Piotr T. Dudek
Progi wsparcia
- Mam piątaka - mówi. - Na co mogę liczyć?
- Na współczucie.
A na co Ty możesz liczyć, inwestując we mnie swojego piątaka? Bankowo na serdeczne "dzięki" i poczucie, że kosztem opłaty parkingowej zrobiło się coś naprawdę dobrego. Poza tym mogę obiecać satysfakcję ze znalezienia się w zbiorczych podziękowaniach wieńczących wszystkie moje papierowe publikacje.
Dycha to już chleb smarowany nożem i może nawet kubek herbaty, ciepłej takiej. To paczka papieru toaletowego; dwuwarstwowego, ale zawsze. Albo prawie pół kebsa - z tych takich dobrych - lub mrożona pizza z dyskontu. Prawdziwe bogactwo.
Takiego daru nie można skwitować zwykłym "dzięki!", więc oto deal, mam nadzieję, że uczciwy: każdy miesiąc wspierania mnie tą kwotą to 5% zniżki na jedną dowolną moją książkę. A jeśli zbierze się tego ponad 100%, to zniżki przechodzą na kolejny tytuł.
Do tego oczywiście zbiorcze podziękowania na papierze przy kolejnych publikacjach i dozgonna moja wdzięczność.
Okej, okej, może nie od razu siódme niebo, ale takie dwie dyszki to krok w zdecydowanie dobrą stronę – mi w każdym razie zrobią ogromną różnicę. Natomiast jeśli Tobie nie robią żadnej, to weź się szarpnij, a może nawet nie pożałujesz.
Za tak hojne wsparcie mogę Ci obiecać, standardowo, grupowe podziękowanie w każdej kolejnej papierowej publikacji oraz 10% zniżki na dowolnie wybraną moją książkę za każdy miesiąc subskrypcji. Jeśli uzbiera się ponad 100%, zniżka przechodzi na kolejny tytuł. Brzmi fajnie? To może wstrzymaj się z patronatem na tym progu i sprawdź, co jeszcze dla Ciebie przygotowałem.^^
To co, zagramy w Piotrusia? :)
Ja wchodzę all in: imienne podziękowania dla Ciebie w następnej papierowej publikacji*, okazja, żeby napić się ze mną piwa (ja stawiam!), 10% zniżki na wszystkie moje książki za każdy miesiąc subskrypcji i wreszcie dany od serca... kot w worku.
Okej, okej, może nie od razu kot, tylko "Kot", i nie w worku, ale na papierze, ale to chyba nawet lepiej, prawda?
Mówiąc wprost, jeśli tylko mi na to pozwolisz, z radością obdaruję Cię egzemplarzem "Kota Czarownicy", oczywiście z dedykacją i autografem.
Sprawdzasz czy przebijasz?^^
* - Oczywiście o ile mój kochany wydawca zgodzi się na takie szaleństwo, i o ile nie dojdzie do sytuacji, że będę musiał dzielić tę czy inną powieść na dwa tomy tylko po to, żeby w podziękowaniach zamieścić Was wszystkich. Nie, żebym miał coś przeciwko, ale...
Niezależnie od tego, jakie są Twoje przesłanki, jeśli chociaż bawisz się myślą, by faktycznie dać mi tę stówę, to wiedz, że jesteś wspaniałym człowiekiem.
Chciałbym Ci się za to odwdzięczyć najlepiej, jak tylko potrafię. A więc: imienne wotum dziękczynne przy okazji najbliższej publikacji, w szczególnych przypadkach może nawet dedykacja, darmowy egzemplarz dowolnej z moich książek za każdy miesiąc subskrypcji. Ponadto postaram się* umieścić Cię z imienia i nazwiska (lub nicku) w którejś z kolejnych powieści jako "bohatera w tle".
* - nie ukrywam jednak, że nie zamierzam dostosowywać moich planów twórczych pod tę obietnicę, a np. w kontynuacji "Kamyków", książki fantasy luźno inspirowanej Bliskim Wschodem, nie znajdę miejsca dla Michała Dymka czy Sławka Świderskiego. Niemniej mam w planach kilka książek, w których miejsce dla Was znajdzie się z pewnością.
Jesteś prawdziwą bohaterką/prawdziwym bohaterem i właśnie tak powinien poznać Cię świat.
A ja postaram się* o to zadbać.
Jeśli zdecydujesz się na ten próg, mogę Ci zaproponować niemal dokładnie to samo, co przy progu za stówę, z tą różnicą, że noszący Twoje imię i nazwisko (lub pseudonim) bohater nie będzie "postacią w tle" w jednej z moich książek, tylko kimś zdecydowanie istotnym*. Nie głównym bohaterem, bo ci co do zasady pozostaną fikcyjni, ale postacią trzecio-, może nawet drugoplanową? Czemu nie? Oczywiście podczas pisania będę się z Tobą konsultował w sprawie tego, kim "Twoja" postać mogłaby być, jakie ma cechy, etc.
* - nie ukrywam jednak, że nie zamierzam dostosowywać moich planów twórczych pod tę obietnicę, a np. w kontynuacji "Kamyków", książki fantasy luźno inspirowanej Bliskim Wschodem, nie znajdę miejsca dla Michała Dymka czy Sławka Świderskiego. Niemniej mam w planach kilka książek, w których miejsce dla Was znajdzie się z pewnością.
Kup wsparcie na prezent!
Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Piotr T. Dudek w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponymam na imię Piotrek.
Chciałbym żyć nie tylko pisaniem, ale i z pisania. Jest to moje małe-wielkie marzenie, które również dzięki Wam, Szanowni Patroni, powoli się spełnia.
Dziękuję.
Hej,
przede wszystkim dziękuję, że zajrzałaś/zajrzałeś na mój profil. Nie wiem, czy jako człowiek i twórca okażę się warty Twojego czasu i uwagi, ale jeśli tak, nie bój się i śmiało zagaduj. Będę zaszczycony, mogąc Cię poznać.
Pisze i wydaje, więc wydaje się, że pisarz - czyli o mnie słów kilka.
Jak już wiesz, mam na imię Piotrek, jestem pisarzem (oraz redaktorem). Poza tym - jak zapewne nie wiesz - pochodzę z Beskidu Małego, jestem szczerym entuzjastą zwierząt wszystkich, literatury wybranej i dróg jedynie pustych, zwłaszcza tych wiodących donikąd. To jest pierwszy banał.
Drugi jest taki, że obecnie mieszkam i tworzę w Bochni, gdzie trafiłem, podążając za głosem serca.
Banał trzeci, największy, brzmi następująco: pisanie – prozą, wierszem, recenzją, mailem, esemesem i komentarzem – uważam za swoje powołanie i nie wyobrażam sobie życia, w którym mogłoby tego pisania zabraknąć.
Od wielu już lat żyję literaturą i to przede wszystkim wokół niej kręci się moja codzienność. Dość powiedzieć, że moją drugą, lepszą i bardziej utalentowaną połówkę – Sonię Kortę, współautorkę nie tylko "Kamyków" (o których za chwilę), ale również najlepszych rozdziałów mojego życia – poznałem właśnie na portalu literackim Nowej Fantastyki. Od kilku już lat mieszkamy razem, dorobiliśmy się nawet kota (patrz -> fota), i jesteśmy ze sobą tak szczęśliwi, jak tylko dwoje biednych, zupełnie nieżyciowych artystów-marzycieli szczęśliwymi być potrafi.
Literatura sama w sobie jest źródłem najpiękniejszej i najpotężniejszej magii świata – jeśli sięgasz po książki dla własnej przyjemności, to wiesz o czym mówię – więc fakt, że mam możliwość zarówno z tej magii czerpać, jak i wzbogacać ją własnymi inkantacjami, jest dla mnie prawdziwym spełnieniem.
Jak dotąd (03.2025) napisałem i wydałem dwie książki: bardzo ciepło przyjętą zarówno przez dzieciaki, jak i ich rodziców bajkę "Kot Czarownicy" - którą mogę polecić wszystkim miłośnikom zwierząt, głębokich wzruszeń i happy endów - oraz napisaną wspólnie z Sonią grubaśną powieść z gatunku dark fantasy, zatytułowaną "Za kamień i za ciemność". Jeśli lubicie klimaty "Baśni tysiąca i jednej nocy" oraz "Diuny", ale soczyście podlane mrokiem i szczurami, to "Kamyki" - jak pieszczotliwie nazywają naszą powieść czytelnicy - zdecydowanie są dla Was.
Prócz tych dwóch powieści, napisałem również kilka opowiadań, które znalazły się w papierowych antologiach: "Obscura", "Metro 2033: W ruinie", "Dreszcze" i innych. Najbardziej dumny jednak jestem z opowiadania "Szkodniki", które jako bonus znalazło się w "Szczurach Wrocławia: Kratach" (wydanie pierwsze, Insignis 2019), na osobiste zaproszenie autora cyklu, legendarnego Roberta J. Szmidta.
Pisanie to zarówno sposób na wyrażanie siebie, jak i swoista super-moc, dzięki której moje życie bywa naprawdę wyjątkowe, czasami wręcz absolutnie zachwycające, i z pomocą której – w co głęboko wierzę – zmieniam i nadal mogę zmienić na lepsze życie innych ludzi; mam nadzieję, że również Twoje.
Ta super-moc jest ważna jednak nie tylko dlatego, że każda kolejna publikacja, wygrany konkurs czy po prostu ciepła opinia od czytelników stanowią dla mnie źródło czystej, wręcz dziecięcej radości, ale też dlatego, że bez niej jestem tylko chorym, zmęczonym człowiekiem, który dzień po dniu przegrywa z życiem i samym sobą.
Tytułem ostrzeżenia
chciałbym zaznaczyć, że z racji moich bardzo poważnych problemów zdrowotnych - niemal całe życie choruję na przewlekłe zapalenie wątroby na tle WZW B i C, które dziesięć lat temu przeszło w marskość, która coraz bardziej destrukcyjnie wpływa zarówno na jakość mojego życia, jak i twórczość - inwestowanie we mnie wiary i pieniędzy może nie być najlepszym pomysłem.
Sprawy techniczne:
1. Nie prowadzę kursów literackich i nie oferuję "indywidualnych sesji" czy "konsultacji" dla moich Patronów. Z trzech powodów:
a) Uważam, że to bez sensu.
Internet pełen jest darmowych poradników, z których możecie skorzystać, jeśli chcecie nauczyć się podstaw. Jaki więc sens płacić za to?
b) Uważam, że nie można się nauczyć, jak "zostać" pisarzem.
W każdym razie nie takim prawdziwym pisarzem; artystą z krwi i kości, a nie rzemieślnikiem-wyrobnikiem. Z tym trzeba się urodzić. Jeśli masz talent i pasję - a to się wie, tak po prostu - to nie musisz uczyć się podstaw, bo przychodzą Ci naturalnie (a do tego masz już milion przeczytanych książek, które są najlepszymi nauczycielami), zaś sama myśli o tym, że miał(a)byś powielać czyjś styl/pomysły/schematy, zamiast rozwijać swój indywidualny talent, zwyczajnie Cię odrzuca. I bardzo dobrze, tego się trzymaj.
c) W internecie pełno jest oszustów.
Znam przypadki ludzi, którzy oferują tego typu usługi, choć sami nie mają pojęcia, jak sklecić prawidłowe zdanie, o budowaniu fabuły i kreowaniu postaci nie wspominając (jako redaktor biorę pełną odpowiedzialność za te słowa). Jest mi ta praktyka wstrętną i nie mam zamiaru jej powielać, nawet jeśli przypadkiem miałbym Wam do przekazania coś sensownego.
Co oczywiście nie znaczy, że nie pomogę. Zawsze możesz się do mnie odezwać (nawet jeśli nie jesteś moją Patronką/moim Patronem) i dać znać, co Ci leży na sercu. Niczego nie obiecuję, ale jeśli będę mógł coś dla Ciebie zrobić, to najprawdopodobniej zrobię.
2. Nie prowadzę żadnych zamkniętych grup dla Patronów, np. na facebooku. Nie wydaje mi się bowiem, żebym miał Wam coś ciekawego do zaoferowania w ramach takiej minispołeczności. Jestem artystą w najgorszym tego słowa znaczeniu, więc moim życiem rządzi chaos i drama, a efektami pracy nie będę się dzielił, póki nie zostanie ona ukończona (a nawet wtedy niekoniecznie). Do niczego zobowiązywać się w ramach działalności takiej grupy też nie zamierzam, bo i tak dałbym du... żą plamę, wiem o tym. ;) Mogę oczywiście pomyśleć o grupie dyskusyjnej, gdzie sobie pożartujemy albo pogadamy o książkach, filmach, serialach, muzyce i życiu, Waszych pomysłach, moich planach, etc. Ale - ponownie - dlaczego mielibyście za to płacić, skoro podobnych grup jest na pęczki? Niemniej, jeśli jesteście zainteresowani, po prostu dajcie znać. Zawsze też możecie stworzyć własną grupę i mnie do niej zaprosić. ;)
Cele
- 1 500 zł miesięcznie
- 1 320 zł brakuje
"żeby w kraju tym chorować,
sporo mieć należy zdrowia."*
Ja, niestety, wiem to doskonale.
Nie jest to coś, czym warto by się "chwalić", ale jednocześnie jest to coś, co definiuje mnie i całe moje życie, więc przemilczeć nie sposób. Od najmłodszych lat choruję na przewlekłe zapalenie wątroby na tle WZW typu B i C, które dziesięć lat temu przeszło w marskość. Szczęściem w nieszczęściu było to, że w wyniku tej diagnozy w 2015 roku ZUS przyznał mi rentę socjalną; pieniądze niewielkie, wręcz kuriozalne, ale pozwoliły mi się w jakimś stopniu usamodzielnić, zamieszkać z moją partnerką, przygarnąć kota i dbać o siebie na tyle, że mogłem trzymać chorobę w ryzach i wieść może nie bajkowe, ale dobre, spokojne życie.
Niestety, od kilku lat ZUS szuka pieniędzy, gdzie tylko się da, w związku z czym urządza "polowanie na czarownice" którego ofiarą padłem i ja; w 2023 roku zdarzył się "cud" i za pomocą jednego papierka zostałem wyleczony, w związku z czym straciłem rentę, a wraz z nią wszelką stabilizację, osobliwie finansową. O tym, jak katastrofalne ma to skutki choćby dla mojego zdrowia, w tym psychicznego, oraz do jakich absurdów zdolni są "lekarze" (cudzysłów w pełni zasłużony) pracujący w tej korpo... o przepraszam, instytucji publicznej, nie będę się nawet rozwodził, bo szkoda nerwów. Ale jest źle. Dość powiedzieć, że śpię jak niemowlę: co godzina budzę się z płaczem.
Takie półtora tysiąca w Złocie Polskim od Was, w połączeniu z tym, co sobie wypracujemy z Sonią jako redaktorzy dałby mi już poczucie stabilności w tych bardzo ciężkich czasach, kiedy o jakiejkolwiek stabilności mogę tylko pomarzyć. Starczyłoby już na rachunki, jakieś jedzenie lepsze niż kajzerki czy zupki w proszku i szukanie specjalistycznej pomocy, która mogłaby umożliwić mi powrót do regularnego pisania.
* - fragment nieukończonego poematu mojego autorstwa.
- 2 700 zł miesięcznie
- 2 520 zł brakuje
Chciałbym chociaż od czasu do czasu urzeczywistniać podobne scenariusze, ale - choć może zabrzmieć to kuriozalnie - obecnie jest to poza moim zasięgiem.
Z Waszą pomocą miałbym komfort "normalności", a to nie tylko przełożyłoby się na efektywniejsze pisanie, ale też być może przywróciło mi jakąś radość z życia i przegnało najgorsze lęki.
- 3 500 zł miesięcznie
- 3 320 zł brakuje
W moim wypadku raczej nie jest ono możliwe, ale mając takie wsparcie, mógłbym przynajmniej dogorywać w spokoju, otoczony miłością wspaniałej kobiety (i równie wspaniałej, choć nieco postrzelonej kotki), pisząc kolejne arcydzieło i nie martwiąc się - zupełnie zbędnymi z punktu widzenia artysty - bzdurami, jak rachunki, jedzenie czy lekarstwa.
Tak, to by dopiero było życie... Życie, w którym napisanie minimum jednej dobrej książki rocznie stałaby się już nie tyle realną możliwością, co moim obywatelskim obowiązkiem i obietnicą złożoną wszystkim Patronom.
Najnowsi Patroni
Ryzyko
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.