POLITYKA A SIŁY ZBROJNE

Obrazek posta

Post w stylu "kij w mrowisko". Chcę wrzucić kilka tez i pytań do dyskusji na temat systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP. Temat niejednokrotnie już omawiany, ale obecnie mamy do tego kolejny powód.

Podstawowe pytanie brzmi następująco - na ile istniejący system dowodzenia siłami zbrojnymi nadaje się do skutecznego kierowania armią w czasie możliwych działań zbrojnych, a na ile ta struktura po prostu ma na celu utrzymanie jak największej kontroli politycznej nad wszelkiego rodzaju aspektami jak kształtowania architektury sił zbrojnych tak i dowodzenia nimi ?

Ja nie jestem wojskowym analitykiem. Więc to są pytania i przemyślenia osoby, która po prostu ma wątpliwości co do obecnej sytuacji w SZ RP. I jeżeli ktoś kto ma więcej wiedzy w sposób podparty merytorycznymi argumentami wytłumaczy mi, że moje wątpliwości nie mają uzasadnienia, ja tylko się ucieszę. Więc traktujcie to jako zaproszenie do dyskusji. Co natomiast konkretnie budzi moje wątpliwości. W SZ RP istnieje kilka dowództw i każde z nich odpowiada za inny aspekt przygotowania sił zbrojnych, planowania ich użycia w czasie kryzysu i bezpośredniego dowodzenia. Przy tym jak rozumiem w normalnych warunkach pokojowych one są podporządkowane bezpośrednio MONu. Prezydent zaś sprawuje zwierzchnictwo SZ poprzez MON. Tak jest napisane w konstytucji. W razie wojny prezydent mianuje głównodowodzącego SZ. Ministerstwo Obrony Narodowej jest tym organem który bezpośrednio podporządkowuje sobie te wszystkie dowództwa i jest organem który łączy w sobie koordynację tej całej struktury. Minister Obrony jest oczywiście figurą czysto polityczną. I niby można powiedzieć, że no co ci sie nie podoba. Wyborcy głosują, partia rządząca realizuje poparty przez wyborców program również pod względem kształtowania sił zbrojnych i polityki bezpieczeństwa. Niby tak, ale nie tak. Kształtować politykę bezpieczeństwa nie oznacza, że trzeba bezpośrednio wpływać na każdym poziomie na sytuację w wojsku. Zaś w wypadku wojny taki system potęguje wpływ polityczny na dowodzenie armią i ogranicza swobodę w dowodzeniu armią przez zawodowych oficerów. Prezydent niby jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i zarazem nie jest. No bo po pierwsze w obecnym świecie stan pokoju i stan wojny to pojęcia bardzo umowne. Bo poniżej progu formalnej wojny może wiele rzeczy się dziać. A jeżeli w wyniku zwyczajnego procesu demokratycznego będziemy mieli prezydenta z jednego obozu, a rząd z przeciwnego, to przy tym poziomie wrogości, który mamy może to być potencjalnie bardzo niebezpieczna sytuacja.

Nie żebym uważał, że Ukraina pod tym względem jest wzorem, bo nie jest. Ale faktem jest to, że wojna w tym kraju od 9 lat wymuszała na elitach do zreformowania systemu dowodzenia w ten sposób by stworzyć jednolitą strukturę w którą wpięci są na różnych poziomach wszyscy, kto zaangażowany jest w obronę państwa, ale przy tym żeby uniknąć ich bezpośredniego wpływu na same siły zbrojne. Jednocześnie tam została stworzona dość jasna hierarchia w strukturze dowodzenia od góry do dołu nie pozostawiająca wątpliwości kto sprawuje kontrolę nad armią. Jednym słowem wszyscy wiedza kto podejmuje decyzję i kto jest na jakim poziomie odpowiedzialny za nią. a widzę dość konkretne zagrożenie, że w wypadku RP może tak wcale nie być.

______________________________________________________________

 

Na zdjęciu : -Były Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak

#wojskopolskie #dowodzenie

Zobacz również

DEOLIGARCHIZACJA UKRAINY W LICZBACH
ZABIĆ NIE MOŻNA SIĘ ZLITOWAĆ
UKRAINA ZMĘCZONA WOJNĄ

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...