Sytuacja wyglądała następująco:
Ja w aucie, czekam na czerwonym, a przez otwarte szyby obserwuję i słyszę co następuje. Mama, zirytowana, w jednej ręce telefon, do którego zerka, jakby szukała czegoś na mapach. Kilka metrów dalej jej młodsza córka. Jakieś 12 lat. Szczuplutka, w krótkich getrach, bluzce na ramiączka i z wysoko upiętym kucykiem. Odwraca się do matki plecami, szlocha, zagryza wargi, nagie ręce ma splecione na klatce piersiowej. Pomiędzy nimi dziewczyna na oko 16 lat, myślę, że siostra. Próbuje pomóc siostrze, ale raczej obawia się dyskusji z matką. Chwilę kursuje pomiędzy nimi jakby nie mogła się zdecydować. W końcu staje obok kobiety, nic nie mówi, patrzy na siostrę a na twarzy wymalowaną ma bezradność. Tymczasem matka wypluwa z siebie ku młodszej córce: Ty chyba jesteś porąbana! Ty jesteś jakaś nienormalna! I tak po kilka razy. Nie zawsze patrzy przy tym na córkę. A gdy na nią patrzy, to chyba jej nie widzi.
Nagrałam reels po tym wydarzeniu. Możesz obejrzeć go TUTAJ . Co w nim mówię? Że słowo „jesteś” o dziecku w ustach rodzica działa jak magia. Programuje, podaje prawdę objawioną. Jeśli pada do małego dziecka, ono w to uwierzy. Jeśli pada do nastolatka, jest szansa na bunt. Ale to bunt wobec prawdy wyplutej przez rodzica. To dlatego powinniśmy założyć sobie, przepraszam za mocne określenie, kaganiec na negatywne określenia+ „jesteś” ku naszym dzieciom.
jesteś leniem, jesteś taka niezdarna, jesteś głupi, jesteś niemądra, jesteś lekkomyślny, jesteś taką czwórkową uczennicą (to przekleństwo mojego dzieciństwa), jesteś kłamczuchem, jesteś niegrzeczny, jesteś niemiła, jesteś...
Kilka komentarzy pod tym filmikiem zarzuciło mi mniej więcej to: a co jeśli moje dziecko właśnie takie jest? To co, mam je głaskać po główce, rzygać tęczą? Nie zwrócić uwagi, że coś jest złe, do zmiany, do poprawki?
No właśnie!
COŚ JEST ZŁE. Zachowanie jest złe. Nie dziecko. Dziecko nie jest w całości leniwe, choć może nie zabierać się na czas za naukę, odmawiać ścielenia łóżka, robić awanturę, gdy przychodzi do sprzątania pokoju. Nie jest w całości niemiłe. Choć faktycznie niekulturalnie odnosi się do starszych osób. Nie jest głupie. Nawet gdy zrobiło coś, co było lekkomyślne i ma fatalne skutki.
Więc po pierwsze, mów tak, żeby to była prawda. Czyli o zachowaniu. I to tym konkretnym, które było nie w porządku. Jeżeli oczywiście życzysz sobie wychowywać swoje dziecko skutecznie.
Po drugie. Powtarzaj dziecku, że jest kłamcą lub np. złodziejem, a gdy przyjdzie pokusa, w nim odezwie się ten głos „przecież i tak wiadomo, że jestem...”, „przecież i tak nikt mi nie uwierzy” i zrobi to, do czego je tak nieświadomie zachęcał dorosły.
A co z mówieniem „jesteś” z pozytywnymi określeniami?
W reelsie mówię, że też nie trzeba. Dlaczego?
Jesteś grzeczny, jesteś miła, jesteś taki mądry, jesteś sprytna. Maluchy są łase na takie określenia. Przyjdą po więcej, a ty będziesz odruchowo eskalować. Wpadać w coraz większe achy i ochy, które gdzieś będą się musiały skończyć. Bo się zmęczysz. Bo już nic ci nie przyjdzie do głowy. Bo uznasz, że dziecko cię wykorzystuje. Zakończenie często słabo wygląda i zaciera to miłe, co było.
Za to starsze dziecko może ci nie uwierzyć. Ono zaczyna w siebie wątpić, w jego głowie „jestem” pojawia się w niewspierających duetach. Ale twoje najszczersze „jesteś taki utalentowany”, „jesteś taka bystra” nie będzie przeciwwagą. Na głos lub w ciszy, dziecko będzie temu zaprzeczać. To nieprawda. Gdybyś tylko wiedział, co zrobiłam wczoraj, nigdy byś tak nie powiedział. To nieprawda. Wszyscy w szkole są lepsi. To nieprawda. Tak naprawdę jestem beznadziejna.
Wracamy znów do... KONKRETÓW. Zachowanie. Opisz zachowanie. „ale szybko rozwiązałeś to zadanie”, „widzę, że ubrania zniknęły z podłogi, książki ułożone na półce a szklanki odniesione do zmywarki”. „Podoba mi się jak dobrałaś te kolory w swoim stroju”. „Widać, że tamtej pani aż miło się zrobiło, gdy się z nią przywitałaś”. „O kurcze, ja nie wpadłbym na takie rozwiązanie”.
Konkret. Zachowanie. Ty też czasem nie dotrzymasz terminu albo nie zrealizujesz obietnicy. To znaczy, że jesteś niesłowny? Nie można na tobie polegać? Czy że tego konkretnego terminu nie dotrzymałeś/-aś? Że coś uniemożliwiło ci spełnienie tej obietnicy, ale przecież nie zawsze tak jest?
Ty też dajesz czasem ciała.
Ale to nie znaczy, że jesteś...
Rzekłam. Jak w takim razie zwracać uwagę na konkretne zachowanie, bez „jesteś”? Moi Patroni mogą już o tym posłuchać w 18. odcinku dedykowanego im podcastu na Patronite Audio "Aga Rogala".
Trwa ładowanie...