Odwiedziliśmy schron kolejowy znajdujący się między wioskami Stępina i Cieszyna na skraju Pogórza Strzyżowskiego. To świetne miejsce na zorganizowanie lekcji historii, ponieważ w 1941 r. doszło tu do spotkania Hitlera z Mussolinim, a sam schron – choć ogołocony – robi duże wrażenie.
Wnętrze schronu
Kolejny przystanek – Krosno. Urzekł nas średniowieczny Rynek z uroczymi podcieniami i dwoma gotyckimi kościołami. Dzieciaki jednak nie były zbytnio w nastroju do zwiedzania, więc na tym krótkim spacerze skończyło się dla nas Krosno. Cóż, życie…
Następnie Dukla. Pozornie ma niewiele do zaoferowania (no bo ileż kościołów można zwiedzać, a tu kolejne dwa…), więc wizyta w Transgranicznej Informacji Turystycznej była strzałem w dziesiątkę – dzieci po raz pierwszy użyły gogli VR i udały się w nich na wirtualny spacer po okolicy, a my zebraliśmy ciekawe pomysły na czas wolny. Co prawda deszcz pokrzyżował nam plany spacerowe, za to poszliśmy do MOSiR na ściankę wspinaczkową i też było super.
Pod sanktuarium w Dukli
I wtedy zapadła dziwna decyzja: zamiast wbijać na Słowację, wracamy do Krosna. Pedro potrzebował dokupić jakieś narzędzia i to była najbliższa opcja. Wykorzystaliśmy zatem drugą szansę i tym razem odwiedziliśmy Muzeum Podkarpackie, w którym można podziwiać m.in. największą w Europie kolekcję lamp naftowych i historię lokalnych wyrobów ze szkła (wiecie, że najstarsze szkło znalezione na ziemiach polskich ma ponad 2,5 tysiąca lat?!), a także odkopany fragment murów miejskich i szkielet (sic!).
Niestety ze względu na konieczność wcześniejszej rezerwacji nie udało nam się wejść do Centrum Dziedzictwa Szkła, więc proces wydmuchiwania i formowania szkła obejrzeliśmy sobie na YouTube.
Z Krosna wróciliśmy na obszar Beskidu Niskiego, tym razem do… Krempnej, bo tam ponoć mogliśmy się podpiąć do prądu. Ale co z tego wyszło, to już następnym razem.
Trwa ładowanie...