XXX. Józef

Obrazek posta

Patrzyłem na laptopa, przetrawiając każde słowo, które pojawiło się na ekranie. „ - Długo ci zajął powrót do początku, Józefie.” Przenikało mnie dziwne uczucie. Ta wiadomość… była jak coś, co utkwiło gdzieś głęboko w mojej świadomości, uśpione, a teraz brutalnie wywleczone na powierzchnię. Czułem, jak krew zaczyna szybciej krążyć, jakby ktoś nagle wyrwał mnie z odrętwienia, w które popadłem przez ostatnie dni.

 

Pokój hotelowy zdawał się zacieśniać wokół mnie. Każdy mebel, każdy detal wydawał się natrętnie obserwować mnie, jakby ściany miały oczy. Na nocnym stoliku obok lampki leżała lalka – ta lalka, która od początku, jak tylko ją zobaczyłem, wzbudzała we mnie irracjonalny lęk i niepokój. Małe ciałko w dziecięcej sukience, a te błękitne, guzikowe oczy, jakby wyblakłe od patrzenia w pustkę… lub w czyjeś wnętrze.

 

- Czego chcesz? zapytałem w końcu na czacie, wpatrując się w ekran. Choć słowa napisałem szybko, moje dłonie drżały.  - O co chodzi? Dlaczego obserwujesz mnie przez to… przez cholerstwo?

 

Na ekranie nic się nie działo. Czerwona ikona przestała migać, jakby rozmówca zrozumiał, że już jestem w pełni skupiony, w pełni oddany tej wymianie, gotowy usłyszeć cokolwiek, co miał mi do powiedzenia.

 

Po chwili zacząłem pisać znowu, tym razem powoli, starannie dobierając każde słowo. - Gdzie znajdę odpowiedź? Wydawało się, że teraz ten ktoś miał klucz, a ja byłem tylko bezradnym pionkiem, przesuwanym po planszy. Chciałem wiedzieć, gdzie to wszystko prowadzi.

 

Siedziałem w pokoju, słysząc tylko cichy szum klimatyzacji. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie – czas płynął, a ja nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zastanawiałem się, czy to wszystko nie jest jakąś grą, kolejną warstwą manipulacji Zosi lub Agnieszki, próbą wzbudzenia we mnie niepokoju. Ale im dłużej siedziałem, im dłużej patrzyłem na lalkę o błękitnych guzikowych oczach, tym bardziej przypominałem sobie rzeczy, których wolałbym nigdy nie pamiętać.

 

Czy byłem wyrzutkiem społecznym, zdegenerowaną jednostką? Czułem, jak to pytanie pulsuje we mnie jak rana, z którą dawno temu próbowałem się pogodzić. Teraz dotarło do mnie, że przez ostatnie lata słyszałem szeptane za plecami komentarze, widziałem spojrzenia pełne osądu, ale nigdy nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Jednak, kiedy zobaczyłem te słowa na ekranie, wracały do mnie wszystkie chwile, kiedy zastanawiałem się, czy naprawdę nie jestem kimś… złym. Kimś, kto zasłużył na wszystko, co się wydarzyło. Nie….ja przecież nie byłem złym człowiekiem! 

 

Poczułem nagłe mdłości, ale zmusiłem się, by oderwać wzrok od laptopa i spojrzeć na lalkę. Należała do kogoś, kto był dla mnie ważny – to uczucie było niepodważalne, choć nie potrafiłem sobie przypomnieć, kim była ta osoba. Czułem jedynie, że lalka – z tą przeklętą, martwą twarzą i wyblakłymi guzikowymi oczami – była czymś więcej niż tylko zabawką. Była symbolem, kluczem do przeszłości, której może nawet nie chciałem poznać, ale która, jak wiedziałem, nie odpuści.

 

Nagle ekran laptopa się rozjaśnił, a ja drgnąłem. Na czacie w końcu pojawiła się nowa wiadomość:

 

- Lalka była jej. Pamiętasz? Musisz to pamiętać.

 

Serce zaczęło mi walić jak szalone, jakby coś – albo ktoś – próbowało się ze mnie wydostać, jakby jakiś obcy chciał rozerwać mi klatkę i wyrwać się przez skórę na zewnątrz. To coś wypełniało moje wnętrze. Zanim zdążyłem napisać odpowiedź, laptop zamrugał, a wiadomość zniknęła. W oknie chatu zapanowała cisza, a ja zacząłem wątpić, czy w ogóle coś przeczytałem, czy mam jakieś omamy. Odsunąłem laptopa od siebie i usiadłem głęboko w fotelu, próbując opanować szalejące myśli.

 

Jej. Kto to była? Kim była ta osoba? Jakaś dawno zapomniana sylwetka zaczęła formować się w mojej głowie, jak cień, który wyłaniał się z mroku. Przez chwilę miałem wrażenie, że jestem o krok od przypomnienia sobie, że zaraz dotknę odpowiedzi. Ale wtedy… jak zawsze… nic. Otchłań.

 

Zamknąłem oczy i spróbowałem się uspokoić, ale wspomnienia, czy może raczej fragmenty wspomnień, uderzały we mnie bezlitośnie. Znowu zobaczyłem tę małą lalkę, trzymaną przez dziecięce dłonie, które wydawały się być znajome, choć zamazane. Próbowałem zrozumieć, dlaczego ta lalka była dla mnie tak ważna. Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek – obraz, twarz, moment – ale jedyne, co mogłem wywołać, to ten niemal dziecięcy lęk, który teraz przepełniał mnie całego.

 

Wróciłem do laptopa i wbrew rozsądkowi napisałem kolejne pytanie: - Kim była właścicielka tej lalki? Dlaczego jest dla mnie ważna?

 

Ale odpowiedzi nie było. Czekałem i czekałem, a jedynym towarzyszem ciszy była lalka, której martwe oczy wpatrywały się we mnie z lodowatym spokojem.

 

Kiedy już miałem zamknąć laptopa, kiedy byłem pewien, że na dzisiaj to koniec, ekran ponownie mignął, a ja od razu spojrzałem na nowe słowa, które pojawiły się na czacie.

 

Złapałem lalkę w jedną rękę, a kurtkę w drugą. Nie zawracałem sobie głowy wylogowaniem się z sieci. Teraz byłem o krok bliżej, jednak niewiadome  były nadal zbyt wieloma zmiennymi w tym całym równaniu.

Zobacz również

XXVIII, Agnieszka
XXVII. Józef
XXXI. Zosia

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...