Postanowiłem

Obrazek posta

Zanim mój mąż zniknie. Selja Ahava. Z fińskiego przełożyły Justyna Polanowska oraz Aleksandra Wróblewska, Wydawnictwo Relacja, Warszawa 2024.

8/10

Dawno nie czytałem książki, która tak mocno traktuje o dysfunkcji. O destrukcji i melancholii.
Zanim mój mąż zniknie” jest napisane... przedziwnie. Mąż postanawia zostać kobietą, żona nie potrafi patrzeć „okiem innego”, stąd (?) fabuła jest przeplatana wyprawami Krzysztofa Kolumba.

Przez setki lat punktem odniesienia była literatura francuska. Dołączyli Anglosasi, hiszpańskojęzyczni, a teraz (nie tylko krymi) zaczyna się panoszyć PÓŁNOC.
Zwykle są to fabuły smutne, nostalgiczne i mocno drapiące po duszy. Ale nie generalizujmy, bo na przykład taki „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”; bawi i oddaje np. klimat Gangu Olsena".

Ci, którzy czytali wcześniejsze książki fińskiej pisarki, nie dziwi, że: utrata, starta, tęsknota, przenikliwość duszy, to zestawy indywidualizowanych miejsc pamięci.
Selja Ahava jest... zasmuconą pisarką? Nie, raczej, jest — jakby to nie brzmiało — terapeutą pisarstwa. Stosuje przeróżne techniki, by opowiedzieć o rozpaczy, krzywdzie.

Para naszych bohaterów poznaje się w Szkocji. Jest jeden pokój w hostelu, zatem zaczyna kiełkować, co nazywa się namiętnością, z czasem miłością.
Jest dobrze, miękko, etycznie i... empatyczne. I nagle dzieje się z życiem, z literaturą coś niewyobrażalność.
47-letni wyznaje, że ZAWSZE chciał być kobietą. Chciejstwo było ukrywane i skrywane, ale basta; czas wyznać żonie prawdę. Ujawnienie PRAWDY jest jak skwaszone mleko. Pisarka, żeby opowiedzieć historię przystępną, posłużyła się pomyślunkiem mitycznym.

Przetyka własny ból z bolączkami pradawności. Brzmi to formalnie, ale wykonanie jest „wielokwiatowym” zaproszeniem do dialogu. Rozmowa, wewnętrznej — własnej ze sobą. Bo rozwarstwienie trwa długo. Nie może się przełamać, by męża powiedzieć „Lili” - jej/jego żeńskim imieniem.
Niesamowitym rozwiązaniem jest pewnego rodzaju obojętności Lili. Dba o dobór make-up, ubrań. Niemal w ogóle nie dba o żonę, jej uczucia, odczucia, jej przerażenie. O osobę — tak niedawno — najbliższą sercu.

Oczywiście nie ma nic w tym dziwnego, że dojrzały mężczyzna „budzi się” kobietą, ale nieumiejętność komunikacji między tymi dwojga jest najwyraźniejszym znikaniem męża.

_________________________________________________________________

Mój mąż, którego Marco Polo tak pięknie opisał. Był kością słoniową i kardamonem, pieprzem, orzechami, goździkiem. Jego profil był wybrzeżem Kataju. Z pocałunku tryskała Japonia.
Był 744 nieznanymi wyspami, z których zdążyłem zbadać tylko niektóre”.

Konfiguracja tego tekstu wciąż budzi niepokój. Czytelnik (ja) jest po jednej stronie. Żona nie pojmuje obojętności męża. Z czasem przejmuje jego obowiązki; przebudowa altanki, porządkowanie zagraconego warsztatu. Zamiana ról. On dobiera odcienie pudru, ona w istocie staje się „nim”.

Wzruszająca jest scena, gdy ojciec Lily dzwoni do swojej synowej. Rozmowa się nie klei. O pogodzie, samopoczuciu, o niezrozumieniu. Scena jest wzruszająca, bo ukazuje bezradność ojca. On go nie ocenia, nie krytykuje. Czuje się zwyczajnie w obowiązku – co jakiś czas – zadzwonić do... żony męża. Poczucie winy, czy bezgraniczna miłość ojcowska?

Przez telefon, kiedy mówi jako Lili, jego głos staje się miększy. Lili dzwoni, bo zmieniła torebkę

mój mąż ma torebkę

i zostawiła klucze do domu w kieszeni złej torebki. Zgadzam się przywieźć jej zapasowe klucze”.

Światy nierównolegle o kobiecych i męskich głosach„– to parafraza tytułu publikacji Jakuba Skurtysa. Autor pisze o poezji i dokonuje dogłębnej analizy osobliwości/osobistości autorek, autorów, oraz oczywiście podmiotów lirycznych. A wspominam o tym dlatego, że „Zanim mój mąż zniknie”, jest przesączona niezbywalną liryką. Poezja głosu wewnętrznego, głównie jej, on jest li tylko statystą, który „bawi się” w przebieranki i farbowanie włosów. To nie koniec, bo:

Lili jedzie na operację piersi. W mojej wyobraźni rozcinają jej piłką klatkę piersiową z góry na dół wzdłuż mostka, a obie jej połowy rozrywają szczypcami. W mojej wyobraźni nie ma krwi, zupełnie jakby krew została już spuszczona jak w wiszącej rzeźni”.

Kompozycja – układ tej powieści to tożsamościowy rollercoaster. Damsko-męska jazda na kolejce górskiej; od niewianego spotkania w Szkocji, do głośnego wypowiedzenia LILI.

To nie jest powieść o transseksualności. To jest mapa samotności. Fabuła o stracie, odrzuceniu i niezrozumieniu.

Selja Ahava Justyna Polanowska Aleksandra Wróblewska Wydawnictwo Relacja transformacja kobieta i mężczyzna zagubienie recenzja Jarek Holden

Zobacz również

Zawijasami kompleksami
...to jakiś obłęd
Kalibracje uniesień

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...