Spróbujmy, aby piątek był dniem nowego posta!
Ostatnimi czasy próbuję doprowadzić mój ogród do stanu, w którym będzie wyglądał mniej jak front wojenny, a bardziej jak... ogród. W połączeniu z moją pracą na etat i obowiązkami rodzinnymi sprawia to, że mam mało lub zero czasu na poranne spacery; choćbym chciał. Próbuję to nadrabiać wieczorami.
Poprzedniej niedzieli odwiedziłem jeden z moich ulubionych zakątków Puszczy, aby sprawdzić, jak ma się kilka zwierząt, które wiem, że tam mieszkają. Po niezbyt szczęśliwej fotograficznie wędrówce wracałem już niedaleko obok tej łąki, kiedy wiatr zacząć mocno wiać. To może być bardzo dobre lub bardzo złe jeśli jest gdzieś w pobliżu zwierzę, gdyż jeśli wiatr wieje z Twojego kierunku - wyczują Cię i uciekną.
Tym razem wiatr jednak całkiem oszalał i wiał w zasadzie w każdą stronę. Koziołek sarny, którego widzicie (a którego już kilka razy w tym miejscu spotkałem), też był świadomy zagrożenia i ukrywał się w wysokiej trawie wyglądając tylko co chwila, ale skubał sobie trawkę.
Spędziłem jakieś pół godziny obserwując go zza drzewa i powalonych konarów, zanim poszedł w swoim kierunku, a ja w moim.
Do następnego razu, kolego!
Trwa ładowanie...