Strategia i przyszłość

Obrazek posta

Warszawa od strony Wisły (fot. Henryk Niestrój)

 

Chodzi o to, by zagłębianie się w wiedzę było właśnie przygodą, a nie nudą. Jestem zresztą przekonany, że w trakcie poznawania otaczającego świata będziemy tworzyć wspólnie coś więcej – polską myśl strategiczną XXI wieku. Do dzisiaj na wykładach i spotkaniach, w książkach oraz poprzez wzajemną wymianę myśli, w dużej mierze dzięki nowoczesnym mediom społecznościowym i potędze wolnego internetu, przywróciliśmy do debaty strategicznej definicje, odkurzyliśmy myśli klasyków i przypomnieliśmy dorobek ludzi, którzy wpływali na losy świata. Teraz zrobimy kolejny krok, ruszymy śmiało w dalszą podróż – bardziej intensywną i bardziej szczegółową.

Tak się sprawy potoczyły, że to Wy – drodzy Państwo – jesteście dla mnie źródłem energii, siły i motywacji. Kilkakrotnie odwoływałem się do tego publicznie, przywołując za Niallem Fergusonem koncepcję jednoczesnej opozycji i przenikania się „placu” i „wieży”. Hierarchiczna „wieża” dysponuje, owszem, sprawczością, ale to potencjalnie nieograniczony liczebnie „plac” dzięki wielości połączeń agreguje wiedzę, tworzy realną społeczność i wpływa stopniowo na kulturę strategiczną, przechylając „wieżę”. Historia świata jest areną tego zjawiska od zawsze. Ostatnie kilka lat naszej wspólnej przygody jest najlepszym tego dowodem.

Kultura strategiczna, rozwijająca się niezależnie i trafiająca do jak najszerszej rzeszy odbiorców, potrzebna jest doświadczonej przez los ojczyźnie jak woda. Czasy zaborów, niedowładu gospodarczego i cywilizacyjnego, brak samodzielności, trudności w kształtowaniu się elit, potem ich eliminowanie ekonomiczne, a czasami również biologiczne, wreszcie tragedia ostatniej wojny światowej i okres satelickiego państwa PRL nie dały wystarczającej wolności, przestrzeni, oddechu, czasu, swobody ekonomicznej i ogólnie pojętej głębi, by powstała w Polsce kultura strategiczna dorównująca silnym państwom czy mocarstwom.

Nieraz obserwowałem, że na Zachodzie nie myśli się o naszym obszarze w kategoriach jego samodzielności strategicznej. W przeciwieństwie do imperium tureckiego, niemieckiego czy rosyjskiego został na Zachodzie zapomniany konstrukt imperium lądowego Rzeczypospolitej, który przez wiele stuleci wpływał na równowagę na kontynencie, ponieważ tworzył na pomoście bałtycko-czarnomorskim oddzielny obszar rdzeniowy w kluczowym miejscu Europy i Eurazji, kształtujący odrębną cywilizację i obsługującą go kulturę strategiczną. W związku z tym smutnym faktem zachodni stratedzy nie zastanawiają się zanadto nad naszymi dylematami strategicznymi i traktują nasz obszar jako część „obozu” własnego albo wrogiego, nie zaś samodzielny podmiot znakomicie położony w kluczowym miejscu strategicznym Eurazji, wchodzący w XXI wiek z rosnącym potencjałem. W Rosji traktują nas jako obszar pozostający pod kuratelą strategiczną Stanów Zjednoczonych, choć z własnymi skrywanymi ambicjami dominacji na całym pomoście bałtycko-czarnomorskim – oczywiście kosztem Rosji. Chiny z kolei, rozumiejąc konsekwencje wagi położenia geopolitycznego Rzeczypospolitej, dopiero się nas uczą i nabierają w ostatnich latach własnego sądu co do tego, jak rozstrzygane są sprawy dotyczące naszego obszaru.

 

Warszawa, Stare Miasto (fot. Studioyayo)

 

Dwa jednoczesne zjawiska strukturalne osłabiają obecnie pozycję Stanów Zjednoczonych Ameryki, zmieniając ład światowy. Po pierwsze wojskowe systemy antydostępowe Chin i Rosji „wypychają” amerykańską projekcję siły z Eurazji, a przecież na skutecznej projekcji siły oparta jest rola polityczna USA daleko od brzegów kontynentu amerykańskiego. Systemy te osłabiają tym samym amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa w „szarych strefach” na geopolitycznych skrzyżowaniach przepływów strategicznych w Eurazji. Jedną z nich jest właśnie nasz pomost bałtycko-czarnomorski. Drugie zjawisko to gospodarcze „łamanie” przez potężne Chiny istniejącego modelu funkcjonowania globalnego ładu gospodarczego, opartego na utrwalonej przez ostatnich 500 lat strukturalnej przewadze w ramach morskiego świata USA oraz położonych nad Atlantykiem państw brzegowych Europy Zachodniej.

Z racji naszego położenia na styku Europy morskiej i wachlarzowo rozchodzących się zaraz od naszej granicy wschodniej mas lądowych Eurazji ogromny hardware przestrzeni stawia polityce polskiej wielkie wyzwania i niezmiennie wymaga do swojej „obsługi” odpowiadającego mu software’u, który byłby w stanie temu trudnemu zadaniu sprostać. Przez software rozumiem możliwie szeroko pojęty aparat instytucjonalno-społeczny, zajmujący się takim kształtowaniem omawianej przestrzeni, aby służyła interesom Rzeczypospolitej. Z tym było tradycyjnie gorzej. Sił oddziałujących na Polskę nie da się wyabstrahować od otaczającej ją przestrzeni, tymczasem nasz software musi być na miarę hardware’u.

Dlatego w ramach Strategy&Future będziemy realizowali pracę nad kulturą strategiczną, mając na względzie dziedzictwo Rzeczypospolitej i jej interesy. Ma być jasne dla wszystkich, że będziemy to czynić jak przystało na gospodarzy pomostu bałtycko-czarnomorskiego, niezależnie od codziennych zmagań wynikających ze sporów i napięć, dźwigając bagaż kulturowy, mentalny czy literacki, wynikający wprost z położenia w strefie zgniotu między Oceanem Światowym a mocarstwami kontynentalnymi.

Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że świat znajduje się w okresie gwałtownych zmian, wywołanych rosnącą rywalizacją Stanów Zjednoczonych i Chin, z Rosją w tle, która to rywalizacja ukształtuje XXI wiek. Choć po 1989 roku wydawało nam się, że Warszawa leży całkiem blisko Atlantyku, to okazało się, że geograficznie znajduje się jednak w połowie drogi między Waszyngtonem a Pekinem. Co więcej, leży w Eurazji, a tu do Moskwy czy Pekinu można dojść na piechotę i ma to niebagatelne znaczenie – nie tylko symboliczne. Tradycyjnie blisko położone pozostają Niemcy, Rosja i Turcja oraz kraje Europy Środkowej i Wschodniej, tworzące otoczenie państwa polskiego. To może oznaczać, niezależnie od naszej woli, że zawirowania zmieniającego się ładu nas dotkną, choć mogą – również w zależności od naszych decyzji – dotknąć w różnym stopniu.

 

Warszawa, Trasa W-Z (fot. Piotr Dudek)

 

W Strategy&Future mamy ambicję śledzić i odczytywać dla Państwa zmieniające się otoczenie strategiczne oraz tworzyć na tym poligonie intelektualnym polską myśl strategiczną w XXI wieku. Tematów z pewnością nie zabraknie.

Będziemy proponować w zróżnicowanej i nowoczesnej formie klasykę myśli strategicznej, geostrategicznej i geopolitycznej, wskazując przy okazji możliwe kierunki dalszego samokształcenia i rozwoju. Nie będziemy się bali tworzyć własnych przemyśleń i recept na przyszłość. Mam nadzieję, że uda się nam zapewnić ciekawą treść i wysoką jakość formy, chcemy bowiem być profesjonalni w każdym tego słowa znaczeniu. Postaramy się, by wśród naszych propozycji każdy znalazł coś dla siebie. Niektórzy wolą dłuższe treści, inni krótsze, jedni preferują wizję, inni fonię, nie brakuje miłośników animacji czy filmów. Okazuje się, że są też wśród Państwa amatorzy długich wykładów, prezentacji, debat i podcastów.

Chcemy, aby Strategy&Future stało się marką jakości i esencji wiedzy, również globalną. Stąd wzięła się nazwa w języku angielskim, języku Oceanu Światowego, języku przepływów strategicznych oraz wymiany handlowej i intelektualnej świata. Bez angielskiego nie można sobie wyobrazić sprawnego funkcjonowania w świecie zewnętrznym. Wszystko po to, byśmy mogli trafiać z naszym przekazem i wiedzą do jak największej liczby odbiorców oraz byśmy byli widoczni i słyszalni. Zabieg taki jest niezbędny również po to, aby umiejętnie i skutecznie promować naszą własną myśl strategiczną na salonach światowych, korzystając z form i wrażliwości dla tych salonów zrozumiałych. Dlatego owoce naszej pracy w języku angielskim nie będą kalką pracy po polsku. Inna jest bowiem wrażliwość odbiorcy spoza kręgu języka polskiego i inne metody trafiania do jego map mentalnych.

 

Świat (fot. Pixabay)

 

Marzeniem naszym jest, byśmy wypracowali wspólnie z Państwem jakość, zarówno treści, jak i formy, która to jakość przyniesie z czasem globalną rozpoznawalność tego „rodzimego produktu intelektualnego”. Nie należy się wstydzić tego określenia. Jest tak samo dobre jak w odniesieniu do marki samochodu, nowoczesnej technologii czy globalnej korporacji.

Do tego zresztą nawiązuje nasze logo z jego silnym przekazem. Nie boimy się konkurować na globalnym rynku intelektualnym. Znamy go. Nie obawiamy się testowania naszej wiedzy czy jakiejkolwiek konfrontacji intelektualnej.

Strategy&Future nie zaistnieje bez wsparcia finansowego z Państwa strony. Na początku będzie można ocenić naszą propozycję i oswoić się z jej formą oraz treścią za darmo, potem jednak dostęp do wiedzy proponowanej w ramach Strategy&Future będzie płatny. Uważam, że jest to najwłaściwsza formuła, dająca niezależność od „wieży”, pozwalająca na zachowanie cnoty dążenia do prawdy i zarazem umożliwiająca współistnienie z „placem”. Tak jest po prostu najuczciwiej: skupić się na pracy merytorycznej, która powinna być wyznacznikiem marki Strategy&Future i jej „produktów”. Tak jest też najbezpieczniej, bo można uniknąć zobowiązań wynikających z pionowych relacji finansowych z „wieżą”, które mogłyby krępować misję.

Zamiast „ważonej” opinii – esencja wiedzy, zamiast pozycjonowania – dążenie do obiektywności i skupienie na pracy. Jednym słowem – współtworzenie przygody.

Zakładam, że nasza praca będzie nieustannie przez Państwa oceniana. I dobrze. Tak być powinno. Mam nadzieję, że stworzymy wspólnie jakość, która będzie zmieniała nasze otoczenie.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak

Zobacz również

Polska w epicentrum wojny światowej
Wschodni front NATO
Strategy&Future. O Nuclear Sharing słów kilka

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...