Przede wszystkim - czym był Wał Pomorski?
Wał Pomorski, z niemieckiego “Pommernstellung” był pasem fortyfikacji, który powstawał równocześnie z budową słynnego Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, i był położony na północ od niego.
Prace przy budowie trwały w latach 1932-38, najintensywniej w latach 1934-36.
Linia umocnień biegła prawie równolegle do ówczesnej granicy niemiecko-polskiej: od Darłowa przez Biały Bór, Szczecinek, Wałcz, Tuczno, Drezdenko do Gorzowa Wielkopolskiego.
Najsilniejsze umocnienia zbudowane zostały w okolicach Nadarzyc, Wałcza i Tuczna – miejscowości leżących na Pojezierzu Wałeckim. Tam znajdowały się fortyfikacje z rozbudowanymi systemami budowli podziemnych.
Wał Pomorski nie był tak potężny, jak fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Linia umocnień Pommernstellung oparta była na licznych przeszkodach terenowych: dolinach rzek, jeziorach, bagniskach, rozległych lasach. Nie znaczy to, że była “gorsza” od MRU, oj nie. Pomysłowość niemieckich inżynierów jest godzina podziwu.
W miejscach łatwiejszych przepraw i przy przesmykach między jeziorami zlokalizowano betonowe schrony bojowe. Wykonane z mocnego betonu, często miały dodatkowo kopuły pancerne. Na różnorodne uzbrojenie składały się działa, karabiny maszynowe, wyrzutnie granatów. W okolicach Nadarzyc i Strzalin, w obecnym powiecie wałeckim, zbudowane zostały wyjątkowo duże zgrupowania fortyfikacji oraz budowli towarzyszących.
Niektóre z nich sięgały kilkanaście metrów pod ziemię i miały tam rozgałęziony system tuneli, chodników i komór. Umocnienia, w zależności od warunków terenowych, rozmieszczone były w odległości kilkudziesięciu do kilkuset metrów. Między nimi biegły linie rowów strzeleckich, a przed nimi położone były pola minowe, zasieki, płoty, zapory przeciwczołgowe.
W niektórych miejscach powstały budowle hydrotechniczne umożliwiające spiętrzenie wód i zalanie znacznych obszarów.
W 1944 r., gdy front szybko zbliżał się do granic Rzeszy, umocnienia Wału Pomorskiego zostały dodatkowo rozbudowane. Na linii Gwdy utworzono tzw. pas przesłaniania Wału, w skład którego włączono też Piłę.
Po rozpoczęciu przez siły polsko-sowieckie ofensywy styczniowej 1945 r. niemieckie oczekiwania względem wybudowanej jeszcze w latach trzydziestych rubieży obronnej „Pommerstellung” były bardzo duże.
Po zatrzymaniu na terenie Włoch na ponad pół roku wojsk alianckich na Linii Gustawa, na terenie Pomorza Zachodniego Niemcy dążyli do powtórki. Tutaj jednak warunki terenowe oraz stosunek sił okazały się zupełnie inne.
W ostatnich dniach stycznia 1945 r. kiedy wojska sowieckie stały już na drugim brzegu Odry w rejonie Kostrzyna i Frankfurtu, front wschodni przybrał kształt wielkiego klina wbitego w głąb niemieckiego terytorium.
Wehrmacht postanowił bronić swoich skrzydeł na Pomorzu oraz Dolnym Śląsku, by w dogodnym dla niego momencie przejść do kontrofensywy i odciąć wysforowane do przodu siły sowietów. Szczególne miejsce miały tutaj odegrać wojska niemieckie zgromadzone na północ od nacierających Rosjan.
To właśnie zagrożone skrzydła były powodem zaniechania przez sowiecką “Stawkę” lutowego natarcia na Berlin i skoncentrowaniu się na zlikwidowaniu tego zagrożenia.
Swoją misję do wykonania podczas tych wydarzeń otrzymał największy polski związek operacyjny drugiej wojny światowej walczący po kampanii wrześniowej – 1. Armia Wojska Polskiego. Pod koniec stycznia 1945 r. liczyła ona ponad 93 tysiące żołnierzy, podoficerów i oficerów.
Armia od 28 grudnia 1944 r. znajdowała się pod nowym dowództwem, na jej czele stanął wtedy generał major Armii Czerwonej Stanisław Popławski, jako dowódca dywizji piechoty uczestnik obronny Moskwy w grudniu 1941 r., dowódca 45. Niemeńskiego Korpusu Piechoty z którym przekroczył Dniepr we wrześniu 1943 r. oraz wziął udział w operacji „Bagration”, podczas której uczestniczył w zdobyciu Witebska i Wilna, docierając w połowie sierpnia 1944 r. do granicy Prus Wschodnich skąd został wezwany do Moskwy.
Przekazany do dyspozycji Naczelnego Dowództwa WP został początkowo wyznaczony na dowódcę nowo formującej się 2. Armii WP, by po trzech miesiącach zmienić przydział. Po praktycznie bezkrwawym zajęciu Warszawy 17 stycznia 1945 r. (straty 1. Armii WP zamknęły się liczbą 79 zabitych, 324 rannych oraz 12 zaginionych) przełamanie niemieckiej rubieży obronnej miało być prawdziwym sprawdzianem dla nowego dowódcy.
Siły 1. AWP w ramach operacji wiślańsko-odrzańskiej wykonały manewr wzdłuż lewego brzegu Wisły do Bydgoszczy, zabezpieczając styk między 1. i 2. Frontem Białoruskim.
Na podstawie dyrektywy operacyjnej dowódcy 1. Frontu Białoruskiego, marszałka Gieorgija Żukowa z 28 stycznia 1945 r., 1. Armia Wojska Polskiego przeszła 29 stycznia do pierwszego rzutu 1 Frontu Białoruskiego i z rejonu Bydgoszczy w kierunku: Jastrowie, Iłowiec, Poźrzadło Wlk., Suchań, Widuchowa rozpoczęła marsz z zadaniem prowadzenia natarcia i osłony północnego skrzydła frontu i do 6 lutego 1945 roku wyjścia nad Odrę.
Sąsiadami 1. Armii Wojska Polskiego były jednostki radzieckie: z prawej 2. Korpus Kawaleryjski, z lewej 47. Armia. 30 stycznia pod Złotowem 4. Dywizja Piechoty napotkała pierwszy opór obrońców. 31 stycznia obie kolumny walczyły już nad Gwdą z broniącymi pozycji polowej na linii Podgaje, Jastrowie, Ptusza wojskami niemieckimi i łotewskimi w ramach dywizji Waffen-SS “Lettland”.
W końcu stycznia 1945 r. po zdobyciu Złotowa, pod umocnienia Wału Pomorskiego, bronione przez różnorodne jednostki wojsk niemieckich, podeszły oddziały 1. AWP.
Po przełamaniu pasa przesłaniania w okolicach Jastrowia i Podgajów(w których miała miejsca bardzo zagadkowa zbrodnia wojenna - temat na osobny wpis, który na pewno powstanie niedługo) dywizje polskie rozpoczęły ciężkie walki o sforsowanie pozycji głównej. Nastąpiło to ostatecznie 6 lutego nad Jez. Dobrym na północ od Zdbic. W toku dalszych walk oddziały polskie musiały sforsować jeszcze tzw. pozycję ryglową biegnącą od Nadarzyc do Mirosławca.
Po długotrwałych walkach ostatnie gniazda oporu hitlerowców na Wale Pomorskim zajęte zostały na początku marca 1945 r.
Podczas walk o przełamanie Wału, podczas zdobywania silnie ufortyfikowanej wsi Borujsko, 1 marca 1945 roku miała miejsce ostatnia szarża polskiej kawalerii w historii.
Dokonano jej siłami 1. Warszawskiej Samodzielnej Brygady Kawalerii. Jednostka liczyła około 3500 żołnierzy i w siedemdziesięciu pięciu procentach składała się z żołnierzy przedwojennych pułków polskiej kawalerii.
Po nieudanych atakach tak czołgów, jak i piechoty, zdecydowano się na szaleńczy pomysł szarży kawaleryjskiej przez kawał otwartej przestrzeni
Ze składu Brygady wydzielono bojową grupę konną liczącą 180 ułanów, baterię dział 76,2 mm oraz plutony cekaemów i moździerzy.
Dowódcą grupy został major Walerian Bogdanowicz, a dowódcami dwóch szwadronów podporucznicy Zbigniew Starak i Mieczysław Spisacki. Było to iście doborowe towarzystwo - ułanów wybrano z najlepszych żołnierzy brygady.
O godz. 15.45, po kolejnym nieudanym ataku czołgów i piechoty, na sygnał czerwonej rakiety ppor. Starak wydał historyczny, przedwojenny rozkaz: Lance! Szable w dłoń!
160-170 kawalerzystów runęło na wroga. Dym nad pobojowiskiem dodatkowo maskował ich ruchy, umożliwiając bliskie podejście do pozycji niemieckich. Rotmistrz Stanisław Arkuszewski, oficer polityczny brygady, tak zapamiętał obserwowaną przez siebie szarżę:
“Było to zapierające dech w piersiach widowisko. Konie mknęły w szalonym biegu, pokonując w paru minutach przeszło dwukilometrową, pełną różnych przeszkód, przestrzeń. Okrzyki „hura” przebijały się wśród ryku silników, wybuchów pocisków i nieustannego terkotu karabinów maszynowych. Szwadrony przebijały się przez przeszkody, rąbiąc i tratując zagradzających im drogę Niemców. Zaskoczeni i zdezorientowani tym niebywałym i błyskawicznym atakiem, nie zdążyli w pierwszej chwili zorganizować oporu. (…) Wysunięte placówki nie wytrzymały nerwowo. Porzucając stanowiska, usiłowały chronić się między zabudowaniami. “
Pędzący na czele ułanów ppor. Zbigniew Starak z kolei wspominał:
“Plutony pędziły teraz prawie w jednej linii cwałem. Zdzierałem sobie gardło, poprawiając szyki. Wspaniały to był widok ta rwąca fala naszego natarcia. Minęliśmy piechotę, minęliśmy czołgi. O czym myśli się w takiej chwili? Tylko o jednym: dorwać się do wroga. Przeskoczyliśmy przez wnęki panzerfaustników, konie brały rowy, kto się wychylił lub uciekał, dostawał szablą!”
Ułani przeskoczyli niemieckie pozycje, ale walka jeszcze się nie zakończyła.
Po ukryciu koni w pobliskim zagajniku, kawalerzyści pieszo uderzyli na poszczególne punkty niemieckiego oporu we wsi.
Efektywnie wspierały ich w tym “polskie” T-34-85, które wykorzystując chaos podczas ataku kawalerzystów podeszły pod zabudowania Borujska. Po około godzinie nieprzyjaciel został wyparty ze wsi. Ułani 1. Warszawskiej Brygady Kawalerii zostali zluzowani w Borujsku przez swoich kolegów z 2. Dywizji Piechoty nad ranem następnego dnia.
W trakcie walki poległo zaledwie 7 kawalerzystów, 10 innych odniosło rany. Znacznie wyższe straty odniosły tego dnia pozostałe jednostki Wojska Polskiego: 140 zabitych i około 300 rannych i kontuzjowanych.
Niemcy stracili nawet do pół tysiąca zabitych, ponadto Polacy wzięli 50 jeńców. Najważniejsze było jednak, że w pozycjach niemieckich dokonano wyłomu, który otworzył 1. Armii Wojska Polskiego drogę na Pomorze.
ppor. Zbigniewa Staraka uhonorowano uwieczniając go dla potomnych. To właśnie ten dzielny kawalerzysta widnieje na znajdującym się w Warszawie Pomniku Tysiąclecia Jazdy Polskiej.
Odlany z brązu ułan, szarżujący z wyciągniętą szablą obok wąsatego piastowskiego woja, to właśnie dowódca ostatniej szarży polskiej kawalerii.
W połowie lat 80. ówczesny płk Starak pozował twórcom tego monumentu. Na jednej z mosiężnych tablic, wśród 43 nazw upamiętniających najważniejsze w historii bitwy polskiej kawalerii, widnieje również napis: BORUJSKO 1945.
Zdobycie Wału Pomorskiego okupione zostało przez stronę polską ciężkimi ofiarami: 1780 żołnierzy zostało zabitych, 2767 rannych, 1055 zaginionych, razem 5602 żołnierzy zostało wyeliminowanych z dalszych bojów. Cmentarze wojenne, na których spoczywają żołnierze I Armii Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej, znajdują się w: Wałczu, Drawsku Pomorskim, Szczecinku i Złotowie.
W miejscach większych bitew ustawione są granitowe głazy z tablicami pamiątkowymi. Szereg ciekawych eksponatów związanych z walkami o przełamanie Wału Pomorskiego znajduje się w Izbie Pamięci w Zdbicach i w muzeum w Mirosławcu.
Boje o przełamanie Wału Pomorskiego stanowiły największą bitwę, jaką stoczyli żołnierze polscy od czasu kampanii wrześniowej w 1939 r.
Zdobycie Wału Pomorskiego umożliwiło dalszą ofensywę w kierunku północnym, zdobycie Kołobrzegu(którego notabene bronili też Francuzi z Dywizji Waffen-SS “Charlemagne” o których pisałem w niedawnym wpisie), a później opanowanie całego Pomorza Zachodniego.
Trwa ładowanie...