"Mistrzyni drugiego planu"
Zdjęcie przewodnie niniejszego wpisu świetnie wpisuje się w zdanie „Mistrzyni drugiego planu”.
Stanowczo częściej muszę zaglądać w starsze archiwa zdjęć, bo przekonuję się, że są tam wesołe perełki. Wprawdzie ryzyko utraty zdrowia, ale co tam...
Od daty ślubu minęło sporo lat, a właśnie przypomniało mi się, że mamy nagrany film z tego wydarzenia. Choć wspomnienie jest bardzo pozytywne, to jeszcze nigdy nie był odtworzony. Jak do tej pory skutecznie się wykręcałem, bo troszkę nie lubię takich materiałów. Film amatorski made by ojciec chrzestny Moni, więc nie ma tam animacji znanych z początków mody kamerowania wesel… na szczęście!
Może projekcja za kilka lat (na emeryturze Monia!), będzie fajnym ukoronowaniem jakiegoś wieczoru? Tylko obawiam się, że aby obejrzeć będę musiał odwiedzić najpierw monopolowy.
Wracając do zdjęcia, to było wykonane w Łazienkach Królewskich. Podczas sesji zdjęciowej przechodnie zaczepiali nas serdecznym słowem. Niektórzy (obcojęzyczni) turyści dotykali „białej damy” na szczęście
Oczywiście w centrum uwagi była panna młoda i Jej suknia. Pochwał było bez liku, ale oczywiście natknęliśmy się również na kogoś, kto zechciał wyrazić oburzenie. Moniki suknia była dosyć śmiała, jaka w piosence podkreślała, co natura dała. Krytyka wyszła, od pewnej pani o ludycznym usposobieniu.
- Z niepełnosprawnym się żeni i w takiej sukience… wstyd!
Komentarz nie dotarł do Moni i moich uszu, ale usłyszała go żona naszego fotografa. Aneta nie omieszkała oddać stosownej riposty….
Nie wiem, czy sam odpowiedziałbym na to, ale komentarz z niepełnosprawnym wydał mi się po prostu głupi. Owszem, jestem niepełnosprawnym, czyli osobą, która do poruszania potrzebuje wózka, ale poza tym zupełnie normalnym facetem, a nie mnichem o ascetycznym sposobie życia.
Mam zupełnie inną definicję „świętego” człowieka i na pewno nie określa to ubiór. Niesztampowy styl zupełnie nie przeszkadza w byciu dobrym, określa charakter i postępowanie osoby względem bliźnich.
Trwa ładowanie...