Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Dantejskie Sceny Podcast w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kuponyDobra, słuchajcie, pewnego razu poszedłem do urzędu skarbowego i wszystko bezboleśnie i szybko tam załatwiłem – i to jest prawdopodobnie jedyny w moim życiu moment niezasługujący na zapisanie dla potomnych. Wszystko inne, co mnie w życiu spotkało, to niekończące się pasmo absurdalnych sytuacji, toteż zostałem swoim skrybą w trybie ekskluzywnym, bo na NFZ takowych nie przyznają, a nawet gdyby przyznawali, to pewnie byłby jakiś okrutnie niemrawy, co bym go musiał na bank sam uczyć pisać i z własnej kieszeni mu rzucać na pióro i pergamin co miesiąc. Dantejskie sceny to pokraczne scenki z mojego życia, przemyślenia o Japonii i Polsce, recenzje, blog, dziwne jedzenie z Japonii, wpisy o folklorze, historii i - mam nadzieję - o wiele więcej, z Twoją pomocą *znacząco mruga okiem*.
Swój żywot wiodę obecnie w Japonii, ucząc angielskiego, choć zdarzyło mi się uprawiać ten fach także na polskiej ziemi, po której stąpałem także jako wokalista zespołu rockowego, student filologii angielskiej, kelner na obczyźnie i typ w butach, w jakich nie wpuszczają do klubów i Bogu dzięki, bo nie trawię klubów. Ze wszystkich moich pasji, pisanie jest najstarszą i największą – kiedy inne dzieciaki kopały w piłkę, ja klepałem fanfiki „Gwiezdnych Wojen”, przez co potem miałem liczne nieprzyjemności na WFie i raz to nawet pan Sztacheta przyrównał mnie do drzewa, co musiało być dla niego bardzo wyczerpujące intelektualnie.
"Dantejskie Sceny" napisałem jako książkę, ale w żadnym wydawnictwie jej nie chcieli, więc jestem zmuszony wierzyć, że świat nie jest gotowy. Ale może Ty jesteś. I Ty i Ty i tamten z tyłu też. Gorąco wierzę, że wszystko, co nas w życiu spotyka, nawet złego, prędzej czy później prowadzi nas do czegoś dobrego, więc może tak miało być - podcastu słucha już więcej osób, niż bym się spodziewał, bloga na Facebooku (czyli bazę całego projektu) śledzi już więcej osób, niż liczba osób nieironicznie oglądająca filmy Patryka Vegi (potrzebne źródło), więc kto wie - być może razem uda nam się udowodnić, że ni ch*ja nam niepotrzebny żaden dom wydawniczy, bo uda się ten dom dla "Dantejskich Scen" zbudować z tych, hehe, cegiełek, jakie Patronite oferuje.
Absolutnie nie myślę o zastąpieniu pracy wpływami z Patronite, bo ludzie kochani, ja w tej Japonii mieszkam z bobasem i Żonkilem wspaniałym, więc nie będę nam odcinał stałego dopływu ryżu naszego powszedniego, ALE obecnie pracuję 6 dni w tygodniu, a pomysłów na rozwój "Dantejskich Scen" mam dużo więcej, niż czasu. Celuję zatem w to, by Patronite wykupił mnie z niewoli 6-dniowego tygodnia pracy i dał mi możliwość zamiany jednego z nich na dzień poświęcony na prowadzenie "Dantejskich Scen". Moją największą ambicją jest popękać wszystkie wasze brzuszki (w sensie, że ze śmiechu), więc jeśli chcecie mnie w tej misji wspomóc, to chętnie oskarżę Was o współudział. Całe życie przyciągałem wariatów, to choć raz mam nadzieję, że tych pozytywnych.
To ja, zastanawiający się, czy dodawanie majonezu do zupy to zboczenie (nie)
Także dzień dobry, jestem Łukasz, zakochany w Japonii i jej dziwactwach, ukształtowany pamiętliwą rzeczywistością lat 90-tych, wyglądający jak Harry Potter, stawiający na równi wartość kloacznej komedii i głębokiej poezji, gorący zwolennik teorii, że cokolwiek człowiek robi, nie powinno to trafiać do szuflady, no chyba że ktoś produkuje przegródki szufladkowe, to wtedy tak. Zapraszam na... Dantejskie Sceny!
Wesprzyj działalność Autora Dantejskie Sceny Podcast już teraz!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.