Już w wieku kilkunastu lat zauważyłem, że szkoła nie przygotowuje do dorosłego życia. Dla człowieka wchodzącego w dorosłość spotkanie z mnogością przepisów, urzędów i instytucji państwowych jest nieuniknione. Chciałbym wierzyć, że jedyną konsekwencją całkowitego pominięcia tego problemu przez polski system oświaty jest jedynie konieczność samodzielnego dokształcania się w tych kwestiach. Niestety jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Polska szkoła do dziś czerpie garściami z XIX-wiecznych szablonów narzuconych nam jeszcze przez zaborców. Treści wkuwane na i po lekcjach mają służyć nie nauczeniu się wierszy, wzorów czy definicji, ale przede wszystkim mają przyzwyczajać do posłuszeństwa i niekwestionowania dyktowanych z góry zasad.
Następstwem takiego stanu rzeczy jest przyzwyczajanie młodych ludzi do biernych postaw życiowych, takich na przykład, by nie zadawać pytań i godzić się na wcześniej już ustalone, nie zawsze słuszne zasady panujące w miejscu pracy. Taka postawa sprzyja nadużyciom, najczęściej ze strony starszych, stojących wyżej w hierarchii – rodzinnej lub służbowej. Brak powszechnej znajomości prawa pracy sprawia, że wielu przełożonym i pseudoprzedsiebiorcom wydaje się, że mogą bez przeszkód wykorzystywać pracownika lub pracowniczkę i zmuszać go/ją do pracy w niezgodnych z prawem warunkach. Pracownik/pracowniczka często w swej pierwszej pracy nie wiedzą nawet, że doszło do nadużycia. Wracając do domu po kilkunastogodzinnej zmianie nierzadko słyszą od bliskich „musisz pokazać, że się starasz”, a nie otrzymując wypłaty po pierwszym przepracowanym miesiącu myślą: „może jeszcze mi się nie należy...”.
Wzorce nie biorą się znikąd. Poprzednie pokolenia wychowane w duchu wyżej wymienionych przestarzałych modeli dydaktycznych często nieświadomie powielają je wobec własnych dzieci i wnuków. Wiedza na temat nawet tak prozaicznych spraw jak opłacenie domowych rachunków lub załatwienie prostych spraw urzędowych bywa skutecznie wykorzystywana przez domowych oprawców do kontroli reszty rodziny. „Ty chcesz coś załatwiać?” „Wyśmieją Cię tam!” „Po co tam pójdziesz, i tak nic nie załatwisz!” - te teksty, jeśli nie z własnego doświadczenia, to z opowieści rówieśników i rówieśniczek zna chyba każdy młody człowiek.
Z tym stanem rzeczy najlepiej jest walczyć właśnie poprzez powszechną edukację. Obecne zwierzchnictwo systemu oświaty stoi raczej po stronie „starszych i mądrzejszych” oprawców niż niezależnych i samodzielnie myślących uczniów. Dlatego właśnie szczególnie ważne jest rozpowszechnianie wiedzy na temat podstawowych zagadnień prawnych czy załatwiania spraw urzędowych. Z własnego doświadczenia wiem, że przytoczenie odpowiedniego zapisu np. z kodeksu pracy zmienia diametralnie zachowanie przełożonego w pracy.
Stąd właśnie wziął się pomysł na cykl poradników, które w prostych słowach przekazują wiedzę dającą niezależność i świadomość własnych praw. Odmieńmy swoją codzienność nie zapominając o nich!
Trwa ładowanie...