Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie. Przegląd za okres 25.06. – 2.07.2020

Obrazek posta

(Fot. Wikipedia)

 

23.06

Aleksandr Jermakow i Dmitrij Stefanowicz, eksperci wojskowi rosyjskiego think tanku o nazwie Rada ds. Polityki Zagranicznej (RSMD), zastanawiają się, czy w przypadku Federacji Rosyjskiej można mówić o tym, że występujące w obowiązującej rosyjskiej doktrynie wojennej pojęcie „powstrzymywania niejądrowego” ma perspektywy. Oczywistym pretekstem do ich rozważań jest również ujawniona niedawno doktryna powstrzymywania atomowego Federacji Rosyjskiej.

Zwracają oni uwagę na szereg istotnych elementów natury terminologicznej. Po pierwsze, jak piszą, zarówno rosyjski resort obrony, jak i spraw zagranicznych posługują się terminem „niejądrowe środki powstrzymywania” (неядерное сдерживание), jednak w odmiennym kontekście. O ile w przypadku resortu obrony głównym celem jest pokazanie rosnącego rosyjskiego potencjału, zarówno ilościowego, jak i jakościowego, w zakresie najnowocześniejszych rodzajów broni, o tyle resort dyplomacji posługuje się tym terminem w dyskusjach z partnerami zagranicznymi, chcąc ich przekonać, iż kładzenie nacisku na środki niejądrowe w rosyjskiej doktrynie wojennej jest najlepszym argumentem obalającym tezę o obniżaniu przez Rosję progu użycia broni jądrowej. Podkreślają oni też, że w nomenklaturze resortu obrony wszystkie niejądrowe środki powstrzymywania, do których zaliczyć można systemy Iskander-M, rakiety skrzydlate bazowania morskiego Kalibr i Cyrkon, rakiety dalekiego zasięgu klasy X-555 i X-101 oraz systemy obrony przeciwrakietowej S-400, są w istocie środkami podwójnego zastosowania i w razie potrzeby mogą zostać zaopatrzone w głowice i bloki jądrowe.

Drugą istotną różnicą terminologiczną, na którą eksperci RSMD zwracają uwagę, jest to, że angielski termin „deterrence”, który na Zachodzie przyjęło się utożsamiać z rosyjskim terminem „сдерживание”, jest w Rosji tłumaczony raczej jako „устрашение”. Ma to istotne znaczenie nie tylko dlatego, że „zastraszenie” jest terminem w istocie pasywnym, czego nie można powiedzieć o „powstrzymywaniu”, ale również przez wzgląd na długą, już 75-letnią, tradycję posługiwania się tą terminologią w Rosji. Konotacja terminu „устрашение” jest dość oczywista i wiąże się z psychologiczną barierą związaną z zastosowaniem środków mogących doprowadzić do atomowej apokalipsy. Tego rodzaju „bagażu” znaczeniowego nie ma termin „сдерживание”, a przez to odwołanie się do działań określanych w ten sposób może być, ich zdaniem, łatwiejsze.

Kolejną kwestią, którą rozważają autorzy artykułu, jest „deeskalacyjny” potencjał zastosowania niejądrowych środków powstrzymywania. Odwołują się przy tym do programowego artykułu opublikowanego w „Myśli Wojskowej” w listopadzie ubiegłego roku, w którym autorzy, nawiązując do tradycyjnego w rosyjskiej myśli wojskowej rozróżnienia wojen o charakterze lokalnym, regionalnym i światowym, argumentują, że zastosowanie niejądrowych środków powstrzymywania na poziomie regionalnym może powstrzymać wojnę lokalną przed przekształceniem się w regionalną oraz odpowiednio na poziomie światowym hamuje przeistoczenie się wojny z regionalnej w ponadregionalną. Zasadniczym jednak pytaniem, przed którym stoją obecnie rosyjskie siły zbrojne, jest kwestia posiadania odpowiedniego, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym, potencjału, który mógłby umożliwić wykonanie takich skutecznych uderzeń deeskalacyjnych. Zdaniem autorów doświadczenia wojen w Iraku oraz ostatnich ataków w Syrii, przeprowadzonych przez siły amerykańskie i francuskie, pokazują, że aby powstrzymywanie przy użyciu środków niejądrowych było skuteczne, musiałoby oznaczać zaatakowanie celów „w wymiarze krajowym”. W przypadku konfliktu Rosja – NATO wymiana ciosów przy użyciu niejądrowych środków powstrzymywania, w których celem miałyby być wyłącznie bazy wojskowe, doprowadziłaby do sytuacji, w związku z różnicą potencjałów niejądrowych, że liczba zniszczonych obiektów w Rosji byłaby większa, a rosyjski potencjał uderzeniowy zmniejszałby się szybciej niźli potencjalnych przeciwników. W efekcie oznacza to, że deeskalacyjne użycie niejądrowych sił powstrzymywania nie doprowadziłoby do „zakończenia działań wojennych na akceptowalnych dla Rosji warunkach”, ale do niepotrzebnego osłabienia. W efekcie Federacja Rosyjska znalazłaby się w swoistej pułapce, z której możliwe są dwa wyjścia. Pierwszym, o którym autorzy piszą wprost, jest wciągnięcie na listę możliwych celów przeznaczonych do zniszczenia nie tylko obiektów wojskowych, ale również „innych obiektów infrastruktury krytycznej” przeciwnika, takich jak centra podejmowania decyzji, węzły łączności, komunikacji, sieci energetyczne. Zadanie przeciwnikowi w tej fazie konfliktu nieakceptowalnych strat mogłoby w efekcie doprowadzić do złamania jego woli oporu i służyć deeskalacji konfliktu. Inną możliwością, o której autorzy wprost nie wspominają, jest przejście do fazy „deeskalujących uderzeń jądrowych”.

Zwracają wszakże uwagę na kwestię istotną w czasach po COVID-19, że rosyjski potencjał jądrowy jest w dobrym stanie, a potencjał finansowy, niezbędny do zgromadzenia odpowiednio wielkiego arsenału niejądrowych środków powstrzymywania, ograniczony.

 

25.06

„Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije” informuje, że premier Miszustin podjął decyzję, aby nie przedłużać umowy dzierżawy na kompleks radiotechniczny 90N6m określany też mianem Bałszach, który znajduje się w rejonie aktogajskim w Kazachstanie. Zdaniem dziennikarzy głównym motywem, którym kierował się rosyjski rząd, podejmując decyzję o rezygnacji z wykorzystywania tej bazy wojskowej, będącej jednym z elementów zbudowanego jeszcze za czasów ZSRR systemu wczesnego ostrzegania przed rakietami balistycznymi, było to, że rosyjskie siły zbrojne dysponują obecnie takimi systemami, iż nie muszą korzystać z podobnych instalacji.

Warto zwrócić uwagę, o czym nie piszą autorzy artykułu, że siostrzaną bazę do tej, której likwidację zapowiedziano, Federacja Rosyjska dzierżawi od Białorusi. W przyszłym roku kończy się okres, na jaki zawarta została 25-letnia umowa umożliwiająca jej wykorzystywanie.

Baza Bałszach to już czwarty od czasu rozpadu ZSRR obiekt podobnej klasy, który zostanie zniszczony. Wcześniej, jeszcze w ubiegłym wieku, zniszczono podobną bazę w łotewskim mieście Skrunda, następnie znajdującą się na Ukrainie pod Sewastopolem i w ostatniej kolejności w azerbejdżańskim Qəbələ.

W nowej sytuacji Rosja zmuszona została do budowy systemu baz radiolokacyjnych, ostrzegających przed atakiem rakietowym na swoim terytorium. Między rokiem 2008, kiedy zbudowano pierwszą z nich w miejscowości Lechtusi pod Petersburgiem, a 2020, kiedy oddano do użytku ostatnie instalacje, znajdujące się pod Pskowem, Orenburgiem, Workutą i Murmańskiem, Rosja zbudowała kompletny i domknięty system wczesnego ostrzegania, w którego skład wchodzą wyłącznie bazy znajdujące się na jej obszarze.

https://nvo.ng.ru/nvoweek/2020-06-25/2_1097_week.html

 

29.06

Władimir Putin podpisał dekret o poborze wojsk rezerwowych. Zdaniem ukraińskiego portalu 24tv.ua rzeczywistym celem podjęcia tej decyzji może być przeprowadzenie ukrytej mobilizacji przed planowanym na jesieni atakiem.

Wszystkie poprzednie dekrety Putina przewidywały przywołanie rezerwistów na oznaczony okres – do dwóch miesięcy. Obecny dekret nie określa żadnych ram czasowych. W związku z sytuacją epidemiologiczną w Rosji planowany pobór wojsk rezerwowych został przesunięty z wiosny na czas lata, co oznacza, biorąc pod uwagę rozmiary kraju, że realizacja postawionych celów przeciągnie się o 40 do 50 dni.

„Dekret ten można uznać za ukrytą formę masowej mobilizacji rezerw wojskowych rosyjskich sił zbrojnych na czas nieokreślony i w nieznanym stopniu” – powiedział portalowi Borys Babin, były przedstawiciel prezydenta Ukrainy na Krymie.

Ostatnio w ukraińskich kręgach politycznych i wojskowych trwa dyskusja na temat możliwości przeprowadzenia późnym latem lub wczesną jesienią przez Rosję nowego ataku wymierzonego w Ukrainę, tym razem na południu. Pretekstem miałaby być katastrofalna sytuacja w zakresie zaopatrzenia w wodę na Krymie, a celem przejęcie kontroli nad Kanałem Północnokrymskim i Chersoniem, który przed okupacją dostarczał wody potrzebnej Autonomicznej Republice Krymu. Atak miałby zostać przeprowadzony „pod osłoną” zapowiedzianych przez rosyjskie siły zbrojne wielkich ćwiczeń wojskowych Kaukaz 2020 i służyć zapobieżeniu katastrofie humanitarnej na Krymie.

https://iz.ru/1029235/2020-06-29/putin-podpisal-ukaz-o-prizyve-zapasnikov-na-voennye-sbory

https://24tv.ua/rosiya-pochala-prihovanu-masovu-mobilizatsiyu-novini-rosiyi-i-ukrayini_n1369177

Jak informuje agencję TASS przedstawiciel producenta, robot bojowy Marker może wejść na wyposażenie rosyjskich sił zbrojnych już w 2021 roku. Zakończyły się właśnie jego testy poligonowe, które polegały na sprawdzaniu jego możliwości. W szczególności robot bojowy pokazał, że może celniej i szybciej niż profesjonalni strzelcy trafiać z kałasznikowa do rzutków, a także prowadzić strzelanie selektywne. Według producenta Marker uczy się określać cele bojowe w grupie 15–20 osób, odróżniając ludzi uzbrojonych od nieuzbrojonych. Obecnie robot jest uzbrojony w broń strzelecką i granatniki, wyposażony w sprzęt rozpoznania technicznego, urządzenia optyczne i radarowe. Ponadto standardowe wyposażenie platformy obejmuje dwa rodzaje dronów: duże do wyszukiwania i definiowania celów oraz tworzenia mapy 3D obszaru i małe drony uderzeniowe, zdolne do wykrycia celu, zidentyfikowania go i trafienia przy jednoczesnym uniknięciu różnych przeszkód.

Na poligonie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w miejscowości Czebarkul odbyły się testy interakcji z żołnierzami. Ich zadaniem było zrozumienie, jak wygodny jest kompleks w prawdziwej walce, jak bardzo pomaga rozwiązać zadania. Kolejnym etapem są eksperymenty z plutonem piechoty zmotoryzowanej.

Jak powiedział agencji przedstawiciel producenta, obecnie prowadzone prace mają na celu nauczenie Markera wykonywania zadań niezależnie. Uważa się, że docelowo będzie on mógł działać na odległość do 500 kilometrów. Zakłada się, że w znacznej odległości od operatora Marker będzie w stanie określić swoją lokalizację za pomocą zwiadowcy quadkoptera.

Ponadto opracowywane są scenariusze, w których od dwóch do pięciu pojazdów otrzymuje zadanie do wykonania w określonym obszarze. Poruszają się one niezależnie, ale pomagają sobie nawzajem oraz wykonują zadanie w jednym polu informacyjnym i nawigacyjnym, zasilając się nawzajem zbieranymi danymi i rozdzielając cele.

https://rg.ru/2020/06/29/stalo-izvestno-kogda-boevoj-robot-marker-postupit-v-vojska.html

 

30.06

Maria Worobiowa, przedstawiciel Federalnej Służby Rosji ds. Współpracy Wojskowo-Technicznej, powiedziała agencji Interfax, że w świetle zawartych umów odsprzedanie przez Turcję innemu krajowi kupionych w Rosji systemów przeciwrakietowych S-400 wymaga uzyskanie oficjalnego pozwolenia sprzedawcy. „Aby eksportować produkty wojskowe, nabywca naszego sprzętu musi przedstawić stronie rosyjskiej certyfikat użytkownika końcowego. W związku z tym jego transfer lub reeksport do krajów trzecich nie jest możliwy bez oficjalnego zezwolenia strony rosyjskiej” – powiedziała Worobiowa.

https://www.militarynews.ru/story.asp?rid=0&nid=534184&lang=RU

Władimir Toczkow na łamach „Kuriera Wojenno-Przemysłowego” opisuje 20-letnie losy Terminatora, konstrukcji przeznaczonej do wsparcia czołgów na polu boju.

Po doświadczeniach wojny w Afganistanie, podczas której ZSRR stracił wiele czołgów w wyniku ataku przenośnymi wyrzutniami rakietowymi, rosyjscy konstruktorzy opracowali na bazie czołgu T-72 Obiekt 781, którego głównym zadaniem było zwalczanie piechoty przeciwnika i lekkich pojazdów pancernych mogących być zagrożeniem dla czołgów. W 1991 roku prace przerwano, by powrócić do nich w roku 1998. Zakłady z Niżnego Tagiłu (Urałwagonzawod) opracowały wówczas, również na bazie czołgu T-72, konstrukcję opatrzoną później w celach handlowych nazwą Terminator. Był to pojazd gąsienicowy, na bazie podwozia czołgu, uzbrojony w działko szybkostrzelne 2A42 kalibru 7,62 milimetra, a także w cztery wyrzutnie przeciwpancernych pocisków sterowanych oraz dwa automatyczne granatniki kalibru 30 milimetrów. Uznano jednak wówczas, że jest on zbyt słabo uzbrojony i pojazd nie wszedł do seryjnej produkcji.

W 2002 roku Urałwagonzawod przedstawił drugą konstrukcję, która otrzymała nazwę Terminator-2. W porównaniu z pierwszą znacznie wzmocniono uzbrojenie pojazdu, który teraz otrzymał dwa sprzężone działka mogące wystrzeliwać w ciągu minuty od 900 do 1100 pocisków, oraz zastosowano platformę czołgu T-90. Siłę ogniową Terminatora-2 uzupełniał karabin maszynowy, cztery rakiety Atak-T i dwa granatniki. Do 2006 roku trwały próby poligonowe Terminatora-2, które zakończyły się pomyślnie, potwierdzając skuteczność zastosowanych rozwiązań, jednak nie doprowadziło to do rozpoczęcia aż do 2018 roku seryjnej produkcji, mimo że 10 sztuk tej konstrukcji wyprodukowano i sprzedano do Kazachstanu. Jakie były powody takiej zwłoki? Zdecydowały względy taktyczno-organizacyjne. Jak napisał Toczkow, w rosyjskim ministerstwie obrony nie mogli się zdecydować, do jakiego rodzaju wojsk mają trafić Terminatory-2, czy powinny to być jednostki pancerne, czy zmechanizowane. Wiele problemów powodowała także potrzeba opracowania nowej koncepcji działań bojowych oddziałów pancernych, z ich udziałem zarówno w ataku, jak i w obronie, oraz nowej taktyki walki czołgów. Wejście na wyposażenie nowej konstrukcji wymuszałoby również zmiany organizacyjne w wojskach lądowych. Wszystko to razem spowodowało, że w sprawie dalszych losów Terminatora-2 nastąpiło 12 lat ciszy.

Przełom nastąpił w roku 2017, kiedy maszyny wysłano do Syrii, gdzie w warunkach pola boju się sprawdziły. W rezultacie po dokonaniu niezbędnych zmian, okazało się bowiem, że konstrukcja uzbrojona jest w sposób już przestarzały, Terminator-2 został oficjalnie wpisany na listę uzbrojenia rosyjskich sił zbrojnych. „W nagrodę” kilka jego sztuk wzięło udział w defiladzie na placu Czerwonym z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej. Zrezygnowano ze sprzężonych działek, które miały zbyt niewielki zasięg, zastępując je armatą kalibru 57 milimetrów mogącą razić cele na odległość do 16 kilometrów (w porównaniu z poprzednim zasięgiem, który wynosił pięć kilometrów) oraz doposażono Terminatora-2 w stację radiolokacyjną pozwalającą wykrywać cele i naprowadzać na nie będące na jego wyposażeniu uzbrojenie, przede wszystkim na bezpilotowe aparaty latające. Według deklaracji producenta maszyna może jednorazowo razić do czterech celów. Jednak nadal, mimo uzyskania wszystkich zgód i pozwoleń, nie rozpoczęto jej seryjnej produkcji.

https://vpk-news.ru/sites/default/files/pdf/VPK_24_837.pdf, ss. 6–7

 

Autor

Marek Budzisz

Historyk, dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce Rosji i postsowieckiego Wschodu. Ostatnio opublikował „Koniec rosyjskiej Ameryki. Rozważania o przyczynach sprzedaży Alaski".

 

Marek Budzisz Military Brief

Zobacz również

Wojna na Pacyfiku. Część 1: „Kopnięcie” w drzwi do chińskiego baru
„The Room Where It Happened” – recenzja Jacka Bartosiaka (Podcast)
Kilka żołnierskich słów o teorii wojny i polskiej koncepcji operacyjnej

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...