Dawno temu w Ameryce…
Dawno temu w Ameryce…
Nowy Jork kojarzy mi się przede wszystkim z różnorodnością kultur. Mnogością ludzi, którzy w nim żyją lub odwiedzają turystycznie.
Spotkaliśmy tam jednego człowieka, który do dziś żyje w mojej pamięci. Zapytał nas o drogę do metra. To była krótka rozmowa zakończona uściskiem ręki. Zaraz zrozumiecie, dlaczego ta krótka konwersacja miała inny oddźwięk niż każda inna.
Po udzieleniu informacji o trasie i wymianie kilku grzecznościowych zdań zadaliśmy jedno istotne pytanie.
Pytał o drogę, miał odmienną urodę w stosunku do wielu mijanych ludzi, więc wyglądał na przyjezdnego.
- Z jakiego kraju pochodzisz?
- W Nowym Jorku jestem pierwszy raz, ale to jest mój kraj od zawsze. Jestem ze szczepu X (nie pamiętam nazwy), ten kraj należał kiedyś do nas Indian.
W młodości pochłaniałem wszystkie książki o Indianach. Pierwsza książka, którą przeczytałem dla przyjemności, miała tytuł „Winetu” Karola Maya.
Teraz ściskałem rękę prawdziwego Indianina! Był bardzo sympatyczny, a dla mnie Jego postać znaczyła fascynacje z młodości.
W naszych podróżach zawsze mamy okazję poznać kogoś miejscowego i to jest bardzo fajne.
Trwa ładowanie...