Avatar użytkownika

Aleksandra Arabasz

Opcja wsparcia finansowego jest niedostępna!

O autorze

Jestem plastykiem-charakteryzatorem-wizażystą. Prowadzę swoje Studio Charakteryzatorskie w Olsztynie, gdzie upiększam, charakteryzuję i szkolę. Marzę o tym, aby zostać wizażystą klinicznym, który zamiast robić blizny, to je maskuje. Chcę też zrobić chociaż jedną postać dla Marvel Studio. Ciągle szukam znaczenia słowa "perfekcyjny".

Nazywam się Aleksandra Arabasz. Mam 23 lata.

Jestem dyplomowanym PLASTYKIEM o specjalności TECHNIKI SCENOGRAFICZNE i specjalizacji CHARAKTERYZACJA I WIZAŻ. Skończyłam także Policealną Szkołę Teb Edukacja na kierunku "wizaż i stylizacja paznokci". Zrobiłam pełno kursów, m.in. u Ewy Gil, Wioletty Wypijewskiej, Daniela Sobieśniewskiego, Tatiany Jabłońskiej, Stuarta Conrana, Cezarego Kostrzewskiego. Uczyłam się od Anny Adamek oraz Janiny Dybowskiej - Person. 
Praca twórcza jest całym moim życiem. Ciągle rozwijam swoje zainteresowania i kształcę się w zawodzie plastyka-charakteryzatora. Dodatkowo uczę się tkać peruki, montiury i tresy metodą filmową. Wizaż jest moją drugą pasją życia.

 

Jestem właścicielką ALEKSANDRA ARABASZ - STUDIO CHARAKTERYZATORSKIE, które ostatnio zostało Instytucją Szkoleniową i stara się o akredytację MEN.

 

arabaszbaner

 

 

Dodatkowo:

-pracuję jako charakteryzator w telewizji TVP3 Olsztyn

-wykonuję maski, odlewy oraz elementy kostiumów 

-maluję do teledysków, spotów reklamowych,  koncertów ("Bass Astral x Igo", "Arena Festival film&music"), panny młode na ich święta i wszystkich, którzy potrzebują makijażu (m.in. polityków - Antonii Macierewicz, Anna Zalewska)

-od czasu do czasu udaje mi się załapać na plan serialu ("Pensjonat nad Rozlewiskiem"), a w najbliższej przyszłości (mam nadzieję) filmu

-jestem stylistą paznokci

-uczę w Centrum Nauki i Biznesu "Żak" 

-od czasu do czasu promuję markę Collistar w sieciach Douglas w Olsztynie

-wykonuję charakteryzacje na różne okazje i do różnych projektów (np. "Książka żyje...Naprawdę!" lub "Trochę kultury...z lektury!")

-maluję do pokazów mody 

 

www.aleksarabasz.eu

 

Oto najlepszy teledysk, w którym odpowiedzialna byłam za makijaże:

 

 

Kocham uszczęśliwiać ludzi poprzez odpowiednią korekcję ich wyglądu. Ciało i twarz traktuję jak płótno malarskie i  to na nim tworzę zarówno efekty specjalne, jak i prostetykę, rysunki, czy sam makijaż. Zresztą, sami możecie zobaczyć kilka moich prac zaglądając do galerii :) 

 

Zdarza mi się też używać normalnych płócien malarskich. Stworzyłam kiedyś nawet kopię obrazu jednego z moich ulubionych artystów, Gierymskiego - Most w Monachium.

 

 

Mam pełno przygód w życiu i milion pomysłów na minutę. Wszystko to staram się spisać w książce, która będzie zatytuowana "Echolokacja". Co do książek, to chciałabym wydać swój własny podręcznik makijażowy. 

 

Fragment "Echolokacji":

 

Któregoś pięknego razu przypadkiem wkopałam swoje koleżanki ze szkoły w zrobienie postaci w temacie „Bohaterowie leśmianowskich światów”. Niby nic groźnego, ot, zabawna historia, gdy chciałyśmy z Karolinami przeforsować temat dyplomowy, który nie przypadł nam do gustu, na taki, który uważałyśmy za genialny. Szkoda, że wypalił tylko częściowo. Wracając jednak do rozmowy z Panią Dyrektor, niewiele myśląc, gdzieś w połowie konwersacji, odkopałam w głowie temat jednej z lekcji z podręcznika od polskiego w liceum i rzuciłam go dla przykładu w eter. Temat się spodobał, dostałyśmy zarządzenie zrobienia postaci. A ja zostałam chodzącą legendą, z tym że wszyscy chcieli mnie zabić. Tak było w grudniu i przez cały okres przygotowawczy, gdy wszyscy mieli nadzieję, że grono pedagogiczne jednak zapomni o temacie. W głębi serca, to się cieszyłam i pękałam z dumy. Postanowiłam zrobić „Zmierzchuna”. Zrobiłam projekt, ulepiłam mu piękne kurze łapki i odlałam je z lateksu. Zapomniałam jednak kupić piór. Przed spotkaniem z Karolinami na warszawskiej „patelni” (bo miałam jeszcze chwilę), postanowiłam je zakupić w jakiejś najbliższej kwiaciarni, bo szczerze mówiąc nie miałam pomysłu, gdzie mogę granatowe pióra dostać. Zasięgnęłam rad Mamy Karoliny i podreptałam w kierunku Alei Jerozolimskich i palmy ciągnąc za sobą walizkę i przywiązany do niej manekin. Szłam, szłam i szłam, a palmy ani widu, ani słychu. Zaszłam więc do sklepu typu Żabka w celu zakupienia sobie loda i wody. Ponarzekałam chwilę z panią przy kasie i postanowiłam spytać, czy nie wie, gdzie w okolicy znajdę najbliższą kwiaciarnię.

-Najbliższa to gdzieś na Alejach Jerozolimskich jest, tam musi Pani iść – zbystrzałam. Przez głowę przemknęło mi standardowe pytanie „to gdzie ja KUR** jestem?”. Żeby nie dać po sobie poznać, że znowu pomyliłam kierunki, spytałam panią

-To w kierunku palmy, tak?

-Tak! – potwierdziła. Podziękowałam grzecznie, wyszłam ze sklepu i odebrałam telefon.

-No Olcia, gdzie jesteś? Bo my już na patelni! – usłyszałam radosny głos Mamy Karoliny.

-Karola, nie mam pojęcia. Czekaj – rozejrzałam się nerwowo po okolicy idąc w stronę, z której przyszłam. Dostrzegłam nazwę ulicy – Na Marszałkowskiej. Już do Was idę, będę za kilka minut

I wtedy mnie olśniło. Wyszłam nie tym przejściem, co trzeba. Poszłam nie w tę stronę, co trzeba. Piór nie znalazłam. Głupia ja. Ale drogę powrotną chociaż znalazłam.  

 

 A prywatnie jestem artystką, gadułą, dziewczyną z ambicjami, zawsze stawiam na swoim, jestem szczera, kocham śpiewać, gotować i boję się gryzoni i owadów. No i mam klaustrofobię.

 

Co tu robię? 

Nie oszukujmy się, chciałabym spełnić swoje największe marzenie - charakteryzować do filmów Marvel Studio, wydać dwie książki i zrobić kurs z makijażu klinicznego. Awykonalne? Bynajmniej! Ale potrzebne mi jest do tego kilka rzeczy. 

1. Kurs makijażu klinicznego w szkole Jolanty Wagner - marzenie do spełnienia "na pilne". Drogi jak diabli, terminy w 2018r. Koniecznie muszę się na niego dostać!

2. Uzbierać pieniądze na wydanie książek. Znaleźć wydawcę. Kompletnie nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać

3. Najważniejsze. 7-tygodniowy kurs w Neill Gorton Prostetic Studio i osiągnięcie tytułu Technika Charakteryzacji z Animatroniką w najlepszej szkole charakteryzacji w Anglii. Kosztuje prawie 8000 funtów. 

 

I właśnie tu zgłaszam się do Was Patroni! Pomóżcie mi proszę spełnić te trzy marzenia! Chciałabym móc wykorzystać swoje życie w pełni, ale jak zawsze, na przeszkodzie stoją pieniądze. Z Waszym wsparciem marzenia mogą stać się jeszcze bardziej realne (a przynajmniej spełnić się szybciej :) )