XX. Doktor Zaremba

Obrazek posta

Siedziałem w swoim biurze, obracając długopis w dłoniach i patrząc na stos dokumentów na biurku. Zmęczenie dawało mi się we znaki, ale to nie było nowe uczucie. Zbyt wiele godzin, zbyt wiele ciał, zbyt wiele twarzy, które przeszły przez moje ręce. A teraz sprawa Kasi... Z każdą minutą wydawała się coraz bardziej skomplikowana. I coraz bardziej niebezpieczna. Moje myśli były zamglone, ale jedno było pewne: coś było nie tak. Coś, czego nie mogłem rozgryźć. A potem telefon zadzwonił.

 

– Doktor Zaremba? – głos po drugiej stronie linii był zimny, obcy, ale z jakiegoś powodu wydawał się dziwnie znajomy.

 

– Tak, przy telefonie – odpowiedziałem, próbując brzmieć spokojnie, mimo że serce zaczęło mi bić szybciej. Rzadko ktoś dzwonił na mój prywatny numer, a ton tego człowieka nie wróżył niczego dobrego.

 

– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – powiedział, a ja mogłem wyczuć lekki uśmiech w jego głosie. – Chciałem porozmawiać o pewnej sprawie, która może cię zainteresować.

 

– O jakiej sprawie? – spytałem, choć już wiedziałem, że odpowiedź mi się nie spodoba.

 

– O Kasi.

 

Zamarłem. Głos po drugiej stronie mówił o Kasi z taką łatwością, jakby był częścią całej tej historii od samego początku. Wiedział coś, czego ja jeszcze nie wiedziałem.

 

– O czym konkretnie? – starałem się, aby mój głos pozostał neutralny.

 

– Chodzi o to, doktorze Zaremba, że czasami drążenie w przeszłości może prowadzić do bardzo nieprzyjemnych konsekwencji. Szczególnie kiedy samemu ma się pewne tajemnice.

 

Poczułem, jak lodowaty pot zaczął spływać mi po plecach. Tajemnice. Nienawidziłem tego słowa. Miałem ich kilka, to prawda, ale przez lata udało mi się je ukryć. Albo raczej – udało mi się wmówić sobie, że są bezpiecznie zamknięte w przeszłości.

 

– Co masz na myśli? – zapytałem, starając się zachować spokój, choć głos mi lekko drżał.

 

– Myślę, że doskonale wiesz, o co mi chodzi – odpowiedział mężczyzna. – Pamiętasz dziewczynkę z błękitnymi oczami?

 

To pytanie było jak cios w brzuch. Wiedziałem, o kogo chodzi, zanim jeszcze skończył zdanie. Przeszłość, o której próbowałem zapomnieć, wracała do mnie jak zjawa. Ciemne noce w szpitalu, operacje wykonywane w pośpiechu, zbyt mało snu i... zbyt wiele innych substancji w moim organizmie. To było dawno temu, ale nie na tyle, bym mógł przestać o tym myśleć.

 

– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedziałem, choć w głębi duszy wiedziałem, że on wie.

 

– Daj spokój, Zaremba. Dziewczynka z wypadku. Miała błękitne oczy. Szanse na przeżycie. Ty byłeś wtedy odpowiedzialny za jej życie. Pamiętasz? – Mężczyzna mówił spokojnie, niemal jakby opowiadał o jakiejś dawno minionej, nieważnej historii. Ale dla mnie ta historia była wszystkim. – Spaprałeś operację, bo byłeś naćpany.

 

Oparłem się o krzesło, a długopis wypadł mi z rąk, tocząc się po blacie. Wiedziałem, że to prawda. Wiedziałem, że to się stało. Ale przez lata zakopywałem ten fakt w sobie, udając, że to był jednorazowy błąd, że byłem wtedy przemęczony, że system mnie zawiódł. Że to nie była moja wina.

 

– Nie wiem, kim jesteś ani skąd masz te informacje – zacząłem, próbując złapać kontrolę nad sytuacją, ale głos po drugiej stronie natychmiast mnie przerwał.

 

– Nie próbuj mnie oszukiwać, Zaremba. To nie skończy się dobrze ani dla ciebie, ani dla twojej kariery. Chyba że... przestaniesz grzebać w sprawie Kasi.

 

Zamilkłem. Kasia. To wszystko sprowadzało się do niej. Dlaczego? Co ona miała wspólnego z moją przeszłością? A może to tylko przypadek? Może ten człowiek szukał sposobu, by mnie zastraszyć i wykorzystał tę historię?

 

– Nie jestem pewien, o co ci chodzi – powiedziałem w końcu, starając się brzmieć pewnie. – Sprawa Kasi to moja praca. Nie mogę po prostu przestać.

 

Mężczyzna westchnął, jakby był rozczarowany moją odpowiedzią.

 

– To nie jest twoja praca, Zaremba. To jest twoje życie. Albo raczej jego koniec, jeśli nie przestaniesz drążyć. Wyobraź sobie, co się stanie, gdy prawda o tej operacji wyjdzie na jaw. Prasa. Rodzina dziewczynki. Może nawet twoi koledzy po fachu. Jak myślisz, co powiedzą?

 

Serce waliło mi jak młotem. Prasa. Rodzina. Wszystko to mogło zniszczyć mnie w jednej chwili. Wiedziałem, że ten człowiek miał rację. Gdyby prawda wyszła na jaw, nikt nie uwierzyłby w moje tłumaczenia. Nawet ja sam przestałem wierzyć w to, że to nie była moja wina.

 

– Co chcesz, żebym zrobił? – zapytałem w końcu, wiedząc, że nie mam wyboru.

 

– Nic nadzwyczajnego – odpowiedział mężczyzna. – Po prostu przestań grzebać w tej sprawie. Kasia, Józef... to nie są twoje problemy. Zostaw to innym. Skup się na czymś innym, zapomnij o niej. A twoje sekrety pozostaną... no cóż, sekretem.

 

Czułem, jak dłonie mi drżą, choć starałem się to ukryć. Nie wiedziałem, kim był ten człowiek, ale wiedziałem, że mówił prawdę. Miał coś na mnie, coś, co mogło mnie zniszczyć. Wiedział o tej operacji, o dziewczynce z błękitnymi oczami, którą zawiodłem.

 

– Skąd mam mieć pewność, że dotrzymasz słowa? – zapytałem, próbując zyskać choć trochę kontroli nad tą sytuacją.

 

Mężczyzna zaśmiał się cicho.

 

– Zaufaj mi, Zaremba. Nie jestem zainteresowany niszczeniem cię. Chcę tylko, żebyś wiedział, gdzie jest twoje miejsce. To wszystko. Życie to gra, a ty musisz grać zgodnie z regułami. Jeśli będziesz postępował mądrze, nigdy więcej się nie usłyszymy. A jeśli nie... cóż, myślę, że wiesz, co się stanie.

 

Przez chwilę panowała cisza. W głowie miałem mętlik. Kasia. Józef. Dziewczynka z błękitnymi oczami. To wszystko wydawało się teraz jedną, wielką plątaniną, a ja byłem w samym środku tego wszystkiego. Mężczyzna po drugiej stronie znał mnie lepiej, niż bym chciał. Wiedział, gdzie mnie uderzyć, żeby zabolało. A teraz dawał mi wybór – przestać grzebać i zachować resztki godności albo ryzykować wszystko.

 

– Zastanowię się nad tym – powiedziałem w końcu, choć w głębi duszy wiedziałem, że już podjąłem decyzję.

 

Mężczyzna westchnął.

 

– Radzę ci się pospieszyć, Zaremba. Czas nie jest po twojej stronie.

 

Po tych słowach połączenie zostało przerwane. Przez chwilę siedziałem w ciszy, wpatrując się w telefon. Dłonie mi się trzęsły, serce biło jak oszalałe. Wiedziałem, że zostałem przyciśnięty do muru. Byłem chirurgiem, lekarzem, człowiekiem, który przez lata unikał odpowiedzialności za swoje błędy. Teraz ktoś odkopał moją przeszłość, a ja nie miałem

 

 pojęcia, jak się z tego wyplątać.

 

Sprawa Kasi była moją pracą, moją odpowiedzialnością. Ale teraz wiedziałem, że jeśli będę drążył dalej, moje życie może legnąć w gruzach. Stałem przed wyborem: czy warto było ryzykować wszystko dla prawdy, która mogła mnie zniszczyć?

Zobacz również

XVII. Agnieszka
XXI. Agnieszka
XXII. Józef

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...