Szukaj
Przydatne linki
Logowanie Rejestracja Kategorie FAQ Jak to działa Baza wiedzy Kontakt z Patronite Regulamin Kup na prezentNie jesteś zalogowany
Podaruj znajomemu subskrypcję Autora TV Vagabundus w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyCzym jest TV Vagabundus i co my tu robimy...
Jesteśmy dwuosobową ekipą telewizyjną o zainteresowaniach etnograficzno-przyrodniczych. Po śmierci Tony'ego Halika na polskim "rynku" podróżniczo-filmowym powstała dziura. My mamy ambicję ją po swojemu załatać. Nie będziemy w stanie dorównać wielkiemu mistrzowi, ale ze wszystkich naszych podróżników właśnie z nim najbardziej się utożsamiamy.
Świat zmienia się w zastraszającym tempie. Do niedawna ścigaliśmy się zapamiętale z czasem, starając się zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej, ale takie egoistyczne podejście przestało nam wystarczać. Zrozumieliśmy, że najwięcej radości daje nam dzielenie się z innymi tym, co przeżyliśmy i zobaczyliśmy. Nasz kanał nie ma charakteru "vlogowego", mimo, że playlista "Vlog" na nim jest, bo kto nie lubi zaglądać na zaplecze... Ale nie vlogowanie jest naszym celem. Staramy się kręcić filmy dokumentalne pokazujące aspekty przyrody i spotkania ostatnich przedstawicieli ginących kultur, czyli rzeczy, które nas fascynowały od najmłodszych lat. Mamy nadzieję, że dzięki temu ocalimy je od zapomnienia, bo te miejsca, zwierzęta i ludzie znikają. Nie zdołamy tego powstrzymać, ale możemy zachować to w pamięci materiałów wideo i zdjęć, a przede wszystkim, możemy was zabrać ze sobą na te "spotkania".
W dzisiejszych czasach nawet marki kojarzące się powszechnie z programami dokumentalno-podróżniczo-przyrodniczymi zarówno w doborze materiałów, jak i narracji coraz bardziej "gonią sensację". Kiedy po raz pierwszy sobie to uświadomiliśmy, był to dla nas szok. Ale też zmobilizowało nas to do założenia naszego kanału. Bez zaplecza w formie wielkiej finansowej korporacji rozliczającej każdą wydaną złotówkę przez pryzmat ostatnich badań marketingowych, możemy sami decydować, co jest warte pokazania. Nie musimy prowokować jadowitych węży, żeby potem przed kamerą móc pokazywać, jakimi jesteśmy twardzielami. Nie musimy też pokazywać spotkanych ludzi w takim, czy innym świetle w zależności od tego, jaki trend moralno-polityczny jest ostatnio modny. Edukacja nie polega na sterowaniu widzem, żeby doszedł do jedynego słusznego wniosku. Mamy głębokie przekonanie, że rzeczywistość wcale nie musi być "podrasowana", żeby wywoływać efekt "wow".
Do tej pory wszystko finansowaliśmy z własnej kieszeni i nadal będziemy to robić. Żyjemy tym kanałem, o niczym innym nie potrafimy już myśleć, ani rozmawiać. Niestety samodzielne finansowanie wiąże się z potwornie frustrującymi ograniczeniami. Zarówno czasowymi (trzeba zarobić na projekty), jak i twórczymi, bo koniec końców, zawsze jest to kompromis. Możemy zrealizować mniej ambitne cele w osiemdziesięciu procentach "teraz" albo zbierać pieniądze przez kolejnych kilka miesięcy na coś ambitniejszego, ryzykując, że nasi widzowie o nas zapomną w tym czasie. Wasza pomoc finansowa pomoże nam ogromnie pchnąć ten kanał na nowe tory.
A kimże my właściwie jesteśmy...?
Norbi: Pierwszą żmiję zygzakowatą złapałem w wieku dwunastu lat, na pierwszą kobrę musiałem czekać prawie trzydzieści kolejnych. Jeśli akurat nie żrą mnie pijawki w jakiejś dżungli to siedzę przed komputerem montując kolejny film albo pisząc o wężach i innych tropikalnych potworach. Uwielbiam dżungle pełne pijawek, ciężkie wilgotne powietrze, ogłuszające brzęczenie cykad, ale ponad wszystko fascynują mnie węże, które te spowite w półmroku miejsca zamieszkują... Chociaż, może te węże to tylko taki osobisty pretekst. Sposób na wyznaczenie celu, bo taka dżungla to przeogromny wszechświat stworzeń, roślin, zjawisk ... Świat zamieszkały przez kosmitów i smoki toczące ze sobą nieustanną wojnę na wszystkich frontach...
Aga: Nie wiem kiedy dokładnie zaczęła się moja fascynacja mniejszościami, plemionami i wszelkiego rodzaju folklorem. Czy to były spotkania przy herbacie ze znajomymi babci, z których każdy miał inne korzenie: a to polskie, a to ukraińskie, a to żydowskie? Taka była moja rodzima lubelszczyzna :) A może to było na występach z moim zespołem tańca ludowego, gdy przyszło mi zatańczyć w siedmiokilogramowym, ręcznie zrobionym stroju? Pierwszy wyjazd za wschodnią granicę, jeszcze w czasach PRL, gdy świat tuż obok wydał mi się tak inny? Nie wiem. Wiem tylko, że gdy mieszkam w chacie z przeciekającym dachem gdzieś w górach Laosu, gdy jem z jednej michy z gospodarzami w Maroko, gdy poznaję tradycje napotkanej na targu w Jaisalmerze Radzastanskiej rodziny - wtedy wiem, że jestem tam, gdzie powinnam. Świat jest fascynujący i tak zróżnicowany, że umysł czasem tego nie potrafi ogarnąć. Chcę by wszyscy poznali taki świat wraz ze mną i zachłysnęli się - tak jak ja - tą niesamowitością.
PORTFOLIO ;-)
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.