Brytyjski cenzor agentem Kaisera

Obrazek posta

Był niezwykle utalentowanym szpiegiem samoukiem. Nie dał ogarnąć się sieci brytyjskiego kontrwywiadu. Tropiciele Scotland Yardu i MI5 dowiedzieli się o jego istnieniu dopiero, kiedy opublikował wspomnienia.[1]

Jules Crawford Silber urodził się we Wrocławiu. Kiedy dokładnie nie wiadomo. Zapewne w 1885 roku, bowiem kiedy w 1915 roku wcielano go w szeregi brytyjskiej armii podał, że ma “około 30 lat”. Według innego źródła urodził się około 25 stycznia 1879 roku. [2]

Kim byli jego rodzice nie wiemy. Kiedy był nastolatkiem zostawił rodziców i starszą siostrę Malafkę[3] i ruszył w świat. Życie zaniosło go do Afryki Południowej, gdzie szybko nauczył się nie tylko angielskiego, ale także języka tubylców zulu i osadników afrikaans. Ich znajomość sprawiła, że podczas drugiej wojny burskiej w latach 1899-1902 Brytyjczycy zmobilizowali go, ale nie ufając mu do końca wysłali Silbera do garnizonu Abbottabad na pogranicze Afganistanu, gdzie pełnił funkcje cenzora korespondencji jeńców burskich wysłanych do obozów w Indiach i na Cejlonie. W zabitym deskami garnizonie spędził półtora roku i kiedy zawarto rozejm wrócił wraz ze zwolnionymi jeńcami do Południowej Afryki, a tam otrzymał list pochwalny za fachowość, doskonałą służbę i zasługi dla Imperium Brytyjskiego.   

W Afryce Południowej Silber mieszkał jeszcze przez dwa lata [4], a później z nadzieją na szczęście i fortunę wyprawił się do Stanów Zjednoczonych. Fortuna  go ominęła, ale stać go było na wygodne życie. Szczęścia jednak nie znalazł i kiedy latem 1914 roku rozpoczęła się wojna między Imperium Brytyjskim a Cesarstwem Niemiec, Silber nie uniknął rozterek. Z jednej strony polubił Anglików, z drugiej uważał się za wiernego poddanego cesarza Niemiec. W końcu zdecydował się dopomóc ojczyźnie w zwycięstwie nad Albionem.[5] Postanowił zostać szpiegiem Kaisera w Londynie - w paszczy brytyjskiego lwa. Z teutońską dokładnością przestudiował konsularne procedury i zdecydował, że jego list pochwalny może nie wystarczyć, aby wjechać do Wielkiej Brytanii. Nie było w nim wprawdzie wzmianki, że jest Niemcem i były to nadal czasy, kiedy paszporty - poza Rosją - nie były obowiązkowe, ale urzędnicy imigracyjni stawali się coraz bardziej podejrzliwi. Wyjechał więc do Kanady, która była dominium brytyjskiej Korony, w którym przepisy nie były tak rygorystyczne jak w Anglii. Szybko wyrobił sobie lokalny dowód tożsamości i w końcu września 1914 roku był już przesłuchiwany w Manchesterze, gdzie list pochwalny z czasów wojny burskiej zrobił tak pozytywne wrażenie, że jeszcze tego samego wieczoru jechał pociągiem do Londynu mając w kieszeni zgodę na pobyt w Zjednoczonym Królestwie.[6] Był to pierwszy wielki sukces w szpiegowskiej karierze. Poddany niemieckiego cesarza z autentycznymi papierami poddanego brytyjskiego monarchy. W czasie toczonej przez nich wojny! Celująca legalizacja. 

Urzędnik w Manchesterze zasugerował Silberowi, żeby znając języki i mając doświadczenie zgłosił się w Londynie do pracy w cenzurze korespondencji. Wiązało się to wprawdzie z dodatkowym przesłuchaniem, ale okazało się, że przesłuchujący pułkownik służył w Pendżabie więc rozmowa potoczyła się w wyjątkowo przyjaznej atmosferze wspólnych wspomnień i dawnych ploteczek. Pułkownik nie miał żadnych wątpliwości i 12 października 1914 roku Silber otrzymał specjalną przepustkę i rozpoczął pracę kontrolera w londyńskim biurze wydziału cenzury korespondencji pocztowej i telegraficznej.[7] 

Silber był cierpliwy, pracowity, metodyczny i trzeźwo myślący. Nie spiesząc się badał możliwości. Praca w Wydziale cenzury była zorganizowana na zasadach regionalnych. Każdym krajem neutralnym “opiekowała się” osobna grupa cenzorów, którzy przeglądali całą korespondencję przychodzącą i wychodzącą z Wielkiej Brytanii. Każdy cenzor miał przypisany sobie region w danym kraju, który z biegiem czasu znał już jak własną kieszeń, co pomagało w rozumieniu treści czytanych listów. Przesunięcia personalne z jednej do drugiej grupy były bardzo rzadkie. Silber trafił do sekcji holenderskiej, gdzie przypisano go do grupy południowej obejmującej między innymi Rotterdam, Bredę, Tilburg i Eindhoven.[8] 

W czasie I wojny światowej Holandia była krajem neutralnym i roiła się od ekspozytur różnych służb wywiadowczych podobnie jak Szwajcaria w kolejnej wojnie. Dla sprawnej komunikacji z agenturą po drugiej stronie frontu każda służba utrzymywała liczne korespondencyjne skrzynki kontaktowe, na których adres agenci mogli wysyłać swoje meldunki. Adresy były często zmieniane dla dezorientacji służb kontrwywiadowczych przeciwnika lub w wyniku “spalenia” i aresztowania agenta. Zidentyfikowane przez cenzorów lub inne źródła adresy skrzynek kontaktowych niemieckich służb wpisywano na “Listę adresów podejrzanych”, gdzie odnotowywano wszystkie nazwiska i adresy mieszkańców krajów neutralnych znanych służbom brytyjskim jako osoby pracujące dla niemieckiego wywiadu. Mogły to być adresy skrzynek kontaktowych lub fałszywe nazwiska i adresy funkcjonariuszy służb niemieckich. Kopię stale aktualizowanej listy “adresów podejrzanych” otrzymywał każdy cenzor i było to jego podstawowe narzędzie pracy. Kolejnym narzędziem był wykaz aktualnych “znaków rozpoznawczych”, sygnalizujących, że nadchodząca do Wielkiej Brytanii przesyłka pochodzi od nadawcy współpracującego z brytyjskimi służbami i ma być bez otwierania przekazywana niezwłocznie do Secret Intelligence Service lub wywiadu morskiego Naval Intelligence Division. W neutralnej Holandii krzyżowały się interesy wszystkich liczących się europejskich służb wywiadowczych, które miała tam swe ekspozytury, punkty kontaktowe, korespondencyjne skrzynki oraz “bezpieczne adresy”, na które agenci działający po obu stronach frontu  mogli wysyłać “niewinne” listy zawierające wiadomości pisane kodem lub atramentem sympatycznym. Ruch pocztowy był więc obfity i cenzorzy nie mogli narzekać na brak pracy. Na początku wojny, w sierpniu 1914 roku nikt się tego nie spodziewał, ani wojska lądowe, ani Admiralicja. Emerytowany urzędnik ministerstwa spraw zagranicznych, George Pearson, którego mianowano Głównym Cenzorem Ruchu Pocztowego, dostał pokoik w ministerstwie wojny. Pod koniec roku otrzymał już wojskową rangę pułkownika, budynek Strand House w centrum Londynu i filię w Liverpool oraz personel złożony z 60 urzędniczek i 110 cenzorów. W ostatnich dniach wojny urząd cenzury Pearsona liczył 4861 cenzorów.[9]

Studiując teren swego sektora w Holandii, procedury, przepisy i zwyczaje Silber zastanawiał się jak nawiązać kontakt z niemieckim wywiadem, jak przekonać, że nie jest podstawionym prowokatorem, lecz wiernym poddanych Kaisera, jak zbierać informacje wywiadowcze i jak je bezpiecznie przekazywać. Zbieranie informacji nie jest łatwe, ale ich przekazywanie jeszcze trudniejsze. Większość wpadek agenturalnych jest związanych z przekazywaniem wiadomości. Silber skrupulatnie rozważał różne warianty. Po kilku miesiącach był gotów. Z “Listy adresów podejrzanych” w przyznanym regionie południowej Holandii wybrał najbardziej obiecujące i wysłał swoją ofertę. 

Wysyłając ochotnicze zgłoszenie na agenta niemieckiego wywiadu, Jules Silber sprytnie wykorzystał swoje stanowisko oraz… angielską papeterię. Posłużył się tak zwanymi kopertami “z okienkiem”, przez które po odpowiednim złożeniu listu widać było dane adresowe. Z różnych londyńskich urzędów pocztowych wysyłał w takiej kopercie banalny list na niewinny adres ze swojego holenderskie rejonu: Rotterdam, Breda, Tilburg i Eindhoven. Starannie dbał, aby list był właściwie ofrankowany i czekał, aż pojawi się na jego biurku. Kiedy znalazł kopertę w codziennej porcji poczty do skontrolowania, to zgodnie z procedurą otwierał ją, niewinny list podmieniał na przygotowaną wcześniej korespondencję dla Nachrichten Abteilung zaadresowaną do skrzynki kontaktowej wybranej z “Listy adresów podejrzanych”, zaklejał kopertę, przybijał pieczątkę “Widziane przez Cenzora” i wrzucał do worka poczty idącej do Holandii. Do końca wojny “patent” działał bez zarzutu.   

Wysyłając ofertę współpracy Silber przedstawił się kim jest, co robi, jakimi informacjami dysponuje, w jaki sposób zamierza się komunikować oraz postawił warunki. Po pierwsze,  jeśli niemiecki wywiad przyjmie jego ofertę, to zostawi mu wolną rękę i nie będzie się z nim komunikował, ani poprzez swoich agentów w Anglii, ani listownie. Kanał pocztowy może być wykorzystany jedynie w sytuacji alarmowej. Po drugie, nie ujawni stronie niemieckiej, które jej “bezpieczne adresy” w Wielkiej Brytanii zostały rozpracowane przez MI5 i są skrupulatnie monitorowane. Silber argumentował, że zmiana adresów zdradziłaby, że źródłem ostrzeżenia jest ktoś z biura cenzury, co naraziłoby jego bezpieczeństwo zaś wywiad niemiecki mógłby stracić agenta. Niemcy starali się wprawdzie przekonać Silbera do zmiany stanowiska, ale uparcie tkwił przy swoim i nie można się dziwić, gdyż w Anglii ujętych szpiegów czekała fosa londyńskiej twierdzy Tower oraz pluton egzekucyjny.   

Niemcy niczym nie ryzykowali więc ofertę przyjęli, ale zaintrygowany Admiralstab, Nachrichten Abteilung, czyli Wydział Wywiadowczy Sztabu Cesarskiej Admiralicji, znany w skrócie jako “N”,[10] potraktował niespodziewane źródło ze zrozumiałą podejrzliwością. Przysyłane informacje zapowiadały się ciekawie, ale czy były prawdziwe? Sekcji G, od Gegenspionage - kontrwywiad, polecono złamać obietnicę nie kontaktowania się z agentem i ustalić, czy nie jest on prowokatorem przewrotnych Anglików. Wysłano więc do Londynu doświadczoną agentkę Evę de Bournoville z zadaniem sprawdzenia, czy Silber rzeczywiście pracuje w cenzurze i jest tym, za kogo się podaje. W listopadzie 1915 roku posługująca się szwedzkim paszportem Eva de Bournoville pojawiła się w angielskiej stolicy i stanęła w hotelu przy Upper Bedford Row. Nie wiedziała, że sama jest weryfikowana. Departament Cenzury Pocztowej przechwycił jej pozornie niewinne listy, ale wykryto w nich dodatkową treść pisaną atramentem sympatycznym. Ustalono, że zostały nadane przez kogoś z tego hotelu. Charakter pisma wskazywał na kobietę. Służba Bezpieczeństwa MI5 umieściła więc w hotelu przystojnego oficera, który zgodnie ze scenariuszem miał być uwodzicielski i nie grzeszyć nadmierną dyskrecją, a potem cierpliwie czekano, czy w korespondencji wysyłanej do krajów neutralnych pojawią się “rewelacje” gadatliwego oficera. Zgodnie z przewidywaniami pojawiły się. Evę de Bournoville zatrzymano. Charakter jej pisma pasował do autorki podejrzanych listów.

Z korytarzowych plotek Silber dowiedział się, że koledzy ze szwedzkiej sekcji polują na niemiecką agentkę. Usiłował ostrzec swój kontakt w Nachrichten Abteilung, ale jego alarmujący list dotarł zbyt późno. Evę de Bournoville przesłuchiwał już komisarz Scotland Yardu Basil Thomson. Wyznała mu, że starała się o pracę w Departamencie Cenzury Pocztowej, ale jej nie przyjęto, gdyż miała zbyt mało wiarygodne rekomendacje. Nie zdradziła jednak, że jej zadaniem było zweryfikować autentyczność cennego agenta-ochotnika. Julius Silber ocalał, ale Eva de Bournoville została w styczniu 1916 roku skazana na śmierć za szpiegostwo. Ponieważ była kobietą i były to inne czasy niż obecnie,  wyrok złagodzono i w lutym 1922 roku została deportowana do Szwecji.[11]

Wysyłane przez Silbera informacje były dla Niemców cenne. Przykładowo ostrzegł, że Anglicy produkują czołgi już na kilka miesięcy przed ich debiutem w bitwie pod Thiepval. W Berlinie wiadomość wydała się tak nieprawdopodobna, że ją zlekceważono i wrzucono do szuflady. Pomógł w uzyskaniu przez zakłady Telefunken dokumentów patentowych “lamp heterodynowych”, które usprawniły telegraficzną łączność bez drutu. Powiadomił również o obecności silnej eskadry Royal Navy na południowym Atlantyku,[12] ale  wiadomość dotarła jednak zbyt późno do Admiralstab, Nachrichten Abteilung i w bitwie koło Falklandów Anglicy zatopili krążowniki pancerne Scharnhorst i Gneisenau oraz lekkie krążowniki Leipzig i Nürnberg

Silber nie odebrał żadnego szpiegowskiego przeszkolenia, ale miał talent oraz wyczucie, co może być istotną informacją a także wiele szczęścia. Umiał kojarzyć pozornie nieistotne wiadomości. Tak też było w przypadku jego największego sukcesu - zdemaskowania pułapek zastawianych przez Royal Navy na gnębiące Anglię niemieckie U-booty. Blokada Wysp Brytyjskich przez cesarskie okręty podwodne skutecznie dezorganizowała przywóz żywności z imperialnych kolonii oraz zaopatrzenia wojennego ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Pomimo konwojowania, straty w statkach handlowych i przewożonych ładunkach były dotkliwe i jednym z brytyjskich pomysłów na przerwanie blokady było zastawienie pułapek na niemieckich podwodniaków, którzy przed zaatakowaniem nieuzbrojonych frachtowców zazwyczaj wynurzali się, pozwalali załodze spuścić łodzie ratunkowe i zatapiali ofiarę ogniem z działa. Rycerskość Niemców wykorzystali przewrotni Anglicy. Royal Navy przejęła wyeksploatowane i skierowane już na złom statki handlowe, wyremontowała je, wyposażyła w skrzętnie zamaskowane działa, obsadziła doświadczonymi i świetnie przeszkolonymi marynarzami i artylerzystami, a potem takie okręt-pułapki skierowała na atlantyckie szlaki. Płynący samotnie tak zwany Q-ship wabił swą pozorną bezbronnością, ale biada U-bootowi, który wynurzył się, by zatopić bezradną ofiarę. Kiedy podchodził bliżej, zmamiony szamotaniną załogi starej skorupy, spod kamuflażu wyłaniały się niespodziewanie lufy ziejące celnym ogniem. Straty Kriegsmarine gwałtownie wzrosły i nikt w Admiralstab, Nachrichten Abteilung, nie wiedział dlaczego. Do czasu aż pewnego dnia Silber  przeczytał list młodej Angielki do przyjaciółki w południowej Holandii. 

Rozradowana mieszkanka małego miasteczka leżącego niedaleko stoczni marynarki wojennej w Devonport chwaliła się, że cała rodzina się cieszy, gdyż z morskiej wojny wrócił na pewien czas jej starszy brat. Będą przez kilka miesięcy razem, gdyż robi coś przy jakimś remoncie statków, a ponieważ stocznia jest blisko, to pozwolono mu mieszkać z rodziną. Z listu wynikało, że brat jest artylerzystą, a to co robi w stoczni może być objęte tajemnicą. 

Tknięty podejrzeniem Silber postanowił zaryzykować. Przełożonym powiedział, że się źle czuje, poprosił o wolny dzień, wsiadł w pociąg i pojechał odwiedzić dziewczynę mieszkającą pod adresem podanym w liście. Przedstawił się jako wysoki urzędnik Departamentu Cenzury, skarcił ją za brak ostrożności i zapytał, czy jest świadoma, że naraża brata na sąd wojenny, degradację i więzienie? Przerażone dziewczę rozpłakało się, a Silber zażądał, aby powiedziała mu wszystko, co wie o pracy brata w stoczni, a potem on zdecyduje, czy przepisy ustawy o tajemnicy państwowej zostały złamane, czy nie. Zrozpaczona dziewczyna powiedziała, co wiedziała. Z poważną miną Silber pocieszył ją, że tajemnica państwowa zostały tylko naruszona, ale zostanie złamana jeśli ona ujawni komukolwiek - nawet bratu - fakt jego odwiedzin.

Brat dziewczyny był w rozmowach z rodziną raczej dyskretny, lecz Silberowi wystarczyło, że otrzymał potwierdzenie domysłów: Royal Navy remontuje stare statki, silnie uzbraja i obsadza personelem marynarki wojennej. To był cenny  meldunek wywiadowczy. Cesarska Kriegsmarine była podobnego zdania. Po otrzymaniu wiadomości zabroniono dowódcom U-bootów wynurzać się i ostrzegać załogi statków handlowych przed atakiem natomiast nakazano topić z zaskoczenia torpedami. Straty brytyjskiej floty handlowej zaczęły ponownie rosnąć.[13]

W pracy Silber był lubiany i popularny. Nikt nie przypuszczał, aby pogodny i uczynny, miał jakieś niecne zamiary, kiedy bez kręcenia nosem zgadzał się zastąpić kolegów w sobotę na wieczornym dyżurze. Tymczasem właśnie wówczas wynosił różne dokumenty, które w weekend fotografował. Ciemnię przygotował w wynajętym osobno mieszkaniu, gdzie również pisał swoje meldunki. Uważnie dbał, aby mieszkanie, o którym wszyscy znajomi wiedzieli było “czyste” jak przysłowiowa łza. Nauczył się mikrofilmować dokumenty. Sprzęt i chemikalia kupował w sklepach w różnych dzielnicach Londynu. “Wypożyczone” dokumenty odnosił na miejsce w poniedziałek rano i na tej samej zmianie ekspediował meldunki i mikrofilmy. 

Z biegiem czasu, po bliższym rozpoznaniu przeglądanej korespondencji, zorientował się, że wiele listów, dokumentów, i rysunków wiążę się z  brytyjskimi zakupami amerykańskiego uzbrojenia, przy wykorzystaniu pośredników w neutralnej Holandii. Czasami były to zamówienia konkretnych elementów wykonanych według podanej specyfikacji. W takich przypadkach na ile mógł to opóźniał wysyłkę dalej, a jeśli ocenił, że dokumentacja jest cenna, a ryzyko niewielkie, to “gubił” przesyłkę. Starał się też zrozumieć dokumentację i dołączone rysunki techniczne, a kiedy znalazł na nich kluczowe miejsce robił tam kleksa lub upuszczał grudkę tlącego się tytoniu z fajki.[14]   

Dbając o własne bezpieczeństwo Julius Silber przepracował w brytyjskiej cenzurze korespondencji przez całą wojnę. Od 12 października 1914 roku, aż do 27 czerwca 1919 roku, kiedy serdecznie pożegnał się z kolegami na biurowej party. W formalnej opinii wydanej na zakończenie pracy napisano: “bardzo zdolny, dobry lingwista, dokładny i kompetentny, wzorowe zachowanie”.[15] Same superlatywy, a więc nie dziwi, że kiedy w 1932 roku ukazało się angielskie tłumaczenie jego wspomnień  brytyjskie “MI5 zarumieniło się ze wstydu”.[16]

W opinii autorów brytyjskich Silber przekazał Niemcom wiele cennych i bardzo cennych informacji. Był “najbardziej użytecznym szpiegiem wewnątrz Wielkiej Brytanii” pisał o nim Richard Deacon.[17] Silber to “genialny człowiek”,[18] który “stał się ulubionym agentem niemieckiego wywiadu morskiego”.[19] Na zdecydowanie odmienną opinię zarobił Silber po drugiej stronie Atlantyku. Thomas Boghardt, historyk z Międzynarodowego Muzeum Szpiegostwa uznał, że pochwały te oparte są “na chwiejnych podstawach”,[20] bowiem Silber nie ujawnił w swoich wspomnieniach żadnych nowych faktów, które nie byłyby znane w 1932 roku, kiedy pisał swoje memuary. Brak też dokumentalnego dowodu, że współpracował z kaiserowskim wywiadem. Ani w archiwach Admiralstab, ani w innych niemieckich archiwach nie zachował się żaden ślad po jego rzekomo rewelacyjnych doniesieniach wywiadowczych. Boghardt doszukał się również tylko jednego potwierdzenia, że Silber rzeczywiście pracował w brytyjskiej cenzurze. Tylko były szef Departamentu Cenzury Pocztowej generał-major lord Edward Gleichen potwierdził, że niejaki J.C. Silber był w latach I wojny światowej zatrudniony na stanowisku zastępcy cenzora.[21]

Trudno podważyć negatywną ocenę Boghardta, gdyż rzeczywiście w niemieckich archiwach brak jest szpiegowskich meldunków jakie miał nadsyłać Silber. Nie ma też jego teczki personalnej. Z drugiej strony jednak, według brytyjskiego history służb wywiadowczych Christophera Andrew, akta 120 niemieckich szpiegów działających w Wielkiej Brytanii w czasie I wojny światowej są dalekie od kompletnych.[22]

Swoją autobiografię Julius Silber zakończył opisem powrotu w maju 1925 roku z Wielkiej Brytanii do ojczystych Niemiec. Promem do Ostendy, potem pociągiem do Hagi, gdzie w poselstwie odebrał niemiecki paszport, a potem do Berlina “gdzie wreszcie znalazłem się w domu”. 

Pobyt “w domu” nie trwał jednak długo. Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w styczniu 1933 roku, nowa narodowo-socjalistyczna administracja dogrzebała się skrupulatnie ukrywanych przez Silbera żydowskich korzeni i anulowała mu niemieckie obywatelstwo. W grudniu 1933 roku, Julius Silber przezornie popłynął do Nowego Jorku. Rok później otrzymał obywatelstwo amerykańskie i w latach 1930-tych, często odwiedzał Europę (omijając Wielką Brytanię), czego plonem były publikowane, co najmniej do 1937 roku, analizy i opracowania dziennikarskie. Wygłaszał również odczyty na temat sytuacji politycznej w Europie. Takie właśnie spotkanie z kobiecą grupą w Rockville Centre na Long Island miał zaplanowane na 17 stycznia 1939 roku, “tydzień przed swoimi 60 urodzinami”. Jednak nie pojawił się na nim i zniknął jak kamień w wodę.[23] O tajemniczym urwaniu się wszelkich wiadomości o losach Juliusa Silbera pisze również Ronald Seth, wedle którego “słabe zdrowie było przyczyną jego śmierci w Niemczech w 1939 roku.” Źródła rodzinne twierdzą jednak, że w 1939 roku Silber “popełnił samobójstwo w Lizbonie”.[24] 

W trakcie II wojny światowej bohaterem zmagań służb wywiadowczych był “człowiek, którego nie było”, który osłonił lądowanie Sprzymierzonych na Sycylii. Czyżby w I wojnie światowej za najcenniejszego szpiega  kajzerowskiego wywiadu w Anglii uznany został “agent, którego nie było”? 

Przypisy:

[1] Silber, Jules, Die anderen Waffen, Bre slau, Wilhel-Gotlieb Kern Verlag, 1932.

[2] Silver-Ghent, Janet, The spy who fell off my family tree — and nearly got away, The Jewish News of Northern California, 21 styczeń 2020, https://jweekly.com/2020/01/21/the-spy-who-fell-off-my-family-tree-and-nearly-got-away/

[3] Silver-Ghent, Janet, The spy who fell off my family tree — and nearly got away, The Jewish News of Northern California, 21 styczeń 2020, https://jweekly.com/2020/01/21/the-spy-who-fell-off-my-family-tree-and-nearly-got-away/

[4] https://en.wikipedia.org/wiki/Jules_C._Silber

[5]  Deacon, Richard, With My Little Eye, Londyn, Frederick Muller, str.115.

[6] https://en.wikipedia.org/wiki/Jules_C._Silber

[7] https://en.wikipedia.org/wiki/Jules_C._Silber

[8] Seth, Ronald, Encyclopedia of Espionage, Londyn, Book Club Associates, 1972, str. 575.

[9] West, Nigel, G.C.H.Q.: The Secret Wireless War 1900-86, Londyn, Coronet Books, 1987, str. 54. 

[10] Adams, Jefferson, Historical Dictionary of German Intelligence, Plymouth, The Scarecrow Press, 2009, str. 313.

[11] West, Nigel, The A to Z of Sexpionage, Plymouth, The Scarecrow Press, 2009, str. 33-34.

[12] Seth, Ronald, The Spy Who Wasn’t Caught, Londyn, Robert Hale, 1966, str. 110, 84-85, 58.

[13] Seth, Ronald, Encyclopedia of Espionage, Nowy Jork, Doubleday, 1972, str. 577-579.

[14] Deacon Richard, The Silent War, Londyn, Sphere, 1980, str. 105-106.

[15] Deacon, Richard, With My Little Eye, Londyn, Frederick Muller, str.116.

[16] Seth, Ronald, The Spy Who Wasn’t Caught, Londyn, Robert Hale, 1966, str. 10.

[17] Deacon Richard, The Silent War, Londyn, Sphere, 1980, str. 103.

[18] Bulloch, John, M.I.5: The Origin and History of the British Counter Espionage Service, Londyn, A.Barker, 1963, str. 132.

[19] Deacon, Richard, The Silent War, Londyn, Sphere Books, 1980, str. 105.

[20] Boghardt, Thomas, Spies of the Kaiser: German Overt Operations in Great Britain during the First World War Era, Basingstoke, Palgrave Macmillan, 2004, str. 108.

[21] Silber, Jules Crawford, Invisible Weapons, Londyn, Hutchinson, 1932, str. 9.

[22] Andrew, Christopher, Defend the Realm: The Authorised History of MI5, Nowy Jork, Alfred Knopf, 2009, str. 650, przyp. 105.

[23] Silver-Ghent, Janet, The spy who fell off my family tree — and nearly got away, The Jewish News of Northern California, 21 stycznia 2020, https://jweekly.com/2020/01/21/the-spy-who-fell-off-my-family-tree-and-nearly-got-away/

[24] Silver-Ghent, Janet, The spy who fell off my family tree — and nearly got away, The Jewish News of Northern California, 21 stycznia 2020, https://jweekly.com/2020/01/21/the-spy-who-fell-off-my-family-tree-and-nearly-got-away/ 

 

Zobacz również

Chlup!
Alexander Szek
Balony i gołębie w obronie Paryża

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...