Weekly Brief 6-12.06.2020

Obrazek posta

COVID-19

W piątek wieczorem 12 czerwca 2020 roku liczba zarażonych koronawirusem SARS-CoV-2 na świecie przekroczyła 7,7 miliona (w piątek wzrost zachorowań wyniósł 135 tysięcy); liczba zgonów natomiast przekroczyła 425 tysięcy.

W ostatnich dniach dzienna liczba zarażeń nowym koronawirusem w Stanach Zjednoczonych zdaje się stabilizować na poziomie 20 tysięcy. Warto jednak zauważyć, że aż w 20 stanach liczba nowych przypadków wystąpienia patogenu wzrasta; w stanie Oregon władze stanowe wstrzymały odmrażanie gospodarki i wychodzenie z izolacji. W piątek liczba wykrytych przypadków w USA przekroczyła 2,1 miliona; ponad 116 tysięcy ludzi zmarło.

Stale rośnie liczba zachorowań w Brazylii, obecnie regularnie przekraczająca 30 tysięcy dziennie. Do piątku włącznie na COVID-19 zachorowało w tym kraju ponad 820 tysięcy ludzi; ponad 42 tysiące zmarły.

Kolejnym krajem, na który należy zwrócić uwagę ze względu na sytuację epidemiologiczną, są Indie. Po tym, jak w połowie maja w część indyjskiego wybrzeża uderzył tajfun, działania mające na celu ograniczenie liczby zachorowań stały się dużo trudniejsze. Dodatkowo, choć od zeszłego tygodnia liczba nowych zachorowań stale wzrasta i przekracza już 10 tysięcy dziennie, zgodnie z wcześniej wyznaczonym planem w kraju uruchomiono większość transportu publicznego, otwarto sklepy i centra handlowe.

Według naukowców Harvard Medical School pandemia SARS-CoV-2 mogła się rozpocząć już na początku sierpnia ubiegłego roku. W opublikowanym w poniedziałek artykule jego autorzy dowodzą, że na ten właśnie moment wskazuje między innymi analiza zdjęć satelitarnych przedstawiających szpitalne parkingi w Wuhan, a także częstotliwość wyszukiwania terminów „kaszel” i „biegunka” w chińskiej wyszukiwarce Baidu. Zdaniem pracowników HMS od początku sierpnia aż po szczyt w grudniu widoczny był drastyczny przyrost obydwu wspomnianych wyżej zmiennych.

Ponieważ obecnie dostępne jest jedynie streszczenie artykułu, nie wiadomo, czy naukowcy z HMS wykluczyli na przykład możliwość rozpoczęcia się wcześniej niż zwykle sezonu grypowego.

W piątek Węgry i Chorwacja otworzyły granice dla osób podróżujących także spoza strefy Schengen (oraz Serbii). Decyzję tę ogłosił szef węgierskiego MSZ-u Peter Szijjarto w czwartek; została ona umotywowana brakiem wzrostu zachorowań po niedawnym otwarciu granic z Serbią, Słowenią, Austrią i Czechami.

Zdaniem opublikowanego w środę raportu OECD światowa gospodarka skurczy się w tym roku o 6%; byłby to największy spadek od 100 lat (z wyłączeniem II wojny światowej). OECD przewiduje również, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy w ujęciu globalnym wyniesie 5,2%. Jest to jednak założenie dość optymistyczne; zdaniem OECD w gorszym scenariuszu możliwy jest także spadek PKB o 7,6%, po czym wzrost o zaledwie 2,8% w 2021 roku.

Raport OECD nakreśla także scenariusze gospodarcze dla Stanów Zjednoczonych, strefy euro oraz Wielkiej Brytanii. Ta pierwsza gospodarka miałaby się skurczyć o 7,3% w tym roku (o ile nie doszłoby do drugiej fali zarażeń – wtedy spadek miałby wynieść 8,5%), wzrost w roku przyszłym miałby natomiast wynieść 4,1% (w gorszym scenariuszu zaledwie 1,9%). PKB eurozony natomiast miałoby się zmniejszyć o 9,1% (w gorszym scenariuszu o 11,5%) w 2020 roku; rok później wzrost gospodarczy OECD szacuje na 6,5% (lub, analogicznie, 3,5%). W Zjednoczonym Królestwie gospodarka skurczy się o 11,5% (lub 14%); rok później nastąpi odbicie o 9 lub 5%.

Niemiecki eksport tymczasem spadł w kwietniu o 24% (w ujęciu rok do roku); w tym samym miesiącu nadwyżka handlowa wyniosła 3,2 miliarda euro, w porównaniu do 11,6 miliarda euro w roku ubiegłym. Zamówienia w przemyśle natomiast spadły o 25,9% w ujęciu miesiąc do miesiąca. Zarówno spadki eksportu, jak i zamówień w przemyśle są najwyższe od momentu rozpoczęcia prowadzenia pomiarów.

Tymczasem w czwartek Steve Mnuchin zapowiedział, że w najbliższym miesiącu FED wpompuje w amerykańską gospodarkę kolejny bilion dolarów; sekretarz skarbu USA dodał także, że Stany Zjednoczone nie będą mogły sobie pozwolić na kolejny lockdown gospodarki, nawet gdyby doszło do następnej fali zarażeń SARS-CoV-2. W czwartek, dodajmy, Departament Pracy Stanów Zjednoczonych opublikował kolejne dane dotyczące nowo złożonych wniosków o przyznanie zasiłku; w minionym tygodniu przybyło ich 1,54 miliona (od początku pandemii 44 miliony).

Nie wszędzie jednak panowały równie minorowe nastroje; we wtorek notowania indeksu Nasdaq po raz pierwszy zamknęły się wynikiem powyżej 10 tysięcy punktów; akcje Apple’a i Amazona osiągnęły historyczne wartości. Analitycy zauważają jednak, że „rynki nie reagują na zagrożenia makroekonomiczne w sposób, jaki robiły to wcześniej (…) przypomina to kształtowanie się bańki spekulacyjnej i sytuację podobną do tej z roku 2000 i stanowi duże niebezpieczeństwo dla inwestorów”. „Brak jest racjonalnego uzasadnienia dla tych zwyżek i znakomitych nastrojów na giełdzie (…) są one zadziwiające”.

Autor „Weekly Brief” już od pewnego czasu twierdził, że nie potrafi wyjaśnić przyczyny znakomitych wyników amerykańskiej giełdy. Był on jednak przekonany, że jako prowincjusz, nieinteresujący się przesadnie sprawami giełdy i nierozumiejący rządzących nią praw, nie dostrzega po prostu tego, co wytrawni gracze z Wall Street. Wygląda jednak na to, że nie jest w swym niezrozumieniu odosobniony. Warto jednak dodać, że znaczny dopływ środków płynnych (balance sheet FED-u zwiększył się przez ostatnie pół roku o trzy tryliony dolarów, z czterech do siedmiu) – jakiekolwiek by one były – na początku powoduje ogromną euforię, niezależnie od okoliczności. Potem jednak nadchodzi kac.

Pierwsze oznaki tego przykrego zjawiska pojawiły się w czwartek, gdy amerykańskie indeksy giełdowe zaczęły pikować; Dow Jones na przykład stracił tego właśnie dnia 7% – był to jeden z największych dziennych spadków tego indeksu w historii. S&P500 stracił 5,9%.

 

5G & DANIA

W poniedziałek „The New York Times” informował, powołując się na wypowiedź udzieloną krajowym mediom przez Trine Bramsen – duńską minister obrony, że w zakresie technologii teleinformacyjnych Kopenhaga chciałaby współpracować tylko z tymi dostawcami, z którymi „Dania jest w sojuszu”. Warto zauważyć, że dwóch z trzech operatorów sieci komórkowych w Danii jeszcze nie wybrało dostawcy technologii i sprzętu 5G. Trzeci z nich natomiast zdecydował się na współpracę z Ericssonem.

Huawei nie ma więc najlepszej passy i wydaje się, że w przeciwieństwie do nacisków politycznych Waszyngtonu, które nie przynosiły specjalnych efektów, decyzja o odcięciu chińskiej firmy od procesorów wyprodukowanych przy pomocy amerykańskiej myśli technologicznej ułatwiła państwom decyzję o rezygnacji ze sprzętu made in China.

 

ZJEDNOCZONE KRÓLESTWO & 5G

Co oczywiste – i o czym już przekonała się Australia – sugestie takie jak ta rządu Królestwa Danii wywołują słuszny gniew firmy z Shenzhen – a w związku z tym Chin. W sobotę „The Times” informował, że w odpowiedzi na możliwą decyzję o ostatecznym wykluczeniu przez Londyn z uczestnictwa Huawei w przetargach na budowę sieci 5G inne chińskie przedsiębiorstwa mogą zrezygnować z udziału w projektach budowy elektrowni jądrowych oraz linii kolei dużych prędkości HS2.

Tu problem, przed którym stanie Londyn, jest w gruncie rzeczy podobny – lub nawet większy – co w wypadku 5G i Huawei. Otóż zarówno jeśli chodzi o budowę elektrowni jądrowych, jak i szybkiej kolei chińskie przedsiębiorstwa są jednymi z niewielu, które potrafią (w rozsądnej cenie, co jest szczególnie ważne w wypadku programu HS2, który jest absurdalnie wręcz drogi, nawet jak na standardy budowy drogiej przecież z zasady infrastruktury KDP) takie projekty realizować. Tak więc, w nieco inny sposób, ale na tej samej zasadzie, może się okazać, że Pekin postanowi ukarać Londyn, tak jak wcześniej uczynił to z Canberrą.

W poniedziałek natomiast „The Telegraph” informował, że część posłów Partii Konserwatywnej domaga się od Borisa Johnsona wyznaczenia konkretnej daty wykluczenia Huawei z infrastruktury telekomunikacyjnej Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, żądania parlamentarzystów idą nawet dalej niż rozważana przez Londyn rezygnacja z usług Huawei przy tworzeniu sieci 5G; jak argumentowało dwóch torysów, Iain Duncan Smith oraz Bob Seely, „parlament jest coraz bardziej zaniepokojony stopniem zależności Wielkiej Brytanii od Chin, a w związku z tym wykluczenie sprzętu Huawei po 2023 czy 2024 roku nie wystarczy”. Zdaniem części konserwatystów sposobem na uspokojenie tych nastrojów miałaby być całkowita rezygnacja z wyposażenia Huawei już teraz, wiążąca się z wyrwaniem tej już istniejącej „z korzeniami”. Problem polega na tym, że nawet najbardziej powściągliwy plan, a więc ograniczenia roli Huawei w tworzeniu sieci 5G do 35%, niósłby ze sobą znaczne koszty dla operatorów sieci komórkowych w Wielkiej Brytanii. Na początku roku jeden z nich, BT, opublikował szacunkowy koszt rezygnacji z wyposażenia produkowanego przez firmę z Shenzhen. Zdaniem BT decyzja ta miałaby kosztować tylko tego konkretnego operatora sieci komórkowych 500 milionów funtów – i mówimy tu o ograniczeniu komponentów do 35% dla jednego operatora, a nie o całkowitej rezygnacji z tworzenia sieci 5G czy w ogóle o całkowitej rezygnacji z produktów Huawei! Koszty poniesione przez brytyjskie podmioty, gdyby zdecydowano się na suflowane przez Torysów ekstremalne rozwiązanie, byłyby z pewnością kilku- bądź nawet kilkunastokrotnie wyższe. Warto też dodać, że sama rozbudowa sieci 5G jest dla firm telekomunikacyjnych przedsięwzięciem niezwykle kosztownym – nawet jeżeli dokonuje się jej za pomocą komponentów produkowanych przez Huawei. Do tego dochodzą jeszcze opóźnienia w uruchomieniu szeroko dostępnego 5G, wynikające z potrzeby wymiany znacznych połaci infrastruktury, i koszty z tym właśnie związane, mogące sięgać nawet siedmiu miliardów funtów.

Przed tym właśnie ostrzegał w środę brytyjski telekom Vodafone Chief Technology Officer firmy, Scott Petty, który stwierdził, że jeżeli „dostawcy usług telekomunikacyjnych zostaną zmuszeni do wymiany urządzeń, zajmowana przez Wielką Brytanię pozycja w wymiarze tworzenia sieci 5G zostanie stracona”. Zdaniem Petty’ego „Vodafone współpracuje z Ericssonem” i nie jest powiązany umowami na wyłączność z jednym dostawcą, ale Brytyjczycy „muszą być świadomi, o jak wysoką stawkę chodzi”.

Tak więc Wielka Brytania tanecznym krokiem zdaje się wchodzić do okopów trwającej już wojny pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi, sadowiąc się – wraz z Australią – w samym środku strefy zgniotu. O tym, że jest to miejsce niezwykle niewygodne, i to niezależnie od tego, po której stronie sporu przyjdzie się opowiedzieć, przekonał się też niedawno brytyjski sektor bankowy.

Oto w ubiegłym tygodniu mający siedzibę główną w Londynie bank HSBC (warto wspomnieć, że gdy zakładano go w roku 1865, bank ów nazywał się Hongkong and Shanghai Banking Corporation) formalnie poparł przedstawione na niedawno zakończonej sesji OZPL mające zastosowanie do Hongkongu prawo o bezpieczeństwie narodowym; podobnie postąpił zresztą inny bank, także ulokowany w Wielkiej Brytanii, Standard Chartered.

W odpowiedzi na to strona internetowa amerykańskiego Departamentu Stanu opublikowała oświadczenie Mike’a Pompeo, zatytułowane „ O chińskich próbach zastraszenia Wielkiej Brytanii”. W swym oświadczeniu Pompeo porusza wspomniany wyżej wątek możliwej rezygnacji chińskich przedsiębiorstw z uczestnictwa w tworzeniu elektrowni nuklearnych oraz linii KDP (a także odnosi się do możliwej decyzji o wykluczeniu Huawei przez Duńczyków), stwierdzając, że Stany Zjednoczone są solidarne wobec prób „zastraszenia ich przez Komunistyczną Partię Chin”. Pompeo odnosi się także do kwestii HSBC i mówi, że „poddańcze zachowanie” banku i tak nie zapewni mu uznania Pekinu. Ostatnie zdanie dokumentu brzmi: „Wolne narody cenią sobie prawdziwą przyjaźń i pragnienie obopólnego zysku, a nie politycznie umotywowane poddaństwo i korporacyjne uniki”.

Wszystko to oczywiście prawda; Australia już się przekonała, że Chiny nie zawahają się przed sięgnięciem po narzędzia wywierania nacisku ekonomicznego na nieposłusznych. Problem polega na tym, że także USA nie stronią bynajmniej od korzystania z tego właśnie instrumentarium. Aby podać tego przykłady, nie musimy szukać daleko, wystarczy sobie przypomnieć niedawne wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji grożące, że jeżeli Wielka Brytania nie zrezygnuje z produktów Huawei, to zostanie ograniczona współpraca wywiadowcza w ramach wspólnoty Five Eyes, „apoplektyczny” telefon Donalda Trumpa do Borisa Johnsona czy też niedawną wypowiedź samego Mike’a Pompeo (straight from the horses mouth!), sugerującą, że jeżeli australijski stan Victoria nie zrezygnuje z uczestnictwa w projekcie Pasa i Szlaku, to Stanom nie pozostanie nic innego, jak tylko „odłączyć się od Australii”.

Zresztą, gdy gra o sumie zerowej staje się rzeczywistością, takie balansowanie może okazać się niemożliwe; wygląda bowiem na to, że Pekin faktycznie dość chłodno podszedł do deklaracji składanych przez przedstawicieli HSBC – we wtorek w „The Global Times” ukazał się artykuł krytykujący „niejasne” stanowisko banku, którego autor przypomniał również rolę HSBC w dostarczeniu amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości materiału dowodowego pozwalającego na rozpoczęcie procesu ekstradycyjnego Meng Wanzhou.

 

AUSTRALIA & CHINY

A skoro już o Australii mowa – w piątek chiński MSZ opublikował komunikat, odradzający obywatelom Państwa Środka podróże do Australii z powodu „rasizmu i przemocy powiązanej z pandemią COVID-19”.

Co więcej – minister handlu Australii Simon Birmingham informował, że Chiny dalej nie przejawiają jakiejkolwiek chęci na rozmowę na temat możliwego zniesienia ceł na jęczmień czy zakazu importu wieprzowiny, nałożonych niedawno przez Pekin.

Najwyraźniej czerpiąc przykład z Niemiec, Australia zmieniła regulacje dotyczące inwestycji zagranicznych. Zmiany, będące największą tego rodzaju woltą od pół wieku, mają dać australijskiemu skarbowi państwa prawo do zmiany warunków umowy lub nawet nałożenia nowych, niezależnie od tego, czy przedsiębiorstwo sprzedawane podmiotom zagranicznym jest prywatne, czy państwowe. Co więcej, australijski skarb państwa będzie także mógł wymusić sprzedaż przez zagraniczne podmioty udziałów w spółkach o znaczeniu strategicznym, a rządowy panel będzie musiał zaakceptować dotyczące ich transakcje, niezależnie od ich wartości. Premier Australii Scott Morrison dodał, że decyzja ta nie powinna spowodować wzrostu napięć z Chinami. Ktoś złośliwy mógłby dodać, że podobnie jak wezwanie do zorganizowania międzynarodowego śledztwa w sprawie pandemii COVID-19.

Dodajmy, że w niedzielę „The Times” informował o planach wprowadzenia podobnych obostrzeń przez Downing Street. Nowe przepisy nakazywałyby firmom informować rządowych regulatorów o przejęciach, które mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Wielkiej Brytanii. Co godne odnotowania, raportowane będą musiały być także umowy o współpracy pomiędzy ośrodkami akademickimi.

 

WOLNOŚĆ RELIGIJNA & CHINY

W czwartek Departament Stanu USA opublikował raport dotyczący wolności religijnej na świecie – z pewnością nie zaskoczy czytelników „Weekly Brief” fakt, że dużą część raportu poświęcono Chińskiej Republice Ludowej. W rozmowie towarzyszącej publikacji raportu Mike Pompeo stwierdził, że Chiny prowadzą „upaństwowioną i intensyfikującą się kampanię represji wobec wszystkich grup religijnych”, w tym „Ujgurów, buddystów tybetańskich, członków sekty Falun Gong oraz chrześcijan”.

 

BIAŁORUŚ & CHINY

TAJWAN

We wtorek tajwański MON poinformował o naruszeniu przestrzeni powietrznej nad Formozą przez chińskie myśliwce Su-30. Po przechwyceniu przez tajwańskie myśliwce samoloty PLAAF opuściły przestrzeń powietrzną tego kraju.

We wtorek Reuters donosił, że pomiędzy TSMC – tajwańską firmą produkująca mikroprocesory – a Białym Domem prowadzone są rozmowy, dotyczące otrzymania subsydiów mających pokryć Tajwańczykom różnicę w kosztach produkcji w USA. O toczących się negocjacjach z rządem federalnym poinformował prezes firmy Mark Liu. Przypomnijmy: TSMC oznajmiło plan budowy zlokalizowanej w Arizonie fabryki mikroprocesorów (produkowanych w litografii 5nm) w maju. Kilka dni później Departament Handlu USA poinformował o drastycznym zaostrzeniu regulacji eksportowych wobec Huawei, które (o ile USA nie zdecydują się na luźne podejście do przyznawania licencji eksportowych) w praktyce odcinają tę firmę od dostępu do najnowszych mikroprocesorów.

Tymczasem we wtorek chiński „Global Times” informował o możliwym przyspieszeniu przez TSMC dostaw mikroprocesorów dla Huawei, które miałyby zapewnić firmie zapas części pozwalający na funkcjonowanie przez najbliższy rok. Nowe przepisy wejdą w życie w ciągu 120 dni od ich przyjęcia 15 maja.

W tym miejscu warto wspomnieć, że w środę dwóch senatorów USA – republikanin John Cornyn i demokrata Mark Warner – przedstawiło CHIPS Act (Creating Helpful Incentives to Produce Semiconductors for America Act,”), projekt ustawy pozwalającej na udzielenie firmom produkującym mikroprocesory subsydiów wartych 22,8 miliarda dolarów, a także znaczących obniżek podatków (40% zwrotu podatku dochodowego). Jak to ujął asystent Cornyna, „ponieważ Komunistyczna Partia Chin zamierza zdominować rynek mikroprocesorów, musimy dążyć do znaczącego wzmocnienia naszego przemysłu”.

 

UKRAINA

8 czerwca, 15 dni po wyruszeniu z leżącego nad Morzem Żółtym miasta Yantai, na stację w Kijowie dotarł liczący 41 wagonów pociąg towarowy z Chin. Był to pierwszy, pilotażowy, kurs pociągu towarowego na tej przebiegającej przez Mongolię i Rosję trasie. W czerwcu tę samą trasę mają pokonać dwa kolejne pociągi.

W czwartek Departament Obrony USA poinformował o przyznaniu Ukrainie 250 milionów dolarów w bieżącym roku na cele szkoleniowe, zakup sprzętu oraz doradztwo wojskowe.

 

NEW START

W poniedziałek specjalny wysłannik USA ds. kontroli zbrojeń Marshall Billingslea poinformował, że wraz z rosyjskim wiceministrem spraw zagranicznych Siergiejem Riabkowem doszedł do porozumienia w sprawie organizacji rozmów na temat przedłużenia obowiązywania traktatu rozbrojeniowego New START, który wygasa w lutym przyszłego roku. Zdaniem Bloomberga spotkanie ma mieć miejsce 22 czerwca w Wiedniu. Stany chętnie uczyniłyby te dwustronne negocjacje trójstronnymi, czemu dał zresztą wyraz sam Billingslea. Pekin powtórzył jednak stanowisko ogłoszone jeszcze w marcu i odmówił uczestnictwa w rozmowach, dodając, że zaproszenie Chin do rozmów to próba odwrócenia uwagi w wykonaniu Amerykanów, i przypominając, że to USA konsekwentnie rezygnują z uczestnictwa w organizacjach międzynarodowych i występują z traktatów. Na to z kolei zareagował Billingslea, stwierdzając, że „(…) osiągnięcie statusu wielkiej potęgi wymaga także wielkiej odpowiedzialności. Dość za Wielkim Murem sekretności w sprawie chińskich zbrojeń jądrowych”. Nie ma oczywiście najmniejszych szans, żeby Pekin zdecydował się przystąpić do jakiegokolwiek układu mającego realnie ograniczyć dostępną mu obecnie broń jądrową; prawdopodobnie Chiny dysponują teraz około 320 głowicami nuklearnymi (dla porównania: Rosja ma ich nieco ponad 6000; USA około 5800). Co więcej, zdaniem autorów raportu opublikowanego przez IISS (International Institute for Strategic Studies), przy założeniu, że porozumienie byłoby zbliżone w treści do traktatu INF, Chiny musiałyby wycofać ze służby 95% swoich pocisków balistycznych.

 

ICC

À propos organizacji międzynarodowych; w czwartek prezydent USA Donald Trump poinformował, że Biały Dom nałoży sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny (International Criminal Court, ICC); na ich mocy pracownikom ICC i ich rodzinom cofnięte zostaną wizy do USA. Decyzja ma mieć związek z prowadzonym przez Trybunał śledztwem w sprawie domniemanych zbrodni wojennych USA w Afganistanie.

 

FORT TRUMP

W środę Reuters informował, że polsko-amerykańskie negocjacje na temat rozmieszczenia dodatkowego kontyngentu wojsk USA utknęły w martwym punkcie. Przedmiotem sporu mają być miejsca dyslokacji, sprzeciw Warszawy wobec decyzji o wycofaniu żołnierzy USA z Niemiec, uważanym za osłabianie Sojuszu Północnoatlantyckiego, a także podział kosztów wynikających z przebazowania i utrzymania instalacji wojskowych US Army w naszym kraju. Warto dodać, że podobne problemy są kością niezgody także pomiędzy Koreą Południową a Stanami. W czwartek informacje te zdementowała JE Georgette Mosbacher, nazywając je fake newsami i dodając, że „negocjacje przebiegają normalnie i wkrótce spodziewać się można oświadczenia”.

Nawiasem mówiąc, kończący służbę w Niemczech ambasador USA Richard Grennel stwierdził, że obywatele USA nie mają już ochoty płacić za bronienie innych państw”, bo, jak dodał, „i tak płacą już za dużo”.

 

NIEMCY

Pojawiają się echa – niepotwierdzonej dotychczas oficjalnie – decyzji Białego Domu o wycofaniu z Niemiec 9500 amerykańskich GI. Peter Bayer, polityk CDU i urzędnik niemieckiej administracji odpowiedzialny za relacje transatlantyckie, stwierdził, że realizacja planu „zatrzęsłaby fundamentami współpracy transatlantyckiej”. „Nie doszło jeszcze do rozwodu, natomiast intensywność współpracy jest znacznie niższa niż wcześniej”. Minister obrony RFN, Annegret Kramp-Karrenbauer, stwierdziła, że nie odniesie się do informacji „The Wall Street Journal”, ponieważ Waszyngton nie wydał w tej sprawie oficjalnego komunikatu.

Tymczasem w czwartek miała miejsce wideokonferencja z udziałem Angeli Merkel oraz premiera Chin Li Keqianga; podczas dyskusji Merkel miała apelować o liberalizację dostępu do chińskiego rynku, uszanowania zasady wzajemności oraz równego traktowania działających na nim europejskich przedsiębiorstw. Li zapewnił, że Chiny gotowe są na „pogłębienie zaufania i współpracy” z Berlinem. Premier Państwa Środka dodał również, że „Chiny otwierają się na świat” i gotowe są na stworzenie uproszczonych procedur, przyspieszających i ułatwiających wymianę handlową pomiędzy oboma państwami, co pomóc ma w „utrzymaniu stabilności łańcuchów dostaw”.

Innymi słowy, w rozmowie z Niemcami, primus inter pares państw członkowskich Unii Europejskiej oraz krajem zależnym jak mało który na świecie od eksportu do Chin (częstokroć eksportu produktów, których podzespoły tworzone są w Chinach), Li Keqiang wystąpił w obronie tych elementów ładu międzynarodowego, które obecnie próbują zneutralizować Stany Zjednoczone.

Przed spotkaniem poinformowano o trzech umowach podpisanych przez chińskie i niemieckie przedsiębiorstwa, w tym przez VAG (Volkswagen Group) i chińskiego producenta samochodów Jianghuai Automobile Group (JAC Motor). Jakże łatwo jest dostrzec różnicę w podejściu pomiędzy Anglosasami a Germanami. Niemcy, zależne od eksportu (około 47% GDP; dla porównania Chiny 20%, USA 14%) – w tym do Chin, w których znajduje się również znaczna część niemieckiego łańcucha dostaw, nie mają najmniejszej chęci pierwsze wskakiwać do jednego z okopów i wkraczać do wojny (handlowej, przynajmniej na razie) ani też godzić się na następujące właśnie zerwanie łańcuchów dostaw czy, jak kto woli, deglobalizację.

Dzień wcześniej z reprezentantami pekińskiej administracji (konkretnie z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wang Yi) rozmawiał także Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Komentując spotkanie, Borrell ocenił, że „Chiny chcą odgrywać znaczącą rolę na świecie, ale nie posiadają ambicji militarnych, nie zamierzają używać siły i brać udziału w konfliktach zbrojnych”. Odpowiadając na pytanie dziennikarza o kampanię dezinformacyjną prowadzoną przez Pekin w kwestii pandemii nowego koronawirusa, Borrell uniknął jakiejkolwiek krytyki Pekinu, stwierdzając, że „w każdej kwestii zachodzą procesy dezinformacyjne”, dodał także, że on i Yi „wymienili się poglądami na temat roli odgrywanej przez dezinformację w obecnych zjawiskach geopolitycznych”. Borrell wyraził także zadowolenie ze zbliżonego stanowiska prezentowanego przez UE i ChRL w sprawie JCPOA.

 

KOREA

Południowokoreańskie media poinformowały, że Waszyngton zaczyna wywierać naciski na Seul w sprawie dołączenia przez Koreę do Economic Prosperity Network. EPN miał być tematem dyskusji pomiędzy wiceministrem spraw zagranicznych Republiki Korei oraz podsekretarzem stanu USA ds. rozwoju ekonomicznego, energii i środowiska Keithem Krachem. Jak zauważają autorzy artykułu, Seul musi się starać znaleźć równowagę pomiędzy USA a Chinami, więc będzie z dystansem podchodził do inicjatyw, których ostrze w sposób niezaprzeczalny wymierzone jest w Chiny. W oficjalnym komunikacie koreańskiego MSZ stwierdza się: „Podchodzimy do projektu EPN z ostrożnością. Zawiera on kilka elementów, którym będziemy się musieli przyjrzeć”.

 

NAJLEPSZA KOREA

We wtorek władze Korei Północnej poinformowały, że zawieszają komunikację z Koreą Południową, zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i militarnym. Powodem decyzji miała być niedawna akcja wysłania przez Koreańczyków z Południa balonów wypełnionych ulotkami.

 

KRÓL DOLAR

Po raz kolejny w ciągu zaledwie tygodnia „The South China Morning Post” poświęcił artykuł możliwemu odcięciu Chin od dolara bądź też znacznemu ograniczeniu ich dostępu do tej waluty. Zdaniem autora USA nie zdecydują się prawdopodobnie na natychmiastowe odcięcie Chin od swojej waluty, zamiast tego będą sukcesywnie ograniczać dostęp, korzystając między innymi z rozważanych obecnie sankcji, które miałyby zostać nałożone na przedstawicieli pekińskiej administracji odpowiedzialnych za ograniczanie autonomii Hongkongu. Tu kluczowe znaczenie miałaby mieć ewentualna decyzja USA o rozszerzeniu reżimu sankcji także na chińskie banki obsługujące owych urzędników.

Pandemia COVID-19, niosąca ze sobą znaczący spadek eksportu, uszczupliła posiadane przez Pekin rezerwy dolara; w ostatnim kwartale Państwo Środka odnotowało deficyt handlowy na poziomie niemal 30 miliardów dolarów, w porównaniu z nadwyżką 40 miliardów dolarów na koniec ostatniego kwartału ubiegłego roku. Realna perspektywa wykluczenia chińskich spółek z amerykańskiej giełdy także musiałaby utrudnić Chinom pozyskiwanie amerykańskiej waluty; według środowego artykułu Reutersa wiele chińskich firm zamroziło swe plany debiutu na Wall Street.

Co więcej, nie należy zapominać o pojawiających się w Stanach pomysłach o podjęciu decyzji o niehonorowaniu amerykańskiego długu wobec Chin.

 

JAPONIA

Premier Japonii Shinzō Abe oznajmił w środę, że jego kraj będzie przewodził pracom nad przygotowaniem wspólnego stanowiska państw G7 w sprawie nowej legislacji o bezpieczeństwie narodowym Hongkongu. Pozostaje pytanie, jak ostrą formę owo stanowisko przyjmie; zdaniem cytowanych przez „The South China Morning Post” analityków Japonia wolałaby uniknąć otwartego konfliktu z Chinami, a w związku z tym będzie się starała powstrzymać od jednoznacznego potępienia Pekinu. W odpowiedzi Chiny wyraziły w środę „najgłębsze zaniepokojenie” deklaracją Abe.

Przypomnijmy, że w kwietniu miało dojść do wizyty Xi Jinpinga w Japonii, pierwszej na tak wysokim szczeblu od 2008 roku, z powodu pandemii została ona jednak odłożona; dotychczas nie wyznaczono nowego terminu, w którym mogłaby się ona odbyć. W ubiegłym miesiącu Tokio, jako część pakietu stymulacyjnego ograniczającego negatywne skutki ekonomiczne pandemii COVID-19, przedstawiło plan utworzenia wartego 22 miliardy dolarów funduszu, mającego umożliwić przenoszenie produkcji z zagranicy (czytaj: z Chin) z powrotem do Japonii.

Warto także dodać, że wizyta Xi miała być wyrazem ocieplenia w relacjach Pekinu i Tokio, które nastąpić miało w 2020 roku. Podobnie zresztą miało być w stosunkach Pekinu i Brukseli – jednak i tu pandemia COVID-19, zaostrzająca się rywalizacja pomiędzy USA a ChRL czy sytuacja w Hongkongu postawiły te plany pod dużym znakiem zapytania.

 

BIAŁORUŚ

Na Białorusi trwa zbieranie podpisów na listach poparcia dla kandydatów w wyborach prezydenckich; termin zbierania podpisów upływa 19 czerwca. W ostatnich dniach funkcjonariusze Departamentu Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej weszli do głównej siedziby Biełgazprombanku, którego prezesem był jeszcze do niedawna Wiktar Babaryka – jeden z głównych opozycyjnych kandydatów. Rośnie również liczba członków sztabu wyborczego Siarhieja Cichanouskiego, którym stawiane są zarzuty; na razie jest to 10 osób.

W środę sztab Wiktara Babaryki poinformował, że zebrał już 280 tysięcy podpisów (do zarejestrowania kandydata potrzebnych jest 100 tysięcy). Również inny kandydat Walery Capkała ogłosił, że zebrał ponad 120 tysięcy podpisów. Prezydent Łukaszenka ma już mieć zebranych milion podpisów.

11 czerwca prezydent Trump przedłużył o kolejny rok sankcje nałożone na głównych białoruskich polityków, w tym prezydenta Łukaszenkę. Stało się tak mimo tego, że tego samego dnia koleją z terytorium Litwy do rafinerii w Połocku dotarł pierwszy transport amerykańskiej ropy. W trakcie sesji parlamentu nowy premier Raman Hałouczanka powiedział, że najważniejszym celem jego gabinetu jest zakończenie zależności od Rosji w kwestii węglowodorów.

W czwartek prezydent Łukaszenka rozmawiał przez telefon z przewodniczącym Xi Jinpingiem. W trakcie rozmowy poruszone zostały tematy wzajemnej pomocy podczas pandemii, współpracy ekonomicznej w ramach białoruskiego parku przemysłowego Wielki Kamień oraz ułatwień w eksporcie do Chin i potencjalnej pomocy finansowej. Prezydenci poruszyli również temat wizyty przewodniczącego Xi na Białorusi oraz nadchodzącej nominacji nowego ambasadora Białorusi w Chinach.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Albert Świdziński

Zobacz również

Kierunek kosmos. Część 4: Poliglobalne zmagania państw
Jacek Bartosiak i Sławomir Majman o napięciu USA-Chiny i Europie (Podcast)
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie. Przegląd za okres 4–10.06....

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...