Pełny odcinek 56 znajdziesz pod tym linkiem.
Jakub: Dzień dobry, drodzy Państwo. Dzisiaj obiecane podsumowanie roku 2024. Z punktu widzenia mojego grania w gry fabularne. Mamy 8 lutego 2025, jak to nagrywam więc trochę opóźnienia ewidentnie jest, ale myślę, że jest to opóźnienie uzasadnione z tego względu że po pierwsze trzeba było odpocząć po zakończeniu roku 2024, który był bardzo intensywny, jeżeli chodzi o zarówno pracę jak i granie, a także nagrać podsumowanie roku 24 z punktu widzenia muzycznego, co staram się robić od pewnego czasu. No i wreszcie trzeba było zacząć grać w Total War Three Kingdoms. Do tej gry dzisiaj będziemy jeszcze wracać. Okazuje się, że jest ona dużo ważniejsza niż może nam się wydawać z punktu widzenia grania w gry fabularne, ponieważ dotyka ona segmentu dość niszowego, a mianowicie chińskiej kultury, chińskiej historii. Dużo częściej jesteśmy wystawieni na gry fabularne, które czerpią z ogromu bardzo łatwo dostępnych źródeł w ramach kultury japońskiej a te Chiny trochę u nas traktowane są bardzo często nadal jako taki element związany bardziej z tanimi chińskimi zabawkami niż de facto z jakimś ważnym towarem kulturowym.
Jak Japończycy to zrobili? Nie do końca wiadomo ale trochę sobie dzisiaj o tych różnicach też porozmawiamy w kontekście epegowym. Natomiast zanim do tego przejdziemy to chciałbym Wam trochę poopowiedzieć na temat statystyk. Tak się bowiem złożyło że już jakiś czas temu zacząłem prowadzić Excela, którego pomógł mi zbudować również Dominik. Tutaj serdeczne pozdrowienia, w którym kataloguję sobie w co kiedy i gdzie gramy.
W roku 2024 tych sesji było bardzo dużo, bo było aż 68, należałoby tutaj pozdrowić graczy, z którymi spędziłem najwięcej czasu przy stole, ale tak naprawdę pozdrawiam serdecznie wszystkich, bo świetnie mi się z Wami przy tym stole siedziało, świetnie mi się grało, świetnie mi się prowadziło. Zdecydowanie więcej sesji prowadziłem niż grałem i chciałbym Wam trochę też powiedzieć o systemach, które najczęściej były ogrywane, żeby móc jakieś tutaj Wam polecić, podpowiedzieć, które są warte Waszej uwagi a którymi tak naprawdę może się interesować nie warto i ładować w nich kasy też może niekoniecznie potrzeba.
Wśród tych wszystkich sesji najwięcej tak naprawdę graliśmy w Over the Edge, bo kończyliśmy tutaj dość dużą kampanię i to jest system, który muszę Wam polecić zdecydowanie. Jeżeli chodzi o Over the Edge, to tutaj zauważyłem, że w środowisku internetowym zdania są bardzo podzielone pomiędzy poprzednimi edycjami a tą najnowszą, która jest bodajże trzecią.
Tą trzecią edycję Over the Edge można cały czas kupić, można ją dostać zarówno fizycznie w sklepach także w Polsce. Tak ją między innymi ja kupiłem. Ale można także ją dostać oczywiście na drive-thru RPG, gdzie można sobie po prostu pobrać potem PDF-a. Nowy Over the Edge podobno jest odarty z bardzo wielu kluczowych elementów ważnych dla klimatu, natomiast myśmy tego zupełnie nie odczuli, z tego względu, że nie graliśmy od lat 90-tych to był w ogóle system, który się narodził jako konkurencja też trochę dla Vampira i dla Świata Mroku zresztą przez zresztą częściowo przez tych samych ludzi ten system był tworzony.
Over the Edge jest systemem fantastycznym jeżeli chodzi o swój klimat, bo opowiada on o małej wyspie, która wcale nie jest Atlantydą, położonej na Oceanie Atlantyckim, która to jest rządzona przez ostateczną Republikę Demokratyczną Al-Amarja, która też wcale nie jest udającą demokrację zmilitaryzowaną dyktaturą.
Faktem jest, że ogrom rzeczy się na wyspie dzieje, wszystkie teorie spiskowe są tam prawdziwe, a granica pomiędzy światem paranormalnym, normalnym nauką i taką dziwaczną nauką jest bardzo, bardzo cienka więc jeżeli chcecie coś takiego szalonego, coś bardzo, bardzo odjechanego to zdecydowanie Wam Over the Edge polecam.
Mechanicznie też jest to system bardzo prosty i chociaż, jeżeli wydaje mi się z punktu widzenia świata, nie jest łatwo się w niego wkręcić jeżeli to jest Wasz pierwszy RPG, to jeżeli chodzi o mechanikę, no to zdecydowanie nie stawia ona tutaj żadnych większych barier jeżeli chodzi o pułap wejścia.
Dużo też grałem na mechanice Not The End. To jest taka mechanika która nie ma kości, a ma żetony, opracowana przez włoskie Mana Studio.
Not The End kupiłem już wcześniej, parę lat temu, natomiast dopiero w tym roku zacząłem jakoś bardziej intensywnie je ogrywać. Grałem w bardzo różne sesje, w bardzo różne klimaty oparte o Not The End, jeżeli chodzi o mechanikę i muszę Wam powiedzieć, że jeżeli chodzi o wprowadzanie nowych ludzi do hobby, czy o prowadzenie systemu czy o prowadzenie świata który jest, może nie zdefiniowany przez żaden konkretny system, albo jeżeli czujecie, że mechanika Wam przeszkadza, jak na przykład mnie przeszkadza trochę D100 w Zew Cthulhu, to ten Not The End naprawdę robi doskonałą robotę. Zresztą uważam że to jest jeden z takich podręczników i teraz po ograniu tego zdecydowanie więcej podkreślam, sądzę że jest to przekonanie bardzo słuszne, jest to jeden z takich podręczników, który każdy mi z gry powinien mieć, żeby właśnie móc nowych ludzi wprowadzać, bo postacie tworzy się bardzo szybko nie w oparciu o współczynniki, a właśnie o koncepty. I też zauważyłem że fajnym pomysłem jest stworzenie na pierwszych kilku sesjach bardziej konceptu postaci opartego na Not The End, a potem przejście na właściwą mechanikę związaną z kośćmi jeżeli to bardziej nam odpowiada w danym systemie.
Sporo graliśmy na mechanice 2D20. Tutaj, jeżeli mnie obserwujecie na Patronite'cie, to dostaliście już post z kilkoma informacjami które ja zebrałem na temat mechaniki 2D20 z rozmaitych systemów, więc jeżeli gracie w którykolwiek z modipiusowych wielkich systemów właśnie opartych o tą ich mechanikę, to na moim Patronite znajdziecie parę informacji które Wam mogą pomóc jeżeli chodzi o zarządzanie punktami zarówno Chaosu, czy tam Zagrożenia, zwał jak zwał w różnych systemach, czy też punktami Momentum dla Graczy. Jest to wszystko dostępne, jak zresztą wszystko na moim Patronite, bez żadnego paywalla, wystarczy po prostu sobie tam wejść przez link dostępny na moim Instagramie, albo przez bio.site łamane na kubakaj, Tam znajdziecie mojego Patronite'a i tam znajdziecie też wszystkie te materiały o których wspominam.
Tych sesji na 2D20 było bardzo dużo, bo graliśmy w sumie dwie duże kampanie, w Homeworld Revelations oraz w Dishonored, ale była też między innymi Dune'a. Więc trochę tych dwudziestek się po naszym stole toczyło. Bardzo polecam tę mechanikę, zresztą bardzo lubię, może kiedyś zrobimy jakiś większy materiał na temat tego dlaczego uważam że ona jest dość płynna, jeżeli chodzi o granie, ale to może przy okazji jak sobie porozmawiamy trochę na temat tworzenia Prawd przy stole, a myślę, że to jest taki materiał, który powinien się wydarzyć jak troszeczkę więcej ogram sobie Astro Inferno. Do Astro Inferno oczywiście też dzisiaj dojdziemy.
Dużo graliśmy w Morkborg, jakoś tak się złożyło że miał to być jednostrzał, okazało się, że graczy mi strasznie dużo długo przeżyli i doszli właściwie do końca takiej kampanii która składała się z pięciu sesji, więc można powiedzieć, że to minikampania albo średnia kampania.
W każdym razie okazuje się, że Morkborg jest tak naprawdę dużo ciekawszy niż tylko takie głupawe jednostrzały, z którymi go do tej pory kojarzyłem. Chociaż nie okłamujmy się, też nie traktowaliśmy tego systemu jakoś bardzo poważnie przez całą drogę.
Największym moim wyzwaniem związanym z Morg Borgiem jest to, że tam tych testów jest naprawdę bardzo, bardzo niewiele, jak to w większości OSR-ów. Jeżeli z jednej strony lubicie taką lekką mechanikę, a z drugiej strony lubicie kombinowanie jako Mistrz Gry, co można z tych czterech testów wyciągnąć i wycisnąć, no to Morg Borga polecam.
Zresztą uważam że te borgowe systemy są naprawdę bardzo fajne jeżeli chodzi o swój klimat jeżeli chodzi o swoją prostotę. Może wystarczy mieć jeden. Nie sugeruję, żeby kupować ich wszystkich, ja sam odpuściłem wiele z nich, natomiast ten oryginalny Mork Borg naprawdę robi świetną robotę i bardzo polecam go po prostu mieć na półce, z tego też względu, że on jest fajny do takich spontanicznych rzeczy, żeby po prostu usiąść przygotować postacie w 5 minut, w kolejne 5, jakiś tam zarys przygody, lub wykorzystać cokolwiek z dostępnych darmowo materiałów w sieci i po prostu na tym sobie zagrać. Także Morkborg'a warto uważam na półeczce mieć.
Morkborg jest z jednej strony spektrum jeżeli chodzi o prostotę mechaniki, podobnie zresztą jak Not The End Over The Edge, a po drugiej stronie spektrum jest Legenda Pięciu Kręgów. To jest system, który jest bardzo, bardzo ciężki mechanicznie, da się jakiś tam flow z niego uzyskać, natomiast trzeba byłoby dużo bardziej regularnie grać niż my gramy, chociaż i tak mimo umiarkowanej dostępności Graczy, aczkolwiek bardzo zaangażowanych zagraliśmy cztery sesje w ubiegłym roku, no i tę kampanię kontynuujemy cały czas.
Legenda Pięciu Kręgów to jest taki system, który bardzo często napotykam wzrokiem, jeżeli chodzi o tą moją półeczkę, bo swego czasu bardzo dużo graliśmy w pierwszą, tą wydaną jeszcze po polsku edycję, potem w trakcie pandemii graliśmy najpierw online, a potem stacjonarnie, bardzo długo w piątą edycję i teraz znowu do tej piątej edycji wróciliśmy, tej wydanej przez Edge pod skrzydłami Fantasy Flight, tej, która wymaga odpowiednich specjalnych kostek no bo wiadomo że Fantasy Flight musi zarobić na nas, na Graczach jeszcze raz, nie tylko sprzedając nam podręcznik. Do Legendy Pięciu Kręgów jest dostępna oczywiście ogrom materiałów jest również Adventures in Rokugan jeżeli chcecie grać w Rokuganie, czyli w tym uniwersum, ale w oparciu o mechanikę piątej edycji Dungeons & Dragons. Nie wiem, jak to teraz przechodzi na tą nową mechanikę, natomiast jest taka opcja.
Legenda Pięciu Kręgów to jest system, który jest bardzo mocno oparty o interakcje społeczne i o ten społeczny rytuał samurajski, ale jeżeli pamiętacie robiłem wcześniej materiał na temat m.in. książki Shogun, którą możecie traktować swobodnie jako wprowadzenie właśnie do świata Legendy Pięciu Kręgów, jeżeli macie cierpliwość czytać tego molocha, a potem się nie wnerwiać że nie miał finału.
Jest systemem o tyle fajnym, że ona próbuje wprowadzić jakiś mariaż pomiędzy Japonią a Chinami. Między innymi to całe cesarstwo wygląda trochę bardziej jak geograficzne ukształtowanie Chin niż Japonii. Jest tam też wielki mur, który tym razem nie chroni przed Mongołami, ale przed wielką armią demonów. Ale nie okłamujmy się, jest to przede wszystkim zbudowane właśnie na kulturze japońskiej która ma u nas na zachodzie bardzo, bardzo dobry marketing.
Za chwilę Wam powiem o podręcznikach, które w tym roku dodałem do mojej kolekcji, natomiast jeżeli zastanawiacie się czy chcecie mieć legendę pięciu kręgów na swojej półce i grać właśnie w Rokuganie, to musicie się zastanowić po pierwsze, czy jesteście gotowi kupić nietani podręcznik i nietani ekran mistrza gry, który, uwierzcie mi, będzie Wam absolutnie niezbędny, z tego względu że musicie mieć po prostu pod ręką bardzo dużo informacji do tej mechaniki i jeszcze specjalne kostki, tylko po to, żeby właśnie się wczuć w ten samurajski klimat. Ja sam jestem bardzo sceptycznie nastawiony, gramy, bo po prostu ten świat lubimy. I mamy z nim związanych dużo pozytywnych doświadczeń przede wszystkim z tej pierwszej edycji, natomiast gdyby Wam się udało znaleźć na przykład na OLX albo gdzieś w jakimś antykwariacie, pierwszą polską edycję Legendy Pięciu Kręgów to ona jest dużo, dużo lepsza, dużo fajniej napisana i dużo bardziej spójna niż to, co jest w tej chwili wydawane. Nie wiem, czy ten podręcznik w ogóle jest kontynuowany jeżeli chodzi o druk, ale widziałem, że jeszcze go można w paru miejscach dostać, w sensie tą piątą edycję. Natomiast jeżeli bardzo czujecie zew Azji To nie polecam wam Legendy Pięciu Kręgów jeżeli czujecie zew grania z Samurajem, to tą pierwszą edycję polską Wam polecam dużo, dużo bardziej niż tą obecną piątą. Chyba że nie macie co robić z pieniędzmi jesteście gotowi wejść w bardzo skomplikowaną, bardzo głęboką i dość trudną nieintuicyjną mechanikę no to wtedy ta nowa legenda powinna zaspokoić Wasze potrzeby jeżeli chodzi o bycie symulatorem Bushido.
Ale czy warto mieć to na półeczce? Ciężko stwierdzić. Kolejny jeżeli chodzi o ilość ogranych sesji był Blade Runner. Blade Runnera prowadzę przede wszystkim jako jednostrzały, żeby sobie testować różne koncepty scenariuszy kryminalnych. Bardzo polecam Blade Runnera, jeżeli chodzi o posiadanie go na swojej półce. Świetny system. Natomiast miałem w ręku polskie tłumaczenie, wydane przez Black Monk. Mam sam podręcznik angielski, który gdzieś tam wsparłem na Kickstarterze. Angielski Blade Runner jest wydany świetnie polski Blade Runner jest wydany śmiesznie. W sensie tak żenująco śmiesznie jak żarty z Familiady momentami. Więc zdecydowanie dla zachowania klimatu i powagi sytuacji polecam nabycie sobie Blade Runnera w języku angielskim, gdyż uważam że polskie tłumaczenie zostało po prostu położone, w bardzo wielu miejscach nie oddaje klimatu i mam wrażenie że tłumacz po prostu nie miał świadomości co tłumaczy, i w jakim uniwersum to robi.
Także miejcie Blade Runnera na półce. Tak uważam, że naprawdę warto go mieć z tego względu, że na nim się bardzo dobrze prowadzi śledztwa. Natomiast kupcie sobie go w języku angielskim albo po prostu kupcie sobie PDF, jeżeli nie chcecie na niego wydawać prawdziwych pieniędzy. Blade Runner jest pod tym względem fajny, że gramy po prostu policjantami. W sensie gramy oficerami z wydziału tropienia androidów w Los Angeles więc nie ma całej tej nabudowy otoczki, dlaczego powinniście się zainteresować tym śledztwem interesujecie się śledztwem, bo to jest wasza praca więc wchodzicie w nie głęboko no i zaczynacie nad nim pracować, bo po prostu takie macie obowiązki. To nie jest jakiś tam side quest dodatkowy czy to nie jest jednostrzał, który ma niewielkie umocowanie w tym dlaczego drużyna ma to śledztwo prowadzić, polecam, fajna fajna rzecz. Znowu wymaga customowych kostek, da się grać na zwykłych kostkach, ale te customowe, które są wydawane przez Free League właśnie, są zdecydowanie bardziej pomocne.
Ale znowu to jest mechanika roku zerowego, którą możecie znać z wielu innych systemów FreeLeague, więc na pewno próg wejścia jest tutaj bardzo niski. Próg wejścia jest za to dość wysoki w Cyberpunk Red i ta mechanika jest nieintuicyjna i dość trudna do zrozumienia. Jest też bardzo oldschoolowa, w gruncie rzeczy, jeśli chodzi o swoją konstrukcję i czytelność. Graliśmy minikampanię w Cyberpunk Red na początku 2024 roku. Fajna jest na przykład ta talia Netrunnera która pozwala na hakowanie właśnie z taką minigrą z kartami i trochę lepsze jakby wczuwanie się w to wszystko, jeżeli postać gra Netrunnerem. Chciałbym coś takiego zobaczyć w Shadowrunie. Niemniej sam w sobie system uważam za bardzo archaiczny, podręcznik też nie jest z tych najpiękniejszych, nie jest jakoś bardzo czytelnie wydany, więc z systemów cyberpunkowych Cyberpunk Red na pewno nie jest w mojej topce.
Natomiast na podium jest zdecydowanie Shadowrun i chyba jest zresztą na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o cyberpunkowe rzeczy, może walczy tutaj trochę z Blade Runnerem. Więc jeżeli chcecie coś cyberpunkowego to albo kupcie sobie ten jeden podręcznik do Blade Runnera i wszystkie wasze potrzeby zostaną zaspokojone, albo też wejdźcie głęboko, tak jak ja to zrobiłem wy, w uniwersum Shadowruna, natomiast musicie być świadomi też tego, że będziecie musieli spędzić niemałą ilość godzin albo oglądając filmy na YouTube, które podsumowują to uniwersum, albo będziecie musieli spędzić sporo czasu szukając i płacąc za podręczniki, czy to w formie papierowej, czy to w PDF-ach na DriveThru, żeby zrozumieć o co tak naprawdę w tym chodzi i gdzie ta historia jest.
Natomiast uważam, że wystarczy po prostu zakupić sobie podstawkę i to ta berlińska podstawka jest zdecydowanie lepsza, bo już zawiera wszystkie erraty. W sensie edycja Berlin. I do tego po prostu pooglądać sobie YouTube'a, bo jest tam bardzo wiele kompetentnych kanałów które fajnie o tym uniwersum opowiadają i fajnie tłumaczą, z czego się tam wiele rzeczy bierze. A jest to uniwersum bardzo złożone, ma ogrom warstw, które się na siebie bardzo fajnie składają. I okazuje się, że jest to jedno z najbardziej kompetentnie napisanych uniwersum z jakimi miałem kiedykolwiek styczność.
Chyba, to są ogromne słowa natomiast wydaje mi się, że naprawdę Shadowrun odhacza wszystkie te punkty, które odhaczać powinno dobre światotwórstwo, jeżeli chodzi o budowanie logicznie i sensownie stworzonych ciągów przyczynowo-skutkowych w zakresie globalnej polityki i globalnych przemian społecznych.
Graliśmy także trochę na mechanice Illuminated Worlds, czyli Candela Obscura, to też jest podręcznik, który kupiłem w zeszłym roku. I to już mówiłem w rolce na Instagramie, jeżeli mnie nie obserwujecie na Instagramie to polecam się, jest tam dużo nieśmiesznego kontentu który śmieszy przynajmniej mnie.
Kuba Kaj podkreślnik taki jestem na Instagramie.
O Candela Obscura tam mówiłem, że jest to jeden z najlepszych systemów jeżeli chodzi o wejście w ogóle w hobby. Mechanika jest prosta, czytelna, a pozwala na bardzo wiele różnych rzeczy Nie jest to Powered by the Apocalypse, nie jest to 2D20, nie jest to żaden z dużych popularnych systemów, do którego jest pierdylion errat, których trzeba się uczyć żeby zrozumieć, jak to właściwie ostatecznie powinno działać.
Nie jest to też system, który wymaga jakiegoś bardzo złożonego wchodzenia przez Graczy na przykład w mechanikę tworzenia prawd, czy w mechanikę zasad, które pozwalają Graczom modyfikować to, co się dzieje w ich otoczeniu, więc Mistrz Gry ma tutaj trochę więcej kontroli nad całą sytuacją i muszę przyznać, że mnie w Candela Obscura się grało bardzo dobrze, mechanika jest bardzo prosta bardzo łatwa do wytłumaczenia. Podręcznik kosztuje poniżej dwóch stów a jest prześlicznie wydany, więc jeżeli potrzebujecie czegoś takiego właśnie, żeby wprowadzać nowych ludzi do hobby, to polecam Wam bardzo albo Candela Obscura, albo Not The End, jeżeli jeszcze gdzieś to znajdziecie.
W pozostałe rzeczy to już raczej graliśmy pojedynczo i epizodycznie. Z takich ciekawych rzeczy to mogę Wam powiedzieć, że grałem w Cyberpunk'a 2020. Pozdrowienia dla Szymona który naprawdę zrobił nam super scenariusz, w którym się świetnie bawiłem. Grałem w Dragon's Conquer America jedną sesję i naprawdę w związku ze zbliżającą się premierą Orken, znowu wydawanego przez Sixmore Vodka, bardzo będę chciał wrócić do grania w Dragon's Conquer America.
Grałem w Dead City Memories Czyli jedną z rzeczy wydanych przez gościa który nazywa się Luka Rejec, tak, już wam sprawdzam. Tak chyba tak.
Dead City Memories, to jest bardzo specyficzny scenariusz w którym gracze wyprawiają się jako wysłannicy dziwnego bytu, który zbiera wspomnienia o upadłych cywilizacjach, do miasta które właśnie jest najeżdżane i plądrowane, więc z jednej strony musimy nie wchodzić w drogę żadnej z dwóch frakcji, a z drugiej strony musimy zbierać rozmaite artefakty. Bardzo wiele rzeczy się tam dzieje organicznie i gracze mają ogrom swobody w tym, co tak naprawdę będą robić, podobnie zresztą jak Mistrz Gry, który będzie tworzyć to właśnie miasto. Możemy tam zrobić rzeczy od naprawdę swobodnych i wesołych takich lekkich jeżeli chodzi o swój klimat. Możemy tam też zrobić rzeczy dużo bardziej ciężkie w klimacie, tak jak na przykład Forever Winter, gra komputerowa, która wyszła w Early Accessie tym roku i która była dla mnie ogromnym rozczarowaniem swoją drogą, ale może za sekundkę o tym, więc jeżeli chcecie zebrać ekipę tak, żeby na przykład sprawdzić jak oni będą grać ze sobą razem, co ja też zrobiłem, to Dead City Memories powinno Wam się spodobać.
Dlaczego Forever Winter było dla mnie rozczarowaniem? Z tego względu że koncept gry przekradania się przez zrujnowane pola bitwy, na których nadal walczą różne strony, jest bardzo fajny. Natomiast fakt, że wszyscy przeciwnicy rzucają się na gracza jeżeli ten zrobi cokolwiek istotnego nazwijmy to, dla swojego wyjścia z mapy, i nagle cała ta zasłona symulacji opada i okazuje się, że po prostu wszyscy teraz atakują grupę graczy, którzy mają wyrysowane od tej sekundy wielkie celowniki na plecach, trochę mnie rozczarowało.
To chyba tyle z rzeczy, które warto było tutaj wymienić jeżeli chodzi o polecajki takie, które naprawdę sensownie ograłem w 2024 roku. Zdecydowanie najwięcej było sci-fi'ów, było tutaj 16 sesji w klimacie science fiction. Takich modern weird, czyli właśnie over the edge, czy takich dziwacznych rzeczy we współczesności, jak też np. Tajemnice Powodzi, czy Cthulhu Modern, było kolejnych 11 sesji, 9 sesji cyberpunkowych. Co zaskakujące, nie mało było też Grimdark Fantasy, czyli właśnie Morgborg się między innymi tutaj wpisuje, aż 8 sesji. Czym się różni Grimdark od zwykłego fantasy? Pamiętajmy że głównym założeniem Grimdarku jest to, że nie ma nadziei na pozytywną zmianę w świecie. Wszystko to co robimy robimy tylko po to, żeby przetrwać. No i ta wojna będzie tutaj trwała zawsze. Upadek i korupcja będzie już wieczny i nie ma szans na to, żeby jakiekolwiek promienie światła rozświetliły ten straszliwy mrok, który opadł na nasze aktualne uniwersum, które będziemy ogrywać. Tym właśnie się Grimdark charakteryzuje, jeżeli szukacie jakiejś tam definicji gatunkowej.
No to tyle o ogranych rzeczach. Teraz wypadałoby Wam powiedzieć, co pojawiło się na półce, dlaczego i czy warto na to wydać pieniądze.
Pierwszą rzeczą, o której absolutnie muszę wam powiedzieć jest Into the Wyrd and Wild, weird przez y pisane w rd. wydane przez Wet Ink Games. I to jest zestaw narzędzi do podróżowania przez dzicz. Mnie takich rzeczy ogromnie brakowało, nie pamiętam czy chwaliłem to już na Instagramie czy jeszcze nie, natomiast ja bardzo lubię kiedy drużyny podróżują przez las, ale nie zawsze potrafię ten las zbudować tak, żeby on był wiarygodny, żeby to była naprawdę przygoda w puszczy, żeby ta puszcza czasem była straszna, a czasem emocjonująca, i właśnie Into the Wyrd and Wild to jest taki zestaw narzędzi, który pozwala na tworzenie większego zaangażowania, jeżeli chodzi o podróż przez las, przez dzicz ogólnie czy przez pradawne puszcze.
Korzystałem z tego już w Dishonored, korzystałem z tego w Legendzie Pięciu Kręgów. Naprawdę bardzo, bardzo Wam mocno to polecam. Uważam, że każdy Mistrz Gry powinien to na półce mieć, chociażby po to, żeby ten klimat jesteście w lesie był dużo bardziej gęstszy i soczysty, żeby pozwalał na tworzenie przygód, które czasem są emocjonujące, a czasem są naprawdę straszne, który będzie pozwalać na fajne na przykład polowania na rozmaite istoty leśne. Nie tylko te naturalne, ale także te nadnaturalne, czy wreszcie będzie pozwalał na to, żeby gracze się w lesie zgubili i żeby to miało swoje realne konsekwencje.
Dużo jest w tym horroru dużo jest w tym takich małych mikromechanik, które pasują do absolutnie każdego systemu dużo jest w tym emocji i dużo jest tutaj doskonałych pomysłów także jeżeli jeszcze gdzieś znajdziecie, wydaje mi się, że na RPG-owym Piekiełku cały czas Into the Wyrd and Wild można zamówić, koniecznie sobie to zróbcie.
Jest również siostrzana pozycja do tego, która nazywa się Into the Cess and Citadel i ona aż tak fajna nie jest. Na pewno będę z niej korzystać, natomiast po przeczytaniu Into the Wyrd and Wild spodziewałem się po niej dużo, dużo, dużo więcej, a tymczasem jest to po prostu fajny zestaw narzędzi do podróżowania w mieście do tworzenia różnych sytuacji, no często losowych po prostu, które mogą naszych Graczy, nasze drużyny spotkać w takim środowisku bardziej miejskim, ale nie jest to taka miejska dżungla jak w przypadku Into the Wyrd and Wild.
Jeśli jeszcze raz powtórzę Into the Wyrd and Wild to chyba oszaleję. Ale kupcie sobie to, naprawdę. Bardzo Wam polecam. Nie pożałujecie, jedne z lepiej wydanych pieniędzy, jeżeli chodzi o moją półkę i to jest takie narzędzie, z którego korzystam do bardzo wielu systemów, więc jeżeli znajdziecie to naprawdę sobie to zróbcie.
To były takie podręczniki, które względnie łatwo kupić. Ten pierwszy, którego wymawianiem nazwy jestem już zmęczony oraz Into the Cess and Citadel. Natomiast rzeczy, które naprawdę było trudno kupić, było Qin, Warring States.
Wspomniałem na samym początku, że japońska kultura ma dużo lepszą ... dużo lepszą promocję, jeżeli chodzi o zachodnie rynki kulturowe i faktycznie tak jest. Natomiast nie okłamujmy się, powoli myślę, że zacznie się to zmieniać, bo Chińczycy odkryli że są w stanie również eksportować swoje teksty kultury na zachodni rynek, czego świetnym przykładem jest wydany w 2024 roku, obsypany nagrodami Black Myth Wukong.
Ale parę lat wcześniej pojawiła się również gra z serii Total War pod tytułem Three Kingdoms do której wyszło miliard dodatków zresztą, jak to zwykle w przypadkach gier z serii Total War. Pierwsze oczywiście Total Wary to były Szoguny w sensie te, w które ja grałem.
A pierwszego Shoguna to odgrywaliśmy w multiplayu chyba ostatni raz, nie wiem z 4 lata temu. Natomiast Three Kingdoms ma zawsze odpowiednie miejsce w moim sercu. No i ostatnio postanowiłem po tą grę sięgnąć na Steamie. Kupiłem ją w jakiejś promocji no i nie mogę się oderwać. Naprawdę jest to syndrom, jeszcze jedna tura, jeszcze jedna prowincja jeszcze jeden bohater, jeszcze jeden edykt, jeszcze jeden budynek itd.
To jest przekleństwo dla mnie gier turowych, zwłaszcza takich wielkich strategii które mają miliardy rozmaitych opcji. Natomiast najważniejszy jest dla mnie tutaj cały setting czyli fakt, że to się dzieje właśnie w erze walczących królestw. Jeżeli nie widzieliście jeszcze filmu Johna Woo tak, tego Johna Woo, który kręcił filmy akcji, a potem wrócił do Chin żeby tam kręcić filmy historyczne to poszukajcie sobie filmu który nazywa się Bitwa o Czerwone Klify, albo po prostu Red Cliff, albo Chi Bi. Jest to film bardzo długi, bo ta wersja reżyserska, na azjatycki rynek i tylko tą warto oglądać ta, która wyszła na rynek europejski, żeby to wszystko skrócić i ścisnąć, no jest pełna dziur siłą rozpędu, natomiast ta ponad pięciogodzinna wersja na rynek azjatycki dwuczęściowa, jest absolutnie wspaniała i właśnie opowiada historię jednej z ważniejszych bitw w erze Walczących Królestw czyli właśnie bitwy o Czerwone Klify.
I to jest taki film, do którego ja sobie od czasu do czasu wracam. To jest w ogóle setting, który strasznie uwielbiam, natomiast niewiele gier fabularnych jest w stanie tą potrzebę podrapać, że tak powiem, scratch that itch. Jest oczywiście Righteous Blood, Ruthless Blades, które zakupiłem jakiś czas temu. I to jest fajny system, jeżeli chodzi o granie w tak zwanym Jianghu. Jeżeli pamiętacie jeszcze taki film, który się nazywał Przeczajony Tygrys Ukryty Smok. Tu wszystko musi mieć strasznie długie nazwy, to są Chiny. To tam jest taka scena w której Li Mu Bai, główny bohater, mówi że on by chciał uciec od Jianghu, ale Jianghu go zawsze znajdzie. Jianghu to jest taki półświatek kung fu, w którym chodzą ci bohaterowie którzy są częściowo łotrami, a częściowo mistrzami kung fu. Każdy z nich z jednej strony jest najemnym zabijaką, a z drugiej strony szuka swego oświecenia, jak w bardzo wielu tekstach chińskiej kultury. I pod tym względem jeżeli chodzi właśnie o takie granie w Jianghu i bycia mistrzem kung fu, no to Righteous Blood, Ruthless Blades jest systemem świetnym. Jest oczywiście również z nieco bardziej fantastycznym twistem Strażnicy Bramy Ogra, czyli Strażnicy, Wandering Heroes of the Ogre Gate, które też jest bardzo fajnym systemem. Nie da się go chyba dostać w druku, ja go zakupiłem ostatecznie na Drive thru RPG, mam go w PDF-ie jako właściwie bardziej taki reference material niż coś, w co będę kiedykolwiek grać.
Natomiast jest to również matka tych wszystkich systemów czyli wydane w 2007 roku Qin, Warring States. To jest system, który wydało Cubicle 7, Które możecie na przykład kojarzyć z Wrath and Glory, jak chodzi o ostatnie ich wydania. No i Qin to jest system, który zachęca nas do grania właśnie w erze Walczących Królestw.
Ja mam ogromne emocje związane zawsze z tą erą. Mam wiele pomysłów, które są z tym związane i nie nie będę Was oczywiście nakłaniać, żebyście szukali po rozmaitych antykwariatach ebayach i innych archiwalnych aukcjach, kto ten system ma, żeby go zdobyć w całości tak jak mnie się to udało, czyli wszystkie pięć pozycji. A właściwie cztery i ekran mistrza gry.
Natomiast jest to setting, który bardzo wiele obiecuje, bo wszystkie te historie, które związane są z romansem o Trzech Królestwach to są historie przyjaźni pomiędzy wyjątkowymi wybitnymi postaciami, gdzie ta przyjaźń jest testowana poprzez rozmaite sojusze, frakcje, stronnictwa w trakcie wojny właściwie o przyszłość całego znanego świata podówczas, czyli całych Chin.
I myślę, że jeżeli macie w sobie tą nutę tęsknoty, żeby zagrać w Chinach, żeby jeszcze raz usiąść i obejrzeć właśnie albo Bitwę o Czerwone Klify, albo chociażby Przyczajonego Tygrysa Ukrytego Smoka, a potem Dom Latających Sztyletów... Nie oglądajcie drugiej części Przyczajonego Tygrysa, Ukrytego Smoka tej, która została wydana później, jako film Netflixowy, tam parę lat temu. To jest katastrofa, nieoglądalna, absolutnie. Natomiast, jeżeli jest w was ta nuta nostalgii żeby grać w Azji tymi bohaterami kung fu, a niekoniecznie postaciami które są wtłoczone w ten sztywny system japońskiej hierarchiczności, to albo dajcie znać i was bardzo chętnie zaproszę do stołu, bo bardzo ciężko jest znaleźć graczy na takie historie, albo po prostu spróbujcie sobie zdobyć albo Qin, który myślę, że jest dostępny na DriveThru, jest, bo sprawdzałem, albo po prostu Righteous Blood Ruthless Blades, bo tam będziecie mieli tą mechanikę kung fu, która dalekowschodnim klimacie i prostu przeróbcie to sobie na nieco inne realia historyczne.
Wracając do rzeczy, które w tym roku trafiły na moją półkę i o których też warto byłoby sobie powiedzieć, to znów powiedzmy sobie trochę o tych rzeczach, które robi Luka Rejec. Wspominałem o Dead City Memories, to jest dostępne tylko i wyłącznie w PDF-ie, natomiast fizycznie możecie kupić Ultraviolet Grasslands and the Black City.
To jest druga edycja systemu Ultraviolet Grasslands z pewnymi poprawkami, z nieco inną okładką i to jest taki podręcznik, zresztą ekran Mistrza Gry także, który jest nie tylko fantastycznym dodatkiem do Waszej kolekcji jeżeli chodzi o prowadzenie rzeczy w absolutnie unikalnym settingu, ale to jest też taka rzecz, którą fajnie jest mieć na półce, bo można sobie porozmawiać o tych ilustracjach.
Jeżeli lubicie to takie dziwaczne science fiction z lat 60-tych, 70-tych tak zwane science fiction ery wodnika. Jeżeli lubicie ilustracje Mobiusa to Luca Rejec tworzy właśnie w tym klimacie i te podręczniki są po prostu absolutnie przepiękne. Ultraviolet Grasslands and the Black City to jest system, który opowiada o wyprawach na właśnie rzeczone stepy gdzie czas się zepsuł.
Zatrzymał, w niektórych miejscach cofnął, innych miejscach pobiegł do przodu. Jest to przepiękna apokalipsa, właściwie postapokalipsa w czasie której wyruszamy w podróże by odszukiwać rozmaite artefakty Jeżeli wyobrażacie sobie właśnie taki klimat oblany mnóstwem niecodziennych kolorów, w którym możecie absolutnie puścić wodze fantazji jeżeli chodzi o opisy, a do tego wszystkiego w tle puścić taki instrumentalny monumentalny stoner rock, to UVG to jest coś takiego, co na pewno do Was trafi. To nie jest podręcznik wydany w 2024, ale rzecz którą ja w zeszłym roku nabyłem. I jestem nią absolutnie absolutnie zachwycony.
Oprócz Ultra-Violet Grasslands and the Black City od tego autora na moją półkę trafiło jeszcze Long Winter i to jest absolutnie świetna kampania, przeczytałem ją już całą i zabieram się do jej prowadzenia, w sensie prowadzę już kampanię, której elementem będzie właśnie Long Winter. Nie będę Wam tutaj za bardzo spoilował i wiem też, że moi gracze słuchają tego podcastu, pozdrowienia dla Was serdecznie. Natomiast jeżeli jesteście Mistrzem Gry, który chce prowadzić coś takiego bardzo dziwnego, szalonego, a z drugiej strony czegoś co się zmieni w klimat może nie opresyjnego, ale jednak horroru inspirowanego właśnie przede wszystkim takimi filmami czy książkami o przetrwaniu, to bardzo, bardzo Wam Long Winter polecam. Jak sama zresztą nazwa wskazuje jest to historia o przedłużającej się zimie. Inspirowana przede wszystkim wydarzeniami z Bałkanów z przełomu XIX i XX stulecia i początku XX. Myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. To są dwie takie niewielkie książeczki natomiast drogi Mistrzu Gry, jeżeli chcesz graczom zafundować piaskownicę, bo w gruncie rzeczy to jest sandbox, która naprawdę wystawi ich pomysły cierpliwość i determinację na próbę, to zdecydowanie kup Longwinter.
Jest też dostępny w PDF-ach w internecie na DriveThru. Trochę taniej niż papierowe wersje. I tam są też chyba mapy zresztą. Fajnie jest mieć PDF-ową wersję, bo tam są mapy Ja przyznaję, bez bicia mam obie, no bo potrzebowałem mapek też dla graczy. Na pewno będziecie się bawić absolutnie świetnie.
Wspomniałem też o rzeczach, które udało mi się upolować, takich trochę starszych, no i jedną z tych rzeczy właśnie było Qin, The Warring States, a drugą którą gdzieś tam wyszerpałem z trzewi internetu od bardzo miłego człowieka, na jednej z grup facebookowych to jest Degenesis. Degenesis to jest rzecz wydana przez niemiecko-bałkańskie chyba tak powiem, bo tam jest bardzo dużo różnych ludzi, wydawnictwo Six More Vodka i Degenesis to jest system post-apo, który spokojnie może Wam zastąpić Fallouta.
Jeżeli nie chcecie grać w otrzaskanego już ostatnio bardzo popkulturowo Fallouta, a chcecie coś post-apokaliptycznego ale w takim z jednej strony gęstym klimacie, a z drugiej strony bardzo politycznie umotywowanego, gdzie te wszystkie przemiany społeczne, które się tam wydarzyły są sensownie odzwierciedlone w klimacie gry, to Degenesis przez długi czas i chyba nadal, zaraz Wam to sprawdzę, był dostępny na stronie Sexmore Vodka w całości wszystkie podręczniki za darmo.
Zgadza się. Na stronie degenesis.com znajdziecie wszystkie podręczniki dostępne w PDF-ie absolutnie bezpłatnie. Cały system, wszystkie kampanie do niego. Jest to rzecz przepięknie zilustrowana, bo to jest przede wszystkim grupa ilustratorów. Mnie osobiście rozwala łeb, jak wiele wysiłku jest w te ilustracje włożonych. Tu nie ma żadnego AI oczywiście. A po drugie ten klimat jak oni to nazywają, primal punk jest naprawdę świetny i gęsty, więc jeżeli chcecie się zaopatrzyć w system za darmo, który będzie dla Was nieskończoną ilością inspiracji i do którego dostaniecie jedne z najładniejszych, jeżeli nie najładniejsze ilustracje, jakie kiedykolwiek widziałem w zestawie podręczników, no to Degenesis to jest właśnie to, czego pragniecie.
Ja mam cztery książki które udało mi się kupić i znaleźć w ogóle, brakuje mi jeszcze z tego, co widzę, że funkcjonuje że tak powiem gdzieś tam na rynku wtórnym w fizycznej formie, brakuje mi ekranu Mistrza Gry, natomiast jeszcze nie znalazłem oferty, która nie byłaby absurdalnie droga. No ale może i to się w końcu ostatecznie uda.
No i wreszcie zamykając wydania, które miały miejsce w tym roku, było tego oczywiście dużo, dużo więcej, bo pojawiły się nowe rzeczy do Aliena na przykład, pojawiły się nowe rzeczy do Shadowrana. Pojawiły się nowe rzeczy do Jedynego Pierścienia, nawet Star Trek Adventures został ostatni oparty o pierwszą edycję, bo teraz już wyszła nowa dodatek w postaci wojny między Federacją a Klingonami. Trochę tych rzeczy się pojawiło.
Natomiast ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć jest Astro Inferno. Pierwsza chyba w ogóle rzecz, którą lata, lata temu wsparłem na Kickstarterze opus magnum jednego dość dziwnego, specyficznego człowieka, która wreszcie się pojawiła.
Jest to podręcznik monumentalny, ogromny, bardzo specyficzny. W życiu nie widziałem RPGa, który tak dobrze oddawałby klimat lootershooterów. Jak to powiedziała Karolina, pozdrawiam Cię Karolino, to jest Warframe RPG. No dobra coś w tym jest, że faktycznie ten klimat tego wiecznie dropiącego się, jak to mówią gracze lootu czyli ekwipunku, który się sypie z rozmaitych potworów i przeciwników, jest tutaj zachowany, jest ogrom tabel które pozwalają na tworzenie losowych przedmiotów. Natomiast mechanika sama w sobie, zastanawiałem się bardzo długo jak czytałem jeszcze PDF-a, którego dostałem gdzieś na początku roku jako alfę, zanim zostało fizyczne wydanie dostarczone.
Ta mechanika to może być albo najgorsza albo najlepsza rzecz, jaka się przydarzyła w ostatnich latach mojemu stołowi do grania. I po pierwszych sesjach mogę Wam powiedzieć, że ta mechanika jest świetna, ale dla doświadczonych graczy. O tym sobie powiemy też, myślę, przy innej okazji, bo to jest fajny wątek żeby poruszyć. Natomiast czy warto Astro Inferno dodać na swoją półkę?
No to zależy. W poprzednim materiale na temat muzycznego podsumowania roku mówiłem, że nie zawsze łatwo jest oddzielić poglądy autora, czy też twórcy, czy też muzyka od jego dzieła. W tym wypadku wspierając finansowo autora i twórcę tego dzieła, wspieracie również część jego poglądów. Ja z nim trochę mailowałem i nie zawsze się zgadzamy, jeżeli chodzi o pewne rzeczy.
Nie musicie wiedzieć, jakie poglądy ma autor systemu, który wam sprawi bardzo dużo radości. Astro Inferno czasem próbuje za mocno, jak piosenki Behemota, natomiast czasem jest naprawdę bardzo w punkt, a mechanicznie to jest rzecz, która jest zrobiona bardzo, bardzo fajnie. Jeżeli macie Black Void, czyli ten system sumeryjskie dark fantasy post-apo, to nie kupujcie Astro Inferno, bo bo te systemy się spotykają w bardzo wielu miejscach i wydaje mi się, że jeżeli chodzi o kompetencje budowania świata, to Black Void to robi trochę lepiej. Natomiast jeżeli nie macie Black Voida, a zakładam, że nie jesteście jedną z tych 30 osób, którego mają w Polsce, nie no nie wiem, może więcej, ale to jest fajny system, bardzo fajny. Jeżeli nie macie Black Voida to możecie przemyśleć Astro Inferno.
Ostatnio, Jarek, pozdrowienia dla ciebie Jarku podrzucał że jest zbiórka na system, który nazywa się End of Days, gra fabularna o nieudanej biblijnej apokalipsie. To w ogóle się w to nie pchajcie. Pchajcie się w Astro Inferno, bo ta mechanika tam robi naprawdę świetną świetną robotę i jest to wszystko fajnie napisane.
A może jeżeli jesteście kolekcjonerami i fanami biblijnej apokalipsy, kupcie sobie End of Days, żeby wykorzystywać go jako wsparcie merytoryczne do Astro Inferno. Ale jeżeli nie macie co robić z pieniędzmi i chcecie mieć strasznie gruby czarny potężny, ociekający klimatem podręcznik na półce, to Astro Inferno wraz z ekranem oraz takim kompendium, które nazywa się Satanic Journal, jest fajną rzeczą do posiadania.
Czy to jest taka gra w którą będziecie grać dużo? To zależy od tego, jak bardzo jesteście okrzepli i dojrzali jeżeli chodzi o mechaniki i o takie współtworzenie narracji razem z Mistrzem Gry, bo to jest jakaś tam wypadkowa pomiędzy OSR-em, takim jak Morkborg, nie boję się tutaj tego porównania Astro Inferno z Morkborgiem, bo też ginie się bardzo często, natomiast mechanika śmierci jest zupełnie inna bo te postacie bardzo często powracają do życia, a właśnie takim systemem tworzenia narracji przez graczy jaki jest w 2D20, to myślę, że to może być coś dla Was, jeżeli jesteście gotowi na ten taki bardzo dziwaczny klimat.
No i to chyba tyle, jeżeli chodzi o najważniejsze rzeczy, które były przeze mnie ogrywane, które pojawiły się na mojej półce/ Mam nadzieję że jakąś tam listę inspiracji z tego wszystkiego wyciągniecie.
Transkrypcja tego podcastu standardowo jest na moim Patronite. Możecie ten podcast oczywiście na Patronite wspierać możecie też mi postawić kawę na BuyCoffee. Nie musicie tego robić, bo nic z rzeczy, które publikuję, nie jest za żadnym paywallem wszystko jest dostępne tak czy owak, po prostu możecie się dorzucić do mojego kompulsywnego nabywania kolejnych podręczników.
Albo możecie też się ze mną skontaktować, jeżeli jesteście gdzieś w okolicach Katowic to może się spotkamy przy stole, bo mam ambicje pobić ten rekord 68 sesji z zeszłego roku i pograć sobie w tym roku jeszcze więcej I w jeszcze bardziej zróżnicowane rzeczy. A jak będzie, no to już nam, jak to mówi popularny cytat, czas pokaże.
Co w 2025 roku powinno się wydarzyć? No cóż powinien przede wszystkim dojść Battletech, który, został nowy dodatek Mercenaries, który został zatrzymany przez niemieckie służby celne, przesyłka z Catalyst'a właściwie cały kontener dla wszystkich wspierających z Kickstartera w Europie. Ale podobno już są w drodze.
Powinny się wreszcie pojawić dodatki, reprinty do Troubleshooters, czyli takiego komiksowego RPGa w klimatach Tintina w latach 60. Powinny się też w tym roku pojawić wreszcie Kohorty Cthulhu i mam nadzieję, że pojawi się również inny system osadzony w Rzymie, czyli Lex Arcana. Już się pojawił w tym roku w 2025, już przyszła Historica Arcanum, ale o tym może przy innej okazji.
Tymczasem tyle na dzisiaj. Dziękuję Wam bardzo. Z Bogiem i cześć.
Trwa ładowanie...