(Fot. pixabay.com)
W czerwcu 2009 roku ówczesny sekretarz obrony Robert Gates wydał instrukcje planistom w Pentagonie, by przygotowali plany, mające umożliwić skuteczną projekcję siły i swobodę manewru na wodach i oceanach świata. Sześć miesięcy później w przygotowywanym przez Pentagon Quadrennial Defense Review wspomniano, że „siły powietrzne i marynarka wojenna wspólnie pracują nad połączoną koncepcją wojny powietrzno-morskiej w celu pokonania przeciwnika dysponującego zaawansowanymi zdolnościami A2AD”.
W listopadzie 2011 roku upubliczniono dokument zatytułowany Joint Operational Access Concept (JOAC), zawierający założenia koncepcji. Zbiegło się to w czasie z powołaniem w Pentagonie Biura Wojny Powietrzno-Morskiej (Air-Sea Battle Office) odpowiedzialnego za dopracowanie i implementację koncepcji w siłach zbrojnych USA. Sprawa była kontrowersyjna i owiana mgłą niejasności. Departament Obrony zdecydował się więc na publikację w maju 2013 roku odtajnionego streszczenia założeń wojny powietrzno-morskiej. Sprawa była delikatna z powodów dyplomatycznych ‒ nie tylko wobec Chin jako wskazanego przeciwnika, ale także względem innych państw w regionie i sojuszników, którzy nie chcieli być automatycznie częścią koncepcji operacyjnej wymierzonej w coraz potężniejsze Chiny, zwłaszcza bez wcześniejszych szczegółowych konsultacji
Najważniejszym wnioskiem płynącym z prac nad koncepcją było zrozumienie, że doktrynalne założenia dotyczą dowodzenia i utrzymania komunikacji na polu walki, w obliczu symetrycznego, nowoczesnego przeciwnika. Dlatego pilnie zalecono reformy.
W teatrze operacyjnym zachodniego Pacyfiku w prowadzeniu operacji wojskowych najważniejszy jest wymiar morski i powietrzny wraz z wymiarem cybernetycznym i kosmicznym w zakresie prowadzenia tzw. nowoczesnej bitwy zwiadowczej. Z punktu widzenia zarówno podstawowych zasad geopolityki, jak i strategii warto pamiętać, że geografia Azji Południowo-Wschodniej i zachodniego Pacyfiku podpowiada, że sposobem na wygranie ewentualnej wojny, względnie podporządkowanie polityczne Chin, jest przede wszystkim kontrola handlu morskiego do i z Chin, czyli przepływów strategicznych, przy jednoczesnym zabezpieczeniu sytuacji wojskowej sojuszników, a tym samym systemu korzystnych dla USA sojuszy w regionie.
Należy zdawać sobie sprawę z kilku elementarnych kwestii:
Założeniem fundamentalnym wojny jest konieczność obrony Japonii za wszelką cenę ze względu na jej wielki potencjał przemysłowo-wojskowy, posiadane bazy wojskowe i porty oraz władanie łańcuchem wysp Riukiu (z Okinawą na czele), niezbędnych jako baza wypadowa dla amerykańskich okrętów podwodnych, których rola w pokonaniu Chin ma być kluczowa. Neutralność Japonii lub wypowiedzenie sojuszu przez Japonię w ogóle podaje w wątpliwość możliwość obrony Tajwanu i Korei Południowej. Praktyczna obrona Tajwanu już dzisiaj jest problematyczna. To samo odnosi się do obrony Korei Południowej, której sytuacja strategiczna (ulokowanie w obrębie pierwszego łańcucha wysp – jak Tajwan) pogorszyłaby się jeszcze wobec lądowej inwazji chińskiej przez Koreę Północną.
3. Na tak ogromnym obszarze amerykańskie bazy wojskowe rozlokowane są rzadko i skrajnie niekorzystnie. Jest ich mało, są bardzo duże i trudne do obrony; większość z nich położona jest na izolowanych wyspach i właściwie wszystkie (w tym od niedawna baza Andersen na wyspie Guam) znajdują się w zasięgu oddziaływania dynamicznie rozbudowywanych sił rakietowych i innych środków bojowych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Odwrotnie rzecz się ma w wypadku sił zbrojnych Chin. Chińskie siły powietrzne posiadają ponad 40 baz lotniczych, z których można bez tankowania w powietrzu razić cele na Tajwanie, a chińskie ruchome wyrzutnie rakiet balistycznych korzystają z ogromnego obszaru Chin właściwych i ich naturalnej głębi strategicznej.
Każdy plan operacyjny na zachodnim Pacyfiku musi zakładać wielką asymetrię logistyczną pomiędzy USA a Chinami. Amerykanie muszą transportować właściwie wszystko na odległość tysięcy mil morskich, aby stanąć wobec przeciwnika prowadzącego działania w zasadzie „na swoim podwórku”. Dodatkowo Amerykanie dysponują w regionie jedynie kilkoma centrami logistycznymi, z których największe zlokalizowane jest na wyspie Guam. To wielka słabość ze względu na możliwość łatwego zniszczenia infrastruktury bazy na skutek chińskiego zmasowanego ataku rakietowego. Taki skuteczny atak wyłączyłby na długi czas swobodę operacyjną US Navy i US Air Force. Asymetria operacyjna na korzyść Chin przejawia się również w możliwości operowania wojsk i realizowania logistyki chińskiej po tzw. liniach wewnętrznych teatru operacji ze względu na bliskość baz i zaplecza chińskiego. To daje wielką swobodę operacyjno-strategiczną i możliwość atakowania dowolnych celów oraz wykorzystania elementu zaskoczenia w sytuacji, gdy siły zbrojne USA, w celu zaatakowania ważnych obiektów, musiałyby głęboko wniknąć w przestrzeń powietrzną kontrolowaną i bronioną przez nowoczesne chińskie środki obrony powietrznej.
4. Amerykańska armia lądowa, siły powietrzne oraz marynarka wojenna przyzwyczaiły się, że działają w oparciu o tzw. sanktuaria – czyli obszary, na których ich główne bazy, porty oraz centra logistyczne znajdują się poza zasięgiem oddziaływania przeciwnika. US Navy wraz ze swoimi zespołami uderzeniowymi lotniskowców od II wojny światowej w zasadzie zawsze działała z bezpiecznych miejsc bazowania, z których mogła przypuszczać ataki na obiekty przeciwnika w sytuacji braku wrogiego przeciwdziałania dystansowego, nie operowała też przeciwko nowoczesnej marynarce wojennej przeciwnika. Tymczasem środki rozpoznania oraz środki bojowe, pozostające na wyposażeniu strony chińskiej, które mogą zostać użyte do ataku na lotniskowce i inne duże okręty wojenne, przewyższają swoim zasięgiem ofensywne środki bojowe (w tym samoloty na lotniskowcach) będące do dyspozycji US Navy. Amerykańskie systemy dowodzenia i kontroli, zwiadu, a nawet amunicja precyzyjna, są w znacznym stopniu zależne od łączności satelitarnej i cyberprzestrzeni, które w wojnie z Chinami nie będą stanowiły sanktuariów.
5. Rozwijane wciąż chińskie zdolności A2AD oraz środki już posiadane przez ChALW, służące zwalczaniu obiektów w kosmosie oraz w cyberprzestrzeni i eliminujące amerykańskie sanktuaria, również w tych obszarach grożą doprowadzeniem do „wypchnięcia” sił zbrojnych USA z regionu poprzez zablokowanie podejść do teatru operacyjnego. Może to prowadzić do utraty przez Amerykanów inicjatywy strategicznej i operacyjnej i spowodować negatywne konsekwencje, jeśli chodzi o sytuację Amerykanów w wojnie na zachodnim Pacyfiku. Zablokowanie Amerykanom podejść do głównego teatru operacji czy też niemożność operowania przez Amerykanów z wysuniętych baz (z których zostali wypchnięci w wyniku skutecznego zastosowania środków A2AD) może doprowadzić do kilku bardzo poważnych następstw:
– znacznego spadku liczby wylotów bojowych lotnictwa ze względu na niemożność skoncentrowania odpowiedniej liczby samolotów bojowych z powodu zniszczonej infrastruktury oraz zapasów paliwa i amunicji;
– drastycznego spadku efektywności zwiadu morskiego oraz wojny antypodwodnej z powodu większych odległości od baz i źródeł zaopatrzenia;
– znaczącego spadku efektywności logistycznej z przywołanych wyżej powodów łącznie;
– zmniejszenia liczby okrętów oraz czasu przebywania w obszarze oddziaływania na przeciwnika z powodu dużych odległości baza/źródło zaopatrzenia – obszar dozorowania;
– gwałtownego zwiększenia zapotrzebowania na samoloty tankowce.
Przyjęto, że strona chińska byłaby zainteresowana intensywnym, acz krótkotrwałym, konfliktem morsko-powietrznym, z istotną rolą cyberprzestrzeni i kosmosu. Dokonany zostałby na dużą skalę atak na systemy rozpoznania w przestrzeni kosmicznej oraz na bazy USA w regionie, co spowodowałoby pozostawanie uderzeniowych sił powietrznych oraz morskich USA, jak również ich sojuszników, z dala i poza zasięgiem oddziaływania bojowego na Chiny, a tym samym pozbawiłoby Amerykanów i ich sojuszników możliwości ataku na terytorium chińskie.
ChALW zakłóciłaby lub zniszczyła systemy dowodzenia sił zbrojnych USA oraz w znacznym stopniu ograniczyłaby operacyjnie logistykę zaopatrywania Stanów Zjednoczonych poprzez zniszczenie głównych węzłów i baz na zachodnim Pacyfiku, jak również poprzez zatopienie stosunkowo małej floty amerykańskich i sojuszniczych statków i okrętów logistycznych operujących na tym obszarze.
Armia chińska dysponuje w chwili obecnej środkami bojowymi mogącymi zagrozić bezpieczeństwu amerykańskiej łączności satelitarnej, dowodzenia, zwiadu oraz naprowadzania środków bojowych (kinetyczne i niekinetyczne ładunki antysatelitarne). Ponadto dysponuje ona zaawansowanymi zdolnościami walki elektronicznej i walki w cyberprzestrzeni. ChALW jest w stanie w sposób trwały zagrozić bezpieczeństwu i funkcjonowaniu wszystkich baz amerykańskich w regionie poprzez nasilone, zmasowane i precyzyjne ataki rakietowe oraz stanowić zagrożenie dla wszystkich okrętów nawodnych US Navy w ramach pierwszego i drugiego łańcucha wysp.
Ogólnie rzecz biorąc, jak się zakłada, strategia chińska może polegać na szybkim i bezwzględnym zadaniu decydujących strat siłom amerykańskim w bardzo krótkim czasie (knock-out blow), co w konsekwencji wydłużyłoby czas na przygotowania Amerykanów do podjęcia ogromnego wysiłku wojennego i skutecznie uwidoczniło niemoc USA oraz brak możliwości obrony jej sojuszników oraz ich interesów.
Rząd USA (a przede wszystkim amerykańska opinia publiczna) zostałby wtedy postawiony wobec konieczności bądź odwojowania status quo ante, co wiązałoby się z ogromnym i, co należy podkreślić, długotrwałym wysiłkiem oraz znacznymi kosztami ludzkimi, materiałowymi, politycznymi itp., bądź zaakceptowania fait accompli. To z punktu widzenia Pekinu dałoby możliwość rokowań z pozycji siły i zakończyłoby zwycięską dla Chin wojnę o dominację w regionie. Co do zasady przypomina to strategię cesarskiej Japonii z lat 1941‒1942, przy czym Chiny mają o wiele większą bazę przemysłową i surowcową, niż miała imperialna Japonia.
Autor
Jacek Bartosiak
Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.
Trwa ładowanie...