Joga
Mistrzowie z ojczyzny jogi dziwią się temu, że Europejczycy stosują to dla zdrowia, skoro jest ona przewidziana po to, żeby przybliżyć się do realizacji karmy, obiegu istnień czyli po prostu śmierci. Nie wiem w jaki sposób medycznie miałoby to działać, ale rozumiem, że chodzi o jakąś formę zużycia organizmu, żeby nie popełniać typowego samobójstwa, nie truć się ani nie powodować choroby, ale dziwnym sposobem zużyć siły witalne organizmu i szybciej umrzeć. W sporcie można by to nazwać przetrenowaniem, bo teoretycznie sport jest zdrowiem, ale sport wyczynowy jest dla organizmu bardzo wyczerpujący i organizm szybciej się zużywa. Znane są przypadki chorób zawodowych sportowców jak łokieć tenisisty, ale też znamy podobne przypadki z życia codziennego. Ciągle widzimy w terenie w średnim i starszym wieku panie z kijkami, które lubią poddawać się poradom trenerów i poradników. Tam natomiast można znaleźć liczne porady mówiące o polepszaniu kondycji, pójściu na rekordy albo pokonywaniu samego siebie. Tam też dochodzi do przetrenowania, bo starzejący się organizm kobiety ma swoją wydolność i bicie rekordów w tym wieku może prowadzić do zwyrodnień stawów, przemęczenia serca itp. Jeśli ktoś chodził z kijkami dla spacerów, to po prostu spacerował, a jeśli ktoś chodził wyczynowo, na maratony, bo szybciej, bo dalej, bo dłużej, to później część z tych pań ląduje na starość z "kijkami" ale ortopedycznymi. Organizm człowieka ma swoją wydolność i zużywalność, z tego powodu istnieją choroby zawodowe. Listonosz miewa chory kręgosłup, a pracownicy budowlani reumatyzm. Podobnie też z jogą, bo tkwienie wielogodzinne lub wielominutowe w uporczywie niewygodnej pozycji, nie jest normalną funkcją organizmu. Jogini twierdzą, że czują się dobrze później, ale dobre czucie się czy miłe emocje nie muszą być przejawem zdrowia. Znane są przypadki kiedy zrobi się coś złego, a ma się miłe emocje lub dobre samopoczucie. Tu jednak może chodzić po części o poczucie ulgi. U dentysty też muszę wytrzymać w niewygodnej pozycji i bolesnej czynności, a później jest miło, bo jest poczucie ulgi, że już się to skończyło. Trudno osądzić, ale skoro jogini z ojczyzny jogi, mówią, że dzięki temu szybciej czy łatwiej się umiera, to trzeba by to dokładniej zbadać medycznie. Warto np. porozmawiać z ortopedą o samych ścięgnach, bo mają one określoną wydolność, wytrzymałość i trwałość, a to oznacza, że można je zwyczajnie zużyć, nadwyrężyć. Zwróćmy uwagę jak wiele ćwiczeń jogi polega właśnie na rozciąganiu i przeciąganiu. Chwilowe rozciągnięcie się po wybudzeniu nie powinno być szkodliwe, ale trwanie w rozciągnięciu długi czas może szkodzić. Sport jest zdrowy, ale można przesadzić. Nikt nie zaprzeczy, że marchewka jest zdrowa, ale jeśli zjesz jej 5 kilo na raz, to nawet nie był bym pewny, czy to przeżyjesz. Może to oznaczać, że joga jest niezwykle przyjemnym wynalazkiem do skracania życia i zużywania sił witalnych, aby szybciej dołączyć do owej wędrówki dusz, w którą Hindusi wierzą. Patrzymy na kogoś od jogi i myślimy sobie, że dzięki jego treningom on tak wiele może i jest taki wydolny. Jak ktoś pije dużo kawy albo sportowiec bierze nielegalne wspomagacze, to też go podziwiamy, bo jest taki ożywiony i ma takie osiągnięcia, a jednak ten ktoś zużywa swój organizm, szkodzi zdrowiu i w przypadku sportowca łamie prawo sportowe. Na koniec warto zapytać kogoś, kto ćwiczy jogę: Czy w ogóle słyszał o tym, że ma ona służyć nie zdrowiu czy samopoczuciu, ale szybszemu albo łatwiejszemu odejściu z tego świata?
Trwa ładowanie...