Dzisiaj setna rocznica urodzin Jerzego Ficowskiego. Dobrze, że w gronie osób pamiętających - lepiej pamięta się dzień narodzin niż śmierci. To znaczy, że chyba ciągle jesteśmy bardziej skupieni na tym, że był, a nie na tym, że nie ma. Bo to że był - jest o niebo ważniejsze. Niebo, w które chyba Pan Jerzy nie wierzył.
Zarazem wiele spraw Ficowski zostawił niezamkniętych, jak każdy porządny twórca. Dzieło niedomknięte - prowokuje, zmusza do myślenia. Wytyczył szlak, ale nie poszedł do końca, bo przecież nikt z nas nie ma szans dojść do końca innego jak tylko swój, a sprawy żyją swoim życiem.
Z drugiej strony pamięć o tym, który był staje się żywa, kiedy bywa on inspiratorem, chociażby i zza bariery czasu i czasów.
Myśląc nad swoją twórczą postawą, tak aby uczynić ją nieco bardziej świadomą, mniej odruchową, przeczuwając, że to może okazać się istotne trafiłem w sobie na echo głosu Ficowskiego. W tekście, który w czerwcu 2018 roku opublikował Dwutygodnik Art-Papier napisały mi się takie słowa:
"[...]Być może zatem, literatura, a szczególnie poezja, w pewnych indywidualnych odsłonach może być traktowana jako specjalne Laboratorium Empatii Historycznej. Nie może być to jej jedyna rola, oczywiście, ale może być to jedna z możliwości jej uprawiania. I są autorzy i autorki, którzy zdają się podążać tą drogą. Jednym patronów takiej pracy w literaturze, w poezji jest Jerzy Ficowski. Jego droga była wytyczeniem jednego z możliwych szlaków w poprzek czasu i czasów, a postawa względem spraw, których decydował się dotknąć, którym poświęcał swoją pracę zawierała w sobie wszystkie elementy, o których piszę w tym liście do ciebie. Postawa twórcza i ludzka godna naśladowania, podjęcia, odczytania na nowo. Chociażby z popiołów."
Od tego tekstu zaczął się w moim życiu zadziwiający projekt Laboratorium Empatii, które bardziej trwa niż pracuje, albo raczej - pracuje do wewnątrz. Myślę czasem, że Pan Jerzy polubił by i naszego Laba i nasz dziwny zespół, dobrze by się z nami czuł. Ale nie wiem czy to prawda.
Zapisuję dzisiaj tych kilka prostych zdań jako pretekst do tego, żeby powiedzieć, że coś bardzo ważnego, z tego co było także ważne dla Pana Jerzego trwa, żyje i łączy się z Nim, jak to mówią, pośrednio, ale znacząco.
Pamięć o tym, o czym pisał Jerzy Ficowski to jedno, ale przetwarzanie tej pamięci to drugie. Nie czytajcie popiołów - czytajcie błota pogranicza białoruskiego.
A całość teksu z artpapieru - wrzucam tutaj - naciskajcie i czytajcie laboratorium empatii historycznej.
Trwa ładowanie...