Dzień w fundacji zaczynamy zazwyczaj o 8 rano. W naszej fundacji mamy podział pod względem tego, gdzie mieszkają pieski. Kilka psów, które nie są w stanie pod względem zdrowotnym, psychicznym, czy pod względem budowy ciała mieszkać na boksach umieszczane są w domu. Teraz w domu mieszka Tadeusz, Mniszek, Limba, Maczek i Della.
Każdy dzień zaczynamy w towarzystwie szczekania i radosnego witania się z pieskami. Mniszek i Limba są wypuszczani ze swoich pokoików w osobnym pokoju w domu, w jakim spędzają noc. I po wypuszczeniu cała czwórka wybiega na dwór pozałatwiać psie sprawy, jakie nazbierały się przez noc. Tadzio jest budzony i zanoszony na wybieg, żeby zażył świeżego powietrza i słoneczka, jeśli jest.
Gdy wszyscy się wybiegają, wracają do domu na śniadanko. Gdy oni jedzą, my karmimy koty. W przypadku kotów także istnieje podział- mamy dużą kociarnię na dole z wolierą, oraz małą kociarnię na górze domu. W dużej kociarni przebywa na ten moment dziewięć kotów- Violet, Evet, Ivy, Marcysia, Usagi, Cykoria, Daktyl, Jaskier i Geralt. Na górze przebywają trzy kocięta- Oregano, Tymianek i Bazylia.
Najpierw karmimy więc koty na dole, potem karmimy kociaczki.
Gdy domowe zwierzaki mają już pełne brzuchy, lecimy do piesków na boksy. Na boksach mamy teraz 11 psów- Alice, Boba, Marleya, Bostona, Simbe, Fika, Susa, Knedla, Majora, Korę i Kamę.
Psy oczywiście mają swoje charaktery i upodobania. Dobierane więc są pod względem swoich charakterów. Niektóre mieszkają w boksie same, a inne mają towarzyszy. Na przykład Fik mieszka z Susem. Alice, Bob i Marley mieszkają ze sobą w dużym wygodnym boksie.
Niektóre psy możemy puszczać razem. Pierwsze wychodzą na spacer nasze emerytki (i nie tylko), bo pęcherze już nie te. Puszczamy ich w szóstkę- Fik, Sus, Simba, Alice, Bob i Marley.
Wszyscy doskonale się ze sobą dogadują i lubią spędzać ze sobą czas poza boksem.
Gdy załatwią już wszystko co trzeba, Fik ma smarowane jak zawsze rano uszka, a potem wracają do siebie na śniadanie.
Następny w kolejce jest Boston- on wychodzi sam. Powoli eksploruje teren i wącha każdego kwiatka, co on ma się spieszyć. Najwięcej radości i tak ma, gdy widzi ciocię z upragnioną miseczką idącą w jego stronę. Skoków i radości nie ma końca, no dopóki nie zje wszystkiego.
Następnie puszczamy niewidomego Knedla z Korą. Knedel nie widzi problemu w towarzystwie innego psa. Każdy z nich ma inny pomysł na spędzanie czasu poza boksem. Knedel biega i wącha, Kora woli jednak siedzieć przy cioci prosząc o kolejne głaski.
Śniadanko w boksie i lecimy do następnego pieska.
Tym razem puszczamy większego, wymagającego więcej ruchu chłopaka- Majora. Major jest w typie owczarka niemieckiego, słabo znosi życie w boksie i uwielbia moment wychodzenia z niego. Biega po całym terenie, sprawdza cały zakamarek i wita się przez ogrodzenie boksu z pozostałymi psami fundacji. Niechętnie wraca do boksu, żeby zjeść co nieco i wrócić do wyjścia z boksu, oczekując następnego puszczania.
Ostatnim psem jest Kama- żywiołowa, inteligenta psia Pani w typie owczarka niemieckiego krótkowłosego. Od razu po wyjściu szuka swoich ukochanych basenów, co by nóżki pomoczyć. Gdy nóżki pomoczone, dół wykopany a teren sprawdzony pod kątem nowości wraca do boksu, podaje łapę, waruje i siada by kulturalnie zjeść śniadanie.
Taki rytuał ma miejsce 4 razy dziennie. Mniej więcej o 8:00, 12:00, 16:00 i 20:30.
W czasie między wypuszczaniem psów jednak ciotki się nie nudzą. Kuwety same się nie posprzątają, kurze same nie znikną, a podłogi same się nie umyją.
Czasami w tym czasie pojawia się też wycieczka z jednym ze zwierząt do weterynarza. Wtedy nasz harmonogram często ulega zmianom, bo życie nie jest idealne.
Czasami ciężko jest nam usiąść chociaż na 5 minut. Czasami ciotki marzą o chwili, by móc zjeść śniadanie.
Bo przecież tak dużo jest do zrobienia. Trzeba zapewnić wszystkim komfort. Trzeba odebrać od kuriera 5 paczek. Trzeba pojechać na kontrole z pieskiem. Trzeba podać lekarstwo kotu.
Nasz dzień w fundacji kończy się zazwyczaj o 22. Pieski wybiegane i wyszalone lecą spać.
Trwa ładowanie...