Lapidarium 20 | Na gorąco po rekonstrukcji Rządu.
Drodzy Patroni,
Dwa słowa o rekonstrukcji, Chiny sprzedające poniżej kosztów i AI zmienia Internet.
Rząd gra pod wiatr historii
Jakie wrażenia po rekonstrukcji? Rząd gra pod wiatr. Oczywiście dobrze, że Domański integruje resorty gospodarcze. Wreszcie wiemy kto odpowiada za agendę gospodarczą.
Reszta zmian pokazuje jednak, że Rząd mierzy się z wyzwaniami, do których środowisko PO nie przywykło. Globalne trendy wieją Donaldowi Tuskowi prosto w twarz. Przejdzie on do historii jako bardzo sprawny polityk ery post-polityki. Agenda „ciepłej wody w kranie”, „nierobienia polityki” tylko wydawania środków z UE; operowania PR-em, bez ambicji wprowadzania realnych reform, działała w latach 2007-14. Wejście do UE było tak silnym impulsem rozwojowym, że nie trzeba było wiele więcej. Plus ciągle bardzo silnie scentralizowane media, które w dużej mierze trzymały stronę PO.
Dziś czasy są inne. Globalne turbulencje wymagają innej filozofii działania. Administrowanie nie wystarcza. Do tego Internet totalnie zmienił reguły gry w komunikacji politycznej. I Tusk o tym wie. Stąd próba „szarpnięcia cuglami”. Poszukiwanie silniejszych osobowości. Problem na granicy? Kierwiński. Rozliczenia idą za wolno? Żurek. Problem z rządzeniem? Berek. Trzeba wzmocnić dyplomację? Sikorski na wicepremiera. Szukamy silniejszych charakterów, które są w stanie przełamać niemoc post-polityki.
Ale pod tym wszystkim są strukturalne problemy, których żadna roszada personalna nie rozwiąże. Pierwszym z nich jest koalicja złożona z kilkunastu partii, które nie mają wspólnej agendy jak radzić sobie z tymi wyzwaniami. Czy naprawdę „ministry” od kultury i edukacji dogadają się z PSL-em? Druga słabość to kadry, bo wielu „weteranów” lat 2007-15 odmówiło wejścia drugi raz do „publicu”, gdy widzieli co ich czeka po zmianie ekipy rządowej. Stąd ogromny deficyt dobrych kadr. Trzecim, najważniejszym, jest filozofia polityczna Tuska. Silna retoryka – słaba egzekucja. To kiedyś zdawało egzamin, ale dziś, gdy problemy stały się realne, przestało działać.
Jak długo Chiny będą „jechać” poniżej kosztów?
W odcinku o Temu omówiłem model biznesowy tej firmy oparty na konsekwentnym przynoszeniu strat. O tym, że nie jest to w Chinach przypadek odosobniony, a skala zjawiska rośnie, świadczy poniższy wykres (jak w przypadku każdych danych z Chin nie należy przywiązywać się do dokładnych liczb, ale tendencja i skala pokazują ogrom zjawiska):
Źródło: Apollo na podstawie National Bureau of Statistics of China
Nieograniczone dla wielu przedsiębiorstw linie kredytowe w państwowych bankach wydają się cały czas wspierać nadmierną konkurencję. Nie pozwala to w wielu sektorach na generowanie zysku. Moment zakończenia tej konkurencji w wielu branżach może oznaczać natychmiastowy wzrost cen na całym świecie. Dobrze o tym świadczy lipcowa decyzja Pekinu o zakończeniu wojny cenowej na rynku polisilikonu, niezbędnego do produkcji ogniw fotowoltaicznych. Po miesiącach spadku cen zaczęły się one w lipcu dynamicznie podnosić. Ze względu na nadwyżki magazynowe obecna zmiany nie mają natychmiastowego przełożenia na rynek fotowoltaiki na świecie. Ale wkrótce to może się zmienić. Nie wiadomo także jakie będą następne decyzje chińskiego rządu. Sytuacja na rynku polisilikonu dobrze oddaje jednak potencjalną możliwość oddziaływania Chin na ceny na całym świecie. Najpierw dumping cenowy i zdobywanie kolejnych rynków. Potem urealnianie cen.
AI przemodeluje Internet
W niedawnym odcinku mówiłem dlaczego AI nie zabierze nam pracy w najbliższym okresie. W krótkiej perspektywie wydaje się jednak, że może przemodelować funkcjonowanie Internetu. Już dziś w kłopoty wpadają autorzy stron internetowych. Ludzie coraz częściej wyszukują informacji w dużych modelach językowych (LLMach). Nawet jeżeli sięgną do wyszukiwarki, to odpowiedź dostaną od razu dzięki googlowskiej funkcji AI Overviews. Z tego powodu drastycznie spada i będzie spadała jeszcze mocniej liczba odwiedzin witryn internetowych. To z kolei uderza w model biznesowy autorów treści opartej w głównej mierze na zyskach z reklam (ze strony użytkownika daje to wytchnienie od wyskakujących okienek). Jeżeli nie zostanie wypracowany nowy model współpracy z autorami treści (np. opłaty dla botów AI za dostęp do treści lub model współdzielenia się zyskami przez właścicieli LLMów z twórcami treści, które ukazały się użytkownikowi) może to doprowadzić w najbliższym czasie wiele serwisów do zawieszenia działalności i upadłości. Oczywiście każdy kij ma dwa końce. W Internecie wraz z upadłościami zmniejszałby się dostęp do aktualnych i wartościowych treści, których LLMy potrzebują do funkcjonowania. Stoimy więc u progu przemian, których kierunek ciężko przewidzieć. Rewolucja czeka też rynek e-commerce. Open AI zamierza wdrożyć funkcję zakupów bezpośrednio w Chacie GPT, pobierając przy okazji prowizję od sprzedaży. Spółka rozpoczęła już testy z różnymi markami w celu implementacji narzędzia. Dzisiejszy Internet stoi więc u progu przemeblowania.
Przejęcia pod nadzorem
Pamiętam, gdy w pandemii wprowadzaliśmy mechanizm kontroli inwestycji. Ustawa weszła w życie w 2020 roku, by ochronić krajowe spółki przed zagranicznymi przejęciami w okresie zawirowań gospodarczych. Zgodnie z ustawą, w przypadku nabycia znaczącego udziału w firmach z sektorów strategicznych przez przedsiębiorstwo spoza UE i kraje OECD, niezbędna jest zgoda właściwego ministerstwa. Te regulacje, wprowadzane czasowo, zostały właśnie przedłużone bezterminowo. Kolejny sygnał końca ery beztroskiego przepływu kapitału.
BigTechy dążą do kontroli nad zasobami
Hamulcowym w bezkresnym rozwoju sztucznej inteligencji jest problem ograniczonych zasobów. Aby zapewnić sobie do nich dostęp, branża cyfrowa ściga się w inwestycjach. Mark Zuckerberg ogłosił właśnie, że do 2026 zbuduje w Ohio superkomputer do zastosowań AI o mocy jednego gigawata. Będzie to skala wielokrotnie większa od tych oferowanych dzisiaj przez największe jednostki. W celu zapewnienia energii elektrycznej dla inwestycji, budowane są m. in. dwie dedykowane elektrownie gazowe. Inwestycja jest odpowiedzią na konkurencję ze strony OpenAI, Googla czy Amazona. Z kolei Apple zawarło wieloletnią umowę o wartości 500 milionów dolarów na zakup metali ziem rzadkich i zakup magnesów od firmy MP Materials. Współpraca z wydobywającą i przetwarzającą na terenie USA spółką ma zapewnić zmniejszenie zależności Apple od Chin. Ma również służyć przychylności Donalda Trumpa, który naciskał na Apple. Zarówno w przypadku mocy obliczeniowych (i energii do nich potrzebnych) jak i surowców przedsiębiorstwa stawiają w obecnych czasach na jak największe bezpieczeństwo dostaw. Co zapewnia rodzima produkcja.
KE rejteruje przed BigTechami
Komisja Europejska oficjalnie zrezygnowała z planów wprowadzenia podatku cyfrowego, usuwając go z listy źródeł dochodów, które znalazły się w proponowanym budżecie wspólnoty na lata 2028-2035. Wycofanie się jest odczytywane jako rejterada przed Trumpem, z którego administracją trwają obecnie negocjacje w celu podpisania nowej umowy handlowej. Zasadne jest pytanie, czy uda się w jej ramach uzyskać podobne korzyści. I czy uginanie się przed naciskami jest najskuteczniejszą metodą negocjacji z Trumpem. Deficyt handlowy UE w handlu usługami z USA wynosi aż 150 mld euro rocznie. Według wyliczeń ekspertów European Capital Markets Insititute proponowany wcześniej podatek mógłby przynieść do budżetu UE tylko w 2026 roku kwotę w wysokości ok. 20 mld euro. Podatek wprowadzony przez Brukselę byłby wygodny patrząc z pozycji interesu Polski. Ze względu na zaangażowanie USA na ścianie wschodniej będziemy raczej niechętni na wprowadzenie podatku cyfrowego na poziomie państwa, jak zrobiły to np. Francja czy Włochy. Tym sposobem omijają nas duże wpływy budżetowe, a polskie i europejskie firmy cyfrowe muszą rywalizować na nierównych zasadach z amerykańską konkurencją wykorzystującą optymalizację podatkową do perfekcji.
Dziękuję, że jesteście ze mną. I pomagacie rozwijać ten projekt.
Krzysztof
Trwa ładowanie...