(Fot. Wikimedia)
COVID-19
W minionym tygodniu pandemia koronawirusa zdecydowanie nie zwalniała, a suma wszystkich zakażeń przekroczyła 11 milionów. Na COVID-19 zmarły na świecie już ponad 524 tysiące osób. W czwartek w ciągu 24 godzin wirusem zaraziło się w sumie 208 tysięcy ludzi. To pierwszy dzień, w którym suma nowych zarażonych przekroczyła barierę 200 tysięcy.
Głównymi krajami napędzającymi te wzrosty są Stany Zjednoczone, Brazylia i Indie. W USA liczba nowych zarażeń nie spadła poniżej 40 tysięcy dziennie, a w czwartek odnotowano kolejny niechlubny rekord. W ciągu 24 godzin przybyło aż 57 tysięcy nowych przypadków. W sumie w Stanach zachorowało już 2 837 000 ludzi, a liczba zmarłych to ponad 131 tysięcy.
We wtorek gubernator Kalifornii Gavin Newsom nakazał wprowadzenie powtórnego lockdownu w 19 hrabstwach, w tym w Los Angeles, Sacramento czy Fresno; w Arizonie co czwarty przeprowadzony test na SARS-CoV-2 daje wynik pozytywny.
W Brazylii odnotowano już w sumie ponad 1,5 miliona zarażonych, a liczba przypadków śmiertelnych wynosi ponad 62 tysiące. Tak zwana krzywa zachorowalności jest daleka od wypłaszczenia, jednakże nie można się temu dziwić – w kraju zdjęto już większość obostrzeń sanitarnych. Otwarte są nawet największe brazylijskie plaże.
W Unii Europejskiej, gdzie można stwierdzić, że poradzono sobie z pierwszą falą pandemii, opublikowano w tym tygodniu listę 15 krajów, których obywatele będą mogli bez przeszkód wjeżdżać na terytorium wspólnoty. Wśród nich znalazły się między innymi Australia, Kanada czy Japonia, ale również Chiny, choć w ich wypadku obecność na liście jest uwarunkowana podpisaniem bilateralnej umowy dotyczącej przemieszczania się obywateli.
Ogłoszona lista jest jedynie zbiorem rekomendacji dla państw członkowskich, ale kraje, które się na niej nie znalazły, nie kryły swojego oburzenia. Na liście brakuje Stanów Zjednoczonych oraz między innymi Turcji. Ta ostatnia podejrzewa, że nie trafiła na listę z powodów politycznych, a mianowicie ze względu na trwający konflikt na linii Paryż – Ankara.
W piątek Bloomberg informował o sporach dotyczących przyszłości planu PEPP. Problemem ma być jego „elastyczność” – a więc kwestia czasu trwania (program miał obowiązywać „do zakończenia kryzysu wywołanego przez pandemię COVID-19” – co, przyznać trzeba, nie jest najściślejszym terminem) oraz ewentualnego limitu finansowego (przypomnijmy – w marcu Christine Lagarde mówiła, że zaangażowanie ECB „nie będzie miało granic”. Problemem ma też być zasada, w myśl której ilość skupowanego długu ma być zależna od rozmiaru gospodarki danego państwa; tak więc, na przykład, ECB powinien skupić więcej długu emitowanego przez rząd Niemiec niż Włoch.
Według „anonimowych urzędników ECB”, z którymi rozmawiał Bloomberg, Niemcy życzyłyby sobie, aby utrzymano istniejące ograniczenia, takie jak jego ściśle określony czas trwania czy powiązanie z rozmiarem gospodarki. Paryż natomiast jest zdania, że założenia programu powinny być interpretowane luźniej i pozwolić na elastyczniejsze reagowanie na wyzwania stojące przed gospodarkami państw członkowskich.
Również w czwartek przedstawiciele ECB – już nie anonimowi, bo wypowiedzi tej udzielił członek zarządu, Fabio Panetta, ostrzegali, że chociaż eurozona „wytrzymała” kryzys wywołany przez pandemię, to fakt, że globalny popyt nie powróci do poziomu sprzed pandemii w przewidywalnym czasie, a niepewność tłumić będzie zarówno inwestycje, jak i konsumpcję, może sprawić, że uruchomione zostaną „trudne do zatrzymania” procesy prowadzące do recesji. „Pozytywne oznaki odbicia powinny być traktowane z rezerwą; wysoki poziom niepewności sprawia, że nie możemy w pełni zaufać starym modelom ekonomicznym”.
W czwartek Bundestag zaakceptował wyjaśnienia ECB dotyczące programu PSPP. Przypomnijmy: w maju niemiecki Trybunał Konstytucyjny zażądał od Europejskiego Banku Centralnego przedstawienia uzasadnienia rozmiaru programu i udowodnienia, że spełniał on kryterium proporcjonalności.
Po raz kolejny niemiecka administracja sugeruje, że wart 750 miliardów euro proponowany program stymulacyjny napotyka wiele trudności; zdaniem Angeli Merkel „wiele państw członkowskich ma zdecydowanie odmienne opinie” na temat kształtu, jaki powinien przybrać pakiet stymulacyjny. Merkel powtórzyła także – dość uzasadnioną – opinię, że Unia Europejska znajduje się w najtrudniejszym momencie swej historii.
HONGKONG
Kilka godzin przed północą w nocy z 30 czerwca na 1 lipca (w 23. rocznicę przekazania przez Wielką Brytanię Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkong Chinom) Komitet Stały OZPL jednogłośnie przyjął prawo o bezpieczeństwie narodowym; dokument został podpisany przez Xi Jinpinga, a następnie włączony do Basic Law – ustawy zasadniczej Hongkongu.
Zapisy ustawy – uważane powszechnie za niejasne i tworzące znaczne pole do interpretacji – ustanawiają kary (z dożywociem włącznie; najniższy wymiar kary to trzy lata) za cztery główne kategorie przestępstw: próby secesji, przewrotu, terroryzm i kolaborację z „podmiotami zagranicznymi”.
Prawo nakazuje także ustanowienie Komitetu na rzecz chronienia bezpieczeństwa narodowego; Komitet znajdzie się pod nadzorem administracji w Pekinie i przed nią będzie odpowiadał. Komitet ma liczyć 10 osób. Ustanowiony zostanie również sekretariat Komitetu, którego sekretarz generalny będzie nominowany przez szefa administracji – ale kandydatura musi zostać zaakceptowana przez Pekin. Komitetowi będzie doradzał także doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, również desygnowany przez Pekin. Tekst ustawy stwierdza, że „żadna instytucja, organizacja ani osoba w SAR nie będzie miała prawa do ingerencji w pracę Komitetu (…) Decyzje podjęte przez Komitet nie będą przedmiotem kontroli sądowej”.
Hongkońska policja ma również utworzyć wydział odpowiedzialny za ochronę bezpieczeństwa narodowego; jego szef będzie wyznaczany przez szefa administracji SAR. Ustawa stwierdza, że wydział ten będzie miał prawo zatrudniać specjalistów spoza SAR.
Artykuł 48. ustawy nakazuje utworzenie Biura Rady Państwa ChRL w Hongkongu ds. Ochrony Bezpieczeństwa Narodowego; jego pracownicy będą nominowani przez Pekin. Do zadań Biura należeć będzie między innymi „ocena sytuacji związanej z bezpieczeństwem narodowym w SAR, rekomendowanie strategii i rozwiązań z zakresu bezpieczeństwa narodowego, nadzór, doradztwo i wsparcie regionu w zakresie polityki bezpieczeństwa narodowego; zbieranie i analiza danych ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego”. Biuro będzie finansowane przez Pekin i będzie mogło sprawować jurysdykcję nad kwestiami dotyczącymi bezpieczeństwa narodowego, którymi zajmować się będą sądy w Chinach kontynentalnych, a konkretnie Najwyższy Sąd Ludowy, najwyższy organ władzy sądowniczej ChRL.
Warto odnotować, że dyrektorem Biura zostanie Zheng Yanxiong, który jest co prawda rodowitym kantończykiem (a więc porozumiewanie się w kantońskojęzycznym Hongkongu nie będzie mu nastręczało problemów), ale uchodzi również za zwolennika twardej linii, czego dowiódł w roku 2011, kiedy był odpowiedzialny za tłumienie zamieszek na tle wywłaszczeń ziemi w prowincji Guangdong.
Jeszcze przed wprowadzeniem nowego prawa samorozwiązaniu uległo szereg prodemokratycznych organizacji działających wcześniej w SAR, w tym Demosistō, której współzałożycielem był Joshua Wong, jedna z twarzy ubiegłorocznych protestów. W dniu wprowadzenia nowego prawa przez Hongkong przetoczyła się seria demonstracji ulicznych; aresztowano ponad 370 osób, co najmniej 10 z nich zostało zatrzymanych na mocy nowych przepisów.
Wprowadzenie ustawy spotkało się z potępieniem Unii Europejskiej; zdaniem prezydenta Rady Europejskiej Charlesa Michela zapisy prawa o bezpieczeństwie narodowym „w dużym stopniu podważają znaczny zakres autonomii Hongkongu i mają negatywny wpływ na niezależność sądownictwa oraz osłabiają standardy państwa prawa”.
W odpowiedzi na decyzję Pekinu także Kanada zadecydowała o zawieszeniu umowy ekstradycyjnej z Pekinem; Ottawa wprowadziła także zakaz eksportu technologii wojskowych do SAR Hongkong.
Warto odnotować, że na podobne działania nie zdecydują się Niemcy; zdaniem Angeli Merkel „obowiązujące prawa azylowe w Niemczech są wystarczające”. Kanclerz Merkel dodała również, że „Europa musi kontynuować dialog z Chinami, z uwagi na rolę odgrywaną przez to państwo na świecie (…) będziemy dalej rozmawiać z Chinami o prawach człowieka, ale także o wzajemnych relacjach handlowych i ochronie inwestorów”.
W czwartek senat USA jednogłośnie przyjął Hong Kong Autonomy Act. Ustawa umożliwi nakładanie sankcji na przedstawicieli administracji odpowiedzialnych za złamanie postanowień wspólnej chińsko-brytyjskiej deklaracji z roku 1984. Co więcej, Hong Kong Autonomy Act pozwala także na nakładanie sankcji na banki obsługujące urzędników objętych sankcjami. Sekretarz stanu Mike Pompeo nazwał decyzję Pekinu „skandaliczną i policzkiem dla wszystkich państw”. Pompeo stwierdził również, że Biały Dom „nie będzie stał z założonymi rękami i zamierza traktować Hongkong jak każde inne chińskie miasto”.
Rzecz jasna decyzja Pekinu wywołała negatywną reakcję Londynu; Dominic Raab powiedział, że Pekin wprowadził prawo „pomimo apeli wspólnoty międzynarodowej (…) ignorując zaciągnięte przez siebie zobowiązania wobec Hongkongu. To niezwykle niepokojący krok”. Wkrótce potem Downing Street 10 potwierdziła swój zamiar stworzenia przyspieszonej procedury dla mieszkańców Specjalnego Regionu Administracyjnego (wiążącej się z przyznaniem im statusu BNO – British National Overseas), pozwalającej na uzyskanie prawa do stałego pobytu na okres pięciu lat; następnie po dodatkowym roku przebywania w Wielkiej Brytanii Hongkończycy mogliby wystąpić o przyznanie im obywatelstwa. Obecnie około 350 tysięcy Hongkończyków posiada status BNO; według premiera Borisa Johnsona Wielka Brytania gotowa jest przyznać go kolejnym mieszkańcom SAR w liczbie 2,6 miliona.
Podobne kroki zapowiedziała również Australia; w czwartek premier Morrison nazwał sytuację w Hongkongu „niezwykle niepokojącą”, dodając, że Australia również udzieli azylu mieszkańcom SAR.
AUSTRALIA
À propos Australii (i, nie oszukujmy się, Chin); we wtorek Morrison ogłosił 10-letni plan rozwojowy dla australijskich sił zbrojnych. Plan wyceniany na 186 miliardów dolarów, co stanowi zwiększenie budżetu obronnego Australii o 40% (poprzedni 10-letni plan stworzono cztery lata temu, zakładał on wydatki na poziomie 135 miliardów dolarów). Australia zamierza nabyć między innymi pociski przeciwokrętowe dalekiego zasięgu (AGM-158 LRASM, Long Range Anti-Ship Missile), pociski hipersoniczne, myśliwce odrzutowe, satelity szpiegowskie, zestawy rakietowe MGM-140 ATACMS czy też systemy obrony antybalistycznej.
PACYFIK
Tymczasem w rejonie Morza Filipińskiego znajdują się już nie dwie (jak to miało miejsce w zeszłym tygodniu), ale trzy grupy lotniskowcowe US Navy, skoncentrowane wokół lotniskowców USS Reagan, USS Nimitz oraz USS Roosevelt.
Tymczasem w poniedziałek marynarka wojenna ChALW rozpoczęła ćwiczenia w pobliżu Wysp Paracelskich; w ostatnich dniach chińskie lotnictwo przeprowadziło także zwiększoną liczbę przelotów nad terytorium Tajwanu; w ubiegłą niedzielę tajwańską przestrzeń powietrzną naruszyły dwa bombowce ChALW; w sobotę z kolei Tajwan poderwał myśliwce po tym, jak chiński statek powietrzny po raz kolejny naruszył przestrzeń powietrzną nad Formozą.
TURCJA
We wtorek przewodniczący senackiej większości, republikanin John Thune, złożył poprawkę do National Defense Authorization Act 2021 (skrótowo rzecz ujmując – budżetu Pentagonu na przyszły rok), która pozwalałaby na odkupienie od Turcji posiadanych przez nią systemów S-400. Obok marchewki pojawił się jednak i kij; przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Jim Risch złożył poprawkę, która umożliwiałaby administracji prezydenckiej nałożenie sankcji na podstawie CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act). Rosja ostrzegła, że zapisy zawartej w 2018 roku umowy nie zezwalają Turcji na reeksport systemów S-400.
HUAWEI
New Delhi opublikowało listę 59 chińskich aplikacji, do których dostęp zostanie zablokowany na terytorium Indii; znajduje się na niej między innymi TikTok (ponad 120 milionów użytkowników w Indiach) czy Weibo. Delhi ma także rozważać – i to już znacznie poważniejszy problem dla Chin niż zablokowanie dostępu do aplikacji – wykluczenie Huawei z tworzenia infrastruktury sieci 5G; jak informuje Times of India, możliwe podjęcie tych działań było tematem poniedziałkowej dyskusji ministrów rządu Narendry Modiego.
W poniedziałek amerykańska Federalna Komisja Łączności potwierdziła podjętą wstępnie w listopadzie decyzję o uznaniu chińskich producentów sprzętu telekomunikacyjnego Huawei i ZTE za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Decyzja oznacza, że operatorzy sieci komórkowych w Stanach Zjednoczonych nie będą mogli wykorzystywać subsydiów federalnych (konkretnie wartego 8,3 miliarda dolarów Universal Service Fund) do zakupu sprzętu dostarczanego przez te firmy.
LIBIA
Bardzo trudna sytuacja polityczna wciąż utrzymuje się w Libii. Po zeszłotygodniowych zatargach na linii Paryż –Paryż poinformował o wycofaniu swojego uczestnictwa z operacji NATO Sea Guardian. Prezydent Macron powiedział również, że Turcja za swoją politykę względem Libii bierze na siebie kryminalną odpowiedzialność. Z kolei przewodniczący rządzącej Turcją partii nazwał Francję „przestępcą, który gra w niebezpieczną grę”.
Francja stara się również pozyskać sojuszników do rywalizacji z Ankarą. Minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian zwołał na 13 lipca spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE, na którym ma być poruszony temat wspólnego stanowiska wobec Turcji oraz możliwe przyjęcie nowych sankcji ekonomicznych w związku z działaniami w Syrii i Libii.
W minionym tygodniu odbyło się zebranie pięciu krajów Sahelu; w spotkaniu uczestniczyli również prezydent Francji, premier Hiszpanii, kanclerz Niemiec oraz premier Włoch. Rozmowy dotyczyły głównie zagrożeń dla bezpieczeństwa w Sahelu. Za główne istniejące zagrożenia uznano terroryzm i niestabilność Libii; Turcję obarczono współwiną za destabilizację sytuacji w tym kraju.
Również inne państwa starają się przeciwdziałać rosnącym wpływom Turcji w regionie. Minister spraw zagranicznych Grecji rozmawiał z przewodniczącym libijskiego parlamentu z siedzibą w Tobruku. Minister podkreślał potrzebę opuszczenia kraju przez wszystkie zagraniczne jednostki i ograniczenia zaangażowania Ankary. Członkowie Ligi Państw Arabskich także nie są zadowoleni z rosnącego tureckiego zaangażowania w regionie. W podpisanej wspólnej strategii wobec Turcji i Iranu można przeczytać między innymi, że Turcja stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i stabilności całego regionu oraz że kraje arabskie powinny stosować naciski, aby Turcja respektowała kraje regionu.
W tle tych wszystkich dyplomatycznych działań toczy się realna walka o terytorium i zasoby w samej Libii. Uznawany przez ONZ rząd w Trypolisie gromadzi znaczne siły wojskowe w okolicach Syrty, przygotowując się do kampanii, której celem będzie zdobycie miasta. Stawka toczy się również o złoża ropy naftowej oraz o zdolność jej przesyłu i załadunku na statki w libijskich portach. Turecki minister energii zapowiedział w tym tygodniu, że jego kraj będzie kontynuował współpracę w dziedzinie poszukiwań oraz wydobycia libijskiej ropy. Przy bardzo delikatnej aktualnie sytuacji na światowych rynkach ropy wejście tak istotnego gracza posiadającego olbrzymie zasoby stosunkowo taniej ropy naftowej może zburzyć budowany z trudem od kilku miesięcy kompromis wydobywczy.
BIAŁORUŚ
Centralna Komisja Wyborcza na Białorusi podała listę kandydatów dopuszczonych do udziału w wyborach prezydenckich. Najwięcej uznanych przez komisję podpisów – 1 939 572 – zebrał urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenka. Na drugim miejscu pod względem zebranych podpisów plasuje się przebywający aktualnie w areszcie Wiktar Babaryka. Komisja uznała jedynie 165 tysięcy z ponad 365 tysięcy złożonych podpisów. Nieuznanie części podpisów to nie jedyna zmiana, jaką wprowadziła CKW. Znajdującemu się na trzecim miejscu Siarhiejowi Czeraczaniowi dodano 37 tysięcy podpisów. Zgłaszając podpisy, kandydat deklarował, że ma 106 tysięcy, a po weryfikacji poinformowano, że ma ich 143 tysiące. Do startu w wyborach zakwalifikowali się jeszcze Hanna Kanapacka, Andriej Dzmitryjeu i Swiatłana Cichanouska.
W wielu miastach, szczególnie w weekendy, ludność protestuje przeciwko rządom prezydenta Łukaszenki i sygnalizuje potrzebę zmian. Aby uniknąć aresztowań, Białorusini nie tworzą dużych zgromadzeń, tylko ustawiają się w długich szeregach wzdłuż ulic i chodników. Dodatkowo kierowcy samochodów stale używają klaksonów. Jednakże nawet takie formy sprzeciwu spotykają się ze zdecydowaną reakcją władz. Protestujących się aresztuje, umieszcza w policyjnych lub często nieoznakowanych pojazdach i rozwozi po komisariatach i aresztach.
W poniedziałek podczas spotkania z wyborcami prezydent Łukaszenka powiedział, że „Białoruś jest rozgrywana przez Unię Europejską, Amerykanie zwrócili na nas uwagę, delikatnie mówiąc”. Dodał również, że aktualnie sytuacja polityczna w kraju jest „rozhuśtywana”, a majdan może nawet doprowadzić do poproszenia o pomoc „zagraniczne państwa”. Podczas przemówienia Łukaszenka podkreślił, że osobiście wydał polecenie aresztowania blogera Siarhieja Cichanouskiego, ponieważ „martwił się o swój kraj”.
ROSJA
We wtorek odbyło się rosyjskie referendum konstytucyjne. 78% Rosjan opowiedziało się za proponowanymi przez administrację zmianami, co okazało się szokujące dla absolutnie nikogo, wliczając noworodki. Zmiany umożliwią między innymi „reset” prezydenckich kadencji Władimira Putina, co pozwoli mu na pozostanie na stanowisku aż do 2036 roku.
WENEZUELA
W środę brytyjski Sąd Najwyższy zadecydował o wydaniu decyzji odmownej w sprawie oddania złota należącego do rządu Wenezueli, które przechowywane jest w skarbcach Bank of England. Zdaniem brytyjskiego SN Wielka Brytania nie uznaje Nicolása Maduro za prezydenta Wenezueli, a więc nie zamierza podporządkowywać się woli Maduro, który planował użyć złota „do walki z pandemią COVID-19”.
W poniedziałek Rada Europejska nałożyła sankcje na 11 osób związanych z reżimem Maduro; w odpowiedzi Wenezuela uznała ambasadora UE za persona non grata.
W piątek natomiast Departament Sprawiedliwości USA złożył w sądzie dystryktu Columbia (aka DC) wniosek o zajęcie czterech irańskich tankowców, transportujących ropę naftową do Wenezueli.
Autor
Albert Świdziński
Dyrektor analiz w Strategy&Future.
Trwa ładowanie...