Weekly Brief 24–30.10.2020

Obrazek posta

(Fot. Wikimedia)

 

WESTBINDUNG REDUX

Niezwykle interesujące przemówienie wygłosiła w ubiegły piątek szefowa niemieckiego MON-u Annegret Kramp-Karrenbauer. Jak wiadomo, przemówienie AKK miało miejsce na nieco ponad 10 dni przed wyborami prezydenckimi USA (oraz wyborami do senatu) – i nie było to z pewnością przypadkiem, bo adresatem propozycji w nim zawartych były Stany Zjednoczone, „niezależnie od tego, kto wygra wybory 3 listopada”. Mówimy o „propozycji”, jak to ujęła sama Karrenbauer, która zaoferowała Waszyngtonowi ni mniej, ni więcej, tylko nową Westbindung, a więc odnowienie, i jeszcze dalej niż obecnie idące sformalizowanie więzów transatlantyckich. Już w pierwszych słowach swego przemówienia AKK postuluje odnowienie polityki Westbindung, którą uznaje ona za odrzucenie „pokusy utrzymywania równego dystansu”, i silne zakotwiczenie niemieckiej polityki w strukturach NATO i UE, które jest sprzeczne z „romantyczną fiksacją na punkcie Rosji”. Westbindung ma również dostarczyć odpowiedzi na problem „kwestii niemieckiej” – tożsamości i miejsca zajmowanego przez Berlin na arenie międzynarodowej. Więcej, zdaniem niemieckiej polityk jest to jedyna odpowiedź gwarantująca „pokój w sercu Europy”, która, wraz z „rosnącym zagrożeniem dla zachodniego systemu wartości musi bronić okcydentalnej kultury, prawa, porządku międzynarodowego i wolnego rynku”. Obrona ta może być skuteczna, zdaniem AKK, jedynie jeżeli odbywać się będzie „w bliskiej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Tylko przy aktywnej roli Niemiec, działających wspólnie, USA i Europa mogą oprzeć się rosyjskiemu pragnieniu władzy i chińskim ambicjom globalnej dominacji”.

Jak nadać tej współpracy nową dynamikę? Otóż Berlin musi zdecydować się na realizację polityki nazywanej przez AKK „nowym niemieckim realizmem”. W postawę tę „wpisany jest paradoks: z jednej strony Niemcy wciąż będą musiały polegać na strategicznej ochronie Stanów Zjednoczonych z drugiej same będą musiały stać się obrońcą ładu światowego stworzonego przez Zachód”. Tym samym w strategicznej relacji z USA „Niemcy muszą stać się zarówno dawcą, jak i biorcą”. Tuż po tym oświadczeniu Karrenbauer zapewnia, że „Niemcy nie mogą i nie chcą same stać się dostarczycielami odstraszania nuklearnego. Stany Zjednoczone muszą nas [w tym wymiarze] dalej chronić. (…) Niemcy muszą jednoznacznie opowiedzieć się za kontynuacją programu NATO nuclear sharing i przeznaczyć na ten program odpowiednie środki”. Jak słusznie zauważa AKK, współdzielenie broni jądrowej w ramach NATO „nie jest celem samym w sobie, ale ma swoje uzasadnienie polityczne (…) tak długo, jak istnieją państwa, które próbują aktywnie godzić w naszą wspólnotę wartości, musimy zapewnić sobie odpowiednio dobrą pozycję negocjacyjną. Do tego służy broń jądrowa. Zaledwie kilkaset kilometrów od naszych granic Rosja rozmieściła pociski manewrujące mogące dosięgnąć terytorium Niemiec, łamiąc przy tym traktaty i porozumienia międzynarodowe”. Zdaniem Karrenbauer, nacisk i poświęcenie uwagi broni jądrowej są ważne „przede wszystkim dlatego, że demonstrują, iż jesteśmy świadomi powagi sytuacji strategicznej i jesteśmy gotowi zrobić to, co trzeba”. Trudno interpretować słowa AKK dotyczące broni jądrowej inaczej niż jako wyrzeczenie się przez Niemcy przynajmniej części niezależności strategicznej oraz odrzucenie forsowanych przez Paryż propozycji utworzenia „europejskiego odstraszania nuklearnego”. W tym wymiarze propozycja złożona przez szefową niemieckiego MON-u zdaje się hołdem lennym, ofertą zakładającą podporzadkowanie Niemiec potędze Stanów Zjednoczonych, przy jednoczesnym wzięciu na siebie znacznie większej odpowiedzialności ekonomicznej i politycznej oraz w wymiarze twardego bezpieczeństwa za sytuację w europejskiej części Eurazji. „Być biorcą”, stwierdza AKK, „to być zależnym, nie posiadać pełnej autonomii strategicznej. Być dawcą oznacza zaakceptowanie prowadzenia polityki siły i ambitnego włączenia się w geopolityczną rozgrywkę. Chcemy pozostać zależni, ale jednocześnie samodzielni i odpowiedzialni za siebie”.

Jednak o ile Karrenbauer życzyłaby sobie, aby Niemcy (Europa?) pozostały „biorcą” zapewnianego przez Waszyngton odstraszania nuklearnego, o tyle mają być gotowe do wyręczenia Amerykanów w zakresie obecności dyplomatycznej i konwencjonalnych działań militarnych, takich jak „zabezpieczenie wschodniej flanki NATO, zarządzanie kryzysowe w bezpośrednim sąsiedztwie UE. (…) My, Europejczycy, musimy zacząć robić to, w czym wcześniej zastępowali nas Amerykanie. Musimy zacząć samodzielnie wypełniać te zadania, niezależnie od kosztów; darmowe bezpieczeństwo to przeszłość”. To właśnie asertywnie prowadzona polityka bezpieczeństwa ma stanowić clou „niemieckiego dojrzewania”, a więc odnowionej Westbindung, która, jak zauważa Karrenbauer, jest zagadnieniem kluczowym nie tylko dla Niemiec, ale i dla całej Europy.

AKK podkreśla wreszcie: „Jesteśmy gotowi zmienić prowadzoną przez nas politykę i odbyć na ten temat trudne rozmowy, jesteśmy gotowi zaadaptować się do nowych sytuacji oraz zaakceptować nową rzeczywistość, jeżeli chodzi o obronność. Rozumiemy, co dzieje się na świecie i jak zmienia się równowaga sił. W nadchodzących dekadach amerykańska polityka zagraniczna ulegnie nieodwracalnej zmianie. Tego wymaga sytuacja geopolityczna”. Wszystko to oznacza z kolei „wyjście Niemiec z wieku dziecięcego”.

Wystąpienie Karrenbauer ma wydźwięk jednoznacznie krytyczny wobec Rosji; to właśnie „agresywna polityka Kremla” wymusza na Niemcach wzięcie odpowiedzialności za konwencjonalne odstraszanie, Karrenbauer, jak już wspomnieliśmy, odrzuca romantyczne zauroczenie” Federacją Rosyjską. Zarówno nacisk na utrzymanie amerykańskiego parasola nuklearnego , jak i odrzucenie prorosyjskiej polityki zdają się wyrazem odrzucenia francuskiej koncepcji rozwoju Europy jako w pełni niezależnego bieguna w nadchodzącym multipolarnym świecie.

Nieco bardziej wielowymiarowe jest formułowane przez Karrenbauer podejście Niemiec do Chin; te, chociaż charakteryzują się „ambitnym dążeniem do osiągnięcia globalnej dominacji”, są dla Niemiec zbyt ważnym partnerem, aby relacje z Pekinem złożyć na ołtarzu Westbindung 2.0. Tak więc będące „jednym z największych eksporterów na świecie” Niemcy, jakkolwiek głęboko zaniepokojone chińskimi praktykami ekonomicznymi, „nie akceptują każdej pozycji i inicjatywy formułowanej przez Waszyngton. Szczególnie jeżeli dotyczą one handlu, w którego wypadku funkcjonujący multilateralizm leży w interesie Niemiec”. W interesie Berlina leży natomiast powstrzymywanie dwóch zagrożeń dla wolnego rynku: chińskiego kapitalizmu państwowego oraz „podejmowanych przez USA jednostronnie prób powrotu do izolacjonizmu i decouplingu”. Tu AKK wychodzi z konstruktywną propozycją, sugerując wspólne podjęcie rękawicy w globalnej rywalizacji handlowej, czego fundamentem miałby być „odnowiony sojusz handlowy”. Zdaniem Karrenbauer, wynegocjowanie „umowy handlowej UE–USA, znoszącej wszelkie cła i ograniczenia handlowe, nie powinno być propozycją absurdalną”.

Taką oto propozycję złożyła Stanom Zjednoczonym w ostatni poniedziałek niemiecka minister obrony narodowej, Annegrete Kramp Karrenbauer, dodając, że Waszyngton musi „dać sygnał”, czy jest ową ofertą zainteresowany. Wydaje się, że elity polityczne Niemiec zdają sobie sprawę, że realizacja dotychczasowego celu obowiązującej od końca zimnej wojny wielkiej strategii (grand strategy) USA, polegającego na niedopuszczeniu do powstania równego Stanom Zjednoczonym rywala, zakończyła się fiaskiem. Równy rywal powstał „w osobie” ChRL. W związku z tym, i w związku z koniecznością skupienia się – jak to ujął David Goldman – na chińskim wyzwaniu, Stany Zjednoczone nie będą w stanie kontynuować dotychczasowej polityki globalnej omniprezencji. Może to oznaczać, że w miejscach uznanych za mniej niż krytycznie ważne Amerykanie będą szukali możliwości przejścia do strategii zwanej offshore balancing – a więc ograniczonej obecności – i oparcia w kluczowych sojusznikach, zdolnych do samodzielnej (przynajmniej do pewnego stopnia) obrony własnych, i amerykańskich, interesów. Do prowadzenia strategii offshore balancingu potrzebni są jednak kompetentni wykonawcy. Przemówienie Karrenbauer można uznać właśnie za ofertę jednego z takich wykonawców, który „dorósł” do odgrywania takiej właśnie roli.

 

MIKE’A POMPEO PODRÓŻE PO PAŃSTWACH PACYFIKU

We wtorek czasu lokalnego Mark Esper i szef indyjskiego MON-u Rajnath Singh podpisali umowę umożliwiającą wymianę informacji wywiadowczych pomiędzy Indiami i USA, zwaną Basic Exchange and Cooperation Agreement (BECA). Podpisanie owego dokumentu miało miejsce podczas odbywającego się w New Delhi trzeciego dorocznego szczytu 2+2 (tj. z udziałem ministrów SZ oraz ON obu państw). BECA jest jednym z czterech tzw. foundational agreements, a więc porozumień zawieranych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ich sojusznikami; do pozostałych należą General Security of Military Information Agreement (GSOMIA); Logistic Support Agreement (LSA); Communications and Information Security Memorandum of Agreement (CISMOA). Indie już wcześniej – w 2002 roku – podpisały GSOMIA; 14 lat później LSA; następnie w 2018 roku CISMOA. Podpisanie BECA otwiera drogę do udostępniania Indiom m.in. szerokiej gamy danych amerykańskich zasobów IMINT (zdjęć satelitarnych, map topograficznych etc.). Podczas szczytu miało także dojść do podpisania umów dotyczących wzmożenia wymiany wywiadowczej pomiędzy rodzajami sił zbrojnych obu państw, ze szczególnym uwzględnieniem ich marynarek wojennych (m.in. wymiana oficerów łącznikowych).

Opublikowane zostało również wspólne oświadczenie dotyczące przebiegu i wyników szczytu, w którym obie strony podkreśliły determinację w utrzymaniu wolności żeglugi, pokoju i inkluzywności w regionie Indo-Pacyfiku, w którym centralną rolę odgrywają struktury ASEAN, i „przejrzystych zasad inwestycji infrastrukturalnych”. W kontekście tych ostatnich dodajmy, że w dokumencie stwierdza się również, że „oba ministerstwa liczą na pogłębienie współpracy w zakresie budowy infrastruktury w regionie Indo-Pacyfiku” oraz rozwoju współpracy pomiędzy USAID i indyjską Development Partnership Administration, podjętej w tym właśnie celu. Uczestnicy spotkania 2+2 wyrazili również zadowolenie ze zorganizowanego na początku października spotkania państw Quad oraz z faktu, że kooperacja pomiędzy czterema państwami członkowskimi Quad ma zostać rozszerzona o współpracę agend rządowych zajmujących się rozwojem gospodarczym. Dokument wspomina również o współpracy w wymiarze zwalczania terroryzmu, handlu narkotykami, rozwoju cywilnego programu nuklearnego Indii czy też cyberbezpieczeństwa. Warto również odnotować, że po raz kolejny już USA wyraziły poparcie dla dołączenia Indii do RB ONZ w charakterze członka stałego.

Podczas swego tournée Pompeo odwiedził również Malediwy, Indonezję, Wietnam oraz Sri Lankę. Podczas czwartkowego przemówienia w Dżakarcie szef Departamentu Stanu oznajmił, że przybył do Indonezji, aby przypomnieć jej mieszkańcom, że „nie możemy zakładać, że nasza wolność i wiara przetrwają same. Musimy bronić tego, w co wierzymy”. „Demokracje nie są idealne i również czasem się mylą (…) ale musimy odróżnić wolne i demokratyczne narody, które czasem popełniają błędy, od reżimów, które odrzucają ideę praw człowieka, wolności religijnej i samostanowienia. Te pierwsze mogą się zmienić, te drugie mogą jedynie stosować represje”. W związku z tym Pompeo zwrócił się do Indonezyjczyków z tym samym apelem, z którym zwrócił się „do hierarchów w Watykanie” – a więc o „świadectwo moralne i wstawiennictwo za wszystkimi tymi, których prawa i wolności religijne są łamane”. Autor „Weekly Brief” śmie zakładać, że wszyscy, którzy regularnie czytają „WB”, już wiedzą, do czego zmierza sekretarz stanu. Otóż, „największym zagrożeniem dla wolności religijnej jest Komunistyczna Partia Chin, która toczy wojnę wobec przedstawicieli wszystkich religii – muzułmanów, chrześcijan, buddystów i wyznawców Falun Gong”.

Podczas wizyty Pompeo na Malediwach administracja USA poinformowała o zamiarze otworzenia ambasady w tym składającym się z liczącego 26 atoli (i ponad tysiąc wysp) kraju. Stałym elementem wystąpień Pompeo we wszystkich odwiedzonych przez niego krajach Azji Południowej była, rzecz jasna, krytyka Chin – działań Pekinu na wodach Pacyfiku, a w szczególności Morza Południowochińskiego, ale również składane przez sekretarza stanu propozycje tworzenia infrastruktury – rzecz jasna „transparentnie finansowanej” i pozbawionej ryzyka popadnięcia w pułapkę zadłużenia (Pompeo mówił o tym m.in. na Sri Lance). Skoro o infrastrukturze mowa; w czwartek Departament Stanu USA poinformował o zamiarze wybudowania, we współpracy z Australią i Japonią (a więc państwami należącymi do utworzonego w listopadzie 2018 roku Trójstronnego Partnerstwa dla Infrastruktury), podwodnego kabla światłowodowego mającego połączyć Palau z Singapurem i Stanami Zjednoczonymi.

Co równie ciekawe, w ostatnim momencie do listy państw, które odwiedzi amerykański sekretarz stanu, dołączył Wietnam; po raz drugi natomiast sekretarz stanu nie zdecydował się odwiedzić Korei Południowej…

 

USA – KOREA POŁUDNIOWA

…której stosunki ze Stanami Zjednoczonymi zdają się coraz bardziej napięte. „Wygląda na to, że Pentagon otrzymał instrukcje, aby przyjąć bardziej elastyczną postawę , jeżeli chodzi o stacjonowanie amerykańskich żołnierzy za granicą”. Autorem powyższych słów jest Seok Wook, szef południowokoreańskiego MON-u; padły one podczas przesłuchania w parlamentarnej komisji ON Republiki Korei w odpowiedzi na pytanie, czy fakt, że w komunikacie podsumowującym spotkanie amerykańskich i południowokoreańskich dyplomatów (o spotkaniu przedstawicieli amerykańskiego i południowokoreańskiego MON-u pisaliśmy w „Weekly Brief” dwa tygodnie temu) zabrakło słów o „utrzymaniu obecnego stanu osobowego sił USA w ROK”, należy postrzegać jako zapowiedź wycofania części żołnierzy US Army z Korei Południowej. I chociaż Seok Wook stwierdził, że Amerykanie nie sugerowali zamiaru zmniejszenia kontyngentu USFK (US Forces Korea), to południowokoreańskie media twierdzą, że w rzeczywistości Biały Dom zasugerował Koreańczykom kanałami oficjalnymi i nieformalnymi, że „siły amerykańskie nie mogą pozostać związane na Półwyspie Koreańskim”.

Dzień później natomiast Moon Chung-in, jeden z doradców prezydenta Moon Jae-ina, stwierdził, że ewentualna zgoda Błękitnego Domu na uczestnictwo w Quad mogłaby doprowadzić do destabilizacji sytuacji międzynarodowej w regionie, a nie przysłużyć się poprawie bezpieczeństwa Korei. „USA to nasz najważniejszy sojusznik, ale Chiny to nasz partner strategiczny. (…) Jeżeli USA podjęłyby próbę zmuszenia nas do dołączenia do jakiegoś sojuszu militarnego wymierzonego w Chiny, stanęlibyśmy przed ogromnym egzystencjalnym dylematem”.

 

TAJWAN

W poniedziałek Departament Stanu USA poinformował o wyrażeniu zgody na sprzedaż Tajwanowi pocisków przeciwokrętowych Harpoon; konkretnie 400 pocisków (w wersji Block II), 100 wyrzutni, radarów i centrów dowodzenia, za które Tajpej ma zapłacić łącznie ponad 2,4 miliarda dolarów. Zauważmy, że Departament Stanu zaaprobował sprzedaż kolejnej transzy uzbrojenia Formozie już po tym, jak Pekin zapowiedział nałożenie sankcji na trzy amerykańskie firmy sektora zbrojeniowego (Boeing Defense, Raytheon, Lockheed Martin). Ponieważ amerykańska zbrojeniówka nie liczy już od dłuższego czasu na kontrakty w Chinach, decyzja Pekinu jest w znacznym stopniu symboliczna; natomiast jeżeli Pekin zdecydowałby o rozszerzeniu sankcji nie tylko na Boeing Defense, ale również na spółkę matkę, na Boeing Company, sytuacja przedstawiałaby się zgoła inaczej. Chiny są ogromnym rynkiem zbytu dla producentów samolotów pasażerskich (dla producentów czego Chiny nie są ogromnym rynkiem zbytu?); sam Boeing twierdził nieco ponad rok temu, że w ciągu najbliższych dwóch dekad chińscy przewoźnicy muszą zainwestować trzy biliony dolarów w zakup i utrzymanie floty samolotów pasażerskich.

 

F-35

Skoro o sprzedaży amerykańskiego uzbrojenia mowa: w ubiegłym tygodniu media informowały o możliwej sprzedaży myśliwców piątej generacji F-35 do Grecji (20 sztuk, z których cztery – lub sześć, w zależności od źródła – miałyby pochodzić z dostaw pierwotnie przeznaczonych dla Turcji) i do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jeśli chodzi o drugie z tych państw, potencjalna sprzedaż JSF wzbudziła obiekcje Izraela – oraz niektórych członków Kongresu (zdaniem członka Izby Reprezentantów Eliota Engela sprzedaż F-35 mogłaby doprowadzić „do utraty przewagi militarnej przez Izrael”). Pomimo to w czwartek Biały Dom poinformował Kongres o zamiarze sprzedaży ZEA aż 50 tego typu maszyn, za kwotę 10,4 miliarda dolarów.

 

NEW START

W poniedziałek prezydent FR Władimir Putin zaproponował Stanom Zjednoczonym moratorium na rozmieszczanie pocisków średniego zasięgu w Europie oraz przeprowadzenie wzajemnych inspekcji na terenie instalacji wojskowych w celu weryfikacji, czy środki zakazane jeszcze do niedawna na mocy traktatu INF faktycznie nie są w nich ulokowane. Putin proponuje USA możliwość przeprowadzenia inspekcji w bazach znajdujących się w eksklawie Kaliningradzkiej (w Czerniachowsku?), co do których istnieją podejrzenia, że są one miejscem stacjonowania pocisków 9M729 (lądowa wersja pocisku Kalibr, NATO: SSC-X-8), w zamian za możliwość przeprowadzenia inspekcji na terenie instalacji Aegis Ashore, wyposażonych w system VLS (vertical launching system) Mk.41.

Tu, gwoli umiejscowienia owej informacji w szerszym kontekście, warto przypomnieć o dwóch faktach: po pierwsze, o ubiegłorocznych testach lądowej wersji pocisku Tomahawk, a po drugie o niedawnej wypowiedzi Marka Espera, który oznajmił, że USA zamierzają dyslokować do Europy systemy do niedawna zakazane na mocy traktatu INF.

Deklarację Putina należy chyba również łączyć z ubiegłotygodniowymi negocjacjami dotyczącymi innego traktatu ograniczającego zbrojenia, a mianowicie New START. Przypomnijmy; w ubiegłym tygodniu Kreml zaakceptował amerykańską propozycję dotyczącą warunków kontynuowania negocjacji traktatu New START, polegającą na wydłużeniu ich o rok, oraz zamrożenia nie tylko liczby głowic strategicznych (które reguluje New START), ale również głowic taktycznych – których New START nie reguluje. Jednocześnie mechanizm weryfikacyjny zaproponowany przez Władimira Władimirowicza dotyczy środków przenoszenia, ujętych w traktacie INF, a nie głowic jądrowych, regulowanych przez traktat New START.

 

PLENUM KC

29 października zakończyła się sesja plenarna Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Zakończyła się, dodajmy, transmitowaną w telewizji ceremonią, w której wzięło udział ponad 360 delegatów – z których żaden nie nosił maseczki. Owocem plenum mają być dwa plany – po pierwsze czternasty plan pięcioletni, po drugie cele rozwojowe, które ChRL ma osiągnąć do roku 2035.

Założenia kolejnej pięciolatki to między innymi powtarzane już od pewnego czasu (od momentu, gdy Stany Zjednoczone wcisnęły pedał gazu, dodając kolejne chińskie przedsiębiorstwa do czarnej listy podmiotów i uszczelniając reżim sankcyjny) postulaty osiągnięcia stanu autarkii w zakresie wysokich technologii (tudzież „niezależności technologicznej”), wzmacnianie popytu wewnętrznego oraz ograniczenie regulacji i otwieranie się na inwestycje zagraniczne (tudzież „dual circulation economy”). Skupienie na stymulacji popytu wewnątrz Chin było, zdaniem komentatorów, wyraźnie zaznaczone jako cel na najbliższe pół dekady; powstrzymano się od wyznaczenia stopy wzrostu gospodarczego, podkreślając jednocześnie, że ma on być „jakościowy” i wynikający ze zwiększenia produktywności gospodarki Państwa Środka – a więc nie powinien odbywać się za wszelką cenę, ale raczej być wynikiem faktycznego wzrostu zamożności i stopy życiowej obywateli ChRL.

Nawiasem mówiąc, Chiny bardzo poważnie podchodzą do osiągnięcia niezależności w zakresie wysokich technologii; Pekin zamierza przeznaczyć 200 miliardów dolarów na sam rozwój zdolności produkcji mikroprocesorów – więcej niż Stany Zjednoczone przeznaczyły na program Apollo!

W komunikacie opublikowanym po zakończeniu plenum stwierdza się, że „Chiny stoją przed historyczną okazją”, a „głębokie zmiany w międzynarodowym układzie sił” są źródłem zarówno wyzwań, jak i możliwości”. Odnosząc się do celów wyznaczonych na rok 2035, komunikat stwierdza, że do tego momentu Państwo Środka będzie na ścieżce do osiągnięcia „socjalistycznej modernizacji” – brak jednak konkretów i definicji opisujących, jak blisko osiągnięcia tego celu będą Chiny na 14 lat przed setną rocznicą rządów KPCh. W ciągu półtorej dekady Chiny mają się stać liderem w zakresie nowoczesnych technologii, w tym opieki zdrowotnej, edukacji, technologii cyfrowych czy transportu. W dokumencie stwierdza się wreszcie, że do 2027 roku ALW ma się stać „w pełni nowoczesnymi siłami zbrojnymi”, w domyśle gotowymi do rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi.

 

COVID-19 + RYNKI

31 grudnia w Wuhan miało mieć miejsce 27 przypadków zapalenia płuc wywołanego przez nieopisany wówczas jeszcze patogen. Równe 10 miesięcy później, w sobotę 30 października, liczba potwierdzonych przypadków wystąpienia wirusa SARS-CoV-2 u ludzi przekroczyła 45 milionów. 11 stycznia poinformowano o pierwszym zgonie spowodowanym przez ów patogen; obecnie ofiar śmiertelnych COVID-19 jest niemal 1,2 miliona (dla porównania: z powodu grypy średnio umiera rocznie od 300 do 600 tysięcy ludzi; na choroby serca niemal 18 milionów).

Ostatnie trzy dni to średnio ponad pół miliona zachorowań dziennie; w samych tylko Stanach Zjednoczonych odnotowano w piątek ponad 100 tysięcy pozytywnych wyników testu na obecność koronawirusa. To z kolei oznacza, że Stany Zjednoczone nie zdołają prawdopodobnie utrzymać tempa wzrostu – iście imponującego, trzeba przyznać – z trzeciego kwartału br., gdy gospodarka USA wzrosła o 33,1% w skali rok do roku.

Jeżeli liczba zachorowań utrzyma się na poziomie z ostatnich kilku dni, to do końca przyszłego tygodnia Stany przekroczą 10 milionów zachorowań – wspominamy o tym, bo taką właśnie liczbę zachorowań spowodowanych „pochodzącym z Wuhan wirusem”, jak to mówi Mike Pompeo, odnotowano w Europie. Europa na powrót więc stała się epicentrum pandemii, co z kolei doprowadziło do dalszego zaostrzenia lockdownu przez część państw Starego Kontynentu; w środę wieczorem prezydent Macron ostatnie dni we Francji to niemal grubo ponad tysięcy zachorowań dziennie, tym samym Francja notuje drugą najwyższą liczbę zachorowań na świecie, za USA, przed Indiami. Warto jednak pamiętać, że w Indiach przeprowadza się znacznie mniej testów) poinformował o wprowadzeniu – na razie na miesiąc – całkowitego lockdownu; podobną decyzję podjęli już wcześniej Czesi. Nieco tylko łagodniejsze obostrzenia wprowadziły również Niemcy (także na okres miesiąca), Włochy, Hiszpania czy Holandia. Podobnie jak w wypadku Stanów Zjednoczonych oznacza to, że wzrost gospodarczy odnotowany w trzecim kwartale – i tak zauważalnie słabszy niż w USA – nie utrzyma się w ostatnich trzech miesiącach bieżącego roku. Wzrost PKB w całej strefie euro wyniósł w Q3 9,6%; bardzo dobrym wynikiem legitymowała się Francja (18,2%), Włochy (16,1%) czy Hiszpania (16,7%); o dziwo dużo słabsze wyniki odnotowała gospodarka niemiecka (co nie znajdowało odbicia w wynikach PMI) – w trzecim kwartale bieżącego roku wzrost gospodarczy naszych zachodnich sąsiadów wyniósł zaledwie 8,2%. Komentując owe wyniki, Christine Lagarde stwierdziła, że „nie jest w stanie stwierdzić, czy w czwartym kwartale w strefie euro będzie miał miejsce wzrost gospodarczy”. My jesteśmy w stanie – nie będzie miał.

 

TURCJA & GRECJA

W poniedziałek do Aten przyleciał z wizytą Siergiej Ławrow. Minister podkreślał, że Grecja może dzięki trwającej przyjaźni z Rosją być pośrednikiem pomiędzy Kremlem a Unią Europejską i NATO. Najwięcej wypowiedzi dotyczyło jednakże sporu z Turcją. Minister podkreślił wyraźnie, że Rosja popiera prawo każdego kraju do posiadania 12-milowego pasa wód terytorialnych. Wyraził również poważne zaniepokojenie otwarciem plaży przy miejscowości Warosia po tureckiej stronie Cypru, a mówiąc o turecko-rosyjskiej współpracy w kwestii konfliktu w Górskim Karabachu, stwierdził, że oba państwa mają swoje „niuanse”. Grecy otrzymali tym samym bez wątpienia ważny głos wsparcia w konflikcie z Ankarą i to od państwa, które jeszcze jakiś czas temu było określane przez niektórych mianem tureckiego sojusznika.

We wtorek trzy brytyjskie okręty wzięły udział w ćwiczeniach wojskowych z cypryjskimi jednostkami specjalnymi.

 

TURCJA VS FRANCJA

Francja od dwóch tygodni żyje tematem zagrożenia islamskim ekstremizmem w związku z zabiciem nauczyciela Samuela Paty’ego (z jakiegoś powodu wcześniej nie żyła). Prezydent Macron ogłosił wzmocnienie laickości państwa oraz ochronę przed islamskim ekstremizmem. W wyniku tych zdarzeń we francuskiej prasie ukazały się karykatury przedstawiające proroka Mahometa. Wywołało to ostry sprzeciw Ankary, która od lat stylizuje się na przywódcę i ambasadora świata islamu na zachodzie. Prezydent Erdoğan stwierdził, że Emmanuel Macron potrzebuje sprawdzić, czy nie jest przypadkiem szalony (przypomnijmy przy tej okazji klasyczną ripostę Erdoğana na słowa prezydenta Republiki o śmierci mózgowej NATO – „sam jesteś w stanie śmierci mózgowej!”), oraz wezwał do bojkotu francuskich produktów. W odpowiedzi na wypowiedzi francuskich polityków dotyczące potrzeby walki z islamskim ekstremizmem oraz publikowania coraz to nowych karykatur kolejne kraje islamskie przyłączyły się do krytyki Francji. Najgłośniejsze okazały się słowa byłego premiera Malezji Mahathira bin Mohamada, który napisał, że muzułmanie mają prawo być źli i mają prawo zabić miliony Francuzów za masakry z czasów ery kolonialnej. W konsekwencji takich nawoływań w całej Francji wprowadzono stan zagrożenia terrorystycznego, na ulicach francuskich miast doszło również do szeregu dość spontanicznych (przynajmniej na razie) ataków terrorystycznych.

 

BIAŁORUŚ

Zgodnie z przewidywaniami Aleksandr Łukaszenka nie zastosował się do postawionego mu ultimatum i nie ustąpił ze stanowiska. Skutkiem tego są protesty trwające w części białoruskich fabryk, nie tak duże jak te z sierpnia, ale jednak demonstrujące niezmienną gotowość do mobilizacji białoruskiego społeczeństwa. Było to również widoczne podczas niedzielnych i poniedziałkowych protestów, na powrót gromadzących tłumy nie widziane przez ostatnie tygodnie. Protesty są jednak brutalnie tłumione; sam prezydent Łukaszenka przyznał, że to on, osobiście, rozkazał spacyfikować niedzielny protest. Do tego dochodzą również zmiany kadrowe – dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Juryj Karajeu zostanie pomocnikiem prezydenta ds. obwodu grodzieńskiego, aby nadzorować pacyfikowanie regionalnych demonstracji. W jego miejsce na stanowisko ministra został powołany dotychczasowy szef mińskiej policji.

Trudno ocenić skalę protestów w zakładach pracy, która, jeśli byłaby poważna, to w największym stopniu mogłaby doprowadzić do ostatecznego załamania się władzy. Bez wątpienia trwające protesty utrudniają funkcjonowanie państwa, a zarazem utrzymują wysoką mobilizację społeczną, szczególnie w momencie, w którym władze zaczynają wyrzucać z uczelni protestujących studentów, cofają uznawanie dyplomów zachodnich uczelni oraz zamykają kawiarnie i restauracje, w których podczas demonstracji chowają się uciekający przed siłowikami ludzie.

Jak podała w poniedziałek rządowa agencja Belta, 24 października Łukaszenka rozmawiał z sekretarzem stanu USA. W trakcie rozmowy Pompeo zapewniał m.in. o braku zagrożenia ze strony NATO jako całości oraz Polski i Litwy. W dużej mierze rozmowa ta dotyczyła jednak uwolnienia przetrzymywanego w białoruskim więzieniu Witala Szklarowa.

Rezultatem wspominanych na łamach ubiegłotygodniowego Weekly Brief rozmów w Waszyngtonie było kolejne zawieszenie broni, które jednak okazało się jeszcze bardziej efemeryczne niż to wynegocjowane tydzień wcześniej w Rosji. Od poniedziałku nad ranem walki w Górskim Karabachu zostały wznowione; jeszcze tego samego wojska azerskie miały dotrzeć do granicy armeńskiej, posuwając się następnie na północ. Obie strony oskarżają się o zbrodnie wojenne (od użycia amunicji kasetowej przez Ormian, białego fosforu przez Azerów, po bombardowanie celów cywilnych przez obie strony).

W czwartek Władimir Putin zaapelował o wstrzymanie dalszych walk, oraz wyraził gotowość do zaangażowania Turcji w rozmowy pokojowe, co było przecież, jednym z żądań Ankary. Dzień później gospodarz Kremla stwierdził, że Moskwa „gotowa jest rozmawiać o przekazaniu Azerbejdżanowi części terenów kontrolowanych obecnie przez Arcach.” W piątek miała miejsce kolejna tura rozmów pokojowych, tym razem w Genewie; ich rezultatem jest zobowiązanie obydwu stron do wstrzymania się od ostrzale celów cywilnych. W opublikowanym w sobotę liście, którego adresatem był Władimir Putin, premier Armenii Nikol Paszinian stwierdza, że „w związku z tym, że walki toczą się w bezpośrednim pobliżu armeńskich granic, zwracamy się do Rosji o niezwłoczne rozpoczęcie konsultacji mających określić formę i stopień zaangażowania Federacji Rosyjskiej w zapewnienie bezpieczeństwa Armenii, zgodnie z brzmieniem artykułu 2 układu o przyjaźni współpracy i pomocy wzajemnej z 29 sierpnia 1997 roku”. Kilka godzin później rosyjski MSZ wyraził gotowość do udzieleniea Erewaniowi wsparcia, jeżeli działania wojenne rozleją się na terytorium Armenii.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Weekly Brief Albert Świdziński

Zobacz również

Strategia jądrowa. Część 1: Pierwsze lata i chaos rewolucji nuklearnej
Jacek Bartosiak rozmawia z Albertem Świdzińskim o ofercie Niemiec dla USA (Podcast)
„Poza Ziemią” – recenzja Jacka Bartosiaka (Podcast)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...