Tekst pochodzi z mojego bezpłatnego newslettera, na który możesz zapisać się TUTAJ
Przypadek 1.
Czeka. Przecież obiecał, że będzie miał czas. A teraz angażuje się w jedno, drugie działanie. Wygląda na to, że zapomniał. Nie, nie że zapomniał. Że ją ignoruje. Że nie jest dla niego ważna. Że WSZYSTKO jest ważniejsze niż to, że się umówił Z NIĄ. Więc wymownie milczy i spogląda na zegarek. Zostało dziesięć minut. Pięć minut. Dwie.
- Muszę iść. Pa – wychodzi, udając, że zapomniała o buziaku.
Następnych kilka godzin będzie zajęta pracą. Ale nie jej głowa. W głowie będzie obracała poranną sytuację na wszystkie strony. Analizowała zranienie. Zbierała dowody. Trochę się będzie na siebie irytować, że nic nie powiedziała. Mogła mu tak asertywnie przecież powiedzieć, że wygląda na to, że on ma ją gdzieś. A ona jak zwykle nie stanęła w swojej obronie. Co za porażka.
Rozpoczyna się kiszenie.
Kiszenie w sobie słów. Kiszenie w sobie znaczeń, interpretacji i domysłów. Jeszcze chwilę w głowie. Potem to zejdzie do żołądka. Pójdzie w kręgosłup, napięcie mięśni, grymas ciągłego niezadowolenia. Gdyby mu zależało, wiedziałby... Gdybym była dla niego ważna, to on... Gdyby miał poukładane priorytety, to byłoby jasne, że....
Przypadek 2.
Olać to. Nic go to nie będzie obchodzić. Ile razy można dać się tak poniżyć? Ile razy można dobrowolnie narażać się na odrzucenie? Bez sensu. Dlaczego to on ma się zawsze starać? Dlaczego to on ma zawsze wychodzić z inicjatywą? Gdzie jest to pieprzone równouprawnienie?
On wszystko rozumie, przecież kobiety lubią czuć, że mają w tym obszarze władzę. Że to one decydują. On ma się starać. Zawsze. O nią. I albo będzie nagroda, albo dostanie po łapach.
Z tą nagrodą to też tylko połowiczny sukces. Bo już się wydaje, że będzie jakaś zmiana, koktajl z endorfin działa na głowę otępiająco. Nie widać zagrożenia. Nie widać, że to tylko na chwilę, ten jeden raz. Że jutro wróci stare.
Postanawia nie czuć.
Kiszenie podprogowe.
Przypadek 3.
To mogła być kolejna kiszonka na liście. Kolejna rzecz, którą obracałaby w myślach, kombinowała scenariusze, wytłumaczenia, strategie i taktyki. Część głowy zajęta byłaby pamiętaniem, jak zachować się przy następnej okazji- co powiedzieć, co przemilczeć, może za coś ukarać albo gdzieś się wycofać. To wymaga czujności, żeby nie przegapić właściwego momentu lub żeby nie stracić instynktu samozachowawczego.
Postąpiła inaczej.
Pomyślała – co najgorszego może się stać, jeśli to zrobię?
Wymyśliła co. Żadna z tych rzeczy nie była końcem świata.
Znalazła sposoby, jak wtedy sobie poradzi.
I zdecydowała, że nie będzie tego w sobie kisić. Zachowała spokój, bo to była decyzja. Nie doprowadziła do wybuchu, bo emocje nie zdążyły sfermentować.
Świat się nie zawalił.
Okazało się, że można czuć się trochę lepiej. I można porozmawiać na spokojnie.
Kiszenie w sobie myśli nie spowoduje, że one znikną.
Nie, to nie znaczy, że można je wyrzucić z siebie w dowolny sposób. Nie jesteś dzieckiem. Bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa. I za to, czego nie powiesz, a co ci skiśnie w środku. Co się dalej z tym stanie, bo to nie będzie koniec tej historii, zapewniam.
Nie masz do wyboru tylko: przemilczeć albo to z siebie wyr*ygać.
Możesz zadziałać uprzedzająco. Np.
Hej, pamiętasz, że mieliśmy porozmawiać? Zostało mi 15 minut do wyjścia.
Albo
Wiesz co, trudno mi się o tym rozmawia. Ale.. tęsknię za tobą. Gdy odrzucasz moją propozycję, czuję, jakbyś odrzucała mnie. Nie wiem, jak o tym mówić. Ale może spróbujemy?
Człowiek nie uczy się mówić tylko na początku życia.
Dla moich Patronów jest już 19. odcinek podcastu dostępny w aplikacji Patronite Audio. O czym? Oni są patchworkiem, jego dzieci, jej dzieci. Pośród chłopców, jedna dziewczynka. 7 pewnych siebie lat. Tyleż inteligentna i kreatywna, co niepokorna i wymagająca. Na co warto zwrócić uwagę, by wychowywać ale nie podciąć skrzydeł? Jak ogarniać roszczeniowe zapędy bez tłamszenia?
Zdjęcie Roman Biernacki: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/drewno-czerwony-kwiaty-ogrod-18726971/
Trwa ładowanie...