuuuuu
Jagienka kontynuuje - Gdyż natenczas muszę stwierdzić, iż nie mam, co na siebie włożyć i imaginuje, iż przydałby się jakiś wypad po nowe szaty.
Jurand – yyyyyhhhhwwwggggg !!!!!!! Wytrzeszczając oczy i energicznie kręcąc przy tym głową.
Zbyszko – cooooooooo?????? A uchowaj nas od tego. Toż i tak szkatuła, jest pusta jak janczarski bęben, a szafy już się nie domykają. My na kieliszek chleba nie mamy, a jej na kremplinu się zachciewa. Tfuuuuu
Wszyscy poza Jagienko zgodnie - tfuuuuuu
Maćko- Muszę rzec bez kozery, że całkiem fajnie w tym czymś powłóczystym wyglądasz. Przeto wzroku oderwać przez to od waćpanny nie mogę oderwać, jako i cała załoga naszego grodu.
Jagienka – a jakże, widzę, widzę jak ślepiami za mną wodzicie Wy i oblegający nas krzyżacy. Przeto mogliście dzięki temu dwadzieścia wozów żarełka wprowadzić przez bramę, gdy ja w tej sukni z firanki po blankach spacerowałam. Ale nie wiem czy zauważyliście mości panowie, że ona w niektórych miejscach już się wytarła od tych waszych wzroków.
Wszyscy przy stole – nieeeeeeee…no Jurand trochę inaczej to ujął, ale równie energicznie zaprzeczał nie mogąc oderwać wzroku od apetycznych kształtów Jagienki widocznych przez materiał.
Jagienka wstając od stołu i ukazując gołe pośladki – a od tego podrzucania mi orzechów, bym swoim kuperkiem za dziadka do łupania orzechów robiła, to jest już totalne przegięcie. Jeszcze trochę a będę miała tam tak delikatną skórę, jak pan Jurand na piętach.
Jurand – uhyfgf hyys. Próbując zdjąć but i odwinąć onucę.
Wszyscy przy stole – nie waż się tego robić, bo padniem jak muchy. Zachowaj to, jako broń ostateczną, jeśli krzyżaki będą chcieli nas wrzucić do jamy niedźwiedzia, który nie widział od dawna niedźwiedzicy.
Maćko – a waćpanna możesz pochodzić po blankach, przewietrzyć się i przy okazji odwalić kawał pijarowej roboty. Niechaj okoliczni wżdy ludkowie znają, że my nie barany i też swoją białą damę mamy. A teraz się skupmy, gdy już Jagny nie ma, i pomyślmy, co odpowiemy Zawiasie Rudemu.
Jurand niezbyt inteligentny wyraz twarzy przybiera i już szykuje się do wywodu, gdy mu Zbyszko przerywa.
- Pewnie będzie nalegał na zrękowiny z Jagną w zamian za umorzenie długu karcianego Juranda.
- oj nie dobrze panowie, oj nie dobrze. Jakże by tu było smutno bez naszej Jagienki. Ale Jurand młocie, jak mogłeś stawiać wianek Jagny? Po pierwsze nie posiada ona na ten czas takowego, a po wtóre przecież już jest on w pięciu lombardach zastawiony u Czechów, Krzyżaków i Tatarów. Skąd się urwał ten Zawiasa, że wziął się na tak stary numer z tym wiankiem?
Jurand – yhie thfy - pokazuje nad głową palce
Maćko – żeś rogacz lub baran, to wszyscy to wiedzą, ale to nie tłumaczy, że przerżnąłeś wygraną i ustawione rozdanie.
Jurand rozczapierza palce nad głową i puszy się ogromnie
Zbyszko – pewnie mu chodzi, że miał karetę z króli i strita w jedynym oku. Toż ten rudy Zawiasa aż ogonem machał, że ma pokera w ręku. No cóż wyjdzie na to, że kolejny raz będziesz musiał być w jasyr oddany na kilka nocy na odpokutowanie swojej głupoty.
Maćko – Ja już podejrzewam, że Ty Jurand to chyba specjalnie przegrywasz by Jagnę móc później odgrywać.
Więc póki nie ma Jagny, to wdziewaj jej suknie i szykuj się do drogi. Nie ma, co przeciągać wizyty kuriera, niechaj cię zabiera i jak to mawiają, nie uszkodzi cennego towaru.
Hłe hłe hłe hłe … rubasznie wszyscy trzej się zaśmiali…
No to szable w dłoń i pijmy strzemiennego.
Szable w dłoń !!!!
Trwa ładowanie...