(Fot. unsplash.com)
To absolutna katastrofa, to problem, z którego skutkami Polska będzie się zmagać za 20, 50 i nawet za 100 lat. Dlatego wymaga on bardzo poważnego potraktowania i zdecydowanych, konkretnych działań. Wymaga realizacji przemyślanej strategii. Jednak nawet pod tym rudymentarnym względem są problemy. Polska Strategia Demograficzna (SD) to dokument, który nastręcza wielu problemów i trudno oczekiwać, że pomoże poprawić katastrofalny stan polskiej demografii.
1. Czy na pewno strategia?
W „Słowniku języka polskiego” definiuje się strategię jako „przemyślany plan działań w jakiejś dziedzinieˮ[1].
Niestety Polską Strategię Demograficzną trudno określić mianem planu działań. Jest to bardzo ogólny dokument, pozbawiony konkretów, pełen biurokratycznego pustosłowia. Cele są ogólne i niekonkretne, a w dokumencie liczącym 126 stron nie tłumaczy się nawet, w jaki sposób cele te będą realizowane.
2. Wprowadzenie, czyli optymizm urzędowy do kwadratu
Pierwsza część Strategii to liczące 15 stron wprowadzenie, w którym zostały omówione trendy demograficzne Europy i Polski. Omówiono możliwe scenariusze wynikające z wdrożenia Strategii Demograficznej. Jest kilka wykresów prezentujących szacunki dotyczące tego, jak będzie się zmieniała liczba ludności Polski w ciągu kolejnych lat. Obecna sytuacja jest wręcz tragiczna:
Według projekcji w wariancie średnim, liczba ludności Polski spadłaby o 39,1% z 37,9 mln w roku 2019 do 23,0 mln w roku 2100. Natomiast w scenariuszu wariantu „bez zmian”, na koniec XXI wieku, liczba ludności Polski wyniosłaby 16,3 mln, co oznacza spadek w stosunku do roku 2019 o 57,1% [SD, s. 14].
Już te dwa zdania powinny kazać bić na alarm i „krzyczećˮ o tym, jak poważna jest sytuacja. Niestety, giną one wśród innych treści, danych czy wykresów, a ogólny przekaz tego rozdziału jest wręcz pozytywny:
Rumunia i Czechy dodatkowo zrównały się, a nawet prześcignęły już wielu dotychczasowych liderów dzietności w Europie, takich jak Szwecja, Norwegia, Irlandia czy Wielka Brytania. Pozwala to wnioskować, że w krajach tej części Europy, szczególnie Polsce, której TFR w roku 2019 wyniósł 1,42, istnieje znaczny, niewykorzystany potencjał wzrostu [SD s. 9–10, pogrubienie S.K.].
Przypomnijmy, że jeśli chodzi o współczynnik dzietności, znajdujemy się na 215. miejscu w świecie. „Niewykorzystany potencjał wzrostuˮ z przytoczonego wyżej zdania oznacza, że państwo polskie „nie dowoziˮ takich warunków, które zachęcałyby obywateli do posiadania licznego potomstwa. Wręcz przeciwnie, jest coś takiego w państwie polskim, co zniechęca, by powiększać rodzinę. Strategia Demograficzna przedstawia symulację tego, jak jej realizacja będzie wpływać na liczbę ludności Polski. Zestawia to z projekcjami ONZ i trzeba przyznać, że te szacunki poprawy sytuacji są bardzo optymistyczne. Pytanie tylko, czy są realne?
[1] https://sjp.pwn.pl/slowniki/strategia.html
(SD, s. 19)
3. Badania, czyli nauka mówi, że…
Ostatni fragment pierwszej części projektu to krótki opis przebiegu prac nad nim:
SD jest wynikiem współpracy Pełnomocnika Rządu do Spraw Polityki Demograficznej z przedstawicielami wielu środowisk – resortów, samorządu oraz partnerów społeczno-gospodarczych i ośrodków badawczych [SD, s. 24].
Ten naukowy sznyt dokumentu widać wyraźnie, gdyż Strategia Demograficzna jest bardzo bogata w przypisy. W wielu miejscach są odniesienia do badań nad dzietnością prowadzonych przez różne instytucje naukowe. To na ich podstawie jest sformułowana diagnoza z drugiej części dokumentu. Jednak w Strategii brakuje jednego, najważniejszego badania, w którym zapytano by Polaków: Co powstrzymuje cię przed powiększeniem rodziny? Spośród wszystkich kilkudziesięciu badań wymienionych w przypisach dokumentu to jedno należałoby zaprezentować w dokumencie, gdyż tłumaczy postawy i zachowania Polaków oraz wskazuje kierunki prac nad rozwiązaniami. Tego jednak nie ma. Brak takiego badania uważam za intelektualną zbrodnię.
(Fot. unsplash.com)
4. Diagnoza, czyli wyzwania
Największym fragmentem Strategii jest część druga, w której omówione zostały wyzwania dla rozwoju demograficznego Polski. Zidentyfikowano 10 głównych wyzwań, które następnie zostały szczegółowo omówione. Dotyczą one obniżania standardu życia rodziny wraz z urodzeniem kolejnych dzieci, problemów mieszkaniowych, łączenia opieki nad dziećmi z pracą. Poruszono tematy zdrowia, edukacji, więzi rodzinnych, infrastruktury i usług przyjaznych rodzinie, przyjrzano się problemom regionalnym oraz kwestiom administracyjnym – współpracy z samorządami oraz efektywności realizowanych działań.
Ten długi rozdział, liczący ponad jedną trzecią długości dokumentu omawia kolejno każde z tych zagadnień, pokazuje dane, liczby oraz tłumaczy zagadnienia społeczne. Problem w tym, że z tych treści niewiele wynika. Często nie przekładają się one na konkretne działania ani na cele, jakie w obszarze społecznym stawiałoby sobie państwo. Tematy często są pozostawione same sobie. Na przykład w punkcie szóstym omawiane są negatywne skutki i zagrożenia wynikające z użytkowania Internetu, takie jak wpływ mediów społecznościowych, gier komputerowych czy pornografii[1]. Tyle tylko, że absolutnie nic z tego dalej nie wynika. Nie dowiemy się, czy Polska ma zamiar np. ograniczyć nastolatkom dostęp do treści dla dorosłych. Przypomnijmy, że strategia to plan działań. Czytając Strategię, powinniśmy mieć jasno wskazane, co będziemy robić, aby osiągnąć postawione cele. Tutaj takiej listy zadań bądź rekomendacji nie ma. Wobec tego niejako para idzie w gwizdek, gdyż od samego czytania o problemach te problemy się nie rozwiążą.
5. Cele i kierunki interwencji
Jeśli ktoś zastanawia się nad tym, czy sięgnąć po projekt Strategii Demograficznej, proponuję, aby jego lekturę rozpoczął od strony76., gdyż tam dopiero pojawiają się kierunki interwencji. Dotychczas były omawiane problemy i zagadnienia związane z demografią. Teraz pojawiają się informacje o tym, jak państwo chce sprostać tym wyzwaniom.
Na początek jest zaprezentowany główny cel dokumentu:
Celem głównym SD jest wyjście z pułapki niskiej dzietności i zbliżenie się do poziomu dzietności gwarantującego zastępowalność pokoleń [SD, s. 77].
Wszystkie kierunki interwencji wymienione w tym rozdziale będą więc podporządkowane temu celowi głównemu. Sposób oceny realizacji celów będzie omówiony w kolejnym punkcie, natomiast w tym miejscu warto zaznaczyć, że aby umożliwić realizację celu głównego, zostały określone trzy cele szczegółowe:
[SD, s. 78]
Do każdego z tych celów szczegółowych zostało przypisanych po kilka kierunków interwencji (w sumie 12), które będą realizowane łącznie. Warto je wymienić w całości, gdyż to właśnie na ich realizacji będzie się państwo skupiać, aby poprawić tragiczną sytuację demograficzną.
[SD, s. 78]
Do każdego z tych kierunków zostały z kolei przypisane jeszcze bardziej szczegółowe działania – i im też się za chwilę przyjrzymy. Jednak już w tym momencie widać, jaki jest problem z tą strategią. Brak jej konkretów. Nawet w tak oczywistym punkcie jak „wsparcie w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych rodzinˮ. Bo co to właściwie znaczy? Wspierać można na wiele sposobów, rozmaite grupy i w różnym zakresie. Czy wsparcie oznacza dopłaty do kredytów hipotecznych? Dofinansowanie budownictwa socjalnego? Ułatwienia dla deweloperów budujących mieszkania? Preferencje podatkowe dla młodych małżeństw w zakresie wynajmu? Każde z tych działań wspiera zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych. Ale które będzie realizowane? Tego nie wiemy. Nawet na poziomie najbardziej szczegółowym nie zostało to wyjaśnione.
W tym zakresie wspierane będą następujące działania:
2.1. Wsparcie rodzin planujących lub posiadających dzieci, chcących pozyskać pierwsze miejsce zamieszkania w budownictwie jednorodzinnym lub wielorodzinnym na rynku komercyjnym, w szczególności na własność, w pozyskaniu kredytu mieszkaniowego.
2.2. Wsparcie zdolności finansowych rodzin chcących budować lub rozbudować dom w systemie gospodarczym, w szczególności na terenach niskiej aktywności firm deweloperskich.
2.3. Wsparcie zdolności finansowych rodzin już posiadających dzieci lub planujących posiadanie większej ich liczby w powiększaniu powierzchni domu lub mieszkania, adaptacji lub przeprowadzki do mieszkania lub domu o większej powierzchni.
[SD, s. 83–84]
W celu poprawy sytuacji demograficznej w Polsce państwo będzie wspierać rodziny. Ale SD nie mówi, które rodziny, nie mówi, w jakich sytuacjach, nie wiadomo, na jakich warunkach ani w jakim zakresie. Wreszcie, jak można ocenić skuteczność takich działań dla realizacji celu głównego, czyli zwiększenia współczynnika dzietności? Ile osób mogło wskazać, że nie chce powiększać rodziny z powodu braku wsparcia państwa przy rozbudowie domu w systemie gospodarczym (?) na terenie o niskiej aktywności deweloperów?
Czy państwo zrealizuje to wsparcie? W pewnym zakresie zapewne tak.
A czy to się przełoży na zwiększenie współczynnika dzietności? Wątpię.
6. Wsparcie, czyli co konkretnie?
Przykład potrzeb mieszkaniowych w poprzednim punkcie nie jest jednostkowy, a ogólne formułowanie kierunków i brak konkretnych działań jest powszechne w całej Strategii.
Kilka innych przykładów:
Widać wysoki poziom ogólności SD. Jest to problem, gdyż każdy z wymienionych kierunków działań (w sumie jest ich około stu) należy dopiero przekładać na konkretne projekty i działania. Jest jeszcze kwestia konieczności uzyskania akceptacji dla budżetu oraz ewentualnych zmian w prawie. To wszystko będzie negatywnie wpływało na tempo ich realizacji, nie mówiąc o ocenie skuteczności pod kątem poprawy dzietności. Na przykład „tworzenie standardów miejsc dopasowanych do potrzeb rodzinˮ można rozumieć na wiele sposobów. Dla jednych będą to ławki w parkach przystosowane do karmienia piersią, dla innych obowiązek udostępniania pomieszczenia dla matek z dziećmi w biurowcach, a jeszcze dla innych obsługiwanie poza kolejnością matek z małymi dziećmi w urzędach. Każde z tych działań będzie miało inny poziom trudności przy realizacji i każde będzie miało inne znaczenie dla zapewniania komfortu młodym rodzicom, który to komfort może się przełożyć na decyzję o kolejnym dziecku.
A przecież można było już w Strategii umieścić konkrety, co do których istnieje zgoda.
Powyższe punkty można było sformułować w sposób precyzyjny:
Przedstawione tu propozycje są jedynie przykładami i będzie im poświęcona trzecia część niniejszego tekstu. Niemniej jednak umieszczenie konkretnych działań w SD znacznie przyspieszyłoby jej realizację i szanse, że przyniesie to efekt w postaci poprawy dzietności.
[1] SD s. 58–61.
(Fot. unsplash.com)
7. System realizacji, czyli wskaźniki bez celu
Czwartą i w zasadzie ostatnią część SD stanowi System realizacji, czyli informacja o tym, jak należy realizować Strategię, które podmioty publiczne są w to zaangażowane, skąd pochodzić będzie finansowanie oraz w jaki sposób odbywać się będzie ewaluacja projektu. Szczególną uwagę należy zwrócić na tabelę ze wskaźnikami monitorowania realizacji SD[1]. Tabela zawiera listę 15 KPI (z ang. Key Performance Indicators, kluczowych wskaźników efektywności), czyli parametrów, które mówią nam, jak skutecznie realizujemy postawione cele.
I z tymi KPI jest bardzo poważny problem. Przede wszystkim nie ma ustalonych konkretnych celów, jedynie „aspiracja do roku 2040ˮ[2]. Aspiracja to nie cel. Wydaje się, że już w tym miejscu, na poziomie lingwistycznym, jest widoczna bardzo silna obawa, że celów nie uda się spełnić.
Spośród 15 wymienionych wskaźników tylko jeden jest konkretny. To wymieniony już wcześniej współczynnik dzietności teoretycznej TFR, który ma być zbliżony do 2,1 do roku 2040. Bardzo dobrze, że zostało to jasno ustalone. Problem jest natomiast ze wszystkimi pozostałymi 14 wskaźnikami – wszystkie one mają aspirację wyrażoną jako „wzrostˮ lub „spadekˮ w stosunku do wartości bazowej (czyli obecnie).
Kilka przykładów:
Wskaźnik | Wartość | Aspiracja do roku 2040 |
Liczba rozwodów | 65,3 tys. | Spadek |
Dochód rozporządzalny na 1 osobę
w gospodarstwie domowym z 2 dzieci |
1 695,5 zł | Wzrost |
Odsetek ciąż zakończonych
przez cesarskie cięcie |
44,7% | Spadek |
[SD, s. 108]
Takie ustalenie KPI zakrawa o kpinę. Co to znaczy „spadekˮ liczby rozwodów? Zmniejszenie ich liczby z 65,3 tys. do 65,2 tys. jest oczywiście spadkiem. Ale nie będzie mieć on wpływu na demografię. Poza tym liczba rozwodów będzie spadać z powodu coraz mniejszej liczby zawieranych małżeństw. Czyli cel został osiągnięty, ale sytuacji to nie zmieni.
Brak ustalenia konkretnych wartości, do których się dąży, sprawia, że trudno będzie o dobre wyniki. Skorzystajmy z analogii sportowej – inaczej się trenuje z myślą „będę szybciej biegaćˮ niż z celem: „uzyskam czas poniżej 3 minut i 35 sekund, który zapewnia kwalifikację olimpijskąˮ.
Jednak nie koniec na tym. Tylko uważny czytelnik zwróci uwagę na przypis nr 72 na stronie 102. A ten jest niebagatelny i wygląda na celowo ukryty, gdyż jego treść znajduje się po zakończeniu zasadniczej treści dokumentu, schowana między Tabelę 11. a Wykaz skrótów (!). Przyjrzyjmy się więc mu uważnie i przywołajmy go w całości:
72 W pierwszych latach interwencji zatem oddziaływanie czynników kształtujących dotychczasowe trendy może przeważać nad bodźcami wynikającymi z wdrożenia instrumentów wynikających z realizacji SD. Dla uniknięcia wyciągania wniosków, które mogą nie odpowiadać rzeczywistemu, trwałemu oddziaływaniu instrumentów wdrożonych w wyniku realizacji SD, SD nie będzie podlegać corocznej ewaluacji
[SD, s. 122, pogrubienie S.K.].
Co oznacza niniejszy zapis? Mówi on, że minie dużo czasu, zanim przedstawiona SD zacznie wpływać w istotny sposób na decyzje prokreacyjne Polaków, wobec czego nie będzie się oceniać co roku jej skuteczności. Czyli nie dość, że nie mamy celów, tylko aspiracje, nie dość, że miary KPI są względne, a nie konkretne (więcej / mniej), to jeszcze nawet nie będziemy co roku oceniać, czy zmierzamy we właściwym kierunku. Czyli robimy coś, a czy to jest zasadne, oceni się później, notabene nawet to „później” nie zostało dokładnie ustalone. Za pięć lat? Za 10? W roku 2040? Pytanie, czy łatwiej błędy korygować od razu czy po kilkunastu latach, pozostawiam otwarte.
„Słownik języka polskiego” zna dość trafne określenie takiej sytuacji[3], które niestety ciśnie się na usta.
8. Projekty strategiczne, czyli Centralny Port Komunikacyjny wspiera demografię
Największą częścią Systemu realizacji jest kilkunastostronicowa tabela zawierająca programy strategiczne SOR (Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju), które wpływają na SD, czyli będą poprawiać polską demografię. Przykładowo, projekt o nazwie Polityka lekowa i wyrobów medycznych wpływa na stan opieki zdrowotnej, a zdrowie, jak wiadomo, jest ważne przy podejmowaniu decyzji o powiększeniu rodziny. Pochodną tego stwierdzenia jest więc wniosek, że wszystko, co robi państwo w dziedzinie ochrony zdrowia, służy poprawie demografii.
Podobnie jest z obszarem finansów i rozwoju gospodarczego. Takim projektem może być Polska Platforma „Przemysł 4.0ˮ. Dotyczy on gospodarki i pieniędzy, dlatego według autorów wiąże się z poniższymi kierunkami interwencji SD:
– Zabezpieczenie finansowe rodzin
– Rozwój form opieki nad dziećmi
– Rozwój rynku pracy przyjaznego rodzinie
[SD, s. 109]
Sekcję tę można podsumować stwierdzeniem: „wszystko, co rząd robi, wspiera demografięˮ. W tej części wymieniono kilkadziesiąt programów z SOR, a do każdego z nich przypisano po kilka, kilkanaście kierunków interwencji ze Strategii Demograficznej. Kopiuj-wklej – z pełnym zaangażowaniem.
Właśnie w tej części pojawiają niżej wymienione programy, które według autorów SD mają wspierać polską demografię:
oraz wiele innych, m.in.:
Wszystko, co służy zwiększeniu dochodów – poprawia demografię.
Wszystko, co służy poprawie służby zdrowia – poprawia demografię.
Wszystko, co służy zmianom w edukacji – poprawia demografię.
Niestety takie urzędnicze pustosłowie trudno traktować poważnie.
Realizacja CPK czy szerokopasmowy Internet są nam potrzebne.
Ale nie udawajmy, że wspierają one demografię.
9. Polski ład, czyli dopiszmy jeszcze…
Pod koniec projektu Strategii Demograficznej znajduje się jeszcze część poświęcona polskiemu ładowi. Trudno nie odnieść wrażenia, że ten fragment powstał na zamówienie polityczne, aby pokazać, że reforma, która miała być kołem zamachowym dla partii rządzącej, wspiera również demografię. Skąd takie wrażenie? Otóż sekcja ta zawiera podobną tabelę jak omówiona we wcześniejszym punkcie. Tyle tylko, że tym razem kolejność jest zmieniona – wcześniej do programów rządowych były przyporządkowane kierunku z SD, a tym razem to do tych kierunków są przyporządkowane projekty z polskiego ładu. Efekt jest niestety taki, że kolejnych kilka stron nic nie wnosi do Strategii. (Fot. unsplash.com)
10. Podsumowanie, czyli o imigracji ani słowa
W projekcie Strategii Demograficznej ani razu nie pojawił się temat imigracji. Ani słowa. Oczywiście autorzy dokumentu nie mogli przewidzieć wojny na Ukrainie oraz nagłej fali uchodźców, którzy będą u nas szukali schronienia. Niemniej jednak w SD należało wspomnieć o licznej jeszcze przed wojną imigracji z kierunków (Ukraina, Białoruś, Gruzja), z których pochodzą ludzie bliscy nam kulturowo i których integracja z polskim społeczeństwem oraz późniejsza polonizacja wydaje się możliwa. W świetle ostatnich wydarzeń na Ukrainie należałoby zaktualizować SD. Ukraińcy przybywający do Polski są szansą na poprawę naszej sytuacji demograficznej. Dobra strategia musi to uwzględniać.
Dokument również nie wspomina o repatriacji naszych obywateli i ich potomków z krajów takich jak Kazachstan czy Rosja. Polska posiada bardzo liczną diasporę mieszkającą poza granicami kraju. Liczebność Polonii jest szacowana na 18–20 mln[4]. Również polska emigracja po wejściu do UE liczy parę milionów osób. SD zupełnie tę kwestię pomija, a przecież powrót tych ludzi wraz z rodzinami mógłby znacząco poprawić naszą sytuację demograficzną. Miejmy nadzieję, że ten istotny element zostanie uzupełniony, zanim dojdzie do finalnej akceptacji.
Projekt Strategia Demograficzna 2040 jest dokumentem niesatysfakcjonującym. Brakuje w nim konkretów, wyznaczonych celów oraz przedstawienia przykładów propozycji rozwiązań poważnych wyzwań, jakie stawia przed nami demografia.
Autorom dokumentu zabrakło odwagi i inicjatywy. Wydaje się on przykładem urzędniczej nowomowy. Problemy są tu przedstawione jako wyzwania, trudności są umniejszane przez porównania do czasów, gdy były one większe, cele są rozmydlone i niejasne, a konkretne rozwiązania całkiem się pomija. SD można podsumować słowami ,,operacja się udała, pacjent zmarł”.
A przecież przykłady krajów bliskich nam kulturowo, jak Czechy czy Rumunia, pokazują, że współczynnik dzietności (TFR) da się poprawić przy istotnym zaangażowaniu państwa. Zwłaszcza ten pierwszy kraj zasługuje na poświęcenie mu stosownej uwagi. Gdyby Polska wzorem Czechów zwiększyła swój TFR o taką samą wartość jak nasi południowi sąsiedzi, to mielibyśmy go na poziomie 1,98, czyli bardzo, bardzo blisko poziomu pozwalającego na zastępowalność pokoleń (2,1). Tymczasem w Strategii Demograficznej czeskie studium przypadku zajmuje zaledwie pół strony.
[1] SD, s. 108.
[2] Tamże.
[4] https://www.gov.pl/web/polonia/historia
Autor
Szymon Kornijczuk
Specjalista ds. marketingu internetowego, początkujący przedsiębiorca, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, pro-lifer. Autor programu podróżniczego „W klapkach przez światˮ (wszystkich czterech odcinków). Anonimowo recenzuje książki w Internecie. Lubi na skuterze zwiedzać Azję Południowo-Wschodnią. Interesuje się psychologią ewolucyjną.
Trwa ładowanie...