Europa – nasz pępek świata. Epidemie, wojny i wieczne pragnienie niespełnionej konsolidacji. Część 1

Obrazek posta

Gustave Moreau „Europa i Byk”
(Fot. Wikipedia)

 

Spektakularną prawidłowością na tle świata jest wyjątkowość zachodniej Europy, jeśli chodzi o długofalowy rozwój ekonomiczny. W okolicach roku 1000 po Chrystusie dochód na głowę był w niej niższy niż dochody w Azji i północnej Afryce.

Po tym czasie nastał okres długiego wzrostu i w XIV wieku Europa Zachodnia dogoniła pod względem dochodu per capita Chiny – ówczesnego lidera, a w 1820 roku europejski poziom dochodów na głowę i poziom produktywności były już około dwa razy większe niż reszty świata. W roku 1913 poziom dochodu Europy Zachodniej oraz jej dawnych kolonii (USA, Kanady i Australii) był per capita aż sześć razy wyższy niż reszty świata.

 

Podstawowym czynnikiem, który zadecydował o tym spektakularnym awansie cywilizacyjnym Europy, był handel międzynarodowy, w którym przodowali mieszkańcy Starego Kontynent.

 

Przyspieszenie było widoczne zwłaszcza po roku 1820. Azja i Japonia jeszcze w roku 1000 wytwarzały dwie trzecie PKB światowego, a zachodnia Europa mniej niż 9% PKB. W roku 1820 Azja wytwarzała 56% PKB globu, a Europa Zachodnia wciąż jedynie 24%. Natomiast po zakończeniu zimnej wojny, na przykład w roku 1998 – czyli w zenicie złotego okresu Zachodu jako odrębnego konstruktu geopolitycznego – Azja odpowiadała za 30% wolumenu PKB światowego, podczas gdy Europa Zachodnia liczona łącznie ze swoimi dawnymi zamorskimi posiadłościami, do których Europejczycy emigrowali przez kilkaset lat trwania świata kolumbijskiego – USA, Australią, Nową Zelandią i Kanadą – odpowiadała aż za 46% PKB światowego.

Europa stanowi piątą część powierzchni Eurazji i jako jej największy półwysep jest najbardziej wysunięta na zachód. Jej powierzchnia wynosi 10,2 miliona kilometrów kwadratowych, z czego prawie cztery miliony zajmuje europejska części Rosji. Stanowi to zaledwie około 2% całej powierzchni kuli ziemskiej, w tym jedynie około 7,5% powierzchni lądów. Europa jako kontynent jest większa tylko od Australii.

 

Jest za to geograficznym sercem półkuli wschodniej i spina wielką przestrzeń lądową między Dalekim Wschodem, Oceanem Spokojnym, Atlantykiem a południowymi krańcami Afryki.

 

Pomimo wysunięcia kontynentu względnie daleko na północ klimat jest przede wszystkim wynikiem oddziaływania Golfsztromu – ciepłego prądu morskiego, który zapewnia stosowną ilość opadów niezbędnych do uprawy zbóż na dużą skalę. Lata nie są na tyle gorące, by trzeba było zaprzestać upraw, zimy zaś są wystarczająco zimne, by zabijać groźne zarazki, a zarazem wystarczająco ciepłe, by ludzie mogli pracować w gospodarstwach. W przeszłości dawało to zamieszkującej Stary Kontynent populacji wysoką produktywność, przewyższającą wydajność wielu innych miejsc na świecie.

W zachodniej części Europy nie ma pustyń, morza zasadniczo nie zamarzają, z wyjątkiem bardzo dalekiej północy. Trzęsienia ziemi, wulkany czy dewastujące powodzie są stosunkowo rzadkimi zjawiskami. Rzeki są długie, płyną płasko, są w większości żeglowne i idealnie nadają się do komunikacji i do handlu. Uchodzą do licznych mórz, co daje dostęp do oceanu światowego będącego wielką autostradą handlową, a sama linia brzegowa o długości około 40 tysięcy kilometrów (równa obwodowi całej ziemi!) daje Europie najwyższy współczynnik linii brzegowej do mas lądowych ze wszystkich kontynentów. Linia ta tworzy ogromną liczbę naturalnych zatok i naturalnych portów, przede wszystkim na zachodzie, północy i południu kontynentu, co sprzyja komunikacji morskiej i rozwojowi zamożnej cywilizacji. To spowodowało, że Europejczycy dynamicznie eksplorowali morza i oceany oraz cechowali się wysoką mobilnością społeczną.

Występowanie tak wielu gór, rzek i dolin tłumaczy, dlaczego na tym relatywnie małym obszarze na globie istnieje tak dużo organizmów państwowych. Europa pod względem politycznym ewoluowała organicznie przez tysiąclecia i nadal pozostaje podzielona między regiony geograficzne i językowe.

 

To prowadziło do licznych rywalizacji, sporów, wojen i wykształcenia się polityki międzynarodowej opartej w sposób naturalny i instynktowny na równoważeniu się sił.

 

Główne rzeki Europy nie wpadają do siebie nawzajem. Nie łącząc się, tworzą często granice pomiędzy narodami i cywilizacjami, a każda z nich sama w sobie była i nadal jest niczym pulsująca linia życia niezbędna gospodarkom społeczeństw żyjących nad jej brzegami. To właśnie nad głównymi rzekami Europy powstały najważniejsze ośrodki miejskie kontynentu, a dla Europejczyka do dnia dzisiejszego miasto to „miejsce położone nad rzeką” (najlepiej z rynkiem na średniowiecznym planie urbanistycznym). Dla przybyszów z innych kontynentów nie musi to być wcale takie oczywiste.

W starożytności aktywność ludzka i cywilizacyjna skupiona była wokół Morza Śródziemnego. Jego basen charakteryzuje się małą liczbą urodzajnych równin nadających się do produkcji żywności. Tylko rzeki Pad i Nil rozlewały się obficie na pola uprawne, umożliwiając stosowne nawożenie, które gwarantowało wysokie plony.

Włochy, Hiszpania, Bałkany i Azja Mniejsza oraz góry Atlas dysponowały złożami minerałów, ale brak żelaza w starożytności, a potem – jak się okazało – także węgla, ograniczał rozwój produkcji. W czasach nowoczesnych uniemożliwił on powstanie silnego przemysłu w basenie Morza Śródziemnego. Było tak aż do czasu rozpoczęcia wydobycia i użytkowania ropy naftowej na Bliskim Wschodzie. Medyteran był zatem miejscem rozwoju cywilizacji w starożytności, ale w czasach nowoczesnych nie dysponował potencjałem, który umożliwiłby zbudowanie oddzielnego bieguna potęgi.

 

Dlatego odwrót centrum rozwojowego kontynentu z brzegów Morza Śródziemnego w kierunku północy, aż po brzegi Atlantyku, w szczególności po wielkich odkryciach geograficznych, nigdy nie został chociażby częściowo zatrzymany.

 

Region śródziemnomorski oraz region Morza Czarnego pomimo braku samodzielnego potencjału przemysłowego pozostały jednak ważne, ponieważ są to punkty komunikacyjne wschód–zachód, z Europy w kierunku Azji i Bliskiego Wschodu, a w czasach nowożytnych z Oceanu Atlantyckiego na Ocean Indyjski. Początkowo trasa ta wiodła przez ląd na terenie Syrii i Mezopotamii, potem przez wybudowany Kanał Sueski na styku pomiędzy Europą, Afryką i Azją. Wielkie wojny toczyły się o kontrolę tych szlaków komunikacyjnych jeszcze pomiędzy Fenicjanami a Grekami, Grekami a Persami, Kartaginą a Rzymem, następnie pomiędzy miastami włoskimi w czasie odrodzenia, miastami włoskimi i Turkami oraz Arabami, a później w dobie kolonialnej także pomiędzy lokalnymi organizmami politycznymi a morską potęgą imperialnej Wielkiej Brytanii.

 

Gdy imperium Rzymu straciło „przedpole” strategiczne w północnej Europie i na Bliskim Wschodzie, nastało średniowiecze.

 

Starożytna jedność świata śródziemnomorskiego została zniszczona przez podboje arabskie w północnej Afryce, która przed podbojami stanowiła właściwie jedną całość z Europą jako zespolona wewnętrznym systemem komunikacyjnym Morza Śródziemnego łączącym wówczas, a nie dzielącym – jak dzisiaj. Dopiero Sahara była – i zresztą do dziś jest – barierą dla poważnej komunikacji. Wraz z nadejściem średniowiecza historia Europy ruszyła zdecydowanie na północ.

Albowiem prawdziwe serce Europy znajduje się na północ od Alp, czego dobitnie dowiodły czasy nowożytne, nie mówiąc o historii XIX i XX wieku. Północna część głównego trzonu lądowego Europy lepiej nadaje się do rolnictwa i lepiej służy wymianie towarowej, ponieważ na ogromnej Nizinie Europejskiej (obszarze od Niziny Środkowoeuropejskiej po Wschodnioeuropejską, zwaną kiedyś przez naszych przodków Niziną Sarmacką), ciągnącej się niczym szeroki hall od Francji przez Niemcy i Rzeczpospolitą aż po Ural w Rosji, nie ma gór takich jak Alpy czy Pireneje, które przeszkadzałyby w swobodnej komunikacji. Rzeki komunikują też większość tego obszaru z morzami, połączonymi z Atlantykiem. Ponadto od Pirenejów do Warszawy jest jedynie około 2300 kilometrów, co sprzyja tendencjom konsolidacyjnym na kontynencie.

Pomiędzy równinami angielskiego Midlandu, regionem Artois, Ardenami, Zagłębiem Ruhry, Saksonią oraz Śląskiem zlokalizowane były pokaźne pokłady węgla i żelaza niezbędne do procesu masowej produkcji i industrializacji. W XX wieku do tych miejsc dołączyło ogromne Zagłębie Donieckie w Rosji carskiej (obecnie na Ukrainie) oraz inne rozwijające się ośrodki przemysłowe wschodniej części kontynentu – wcześniej niedorozwiniętej pod tym względem.

Na północy, za morzami zlewni Atlantyku – Północnym i Bałtyckim – znajduje się masyw Skandynawii znacząco oddalony od bieżących spraw europejskich i niewpływający w historii istotnie na stan równowagi w głównej masie lądowej Starego Świata, co nader łatwo potwierdzić, studiując przeszłość Norwegii lub Szwecji. Może z wyjątkiem XVII wieku i udziału Szwecji w wojnie trzydziestoletniej oraz rywalizacji z jej udziałem o dominację nad Morzem Bałtyckim zakończonej ostatecznie klęską szwedzką pod Połtawą w 1709 roku.

Morza marginalne Atlantyku rozbijają masy lądu Europy na liczne półwyspy i urozmaiconą oraz bardzo długą linię brzegową, co umożliwia penetrację dominującej floty i podwyższa wagę komunikacji morskiej. To w połączeniu z dobrą żeglownością głównych rzek decydowało o wielkiej wadze dróg wodnych na kontynencie oraz o ogromnym znaczeniu potęgi morskiej w wojnach europejskich. Taki stan rzeczy został jeszcze później dodatkowo wzmocniony przez to, że Europa stawała się zależna od importu żywności oraz podstawowych surowców spoza kontynentu.

Wejście na Morze Bałtyckie możliwe jest tylko przez bardzo wąskie Cieśniny Duńskie niedaleko Kopenhagi i dodatkowo przez zbudowany przez Niemców przed I wojną światową Kanał Kiloński. Na Morze Śródziemne i Czarne można wpłynąć wyłącznie przez Słupy Heraklesa pomiędzy Gibraltarem a Tangerem.

 

W praktyce geostrategicznej skutkowało to tym, że potęga kontrolująca te miejsca miała ogromny wpływ polityczny na wszystko, co się działo na morzach wewnętrznych Europy oraz na obszarach lądowych wokół nich.

 

Między zachodnią a wschodnią częścią Europy zachodzą zasadnicze różnice w budowie i rzeźbie terenu: w Europie Zachodniej rozpościerają się góry młode. Na południu są to Pireneje, Alpy, Karpaty, Bałkany i Góry Dynarskie. Od nich zaś na północ biegnie szeroki pas gór starszych, przeważnie pozapadanych i podzielonych na liczne części. Należą do nich Góry Kaledońskie, Świętokrzyskie, Skandynawskie i inne stanowiące już właściwie jedynie wyżyny. W wyraźnie odmiennej wschodniej części kontynentu gór młodych nie ma w ogóle, a ze starszych znajdują się jedynie ich skromne resztki na rosyjskim Uralu i w Zagłębiu Donieckim na dzisiejszej Ukrainie.

Zresztą na wschodzie przeważa w budowie terenu układ płytowy, kontynentalny, w zasadzie jednolity. Odmienna budowa obu części Europy zadecydowała o ich rzeźbie. Europa Zachodnia stanowi teren nadzwyczaj urozmaicony. Młode systemy górskie są wysokie, starsze góry są niższe i pełne form dojrzałych z rzadkimi wypadkami odmłodzenia, a zapadłości tych gór doprowadziły do powstania nizin (Angielskiej, Francuskiej, Niemieckiej i nizin w Polsce).

Z tego powodu w Europie Zachodniej charakterystyczne jest przeplatanie się krajobrazu górskiego z równinnym. We wschodniej części Europy natomiast góry stare albo uległy zniszczeniu całkowitemu, jak w Zagłębiu Donieckim, albo częściowemu, jak na Uralu. Zdemolowane i rozwałkowane stanowią rozległe monotonne płyty, tworzące powtarzający się ten sam zespół form i reprezentujące na wielkich przestrzeniach Europy Wschodniej taki sam krajobraz płytowo-równinny. Płyta ta ciągnie się od Karpat aż do Uralu i od Oceanu Lodowatego do gór Krymu i Kaukazu z lekko jedynie zaznaczonym garbem w środku, którego najwyższy punkt – Wałdaj – osiąga wysokość zaledwie około 350 m n.p.m.

Zatem wschód kontynentu to płyta rosyjska, nieruchoma przez długi okres dziejów ziemi, a zachód kontynentu to podzielona geograficznie Europa Zachodnia, będąca w ustawicznym cywilizacyjnym ruchu.

Rozczłonkowanie lądu postąpiło w zachodniej części Europy o wiele dalej. Atlantyk bowiem, wtargnąwszy dwoma morzami śródziemnymi, postrzępił Europę Zachodnią na liczne półwyspy, wyspy i zatoki. We wschodniej natomiast Europie wdzierający się w Eurazję Ocean Atlantycki redukować musiał swoje zapędy i w nowszych geologicznie czasach ustąpił ostatecznie z kontynentu: na północy z basenu Dźwiny, a na południu z basenu dolnej Wołgi, nie zdoławszy przerwać stałego lądowego związku Azji z Europą, co w ogromny sposób wpłynęło na historię Starego Kontynentu oraz historię Rzeczypospolitej.

 

Z tego też powodu Europa jest najmniej wyodrębniona ze wszystkich części świata i łączy żywioły Azji z Europą oraz geopolitycznego Lądu z geopolitycznym Morzem.

 

Z tego jasno wynika podział Europy na podstawie budowy i ukształtowania terenu na dwie części – wschodnią i zachodnią. Właściwie Europa Wschodnia jest jakby przejściem z małego półwyspu europejskiego do głównej masy lądowej Azji. W istocie granica Europy i Azji nigdy nie była sprecyzowana w sposób bezdyskusyjny, choć już w XVI wieku zdawano sobie sprawę z tej wybitnej odmienności w naturze przestrzeni i krajobrazu pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią oraz pomiędzy Europą Wschodnią i Azją.

 

Z tego powodu rozróżniano na Słowiańszczyźnie Sarmację europejską oraz azjatycką – tę drugą położoną na wschód od Donu. To rzeka Don w umysłach i sercach naszych przodków cywilizacyjnie stanowiła granicę pomiędzy Europą i Azją.

 

W rzeczywistości wschodnia granica naturalna Europy przebiega chyba wzdłuż działu wodnego między dorzeczami Donu i Dniepru a dorzeczem Wołgi. Niemal dokładnie wzdłuż tego działu wodnego biegnie izoterma stycznia minus 10 stopni Celsjusza (czyli koniec strefy umiarkowanej).

Don rzeczywiście długo, począwszy od Herodota i Ptolemeusza, a skończywszy na Macieju z Miechowa i jego „Traktacie o dwóch Sarmacjach”, był uznawany za granicę Azji. Monteskiusz z kolei uważał, że granica kontynentów przebiega na dolnej i górnej Wołdze. Dlatego aż do przełomu XVIII i XIX wieku Rosja uznawana była w zasadzie za mocarstwo pozaeuropejskie. Ural za granicę umowną uznano względnie późno, albowiem dopiero w XIX wieku, i to raczej pod wpływem wewnętrznych podziałów administracyjnych Rosji w ślad za carskim ukazem Mikołaja I, zgodnie z którym granica miała biec masywem Uralu, potem rzeką Ural do Morza Kaspijskiego, a potem głównym pasmem Kaukazu do Morza Czarnego. W ślad za decyzjami administracyjnymi Imperium Rosyjskiego ten opis granicy między kontynentami został przyjęty w świecie.

Podobne perypetie, jeśli chodzi o przyjęcie, gdzie przebiega granica między Europą a Azją, przechodziła Azja Mniejsza, gdyż wielu uznawało, zwłaszcza przez pamięć na wpływy i potęgę Bizancjum i Konstantynopola, że Azja Mniejsza to cywilizacyjnie też przecież Europa, a granica z Azją zaczyna się gdzieś przy zejściu na tereny nizinne, którymi przez Mezopotamię do Zatoki Perskiej płyną Eufrat i Tygrys.

W pasie śródziemnomorskim i atlantyckim fałdowania młodych gór doprowadziły do rozczłonkowania rozmaitych obszarów, stąd indywidualność Wysp Brytyjskich, Skandynawii, półwyspów na Morzu Śródziemnym (Iberyjskiego, Apenińskiego, Bałkańskiego), tworzących tak urozmaiconą i zupełnie wyjątkową „architekturę” Starego Kontynentu. Wynikiem tego fenomenu jest tendencja do rozczłonkowania organizmów politycznych według rzeźby terenu, przeszkód komunikacyjnych, systemu wzgórz i gór, zwłaszcza Alp. Każdy z organizmów politycznych tym więcej wykazywał kwalifikacji i ambicji politycznych, im więcej posiadał kwalifikacji gospodarczych, co całkiem możliwe było do uzyskania przy tak urozmaiconym terenie z łatwym dostępem do przynoszących bogactwo mórz i rzek. Dla odmiany trudno mówić o zaletach gospodarczych terytorium monotonnego pod względem fizycznym. Dlatego na wschodzie kontynentu organizmy polityczne cechowały się silniejszą tendencją konsolidacyjną. Do tego dochodziła jeszcze ułatwiona na zachodzie ekspansja wzdłuż naturalnych linii komunikacyjnych, czyli wzdłuż dolin rzecznych, zarówno w górę, jak i z biegiem – w dół ku ujściu do morza. Cała historia średniowiecza, gdy zabrakło konsolidującego efektu potęgi Imperium Rzymskiego, jest wypełniona ilustrującymi tę tezę przykładami.

 

O konsolidacji wielkich państw europejskich, o ich rozwoju osiągniętym przez wchłonięcie lub zjednoczenie rozlicznych mniejszych miejscowych organizmów politycznych dążących w dół lub w górę wód, rozstrzygał jeszcze inny znamienny rys europejskiej rzeźby. Tym rysem były dwa morza śródziemne Europy: romańskie południowe (Morze Śródziemne i jego przedłużenie – Morze Ponckie, czyli Czarne) i sarmackie północne (Bałtyk) – jako właściwie wewnątrzlądowe odgałęzienia Atlantyku.

 

Komunikacja lądowa między tymi dwoma morzami, wcinającymi się w masę lądową kontynentu, o odmiennych uwarunkowaniach, ludach, surowcach, uprawach, była żywa już w starożytności. W miarę ustalania się stosunków etnicznych i politycznych wymiana intensywnie się rozwijała. Jako że pomiędzy tymi dwoma „światami” znajdowały się łańcuchy potężnych Alp i Karpat, ciągnące się w równoleżnikowo z zachodu na wschód (w poprzek szlaków komunikacyjnych), oczywiste było, że organizm polityczny, który opanował dogodne przejścia pomiędzy szczytami tych gór, był uprzywilejowany względem tych, które tych przejść nie opanowały i nie sprawowały nad nimi kontroli.

 

Są w Europie dwa takie najważniejsze przejścia: brama tuluzańska pomiędzy Pirenejami i Alpami oraz Brama Morawska między Alpami a Karpatami. Tym przejściom odpowiadają znaczne zwężenia kontynentalnej masy lądu Europy: w wypadku bramy tuluzańskiej Zatoka Biskajska na Atlantyku zbliża się do Zatoki Lwiej na Morzu Śródziemnym; w wypadku Bramy Morawskiej niemiecka część Morza Bałtyckiego zbliża się do Adriatyku.

 

Ten fenomen zbliżania się i chęci opanowania przez organizm polityczny (w ramach naturalnego zwiększania swojej potęgi) wybrzeża morskiego jako dogodnej podstawy strategicznej, na jakiej opierano plany obronne oraz komunikację i handel, potęgował znaczenie polityczne wspomnianych międzygórskich przejść („szczerb”).

 

W ten sposób uformowały się trzy międzymorza europejskie, na których ambitni władcy Francji, Rzeszy Niemieckiej i Rzeczypospolitej pragnęli oprzeć swoją potęgę.

 

Pierwszy był pomost francusko-hiszpański o szerokości zaledwie 370 kilometrów. Jego rola była najmniej znaczna z tych trzech, gdyż znajdował się na zachodnim, skrajnym, końcu Europy. Kolejny był pomost niemiecko-adriatycki, mający około 970 kilometrów szerokości; był on znacznie ważniejszy jako położony bliżej środka kontynentu, choć leżące tu potężne Alpy utrudniały istotnie komunikację między jego morzami. Na wschód od pomostu niemiecko-adriatyckiego trzon Europy się rozszerza aż do skrajnej szerokości pomiędzy przylądkami Matapan w Grecji a Skagen w Danii, dając szerokość trzonu kontynentu osiągającą aż 2500 kilometrów. Potem znów ląd się zwęża w pomost bałtycko-czarnomorski o szerokości około 1200 kilometrów, który równie dobrze mógłby być nazwany pasem polsko-litewsko-ukraińskim. Pomosty te zdefiniowały poprzez samo swoje położenie najistotniejsze szlaki rozwoju stosunków politycznych, kultury i układu sił w Europie.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak

Zobacz również

Kroniki COVID. Część 5
Weekly Brief 28.03 – 3.04.2020
„Sierpniowe salwy” – recenzja Jacka Bartosiaka (Podcast)

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...