Kilka słów o celibacie

Obrazek posta

Jak było z tym nieszczęsnym celibatem? Kto go wprowadził i dlaczego? Najważniejsze znaczenie w sprawie miała, oczywiście kasa. Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze.
Zaczęło się jednak od szeroko rozpowszechnionego w czasach antycznych przekonania, że kapłan odprawiający ceremonię musi być „czysty”. W Starym Testamencie (co przyjęto wprost z pogaństwa) żądano usunięcia poza obręb świątyni, wszystkiego co miało związek z seksem. Na tym polegała czystość prowadzącego chrześcijańskie czary-mary. W tym miejscu należy dodać, że w Egipcie pogląd na sprawy związane z seksualnością, wyglądał zupełnie inaczej. Taka Hatszepsut (XVIII dynastia) – kobieta faraon – zanim faraonem została, była Boską Małżonką Amona. I codziennie udawała się do świątyni w celu onanizowania swego boga-męża z marmuru podczas wymyślnej ceremonii. „Dłoń boga” – mało wymagająca fucha z prestiżem.
Jednak w raczkującej religii Jezuska, było tak, jak wyżej wspomniałam. Seks równał się nieczystość. To był pierwszy krok do wprowadzenia zakazu na bzykanie. Drugi i najważniejszy to kasa. Pierwsi władcy chrześcijańscy doszli do wniosku, że jak taki biskup jeden z drugim, nasprowadza bab i narobi dzieci, to majątek ich Kościoła zacznie topnieć w wydatkach na utrzymanie całej armii rodzin ich pracowników. Kapłani mieli być dyspozycyjnymi narzędziami służącymi do sprawowania władzy nad wiernymi, a nie wydawać kasę na swoje żony i bandę dzieciarni. Ekonomicznego podejścia do prowadzenia interesów nie można im odmówić.
Taki Justynian – cesarz, w 528 roku wydał rozporządzenie, na mocy którego nie mógł zostać biskupem ten, kto miał dzieciaki. Nie, kto miał żonę. Ale już 2 lata później stwierdził, że bab też trzeba się pozbyć i dowalił swoim kieckowym pracownikom korektą rozporządzenia, która głosiła, że każde małżeństwo zawarte po święceniach kapłańskich, zostanie uznane za nieważne, a wszelkie potomstwo z tegoż małżeństwa zostanie uznane za nieważne, nikczemne i bez prawa dziedziczenia! Znaczy, obrzucimy błotem i kasy nie damy. Sorry chłopaki, penis na supeł.
Jak wiadomo, chłopaki kutasów na supeł nie zawiązali, a wszelka deprawacja i zboczenia zaczęły kwitnąć w tej instytucji na dobre. Władze kościelne przyklepały celibat tzw. reformą gregoriańską za czasów papieża Grzegorza VII, w wieku XI.
Krew nie woda, majtki nie pokrzywy! To akurat ludzie wiedzieli od zawsze. No, może nie o majtkach i pokrzywach. Zabronić ludziom seksu, to pozbawić ich jednej z najważniejszych i
naturalnych potrzeb życiowych. Chrześcijańscy dyktatorzy musieli więc sobie zdawać sprawę, jakiego bałaganu narobią. Tylko co ich to obchodziło? Kasa, misiu, kasa była i jest najważniejsza. A resztę jakoś się pod dywan zamiecie.
Skutkiem wprowadzenia celibatu były, między innymi, różne dewiacje, a bzykało się potajemnie. Średniowieczne zakony zaczęły pełnić nieoficjalną funkcję burdeli. Jak głosiło średniowieczne przysłowie „Duchownie wokół głowy, świecko wokół brzucha, to dziś obyczaj wszystkich zakonnic”. Już w owym czasie, za murami klasztorów znikała nadwyżka kobiet ze sfer mieszczańskich, a także dzieci z nieprawego łoża, zwłaszcza potomstwo duchownych. W okresie reformacji odnajdowano w klasztorach założonych przez Gilberta z Sempringham (normański zakonnik, święty Kościoła katolickiego) w 1148 roku, wiele kości małych dzieci. Niektóre pogrzebane, inne w miejscach, które dziś nazywamy szambami.
W połowie XIX wieku w pewnym austriackim klasztorze żeńskim odnaleziono „rurkę długości 21,25 cm, nieco zwężającą się z jednej strony, tak że średnica otworu szerszego wynosiła 4 cm, węższego – 3,5 cm. Brzegi obu końców były pogrubione i ponacinane, niewątpliwie w celu zwiększenia tarcia w trakcie używania. Powierzchnia ozdobiona obscenicznymi rysunkami, które miały wywierać działanie erotyzujące: z grubsza zarysowana vulva, penis w stanie erekcji i wreszcie naga, silnie steatopygiczna (steatopygia-biol. obfite skupienie tkanki tłuszczowej w okolicy pośladków i silna lordoza lędźwiowa, zmieniający w charakterystyczny sposób sylwetkę. Występuje głównie u kobiet, głównie wśród Hotentotów i Buszmenów) figura męska ze wzniesionym penisem czy może przywiązanym fallusem. Rurkę mocno nasmarowano łojem”. Ciekawy opis wibratora bez wibracji. Nieszczęsne siostrzyczki musiały sobie jakoś radzić. Kiedy żaden sukienkowy na czas nie przybył, trzeba było użyć „dobroczyńcy”. Pod taką nazwą - „dobroczyńca” – za czasów Katarzyny Medycejskiej znane były sztuczne penisy. We Francji, sztuczny penis, nazywano „klejnotem zakonnic”. „W 1783 roku, wśród rzeczy pozostawionych przez Marquerite Gourdan - właścicielki burdelu i najsławniejszej burdelmamy tamtego stulecia, znaleziono setki zamówień na tego rodzaju »klejnoty«, złożonych przez zakonnice z francuskich klasztorów. Pani Gourdan miała coś w rodzaju fabryki penisów i pracowała nad udoskonaleniem oferowanych przez siebie egzemplarzy, zaopatrując je w wypełniony cieczką worek mosznowy, z możliwością spowodowania wytrysku owej cieczy w trakcie orgazmu”. Pomysłowość ludzka nie zna granic i zawsze obejdzie narzucone jej prawo, kiedy jest ono absurdalne i służy tylko jednostkom do zgarniania kasy.
Dewiacje seksualne, nazywane „opętaniem” były i zapewne są, częste w domach zakonników i zakonnic. „U schyłku średniowiecza dominikanin Thomas z Chantimpre szydził, iż incubi daemones (łac. incubus od incubare „leżeć na czymś”. W demonologii – demony przybierające postać uwodzicielskich mężczyzn, nawiedzające kobiety we śnie i kuszące je współżyciem seksualnym) dokuczają zakonnicom tak bardzo, że nie skutkuje ani znak krzyża, ani woda święcona, ani nawet sakrament eucharystii”. Panie Thomas, tu był chłop potrzebny, a nie woda święcona! „Chłopa im trza!” jak krzyczał Maks Paradys w filmie „Seksmisja”.
Apogeum klasztornej erotomanii przypadło na XVI i XVII wiek. Ówczesny autor tak opisywał sytuację: „Młode dziewczęta, które jeszcze nie miały stosunku seksualnego, wykonują w erotycznym delirium ruchy koitalne, obnażają się, onanizują z rodzajem ekshibicjonistycznej dumy, którą laikowi trudno sobie nawet wyobrazić, wymawiając przy tym sprośne słowa; ich matki, ojcowie, bracia i siostry przysięgają, że słów takich nigdy w życiu w ich ustach nie słyszeli”. Nie słyszeli, bo jak jeszcze siostry nie wysłali do pierdla potocznie zwanego zakonem, to dziewczę może i mogło jakiś kontakt z chłopakiem złapać. A kiedy hormony w młodym ciele buzują, a zakaz na rozładowanie energii seksualnej w mocy, wtedy na głowę może i zapewne, rzuciło się nie jednej.
Śmieszkować możemy z głupoty ludzkiej do woli. Zastanówmy się jednak, czy to przypadkiem nie były i nie są, wymyślne tortury. I to wszystko w imię kasy, nie boga.
Baba zawsze opętana według Kościoła katolickiego. Kiedy zachowuje się niezgodnie z życzeniami Kk, wtedy rodzina wzywa egzorcystę, który salcesonem wygoni demona. A jak rodzina nie widzi, to i własnym penisem egzorcysta „uleczy”. Kościół katolicki – źródło wielu dewiacji.
Jeanne des Ages (1773-1838), francuska święta Kościoła katolickiego – przełożona klasztoru, jest świetnym przykładem udręczonej kobiety. W swojej autobiografii napisała: „Pewnej nocy wydało mi się, że czuję czyjś oddech i usłyszałam głos mówiący: Czas oporu minął... Później odczułam w wyobraźni nieczyste wrażenia i nieregularne ruchy mego ciała... Następnie usłyszałam silny hałas w moim pokoju i odniosłam wrażenie, że ktoś się do mnie zbliża, wsuwa rękę do mojego łóżka i dotyka mnie... Kilka dni później o północy zaczęłam drżeć na całym ciele i poczułam ogromny niepokój, nie znając przyczyny. Trwało to dłuższą chwilę, a potem usłyszałam hałasy w różnych częściach pokoju. Klęcznik, który stał tuż koło mojego łóżka, został przewrócony... Zapytano, czy przemyślałam korzystną ofertę, którą mi złożono i dodano... »Daję ci trzy dni do namysłu«. Podniosłam się i z lękliwie trwożną obawą poszłam
do komunii najświętszej. Kiedy, wróciwszy do mojego pokoju, usiadłam na krześle, zostało ono spode mnie wyciągnięte i upadłam na podłogę. Usłyszałam głos, który mówił rzeczy sprośne i przyjemne, aby mnie otumanić. Prosił, bym mu zrobiła miejsce w moim łóżku, próbował mnie w nieprzystojny sposób dotykać. Broniłam się i uniemożliwiłam mu to, wzywając zakonnice, które były w pobliżu mojego pokoju. Wcześniej okno było otwarte, teraz było zamknięte. Odczuwałam silne uczucie miłości do pewnej osoby i niestosowne pragnienie rzeczy nieprzystojnych”. Biedna kobieta! Prawie napisała ówczesną wersję „Pięćdziesięciu twarzy Greya”.
Przykładów takich udręczonych ludzi jest w historii bez liku, a skutki celibatu wszyscy obserwujemy i dziś. Głośna ostatnio afera w Dąbrowie Górniczej jest niczym innym, jak pokłosiem celibatu. Kościół katolicki z determinacją broni zagrabionej kasy, nie licząc się z własnymi pracownikami, a już najmniej z ludźmi, którym wiarę w Jezuska wcisnęli.
Niestety, jeszcze nie raz usłyszymy o zgwałconym przez księdza dziecku, o kobiecie poddanej egzorcyzmom, która pluła gwoździami podczas wypędzania diabła (Dominik Tarczyński Wam opowie, bo widział!). Jest duże prawdopodobieństwo, że odnalezione zostaną nowe miejsca przy zakonach, gdzie zbiorowo pogrzebano dzieci, płody (Godek! Jest sprawa. Szukaj nienarodzonych i zabitych dzieci wokół własnego Kościoła).
Jak długo będzie przyzwolenie na takie praktyki i daleko posuniętą autonomię Kościoła katolickiego, a także przyzwolenie władz różnych krajów na stanowienie prawa według życzeń kleru, tak długo będziemy odkrywać nowe ofiary kryminalnej instytucji, jaką jest Kościół katolicki.
Serdeczności przesyłam.

Zobacz również

Podziękowania
Dni zadumy? W takim razie pomyślmy.
Motylem jestem!

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...