Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Szosowym Osób Niepełnosprawnych 2018

Obrazek posta

Drugie w moim wykonaniu Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Szosowym Osób Niepełnosprawnych, podobnie jak rok temu, miały miejsce nieopodal Krakowa, w okolicach Andrychowa – wyścig ze startu wspólnego na trasie Wieprz-Nidek a indywidualna jazda na czas w Rzykach.


Po drodze udało mi się jeszcze zahaczyć o sam Kraków, gdzie miałem przyjemność prowadzić szkolenie n.t. sportu osób niepełnosprawnych dla przyszłych trenerów osób niepełnosprawnych przygotowywanych przez Fundację Poland Business Run. Miało ono miejsce w świetnym miejscu – Hali 100-cia Cracowia 1906/ Centrum Sportu Niepełnosprawnych – gorąco polecam ten ośrodek, oby takich więcej w Polsce!


Po czwartkowym szkoleniu, w piątek udałem się do Andrychowa w celu rejestracji na Mistrzostwa Polski. Całe wydarzenie od samego początku stało na wysokim poziomie organizacyjnym i znowu byliśmy zakwaterowani w porządnych ośrodkach, dostosowanych do naszych potrzeb. Tuż po rejestracji stwierdziłem że przyda mi się lekki rozjazd przed zawodami i pomimo sporego upału (32*C) przejechałem kilka kilometrów po pagórkowatej okolicy.


Nic jednak bardziej mylnego co do upału, niczym kopia z zeszłego roku, prognoza zapowiadała mocne opady deszczu i ochłodzenie nawet do 10*C. I rzeczywiście tak było! Jeszcze w sobotę pogoda trochę nas oszczędziła i po opadach deszczu na czas samego wyścigu przestało padać ?


 
Sam wyścig ze startu wspólnego rozpoczął się bez większych niespodzianek. Na prowadzenie od pierwszych sekund wyszedł wielokrotny Mistrz Polski Piotrek Kacalski a ja pracowałem na drugiej pozycji i starałem się utrzymać mocne tempo.  W związku z ciągnącymi się za mną problemami zdrowotnymi ze wspominaną wcześniej infekcją nie było to łatwe, ale nie było mowy o odpuszczaniu.


Po kilku kilometrach naszej 12-kilometrowej pętli wypracowałem sporą przewagę nad trzecim w stawce zawodnikiem i wszystko wydawało się być pod kontrolą. Jednak nie mogło obyć się bez fajerwerków. Na około 10 kilometrze przy zmianie biegów spadł mi łańcuch i zamiast nabierać prędkości na zjeździe doturlałem się do stojących przy trasie kibiców i poprosiłem o pomoc. Łańcuch najwyraźniej nie chciał się słuchać i dopiero przy kolejnej próbie po około 2 minutach walki zaskoczył i wszedł płynnie na blat. W międzyczasie minął mnie kolejny zawodnik a więc ruszyłem w pogoń. Pierwszą pętlę przejechałem z prawie 2-minutową stratą do drugiego miejsca. Organizatorzy w związku ze złą pogodą obcięli wyścig do 2 pętli i zostało mi 12 km do walki o obronę srebrnego medalu.


Kilometry mijały a ja staram się cisnąć ile tylko mogłem. W końcu na dwudziestym kilometrze i około 4km przed metą wyprzedziłem jadącego na 2 pozycji Grześka Hofmana i już do mety nie oddałem swojego miejsca. W nagrodę wieczorem czekała nas uroczysta gala z wręczeniem medali. 


Niedziela nie zamierzała być dla nas łaskawa. Z piątkowych 32*c zrobiło się 12*c! A do tego przez cały dzień padał rzęsisty deszcz. Kilku zawodników w trosce o swoje zdrowie zrezygnowało ze startu, ci najwytrwalsi i najbardziej zmotywowani zostali.


W czekającej nas indywidualnej jeździe na czas 2-krotnie do pokonania mieliśmy ponad 5-kilometrowy odcinek, 2.6 km w górę o stałym średnim nachyleniu 3% i 2.6 km w dół. Ze względu na warunki pogodowe sędziowie zdecydowali się i tutaj obciąć jedną pętlę i została nam jedna „piątka”. Może i wszyscy nieco odetchnęli, ale dalej nikomu nie było do śmiechu. Po krótkiej rozgrzewce pod namiotem na trenażerze, ruszyłem na start.



Po dynamicznym starcie szybko poczułem, że brakuje mi mocy i osłabienie jeszcze mocniej dawało się we znaki. No ale trzeba było zrobić swoje. Po nawrocie zauważyłem, że puszczony 2 minuty za mną zawodnik poważnie się do mnie zbliżył, więc na zjeździe poszedłem ile fabryka dała przejeżdżając obydwa ostatnie kilometry w średnim tempie 50 km/h. Na linii mety jeszcze dodatkowo skoczyło mi ciśnienie kiedy zauważyłem innego zawodnika cofającego się w poprzek trasy i wyjeżdżającego mi pod koła. Na szczęście organizatorzy zdążyli do niego krzyknąć i szczęśliwie zjechał na bok. ?  


Finalnie okazało się, że i tym razem wystarczyło mocy do zdobycia drugiego srebrnego medalu. W świetnej formie i poza zasięgiem okazał się Piotrek Kacalski, który wyprzedził mnie aż o 4 minuty.


Misja Mistrzostwa Polski wykonana. Martwią mnie jednak niekończące się i ciągnące za mną od dłuższego czasu problemy ze zdrowiem. Mam nadzieję, że niebawem uda się wyzdrowieć i w pełni sił przystąpić do treningu oraz walki o nieco wyższe cele. Trzymajcie kciuki!


Dziękuję wszystkim moim Patronom oraz firmom Omnigrant i Power BELTS pro za możliwość wyjazdu i startu w zawodach.  Dziękuję też mojej dziewczynie Monice, że przez cały ten czas mnie wspierała w tych trudach. 
Więcej zdjęć i video materiałów o tym i o wielu innych wyzwaniach znajdziecie na fanpage'u Zero Załamki www.fb.com/ZeroZalamki :) 

Zapraszam też do grona moich Patronów na www.Patronite.pl/ZeroZalamki ?

zero zalamki zero załamaki michal zylinski michał żyliński paracycling parakolarstwo handcycling handbike mistrzostwa polski niepełnosprawność

Zobacz również

ChampionMan Duathlon Czempiń
Wyprawa do Dubaju
Video podsumowanie roku - goodbye 2018!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...