🥚 Kwoka Balbina – bohaterka z grzędy.
Wszystko zaczęło się pewnego czerwcowego ranka. Wchodzę do kurnika i rozpoczynam obrządek. Zerkam do gniazd, a tam siedzi Balbina, jedna z moich najstarszych kurek. Siedzi rozłożysta, pióra nastroszone, oczy półprzymknięte, jakby mówiła: „Zrób jeszcze jeden krok, człowieku, a oberwiesz dziobem.”
— Balbinko, co Ty tam kombinujesz? — pytam, a ona tylko gdak! i przesuwa się o centymetr, jakby chciała ukryć coś pod sobą. No i już wiedziałam – Balbina postanowiła zostać mamą.
🐣 Etap pierwszy – kwoczenie
To się czuje od razu. Kwoka zaczyna siedzieć w gnieździe dłużej niż zwykle, nie chce jeść, gdacze nisko i chrapliwie. Gdy spróbujesz się zbliżyć — pióra w górę i obrona terytorium niczym lwica. Wiedziałam, że to moment, by działać. Wysiadująca kura potrzebuje spokoju i stałego miejsca. Zatem przeniosłam Balbinę razem z jajkami do osobnego odchowalnika — przytulnego, ciepłego miejsca, gdzie cały boks jest tylko dla niej.
🥚 Etap drugi – inkubacja, czyli 21 dni cierpliwości
Kura wysiaduje jaja przez około 21 dni. W tym czasie temperatura pod nią utrzymuje się w okolicach 37,5°C. Balbina była wzorowa – opuszczała gniazdo tylko raz dziennie, żeby się napić, zjeść i… no cóż, zrobić „to, co trzeba”. Codziennie przynosiłam jej świeżą wodę i pilnowałam czy ma paszę w zasięgu kilku kroków, żeby nie musiała daleko chodzić. To bardzo ważne.
Największy błąd początkujących? Pozwolić, by kwoka na zbyt długo opuszczała jaja – mogą wtedy się wychłodzić.
🐥 Etap trzeci – wielki finał
Trzeciego tygodnia usłyszałam coś, co zawsze wywołuje uśmiech: cichutki pisk. Są! Trzy maleńkie pisklaki, żółciutkie jak kłosy pszenicy w lipcu. Kwoka zaczęła gdakać swoim „językiem matki” — niskim, łagodnym tonem, którym uczy pisklęta, gdzie jest jedzenie, a gdzie ciepło. To naprawdę niesamowite, jak szybko pisklęta reagują – wystarczy dźwięk, a już biegną tam, gdzie mama wskazuje.
🧠 Mała lekcja z kurnika
Wysiadywanie to nie tylko instynkt – to fizjologia i psychologia w jednym. Pod wpływem hormonów (głównie prolaktyny) kura:
-
traci pióra na brzuchu – tworzy tzw. placki lęgowe, które ułatwiają przekazywanie ciepła,
-
obniża temperaturę ciała,
-
i zmienia zachowanie – staje się spokojna, ale też bardzo opiekuńcza.
Dlatego nigdy drastycznie nie przerywaj wysiadywania. To naturalny rytm życia stada. Nie strasz kwoki, nie przeganiaj siłą, nie rób jej kąpieli w zimnej wodzie - to dla kury ogromny stres.
Kiedy kura siada na jajach, zaczyna się coś wyjątkowego — nie tylko w jej świecie, ale też w życiu hodowcy. Kwoka i jej pisklęta to nie tylko uroczy widok, ale wielka odpowiedzialność. To od nas zależy, czy będą miały spokój, bezpieczeństwo i dobrą opiekę. Bo choć instynkt robi swoje, to człowiek musi zadbać o resztę — o czyste gniazdo, świeżą wodę, odpowiednią paszę i ochronę przed chłodem czy drapieżnikami. Kwoka wie, jak wychować pisklęta, ale potrzebuje hodowcy, który jej w tym pomoże.
Patrząc na Balbinę i jej maleństwa, wiem jedno: w kurniku nie ma większej nagrody niż widok kurcząt uczących się życia pod czujnym okiem mamy – i hodowcy, który czuwa obok. 🐥
Trwa ładowanie...