Podaruj znajomemu subskrypcję Autora ADAM JAZWIECKI w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyChciałem być dziennikarzem, kiedy byłem w szóstej klasie szkoły podstawowej, czyli miałem lat 13. Zostałem. Pierwszy artykuł, podobno bardzo poważny, został opublikowany w „Dzienniku Zachodnim”, kiedy miałem lat 21. Skończyłem Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, miasto dało mi swoje humanistyczne światło na zawodową drogę. Później był katowicki „Sport”, gdzie nauczyłem się klasycznej reporterki w tempie wartkiego potoku podczas ulewy. Sporty motorowe były i są moją pasją do dziś. Praca w „Sporcie” to prawie połowa mojego życia zawodowego, potem zostałem szefem tygodnika Panorama, a następnie tygodnika Wieczór. W międzyczasie publikowałem i dalej to robię felietony TYLKO W LEWO na łamach „Tygodnika Żużlowego” i angielskiej „Speedway Star”, bo właśnie taki sport, jak żużel jest od 1973 roku moim zawodowym pracohobby. Cieszą mnie zaproszenia ze stacji telewizyjnych, a ja „sprzedaję” co wiem, co mam w głowie o sporcie nie tylko na kółkach. Możecie mnie czasami dostrzec w Canal+, Onecie, WP, Interii albo w nSport czy Motowizji. Lubię te incydenty. Kocham też radio, choć duszą jestem racze gazeciarzem. Molem książkowym.
Od 1973 roku zajmuje się sportem przez duże S. Spędziłem tysiące godzin na podróżach po świecie, z jednej strony jako dziennikarz, z drugiej opiekun reprezentacji Polski na żużlu. Pamiętam zapach metanolu m.in. na Wembley, Ullevi, Vojens, Landshut, Lonigo, Lublany, Równego, Pragi czy Wiener-Neustadt. Gościliśmy w domu wiele gwiazd, z którymi do tej pory się przyjaźnie. Byłem świadkiem zmian w sporcie motorowym na kilku kongresach Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM).
Byłem też mocno związany z tenisem stołowym. Z Andrzejem Grubbą i Leszkiem Kucharskim oblecieliśmy świat. Dopingowałem Józkowi Łuszczkowi w biegach, podobnie m.in. Wojciechowi Fortunie. To były wspaniałe podróże, godziny rozmów i czystej sportowej adrenaliny. Całe moje życie dedykowałem pasji jaką jest pisanie o sporcie, choć… pozostało w nim sporo przestrzeni na wywiady, felietony i reportaże o kulturze i muzyce. Sport i kultura, obok polityka i podróże, bliskie, dalekie.
Już na studiach sympatyzowałem mocno z PIWNICĄ POD BARANAMI, Ewą Demarczyk, Mieczysławem Święcickim, Zygmuntem Koniecznym, TRUBADURAMI, a w szczególności z wielkim fanem speedway’a Marianem Lichtmanem. O tym też piszę, bo anegdoty z tego okresu są soczyste, a mało kto zna i pamięta wydarzenia zza kulis, z boku, bo ja szukam ciągle czytelników. Mam ich zresztą z wzajemnością. Rozumiemy się mentalnie i razem pędzimy po obszarach swoich pasji.
To wszystko znaleźć możecie i znajdziecie na moim blogu. To jest świat, gdzie szczere spojrzenie na żużel, komentowanie najciekawszych wydarzeń sportowych, łączenie faktów z życia ze sportem znajdują swoje miejsce. Tak będzie, dopóki sił mi starczy, spieszę się, czas ucieka a towaru przybywa.
Teraz pracuję nad książką, która będzie ukoronowaniem mojego żużlowego życia. W jednym miejscu wszystko co każdy z fan żużla powinien wiedzieć. Bez statystyk – są wszędzie – to będzie podróż „nie tylko w lewo” w moim, żmudnie wypracowanym stylu, barwnie, do poczytania... byle gdzie, ale nie byle jak. Robię co mogę, cenię sobie każdego czytelnika od zawsze. Oni wiernie nie zawodzą.
Do dołączenia do Patronite i poszukania Patronów zachęcił mnie starszy syn Maciej. Będzie mi przyjemnie na sercu, jeśli moja praca znajdzie uznanie, zaciekawi, wciągnie w kolejne sezony.
Moim głównym celem jest kontynuacja wewnętrznej pasji, bez finansowania z zewnątrz. Wierzę, że to co robię ma sens i znajduje uznanie wśród odbiorców. Dzięki wsparciu będę mógł swobodnie wykonywać moją pracę, a wy z niej korzystać. Dziękuję. Pozdrawiam. Jesteśmy razem.
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.