Witam Was Moi Drodzy Patroni!
Obiecałem pisać do Was regularnie. Powiedzmy - w miarę regularnie... ;-)
Na razie kilka słów o tym, co dzisiaj, a zacznę od nietypowej chwili/przeczucia. Trudno opisać to uczucie. Było wcześnie rano, kiedy nagle w głowie pojawił mi się obraz mojego znakomitego kolegi Michała Plewniaka, który prowadzi kanał na YouTube zatytułowany Each One Teach One. Myślę o nim, przypominam sobie jego twarz, naszą ostatnią rozmowę. Nie miałem z nim żadnego kontaktu od grudnia ubiegłego roku. Co u niego? Dlaczego nagle o nim myślę i to tak intensywnie?! Odganiam tę myśl, ale ona powraca i powraca: Czyżby Michał miał zamiar wkrótce się do mnie odezwać? Wieczorem nagrał mi wiadomość na WhatsUp, że koniecznie chce ze mną zrobić kolejną audycję i że wiele osób go o to prosi. Umówiliśmy się na przyszły tydzień.
Dziś kolejna wizyta w Bazie FN. Kupione w Czechach i wykonane przez dwójkę artystów "artefakty rodem z książek Ericha von Dänikena" prezentują się rewelacyjnie w szklanej szafce, którą zakupiłem w poniedziałek. Wszystkich zakupionych przedmiotów w Czechach nie dałem radę zabrać, ale wiem, że już do mnie idzie paczka wysłana przez tę dwójkę miłych ludzi. Będzie w czwartek lub piątek.
Dziś wybrałem ostatecznie wydawnictwo, które na poważnie zajmie się moją pierwszą książką. Rywalizacja była duża, ale ten zaciekły pojedynek wygrała prawdziwa potęga na rynku wydawniczym. Nie interesowały mnie wydawnictwa specjalizujące się w ezoteryce. Dlaczego? No cóż... kieruję swój przekaz o wiele szerzej niż tylko do ludzi interesujących się zjawiskami niewyjaśnionymi. Zależy mi zwłaszcza na tych, których te sprawy w ogóle nie interesują. I do nich dotrę - wiem o tym.
Zdjęcie załączone do tego posta? Widać na nim mistrza Johna Changa, który siłą energii Chi zapalił gazetę. Ten film ukazał się w programie brytyjskiej BBC i doprowadził do szeregu nieprawdopodobnych wydarzeń. Chang został za ten film bezlitośnie skarcony przez jego mistrza Liao Sifu, który w tamtym czasie od wielu lat już nie żył w ciele fizycznym, ale przychodził do niego regularnie jako duch i kontrolował postępy w jego nauce Neikungu. Na usprawiedliwienie Changa trzeba przyznać, że brytyjscy filmowcy pokazali tę scenę bez jego zezwolenia. Ten film odegrał ogromną rolę także w moim życiu, gdyż niczym drogowskaz pokazał mi, w jakim kierunku mam wyruszyć po wiedzę dotyczącą potęgi istoty ludzkiej. Gdyby nie ten niezwykły film, być może nie byłbym dziś w miejscu, w którym piszę te słowa. Te kilkadziesiąt sekund nagrane przez brytyjskich dziennikarzy na wyspie Jawa zmieniły tak wiele. Zmieniły wszystko.
Niech MOC będzie z Wami! RB
Trwa ładowanie...