Francisco Martin, katolicki aktywista z Hiszpanii, który jesienią 2023 r. zainicjował modlitwy różańcowe za ojczyznę w Madrycie został ukarany grzywną w wysokości 3600 euro, podał działacz społeczny cytowany przez lokalne media. Jak przekazał Martin kara to trzy mandaty, jakie zostały wystawione z inicjatywy delegata rządu Hiszpanii we wspólnocie autonomicznej Madrytu Jose Andresa Calderona. W uzasadnieniu stwierdzono, że część manifestantów zgromadzonych podczas modlitw organizowanych na schodach madryckiego kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi miało rzekomo zakłócić ruch uliczny wchodząc na jezdnię.
Zdaniem inicjatorów modlitw różańcowych za Hiszpanię kary dla Martina są konsekwencją bliskiego sąsiedztwa kościoła względem siedziby rządzących krajem socjalistów (PSOE) premiera Pedro Sancheza. Obie mieszczą się przy madryckiej ulicy Ferraz, w centrum miasta.
Władze przedstawiają jednak sprawę inaczej: “Różaniec przy ulicy Ferraz jest wydarzeniem związanym z wyborami, podczas którego prosi się o głos, wstrzymanie od niego (…) lub działanie na rzecz jednej partii politycznej” - podkreślił Francisco Martín Aguirre, delegat rządu z Madrytu. Wierni modlący się pod kościołem pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi odrzucają zarzuty o polityczny charakter ich spotkania, twierdząc, że ma ono charakter wyłącznie modlitewny i służy zanoszeniu do Boga próśb o dobrobyt dla Hiszpanii i jej mieszkańców (https://tvn24.pl/swiat/hiszpania-wladze-zakazaly-odmawiania-rozanca-przed-kosciolem-w-madrycie-z-powodu-ciszy-wyborczej-st7943739)
W ocenie organizatorów modlitw różańcowych za ojczyznę decyzja władz to kolejna forma "walki z katolikami w Hiszpanii". Nie uda (im) się powstrzymać naszych modlitw – zapowiedział inicjator Jose Andres Calderon.
Akcja o nazwie “Różaniec przy ulicy Ferraz” rozwijana przez Martina zbiegła się w czasie z jesiennymi protestami pod siedzibą PSOE. Przedstawiciele rządzących krajem socjalistów postrzegają inicjatywę jako formę sprzeciwu wobec rządu premiera Sancheza. Tymczasem modlący się pod madryckim kościołem wierni odrzucają zarzuty o upolitycznienie różańca, twierdząc, że inicjatywa ma jedynie charakter modlitewny oraz służy zanoszeniu do Boga próśb o dobrobyt dla Hiszpanii i jej mieszkańców.
W listopadzie ubiegłego roku część hiszpańskich mediów zaprezentowała nagrania, na których było widać m.in. bicie pałkami przez policję osób, które stały na ulicy z różańcem w ręku. Francisco Martin twierdził wówczas, że centrolewicowy rząd Pedro Sancheza dopuszcza się nadużyć, prześladując katolików.
Polska miała słaby wpływ na PE w ostatniej kadencji:
Polscy eurodeputowani mijającej kadencji Parlamentu Europejskiego mieli mniejsze wpływy na powstawanie unijnego prawa, niż wynikałoby to z liczby mandatów, czyli siły kraju - mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Davide Ferrari, analityk z platformy EuMatrix, badającej aktywność PE. Z zestawień platformy wynika, że polscy europosłowie mieli słaby wpływ w dziedzinie rolnictwa, polityce klimatycznej czy środowiskowej, a więc sektorach ważnych dla Polski.
Słaby rezultat wynika przede wszystkim stąd, że rządzący wówczas PiS należał do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, czyli grupy politycznej niewchodzącej w skład większościowej centrolewicowej koalicji w PE. To oznacza, że w takich sprawach jak klimat czy środowisko dominowała koalicja Europejskiej Partii Ludowej, socjaldemokratów, Zielonych i liberałów. Polacy byli więc nieco wykluczeni z części debat - wyjaśnia Ferrari.
Zasada w PE jest taka, że im mniejsza grupa, tym mniej ważnych stanowisk w PE, mniej czasu przewidzianego podczas debaty, mniej przyznawanych sprawozdań (raportów), czyli konkretnego wpływu na unijną legislację. Na słabszy wynik Polaków miała także wpływ polaryzacja, która utrudnia porozumienie polskich eurodeputowanych ponad podziałami. Zdaniem Ferrariego to także może być kwestia kulturowa. Jego zdaniem to dosyć typowe dla krajów Europy Środkowej, że skupiają się bardziej na politycznym przywództwie niż na tworzeniu unijnego prawa.
Dużą rolę w osłabieniu wpływów Polaków odegrał także spór o praworządność. W związku z tym sporem eurodeputowani PiS-u byli często izolowani.
Jak zaznacza Ferrari, dopiero od wybuchu wojny na Ukrainie rola Polaków w PE wzrosła. Zaczęto baczniej słuchać, co mają do powiedzenia, przyznano, że mieli rację, ostrzegając przed Rosją. Znaczenie miało także to, że w tej sprawie polscy europosłowie mówili jednym głosem.
Były jednak dziedziny, w których polscy eurodeputowani odznaczali się wpływami. Największy wpływ polscy eurodeputowani mijającej kadencji mieli w dziedzinie zdrowia i energii. Z analizy platformy wynika, że Adam Jarubas z PSL-u jest czwartym najbardziej wpływowym europosłem w dziedzinie zdrowia, a Joanna Kopcińska z PiS-u znalazła się na piątym miejscu w tym rankingu. Natomiast Zdzisław Krasnodębski z PiS-u okazał się drugim europosłem o największych wpływach w sektorze energii, a na 12. miejscu uplasował się Jerzy Buzek z PO.
Polacy nieźle radzili sobie także w dziedzinie handlu międzynarodowego, w której odznaczała się eurodeputowana PO Danuta Hubner.
Jeżeli natomiast chodzi o tematy środowiskowe, klimatyczne, a więc związane z Zielony Ładem, czy rolno-spożywcze i migrację, to Polacy byli słabi, poniżej swojej wagi w PE - mówi analityk. To paradoks, bo w krajowej polityce te tematy były bardzo istotne. Jednak w PE polscy eurodeputowani nie byli w stanie stworzyć odpowiedniej kolacji i uzyskać poparcia.
Najgorsi z wszystkich krajów, jeżeli chodzi o wpływ na politykę UE w PE w mijającej kadencji, byli Węgrzy, gdyż rządzący Fidesz po wyrzuceniu z Europejskiej Partii Ludowej w ogóle nie należał do żadnej grupy politycznej. A dodatkowo był od pewnego momentu izolowany w związku z łamaniem zasad państwa prawa.
Najbardziej wypływowi w PE okazali się Maltańczycy, Luksemburczycy i Portugalczycy, czyli europosłowie z niewielkich krajów z niewielką liczbą mandatów, ale potrafiący zadbać o swoje interesy np. o wysokie stanowiska.
Niemcy są krajem o największych wpływach w PE, zarówno ze względu na liczbę mandatów, jak i wpływ na unijne prawodawstwo czy sprawowanie kierowniczych stanowisk w Parlamencie Europejskim.
Wśród niemieckich katolików rośnie protest przeciwko raportowi, jaki niemiecki episkopat przekazał do Sekretariatu Synodu w Watykanie jako przygotowanie do jesiennego synodu biskupów w Rzymie.
Z raportu wynika, że "katolicy w Niemczech są jednomyślnie przekonani o konieczności reform”, które postuluje kontrowersyjna "droga synodalna”. Przeciwko takiej generalizacji zaprotestowała oddolna inicjatywa świeckich "Nowy początek”.
Jej przedstawiciele wystosowali protest do nuncjusza apostolskiego w Niemczech, w którym twierdzą, że raport episkopatu dokumentuje myślenie katolickich gremiów i instytucji, ale "droga synodalna” w żaden sposób nie reprezentuje ludu Bożego w Niemczech, a rozdęta biurokracja Kościoła w Niemczech nie pomaga w tym, co dziś dla niego najważniejsze, czyli nowej ewangelizacji.
W nocie protestacyjnej podkreśla się, że termin "synodalność” używany jest "w całym tekście w znaczeniu oddolnej demokratyczno-parlamentarnej reorganizacji opartej na modelu synodalności w protestanckich kościołach regionalnych”. Świecka inicjatywa "Nowy początek” przypomina, że papież Franciszek, który w swoim osobistym liście "Do pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech” przestrzegał przed postępującą w Niemczech erozją wiary i wzywał do "nowej ewangelizacji”, został entuzjastycznie przyjęty przez wiernych, ale przez organizatorów "drogi synodalnej” został on "beztrosko odrzucony”.
Wysłany niedawno do Watykanu dokument episkopatu stanowiący syntezę raportów wszystkich niemieckich diecezji mówi o jednomyślności wśród niemieckich wiernych i postuluje m.in. wzmocnienie aspektu rozdziału władzy w Kościele, silniejsze wdrażanie odpowiedzialności biskupów, dopuszczenie świeckich do posługi kaznodziejskiej, rewizję celibatu księży, otwarcie diakonatu dla kobiet i dalszą debatę nt. kapłaństwa kobiet a także rewizję katolickiej etyki seksualnej i integrację osób LGBTQ+ w Kościele.
W dokumencie niemieckiego episkopatu można przeczytać, że niemieckie diecezje już od dziesięcioleci mają doświadczenie synodalności a "Kościół katolicki w Niemczech rozpoczął swoją drogę synodalną jeszcze zanim papież Franciszek wystosował swoje zaproszenie do Kościoła powszechnego, aby wyruszyć na wspólną drogę synodalną”.
Państwa NATO są w stanie zapewnić mniej niż 5 proc. zdolności niezbędnych do obrony państw Europy Środkowej i Wschodniej w razie pełnoskalowego ataku — informuje "Financial Times", powołując się na rozmowy z osobami znającymi treść planów obronnych NATO stworzonych w ubiegłym roku.
Według jednego z dyplomatów, który rozmawiał z brytyjskim dziennikiem, zdolności do obrony przed atakami z powietrza stanowią "główną część planu obrony" wschodniej flanki NATO. Informator dodawał, że Sojusz wciąż nie posiada takich zdolności.
Informacja o problemie NATO wyciekła do mediów w przededniu spotkania ministrów zagranicznych państw członkowskich w Pradze. Dwudniowe spotkanie ma stanowić przygotowanie do szczytu zaplanowanego w Waszyngtonie na lipiec, na którym wzmocnienie zdolności obronnych Europy ma być głównym tematem.
Problem wpisuje się także w europejski spór o budowę wspólnego systemu ochrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. W 2023 r. Niemcy uruchomiły wspólnie z kilkunastu innymi krajami UE inicjatywę Sky Shield, mającą na celu opracowanie wspólnego systemu obrony powietrznej z wykorzystaniem technologii opracowanych przez USA i Izrael. Propozycja ta nie spotkała się z ciepłym przyjęciem przez Francję.
O konieczności budowy "Żelaznej Kopuły" nad Europą od kilku tygodni otwarcie mówi także polski premier". — Wspólna obrona przeciwpowietrzna, czyli ta żelazna kopuła nad Europą, to jest coś, co nie powinno budzić najmniejszych wątpliwości tych, którzy naprawdę chcą bezpieczeństwa i są świadomi ryzyk —mówił Donald Tusk 20 maja na antenie TVN24.
Chiny nie wezmą udziału w rozmowach pokojowych nt. Ukrainy:
Władze Chin odrzuciły zaproszenie na konferencję pokojową w sprawie Ukrainy, ponieważ nie zostały spełnione ich warunki dotyczące udziału strony rosyjskiej i ukraińskiej - przekazała w piątek agencja Reutera, powołując się na trzy źródła zaznajomione ze sprawą. Później potwierdziła to rzeczniczka MSZ Mao Ning, a Rosja wyraziła zadowolenie z tej decyzji.
Rzeczniczka resortu dyplomacji Chin przypomniała, że rząd w Pekinie postulował, by zorganizować konferencję, która miałaby "akceptację (zarówno) strony rosyjskiej (jak) i ukraińskiej", odbyłaby się przy "równym udział wszystkich stron" i zapewniała "uczciwą dyskusję nad wszystkimi propozycjami" w sprawie osiągnięcie porozumienia.
Chińscy dyplomaci, a także sam przywódca ChRL Xi Jinping wielokrotnie mówili otwarcie, że Pekin chce, aby w takiej konferencji na "równych prawach uczestniczyły wszystkie strony" oraz by "uczciwie (omówiły one) wszystkie warianty". Deklarowano, że Chiny są "gotowe wspierać ścisłą komunikację".
Decyzję chińskich władz skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Pekin rozumie, że zorganizowanie takiego wydarzenia bez udziału Rosji byłoby daremne - ocenił.
Władze w Kijowie, które nie chcą współpracować z Moskwą, dopóki nie zostaną ustalone wstępne zasady przyszłego porozumienia pokojowego, już wcześniej wyraziły rozczarowanie spodziewaną nieobecnością Chin, które są postrzegane jako kluczowy gracz w negocjacjach z Rosją.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski we wtorek zaapelował do prezydenta USA Joa Bidena o udział w szczycie pokojowym w Szwajcarii. Jak powiedział, nieobecność amerykańskiego lidera na tym wydarzeniu oznaczałaby "owacje na stojąco" dla Władimira Putina.
Międzynarodowa konferencja dotycząca osiągnięcia pokoju w Ukrainie jest planowana w dniach 15-16 czerwca w Buergenstock w Szwajcarii.
Spadek z 36. na 45. miejsce wśród 125 badanych państw zaliczyła Polska w prestiżowym rankingu jawności i transparentności budżetowej – Open Budget Survey 2023 (OBS 2023). „Świadczy to o relatywnym regresie i braku efektywnych działań na rzecz poprawy transparentności procedur budżetowych” – czytamy w raporcie.
Prowadzony od 2006 r. międzynarodowy program badawczy OBS służy kompleksowej ocenie narodowych systemów zarządzania finansami publicznymi z punktu widzenia przejrzystości i angażowania obywateli w procesy budżetowe. Mierzy dostęp obywateli do informacji i transparentności procedur budżetowych, poziom społecznej partycypacji i jakość instytucjonalnego nadzoru nad wydatkowaniem publicznych środków. Analizy służą m.in. przygotowaniu Open Budget Index – syntetycznego indeksu transparentności budżetowej stanowiącego podstawę międzynarodowych porównań, w tym także budowy rankingu krajów. Wyniki ogłaszane są co dwa lata.
W ogłoszonej w środę w Waszyngtonie aktualnej edycji – OBS 2023 – znajdziemy faktyczną ocenę przejrzystości polskich finansów publicznych w ostatnich dwóch latach rządów PiS. Nie jest ona zbyt przychylna: nasz kraj znalazł się na 45 miejscu z 59 punktami na 100 możliwych, kwalifikując się do grupy krajów o ograniczonym dostępie do informacji budżetowej.
Choć zdobyta liczba punktów jest zbliżona do uzyskanej w poprzedniej edycji (60 pkt w OBS 2021), to odnotowany spadek o 9 miejsc w rankingu (36 pozycja OBS 2021), co świadczy o relatywnym regresie i braku efektywnych działań na rzecz poprawy transparentności procedur budżetowych w naszym kraju. W OBS 2019 Polska zajmowała miejsce 32.
Dla porównania:
przeciętna światowa wartość indeksu wyniosła 45 pkt
przeciętna wartość indeksu w krajach OECD to 67 pkt.
przeciętna wartość indeksu w krajach Europy Zachodniej oraz w USA i Kanadzie to 71 pkt. (w ciągu dekady nieco spadła)
przeciętna wartość indeksu w krajach Europy Wschodniej i Centralnej Azji to 58 pkt. (i w ostatniej dekadzie wzrosła)
przeciętna wartość indeksu w krajach Wschodniej Azji, Pacyfiku oraz w Ameryce Łacińskiej wyniosła 51, zaś w południowej Azji – 34 (i znacząco spadła – jeszcze 8 lat temu było 46 pkt.)
przeciętna wartość indeksu na Bliskim Wschodzie i w Afryce to 24.
Najlepszą globalną notę w kategorii przejrzystości budżetu uzyskała Gruzja (87 pkt.), wyprzedzając Nową Zelandię (87), Szwecję (85), RPA (83) i Mołdowę (81). Polskę wyraźnie wyprzedzili też m.in. Niemcy (76), Włosi (76), Francuzi (74), Słowacy (69), a nieznacznie – Czesi (62).
Polska tradycyjnie osiągnęła dobry wynik (82/100 pkt) w kategorii jakości instytucjonalnego nadzoru nad wydatkowaniem publicznych środków; de facto eksperci oceniają tu działalność sejmu i Najwyższej Izby Kontroli. Najlepszy wynik odnotowały w tym obszarze: Norwegia, Czechy i Korea Południowa, a Polska znalazła się na 8. miejscu razem z Francją i Szwecją.
W obszarze partycypacji społecznej w procesach budżetowych nasz kraj zdobył 20 pkt/100, czyli na poziomie Namibii i Sierra Leone, ale nie tak wiele niższym od przeciętnego w krajach OECD (24 – taki mają Czechy), a nieco wyższym od średniej globalnej (15). Tu liderem jest Korea Południowa (65), przed Nową Zelandią (55) i Wielką Brytanią (54).
Ogłoszeniu wyników towarzyszą rekomendacje ekspertów dla poszczególnych krajów. W przypadku Polski zaleca się m.in.:
opracowywanie i publikację tzw. Citizens Budget, czyli przystępnej dla obywateli wersji budżetu,
publikację półrocznych sprawozdań z wykonania budżetu,
dokonanie szeregu modyfikacji procedur budżetowych, skutkujących większą spójnością dokumentacji budżetowej,
podjęcie działań na rzecz zwiększenia zakresu społecznej partycypacji w procedurach budżetowych.
Sankcje USA wobec Międzynarodowego Trybunału Karnego:
Izba Reprezentantów przegłosowała we wtorek projekt ustawy o nałożeniu sankcji na Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z wnioskiem prokuratora MTK o wystawienie nakazu aresztowanie dla premiera i ministra obrony Izraela. Ustawę wciąż musi przyjąć Senat, zaś już wcześniej prezydent zagroził wetem, jeśli trafi ona na jego biurko.
Projekt został przyjęty przez znaczną większość Izby; do niemal wszystkich Republikanów (dwóch wstrzymało się od głosu) dołączyło 42 ze 197 głosujących Demokratów.
"Decyzja Izby o nałożeniu sankcji na MTK jest konieczną reakcją na jego skandaliczne i bezpodstawne przywłaszczenie sobie uprawnień. Dzisiejsze głosowanie wyznacza granicę dla bezprawnych działań urzędników MTK. Stany Zjednoczone stanowczo popierają Izrael i nie pozwalają międzynarodowym biurokratom na bezpodstawne wydawanie nakazów aresztowania izraelskim przywódcom za fałszywe przestępstwa" - powiedział po głosowaniu przywódca Republikanów i spiker Izby Mike Johnson.
Projekt zakłada nałożenie na zaangażowanych w działania MTK przeciwko Izraelowi urzędników sankcji, w tym zamrożenia ich majątku w USA oraz restrykcji wizowych.
Inicjatywa ma jednak nikłe szanse na wejście w życie. Kontrolowany przez Demokratów Senat prawdopodobnie w ogóle nie podejmie projektu, a nawet gdyby go przyjął, prezydent Joe Biden - mimo że krytykował działania MTK - zapowiedział, że go zawetuje.
Biden uważa jednak, że MTK nie ma jurysdykcji do ścigania izraelskich przywódców, bo Izrael nie jest państwem członkowskim Trybunału.
33,9 proc. mieszkających w Hiszpanii dzieci żyje na granicy ubóstwa, wynika z raportu opublikowanego przez federację organizacji charytatywnych Plataforma de Infancia (Platforma Dzieciństwa). Jest to o 1,7 proc. więcej w porównaniu z 2022 r.
Autorzy raportu sprecyzowali, że rekordowa jest również liczba mieszkających w Hiszpanii dzieci, które doświadczają skrajnej formy ubóstwa. Ich liczba wzrosła pod koniec ubiegłego roku do poziomu 10,8 proc.
„W 2023 r. w skrajnie trudnych warunkach materialnych żyło w Hiszpanii 867 tys. dzieci”, poinformowało stowarzyszenie Plataforma de Infancia.
Podczas konferencji prasowej w Madrycie autorzy raportu wyjaśnili, że wpływ na nasilające się zjawisko ubóstwa wśród dzieci ma rosnąca w Hiszpanii liczba imigrantów oraz gospodarstw domowych z jednym rodzicem.
Najbardziej dotkniętym skrajnym ubóstwem regionem Hiszpanii jest obecnie według Plataforma de Infancia archipelag Wysp Kanaryjskich.
Trwa ładowanie...