Zastanawiałem się, co można sensownego napisać o okresie świąt wielu nazw.
I doszedłem do wniosku, że chcę wspomnieć o cykliczności. Ale nie sezonowej - że zima i lato i zima i lato. Nie biologicznej, że zamieranie i odradzanie. Ale o cykliczności losu, życia, zdarzeń.
Mam wrażenie, że chociaż życie jest równią pochyłą i nieodmiennie kończy się wiadomo jak, to w większej długości swojego przebiegu - oczywiście przy założeniu, że urodziliśmy się w jakimś w miarę sensownym kraju, a nie miejscu, gdzie brakuje wody, dachu nad głową, czy poszanowania podstawowych praw człowieka - zatem w większej długości swojego przebiegu (gdyby jakiś redaktor grzebał w tym zdaniu, zdarłby sobie połowę włosów, jeśli nie z głowy, to spod pach, gdyby zaś nie stamtąd, to z dowolnego innego owłosionego miejsca, nawet cudzego), zatem w większej długości swojego przebiegu życie człowieka wnika w czarne chmury, by z powrotem wyskoczyć w blask, a potem znowu tonie w mroku, ten się kończy i znowu świeci słońce i tak wciąż i na nowo.
Tego właśnie symbolem jest święto przesilenia zimowego. Zmiany. Był mrok i mrok się powiększał, przyjdzie jasność i ona także zwiększy swoją intensywność.
Za mną - i jestem pewien, że za Wami też - rok pełen wysiłku, chwil paskudnych, zwątpienia, ale i radości. Rany boskie, jak banalnie to brzmi. Ale tak właśnie jest. Znowu wracając do mnie - bo w końcu o kim mam pisać, siebie znam najlepiej - znój był ogromny. Wciąż przede mną mnóstwo pracy. Mówię czasami o życiowych zakrętach. Są to piekielnie długie łuki i zanim człowiek wyjdzie na prostą, mijają lata. W tym przypadku zakrętem była praca nad grą "Gamedec". Trwała cztery lata. Przez ten czas nie mogłem pisać niczego innego oprócz gry. Potem napisałem "Gamedeca. Love & Hate", "Orła Białego 3" i "Starą kobietę i smoka". Z tych trzech rzeczy wyszła wciąż dopiero tylko jedna, chociaż od premiery gry upłynęły trzy lata, jeśli dobrze liczę. Zanim zostanie opublikowany "Orzeł Biały 3", muszę dokończyć redakcję dwójki, a potem przysiąść i znowu przebrnąć przez trójkę. Potem będą liczne interwencje przemiłej pani korektorki, nawet telefony, zupełnie tak, jak to było z jedynką. Zanim wyjdzie "Stara kobieta i smok", będę musiał się zmierzyć z jej redakcją, przede mną konsultowanie okładki tej powieści, mapy do niej dołączonej, pisanie blurba, pewnie fotkę na skrzydełko trzeba będzie sobie strzelić, nic nie dzieje się od razu i lekko. Nawet do takiej fotografii trzeba się ubrać, coś uprasować, ostrzyc się, no i znaleźć chętnego do pstrykania fotek członka rodziny, a przecież rzeczeni członkowie nie są ani liczni ani nie cierpią na nadmiar wolnego czasu.
Zatem jazda po zakręcie trwa. Ale przecież się skończy. Wyjdzie "Orzeł Biały 3", oczekiwany nie tylko przez Was, ale przeze mnie pewnie jeszcze bardziej, wyjdzie "Stara kobieta i smok". Kto wie, może uda się zrobić wznowienie "Symfonii życia", może zmartwychwstanie projekt gry wideo "CEO Slayer", może seria "Gamedec" przejdzie do War Booka, może wydarzą się rzeczy, których nie potrafię przewidzieć, a będą słoneczne, nie zaś mroczne.
I to wszystko symbolizują nadchodzące święta. Wyjście z mroku. Z zakrętu. Z chmur.
I ponieważ dzieje się to co roku, napawa nadzieją - przez wiele lat kompletnie niedocenianym przeze mnie uczuciem, teraz jednak mocno tulonym do serca. Nadzieja bowiem to niesłyszalna uchem, ale stale obecna w duszy zdrowego człowieka melodia śpiewająca o tym, że wydarzy się coś dobrego. Dzięki niej ludzie mają siłę wstać z łóżka i po raz kolejny się uśmiechnąć. Bez niej wszystko traci sens.
Zatem święta symbolizują też nadzieję. I to nie byle jaką, bo kosmiczną. Choćbyśmy starali się ze wszystkich sił, nie powstrzymamy Ziemi przed podążaniem orbitą i dni się wydłużą, choćbyśmy gardło zdzierali, że chcemy do ciemności!
I to także podnosi na duchu. Nieubłagane prawa probabilistyki nie wspierają mroku. Wspierają sinusoidę, wzloty i upadki, wzloty i upadki.
W te święta życzę sobie upaść... na poduchy. Odpocząć. I pograć w Star Citizena, którego fotkami Was raczę. Wybaczcie - nie będę pracować. Muszę odetchnąć, dać głowie trochę luzu, a sercu wytchnienia.
A odpocząwszy, wrócę do pracy, którą przecież bardzo kocham. I wzleci Orzeł nad chmury, a stara kobieta...
...ale... nie uprzedzajmy faktów ;)
Świątecznie Was ściskam. Dziękuję za Wasze wsparcie.
I życzę udanego przesilenia. Mroku znikaj, światłości przybywaj!
Trwa ładowanie...