Do ekstremistów: To wy przybijacie Jezusa do krzyża i każecie patrzeć matce na męczeńską śmierć ukochanego syna

Obrazek posta

Przykro mi to powiedzieć, ale jesteście sadystami. Dla własnej satysfakcji religijnej żądacie, by letalnie chore dziecko miało zmiażdżone w trakcie porodu kości, co spowodowałoby jego bolesne konanie. Na to poświęcenie jesteście gotowi. Bo cierpienie uszlachetnia i zbliża do zbawienia – ale nie wasze własne, tylko takie, do którego przymuszacie innych.

A gdy nie udało wam się znęcać nad niemowlakiem, bo matka ochroniła je przed katuszami – dręczycie matkę. Ubóstwiacie cudzą mękę, nawet niemowlęcia czy kobiety w żałobie po stracie dziecka. To w nich najłatwiej uderzać – przecież się nie obronią.

Kłamiecie, że letalnie chory płód był zdrowy, byle zaszczuć matkę, która zdecydowała się nie pogłębiać jego męczarni. Ale gdyby to wam ktoś zaproponował łamanie kości co kilka sekund – przecież to zdrowie, prawda? – bylibyście równie oburzeni jak polityczki postulujące zakaz aborcji po gwałcie, gdy są pytane, co same zrobiłyby w takiej sytuacji. Skandal, jak coś takiego można WAM powiedzieć?! To inni mają cierpieć, nie wy. Chcecie odkupić świat cierpieniem – cudzym cierpieniem, na które skazujecie ludzi, gdy ich gnębicie, poniżacie i zastraszacie.

 

Cieszycie się, gdy umrze zarodek

Nazywacie nas morderczyniami, bo podejmujemy decyzję o swoim życiu i ciele. Nazywacie morderczyniami kobiety, które przerywają ciążę. I nazywacie morderczyniami kobiety, które zachodzą w ciążę dzięki in vitro. Dla was każda kobieta, której nie kontrolujecie, to morderczyni. Ale gdy kobieta wspierająca prawa kobiet straci ciążę, z triumfem ogłaszacie, że dobrze jej tak, to zemsta od Boga i ma się nawrócić. Cieszycie się ze śmierci – w waszych kategoriach – dziecka. I śmiecie twierdzić, że jesteście za życiem? Że wam zależy na dzieciach? W waszym świecie Bóg z zemsty na kobiecie za poglądy morduje chciane i wymarzone dzieci? I wy się do niego modlicie i to popieracie?

Stworzyliście sobie wizję Boga-sadysty, by usprawiedliwiać swój sadyzm. Ale Bóg nie ma z tym nic wspólnego. To wy jesteście sadystami. Wykorzystujecie jego figurę – by zadręczyć innych.

Gdy straciłam ciążę na wczesnym etapie – byliście zachwyceni. Katoliczki, krzyże na piersiach – i satysfakcja ze śmierci zarodka, bo był w ciele osoby, której nie lubicie. Lubujecie się w śmierciach i nieszczęściu. Nie chodzi wam o żadne życie, nawet tego nie udajecie, gdy triumfujecie po śmierci zarodka. Tańczycie na grobie, bo możecie zrobić komuś na złość. Jedyne życie, jakie się dla was liczy, to wasze własne. Inne chętnie oddajecie w ofierze.

W żadnym momencie nie chodzi wam o życie, zarodki, płody ani dzieci – chodzi o władzę i wymuszanie posłuszeństwa. Nawet za cenę śmierci zarodka, dzieci lub kobiet w ciąży. Taki to wasz „pro-life”.

Z ciepła i komfortu własnego domku wyzywacie kobiety po gwałtach, z wadami letalnymi płodu czy robiące in vitro – morderczyniami. Albo publicznie cieszycie się, że nie możemy zajść w ciążę, bo mamy inne poglądy niż wy. To ma być dla nas „kara”. To za co karą jest niepłodność u milionów katoliczek i katolików? I dlaczego ich też karzecie przez zakazanie często jedynej dla nich szansy na zajście w ciążę, czyli in vitro? Uniemożliwiacie im stworzenie życia, którym co rusz wycieracie sobie twarze.

To bardzo wygodny sposób na znęcanie się nad chorymi, straumatyzowanymi czy słabszymi ludźmi. I wciąż pozostaje bezkarny. Państwo nie chroni pokrzywdzonych, za to chętnie ulega szantażom agresorów. Ale to się skończy. A jeśli wierzycie w życie po śmierci – to sami dobrze wiecie, co was czeka za to, co robicie najsłabszym. Szczerze mówiąc – współczuję.

 

To wy przybijacie Jezusa do krzyża

Piszecie „morderczyni” do załamanej matki, która oszczędziła dziecku z połamanymi kośćmi i czaszką dalszych katuszy – a potem idziecie na mszę świętą w Wielki Czwartek, gdzie ksiądz też nazywa morderczynią tę matkę w żałobie. I wracacie do domu z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku. Ona miała miłosierdzie dla własnego dziecka – coś, czego brakuje wam, mimo gęby pełnej frazesów o „miłości bliźniego”. Wy nie macie miłosierdzia dla nikogo poza samymi sobą.

To wy przybijacie do krzyża Jezusa. To wy każecie patrzeć matce na męczeńską śmierć własnego ukochanego syna. To wy jesteście po stronie tych, którzy torturowali Jezusa. Wielki Piątek co roku o tym przypomina. A wy właśnie w Wielki Piątek – torturujecie kobietę, która straciła ukochane dziecko. To wy jesteście faryzeuszami w tej historii.

Skaczecie z radości, gdy kobieta urodzi letalnie chore dziecko, mimo iż chciała uchronić je przed cierpieniem. Męczarnia niemowlaka wywołuje w was satysfakcję i poczucie sukcesu. Triumfujecie, że matka przez kolejne miesiące będzie patrzyła na konanie swojego dziecka.

Tworzycie wizję, jakby kobiety celowo i z radością w dziewiątym miesiącu ciąży usuwały ciążę. W końcu ciąża to same korzyści: zero problemów zdrowotnych, żadnych huśtawek hormonalnych i kryzysów psychicznych, wspaniała sytuacja na rynku pracy i mieszkaniowym. Nic tylko zachodzić w ciążę, przeżywać to przez dziewięć miesięcy, po czym usuwać! Jak oderwanym od rzeczywistości większości kobiet trzeba być, by myśleć, że po dziewięciu miesiącach trudności i dbania o ciążę nagle komuś się odwidzi?

Czy wy kiedykolwiek rozmawialiście z kobietą, czy kojarzycie tylko tę przypowieść, gdzie Ewa nakłoniła do złego Adama? W waszych fantazjach to zawsze kobieta jest tą złą. Potraficie kłamać, byle tylko przedstawić ją w złym świetle.

Aborcja w dziewiątym miesiącu to zawsze tragedia kobiety i całej rodziny. To są ciąże chciane, wychuchane, wymarzone. Aborcje w tym momencie wynikają głównie z zaniedbań lekarzy, którzy ukrywali przed kobietami stan płodu i ich własny. Takie aborcje nigdy nie powinny mieć miejsca. I gdyby nie wy, ekstremiści, księża i ulegający waszym szantażom lekarze – nie byłoby ich.

To wy jesteście odpowiedzialni za tak późne aborcje. Nazywacie to morderstwem. A zatem jesteście mordercami.

 

Niska dzietność to wasza zasługa

Przez was kobiety nie chcą rodzić dzieci. Nie chcą przez 9 miesięcy być traktowane jak inkubatory, bez dostępu do informacji na temat zdrowia swojego i płodu. Lekarze panicznie boją się waszej agresji. Czasem bardziej niż utraty zdrowia lub życia kobiety w ciąży.

„Strach zachodzić w ciążę” – piszą do mnie dziewczyny przerażone tym, że lekarz zatai przed nimi informację o ich ciąży. Wyobrażacie sobie, że onkolog wie o waszym raku, ale was o nim celowo nie informuje? Lekarz widzi złamanie, ale wam o tym nie powie? To jest rzeczywistość wielu kobiet w ciąży. Przez was.

Wasza agresja dotyka miliony kobiet w tym kraju. Przez dziewięć miesięcy drżymy ze strachu, czy za chwilę nie umrzemy, bo wiemy, że lekarz może nam nie powiedzieć, jeśli coś byłoby nie tak. W każdej chwili może się w nas rozwijać sepsa lub obumierać płód, ale dopóki nie umrze – możemy o tym nie wiedzieć. A gdy umrze – może być za późno. I umrzemy też my.

Dlatego wiele z nas nie chce rodzić dzieci. Życie w takim lęku, podsycanym hormonami i troską o wymarzone i chciane dziecko, które przez strach lekarzy może nie być leczone albo urodzić się śmiertelnie chore – jest nie do życia. Nie wiesz, co dzieje się w twoim ciele. Nie wiesz, czy lekarz coś przez tobą ukrywa, czy nie. Czy twój płód jest zdrowy, czy właśnie kona albo łamią mu się kości, zniekształcając czaszkę. Jesteś w ciągłym stanie zagrożenia – o siebie i dziecko.

Nawet jeśli marzymy o ciąży – ten strach nas nie opuszcza, a czasem paraliżuje. Dla mnie ciąża to jedno z moich największych marzeń. Od ponad dwóch lat staram się w nią zajść. Ale cały czas mam świadomość, że dręczycie takie osoby jak ja. I ja mogę stać się waszą ofiarą, gdy nie spodoba was się, że jestem w ciąży z in vitro lub że nie mam ślubu z moim partnerem. Przez was ciąża w Polsce to rzadko stan  błogosławiony – a częściej przeklęty. To ciągły lęk o zdrowie płodu i własne, którego nie możesz uspokoić, bo wiesz, że lekarze boją się mówić prawdy. Żyjesz z niepewnością co do własnego życia – i życia wymarzonego dziecka. Nie przez losowe nieszczęścia, tylko dlatego, że oszołomi terroryzują cały kraj.

„To idź do psychologa i to przepracuj”. Wiele z nas chodzi. Ale gdy w każdej chwili możesz umrzeć, bo ten kraj traktuje cię jak przedmiot – to niewiele daje. Gdy twoje dziecko może się urodzić śmiertelnie chore i konać kolejne dni w potwornych męczarniach, a my dowiemy się o tym dopiero po porodzie, mimo iż wiadomo było znacznie wcześniej – to lęk jest tylko większy. Możemy do woli gadać o tym na terapii – ale lęki nie znikną, dopóki wy nie znikniecie.

 

Narażacie kobiety w ciąży na poronienia

Boimy się was. Boimy się przez was. Niby walczycie o życie – a sprawiacie, że jest go coraz mniej. Niby chodzi wam o miłosierdzie, a przez to, że lekarze zatajają informację przez wasze szantaże – aborcje są wykonywane później, nawet w trzecim trymestrze, gdy mowa już o odczuwającym płodzie. Można by uniknąć jego męczarni – ale wy wolicie go narażać i się nad nim znęcać. To jest dopiero morderstwo.

Skazanie innego człowieka na cierpienie to nie żadne poświęcenie. To tortury. Kosztem waszego poczucia czystości sumienia jest niewyobrażalna męka niemowlaka. Ludzie, których uszlachetnia cudze cierpienie – to sadyści. Za cel życia uczyniliście sobie walkę o to, by letalnie chore dzieci musiały umierać w męczarniach lub kobiety po gwałtach przez dziewięć miesięcy były zmuszane do noszenia płodu gwałciciela.

Chcecie, by w imię waszej propagandy poświęcały się kobiety i dzieci. Chcecie ich poświęcać na ołtarzu waszego dobrego samopoczucia i fałszywej wizji świata. Jesteście zdolni w tym celu poniżać, dręczyć, narażać zdrowie i życie. Tylko po to, by nie stracić władzy i dobrego samopoczucia. Szkoda, że katowanie dzieci nie niszczy wam samopoczucia tak, jak gdy kobieta może zdecydować o sobie czy nie torturować własnego niemowlęcia z chorobą letalną.

Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, że atakując i poniżając kobiety w ciążach narażacie nie tylko kobietę w ciąży (to akurat macie od dawna gdzieś: te kobiety już się narodziły, więc chętnie je dręczycie), ale i zdrowie i życie płodu, w imieniu którego rzekomo stajecie, krzycząc o życiu nienarodzonym?

Dręcząc kobiety w ciąży, narażacie ich ciąże. Tworząc atmosferę strachu wokół ciąży, wywołując lęk, że lekarze nas nie uratują i nie poinformują o wadach – wywołujecie w nas skrajny stres, który może narażać płód. A może dobrze o tym wiecie – i dlatego to robicie? By z satysfakcją patrzeć na cierpienie, nieszczęście i poronienia – i obwiniać za swoje okrucieństwo kobiety, które są waszymi ofiarami?

Nie pamiętam przykazania: „Będziesz zastraszał i zadręczał kobiety w ciąży, sprawiając, że płód będzie wystawiony na ciągły stres i narażając go na poronienie”. Ale może nie znam wystarczająco dobrze dekalogu. Albo ostatnio coś nowego do niego dodaliście?

 

Biegacie z pochodniami i gnębicie każdego, kto odważy się stanąć po stronie praw kobiet

Każecie rodzić kobiecie dziecko z gwałtu, ale kobiecie, która chce mieć dziecko dzięki in vitro – zakazujecie. Bo sama chce tego dziecka, a to was wkurza. Kobieta musi być przymuszona do ciąży, byście ją zaakceptowali. Ma odbębnić swój obowiązek małżeński, nawet jeśli tego nie chce, a mąż ją zmusza. To ma swoją nazwę – gwałt – ale wy nie wierzycie w gwałty małżeńskie, mimo iż często dzieją się obok was. A wierzycie w słowa księdza o dzieciach z in vitro jako „produktach”, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością ani z przekazem Pisma świętego.

Kobieta musi oddać się mężowi i wam wszystkim. Ma być wam podporządkowana i uległa. Ma milczeć i biernie oddawać się waszym chorym fantazjom. Ma cierpieć. Inaczej będziecie ją torturować – póki nie stanie się posłuszna.

Jak możecie tyle wyć o ochronie życia nienarodzonego, a gdy ksiądz gwałci w waszej instytucji kilkunastoletnie dziecko, milczycie i zamiatacie pod dywan? Czy dziecko ma prawa tylko w brzuchu matki? Potem zostaje ich pozbawione? Jak możecie dzieci z in vitro nazywać sztucznymi, produktami czy zwierzętami i szczuć na nie, a po chwili mieć gęby pełne frazesów o tym, jak wam zależy na dzieciach? Zasłaniacie się dziećmi jak tarczą, byle tylko nie wyszło, że wy po prostu nienawidzicie kobiet oraz dzieci i chcecie mieć nad nimi pełną kontrolę.

Wystajecie pod szpitalami, zakłócając spokój kobietom w ciąży – także tej zagrożonej, gdy każdy ruch jest ważny i każdy stres może spowodować poronienie. Wystawiacie chodzące po ulicach dzieci na drastyczne obrazy pokawałkowanych zwłok oraz wyjący dźwięk płaczących dzieci, które puszczacie z głośników. Dla kobiety w ciąży taki stres może być realnym zagrożeniem i przyczyną poronienia. Dla kobiet po poronieniach – to trauma. Macie zero skrupułów, by narażać ich zdrowie i życie – a także zdrowie i życie płodów. Blokujecie lekarce możliwość opieki nad pacjentkami w ramach performansu, który może skończyć się śmiercią płodu. Nosicie słuchawki, by nie ogłuchnąć od hałasu, który wytwarzacie na ulicach – ale mieszkańcy dzielnic, w których stoicie, są na nie bez przerwy narażeni. Wśród nich mogą być kobiety w wymarzonej ciąży, które przez wielotygodniowy stres, hałas i ekspozycję na traumatyczne treści mogą poronić.

Cóż, zgodnie z własną logiką – jesteście mordercami. Wy nawet nie udajecie, że chodzi wam o ciąże i dzieci. Narażacie kobiety w ciążach i dzieci dla spełnienia sadystycznych zachcianek. Atakujecie kobiety w ciąży tylko po to, by poczuć wyższość, stawiając się w hipotetycznej sytuacji, która nie ma z wami nic wspólnego. A gdybyście się w niej znaleźli - nagle wyszukalibyście mnóstwo powodów, dla których dajecie sobie pozwolenie na aborcję: "to wyjątkowa sytuacja", "nie można tego porównywać", "ale wy nic nie rozumiecie".

Każda sytuacja jest wyjątkowa.

Płód w późnej ciąży może odczuwać cierpienie. A wy chcecie go skazać na jeszcze kilka tygodni męczarni. Żądacie męki niemowlaka, napawacie się nią. Gdy ktoś chce ją przerwać – rzucacie się na niego. Kim wy jesteście, ludzie?! Chcecie popatrzeć, jak dziecko zwija się z bólu, jak przeżywa niewyobrażalne katusze? Co wam to daje?!

Macie w dupie zarodki, płody i dzieci. Nie macie oporów, by je narażać i gnębić. A gdy kobiety rodzą dzięki in vitro – poniżacie te dzieci i obrażacie. Gdy kobieta urodzi dziecko z niepełnosprawnością po tym, jak myślała o aborcji – nie ruszycie palcem, by je wesprzeć. Zostaje z nim sama, bez środków, by się nim dobrze zaopiekować. Takie dziecko cierpi. Wiedzieliście, że będzie cierpieć, ale to już was nie interesuje. A teraz życie tego dziecka i matki to koszmar.

I to był wasz cel. Dążycie do tego, by ludzie byli nieszczęśliwi, bo autonomia i szczęście ludzi was boli. Mają być zniewoleni i cierpieć. Mają być podporządkowani waszym zamordystycznym zasadom. To wam daje religijną satysfakcję.

Biegacie z pochodniami i gnębicie każdego, kto odważy się stanąć po stronie praw kobiet. Wiemy, że w razie jakichkolwiek problemów w trakcie ciąży nie będziemy mieć podstawowej opieki i leczenia. Ludzie się was boją, bo jesteście agresorami. Są przez was zastraszeni. Terroryzujecie ich. A my – pozostajemy same, w ciągłym lęku, że ukrywa się przed nami informacje o naszym zdrowiu i rozwoju naszej ciąży.

 

„Za bardzo kochałam swoje dziecko, by pozwolić na jego męczarnię”

Jesteśmy skazane na świat, w którym nie wiemy nawet, czy nasze dziecko będzie miało mózg albo czaszkę. Czy całe jego kilkudniowe życie nie będzie ograniczone do bólu i męczeństwa.

A co, jeśli męczeńska śmierć takiego dziecka po urodzeniu trwa nie tydzień – tylko trzy lata? Trzy lata codziennego patrzenia na katusze swojego dziecka. Trzy lata bezsilności, bo nie możesz w żaden sposób pomóc ukochanemu dziecku, któremu sprawiono przedłużone konanie. Trzy lata w traumie. Trzy lata modlitw, by ta męczarnia się skończyła. Trzy lata codziennego żegnania się z dzieckiem przed snem – z jednoczesnym lękiem i nadzieją, że nie dożyje następnego dnia. Oddech ulgi, rozpacz i żałoba, gdy dziecko po wieloletnich torturach umiera. To zostanie w rodzinie do końca – także w dzieciach, które uczestniczyły w wieloletnim konaniu swojego brata. Nie da się tego do końca przepracować.

Która matka skazałaby na to swoje dziecko? Aborcja w takiej sytuacji jest z miłości. A jej zakaz – z nienawiści i sadyzmu.

„Chciałam tylko, żeby nie cierpiał”. „Wiedziałam, że umrze i nie mogłam znieść jego bólu. On nie mógł go znieść jeszcze bardziej”. „Za bardzo kochałam swoje dziecko, by pozwolić na jego męczarnię”.

To jest najtrudniejsza decyzja na świecie. Cokolwiek wtedy zdecyduje kobieta – ma do tego prawo. Matka, która podejmuje decyzję o aborcji – nie robi tego tylko dla siebie. Robi to dla dziecka.

A wy z własnego egoizmu chcecie przedłużyć bolesne konanie. Sycicie się tragedią i cierpieniem dziecka. Wasze triumfalne okrzyki po zmuszeniu do porodu to okrzyk zaspokojenia sadystycznej żądzy spowodowania i obserwowania potwornego cierpienia niemowlaka. Chodzi wam wyłącznie o władzę absolutną nad kimś najbardziej niewinnym na świecie. Z pozycji wygodnego życia możecie niewinną istotę skazać na męczarnię i nie ponieść za to żadnych konsekwencji.

Gratulacje! Robicie z życia dzieci i kobiet w ciążach piekło.

Wasza przemoc od lat jest zamiatana pod dywan. Ale my nie będziemy już spokojnie tłumaczyć. Będziemy krzyczeć, by ocalić siebie i nasze dzieci – które mamy lub o których marzymy.

Ja marzę. Marzę o lepszym życiu dla mojego dziecka – bez terroryzowania przez agresywnych ekstremistów. Nie damy wam skrzywdzić więcej dzieci, sadyści.

prawa kobiet prawa reprodukcyjne strajk kobiet ciąża niepłodność in vitro

Zobacz również

Osiem tysięcy gróźb śmierci za postulat dostępnych podpasek
Dlaczego dzieci hejtują? Dlatego.
Obrońcy uderzania dzieci wyśmiewają niepłodną osobę, która krytykuje kary cielesne wobec d...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...