Niektóre teksty płyną od razu, a inne muszą trochę dojrzeć... Myśli zbierają się w sercu, łonie i powoli przechodzą do głowy tworząc kombinacje zdań i odczuć...
Dzisiejsze słowa zakwitały we mnie dosyć długo... czekając na właściwy moment i nieprzypadkowy ciąg zdarzeń...
Opowiem Wam o byciu w służbie w kobiecych kręgach... o budzeniu MOCy... i rozkwicie... rozkwicie jakiego może doświadczyć każda z nas.
Gimnastyka Słowiańska to dla mnie droga do mojej wewnętrznej mocy... do aktywacji uśpionej przez lata róży... do obudzenia się i rozsmakowania we wszystkich kolorach i jakościach jakie niosą ze sobą.
Do białej dziewicy, która wiąże się z górnym światem czystych myśli i intencji.
Do czerwonej oblubienicy ze świata średniego opowiadającej o namiętności, miłości.
Do czarnej wiedźmy, która wie i aktywuje potężną MOC kobiecego łona i kobiecej alchemii...
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy zaczynałam swoją drogę miałam momenty zwątpienia... Nie raz zdarzało się, że siedziałam w pustej sali i przed rzuceniem wszystkiego powstrzymywały mnie słowa Metamorphosis ,,Jesteś w służbie"...
Czym jest służba? Byciem towarzyszką kobiet... prowadzenia ich z czułością i łagodnością... otoczenie ich opieką... pomoc w rozwinięciu skrzydeł... a także w przebudzeniu swojej seksualności...
Żyjemy obecnie w czasach gdzie nie tak łatwo znaleźć równowagę między narzucaną nam przez religię pruderyjność i wstydem, a puszczeniem wszelkich hamulców i oddaniem się podniecającym uciechom...
Sprawdzamy na ile możemy sobie pozwolić, co jest zgodne z nami, co potrafi obudzić nasze łono tak, by sięgnąć po sekret kobiecej mocy... Przechylamy szalę raz na jedną, a raz na drugą stronę...
Dla mnie gimnastyka słowiańska to droga czerwonej róży... droga zmysłowa... w której powróciłam do swojego ciała... do przyjemności jaką daje dotyk... Dotyk dłoni przesuwających się po żebrach, pod piersiami, między nimi, przez grasicę, tarczycę, delikatnie dotykających twarzy... To nie tylko mój dotyk na własnej skórze, ale też dotyk innych kobiet... dotyk dłoni namaszczonych różaną wodą... dotyk delikatnych palców... spojrzenie... siostrzeństwo...
Zachwyca mnie płynięcie w kobiecej energii... dotyk... połączenie z Mateczką Ziemią... Gdy czuję pod bosymi stopami jej wilgoć... trawę dotykającą mojej skóry... pieszczotę wiatru na odsłoniętej skórze... czułe pocałunki słońca... dotyk wody na nagim ciele...
Otwieram się na nowy świat i czuję jak kręgi powoli się powiększają... Czasem są 2 osobowe... innym razem większe... A każdy z nich jest odpowiedni i najlepszy...
Z radością i fascynacją patrzę na to, jak splatają się nitki naszego przeznaczenia... W jaki sposób kobiety dowiadują się o gimnastyce słowiańskiej... Czasem przychodzi do nich przypadkiem... ot szukają dla siebie długiej, słowiańskiej spódnicy i dostrzegają mnie na jakimś zdjęciu... Innym razem to ja poszukuję czegoś i przypadkiem wspomnę czym się zajmuję i to ziarenko wystarczy...
Czasem wystarczy jedno spojrzenie, by poczuć MOC, która płynie od stóp, przez łono, serce, plecy aż do włosów... Jedno spojrzenie i wiem, że kobieta, która stoi przede mną potrzebuje tego co mogę na ten moment jej dać...
Nie powiem, że gimnastyka słowiańska to jedyna słuszna droga... Nie ma jednej słusznej drogi, jednej metody, jednej towarzyszki i nauczycielki...
Każda z nas jest inna... niesie inną wartość i wspiera inne kobiety... jest w swojej służbie najlepszej dla niej...
Nie powiem Ci byś uwierzyła w moje słowa tylko dlatego, że je napisałam... Poczuj w sobie jak rezonują z Tobą... Co wywołują?
Doświadczaj swojej kobiecości... w najlepszy dla Ciebie sposób...
Trwa ładowanie...