Czy to dziwne zbiegi okoliczności, czy przeznaczenie, sprawiają, że wszystko co dla mnie w życiu ważne odnajduję... na ulicy?
Pewnego dnia, jako jeszcze całkiem mała dziewczynka, szłam z tatą po mieście. Nagle w przejściu podziemnym zobaczyłam mężczyznę, który grał na harfie.
- Co to? - spytałam, wskazując na instrument.
- To harfa.
- No to ja będę na tym grać. Tak jak ten pan.
Od tej pory nie dałam już rodzinie spokoju, dopóki nie zapisali mnie do szkoły muzycznej. Przez kilka lat zdzierając opuszki palców męczyłam harfę do utraty tchu (mojego i jej).
Minęło kilka lat, stałam się 'już prawie dorosłą' nastolatką i znalazłam na ulicy... teatr, a właściwie ogłoszenie o naborze do studia teatralnego. Poszłam na pierwsze zajęcia i przepadłam z kretesem. Tak pokochałam pracę ze słowem, z głosem, z ciałem, że postanowiłam skręcić z obranej wcześniej ścieżki. Podążałabym tą teatralną drogą, gdyby nie to, że zaczęło mi brakować muzyki, harfy... więc wróciłam do studiowania muzyki i wciąż to kontynuuję.
W międzyczasie, znowu na ulicy, znalazłam plakat informujący o warsztatach gry na harfie barokowej. W instrumentach historycznych odpowiadało mi wszystko - brzmienie, kształty, rozmiar, waga, kolor. Po prostu to były te harfy, które mi się śniły, a o których istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Odkryłam dla siebie świat muzyki dawnej. Te harfy są na tyle małe, że można z nimi wędrować przez Świat, grając wszędzie i z każdym. To jest moje marzenie - nauka gry na tych instrumentach i zakup takiej harfy.
Mijały lata. Tak jak tamten pan, którego widziałam jako dziewczynka, zajęłam się streetart'em na deptakach Europy. Któregoś razu podszedł do mnie opowiadacz, który przygotowywał na festiwal opowiadaczy historię o harfiście - Królu Orfeo. Zaproponował mi współpracę. Zagrałam do jego opowieści, a podczas prób zaczęłam opowiadać i ja. Znalazłam miejsce, gdzie mogłam łączyć słowo, gest, muzykę, granie, śpiewanie. Miejsce, gdzie spotkały się wszystkie moje pasje artystyczne.
Właśnie tym się dziś zajmuję.
Wiedzę muzyczną i teatralną zgłębiałam w:
Moskiewskim Państwowym College’u Muzycznym im. F. Chopina (Rosja)
Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie
Akademii Sztuki w Szczecinie
Conservatorio Superior de Musica de Valencia (Hiszpania) - w ramach stypendium
Studio Teatralnym Tomasza Zadróżnego (obecnie Teatr Baza)
Neuroteatrze - studio teatralnym w Moskwie (Rosja)
Akademii Praktyk Teatralnych Gardzienice
Obecnie uzupełniam studia na Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu i staram się o stypendium, które pozwoli mi poszerzyć moją wiedzę o harfach barokowych na uczelni włoskiej .
Brałam udział w licznych kursach i klasach mistrzowskich prowadzonych przez najwybitniejszych harfistów i opowiadaczy z całego świata. Uczestniczyłam w konkursach i festiwalach krajowych oraz zagranicznych.
W 2014 roku zdobyłam główną nagrodę 35 Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w Nurcie OFF, za koncert teatralizowany 'Termostaty’, który współtworzyłam w duecie Piła i Harfa.
Co ich łączy? Haendel, Vivaldi, Debussy, Czajkowski, Kochanowski i Rej, Leonardo da Vinci, Donatello, Boticelli i Rafael... żyli w różnych czasach, działali w różnych dziedzinach sztuki.
Wszyscy oni mieli mecenasów!!! Osoby, które ich wspierały w tym jakże niepewnym artystycznym zawodzie-pasji.
Wysoko mierzę porównując się do nich? A dlczego nie? Sky is the limit. Trzeba wzorować się na najlepszych.
Mam nadzieję, że dzięki Patronite i dzięki moim przyszłym Patronom i Mecenasom będę mogła nauczyć się więcej, grać częściej, opowiadać ciekawiej. Dlaczego?
Bo z Waszą pomocą, nie będę musiała jechać na saksy ;) Grać na ulicy będę już tylko dla przyjemności bezpośredniego obcowania ze słuchaczami i przygody. Dzięki Wam będę mogła pojechać na warsztaty gry i warsztaty opowieści. Wierzę w to, że z Waszą pomocą drodzy Patroni, będe mogła zająć się swoją pasją - opowiadaniem i muzyką.
W zamian chcę dzielić się z Wami tym co kocham robić. Chcę byście widzieli jak pomoc wpływa na mój rozwój, dając czas na tworzenie. Dlatego co miesiąc każdy z Patronów otrzyma dostęp do nagrania lub filmu - krótkiej historii lub utworu, nad którym aktualnie pracuję albo ostatnio opracowałam.
Harfy pedałowe mają najczęściej 46 lub 47 strun. Jak widać na zdjęciu - harfa ma pedały. Jest ich 7. Najprościej wytłumaczyć to tak, że struny są jakby białą klawiaturą fortepianu. Pedały są jak czarne klawisze fortepianu - służą do podwyższenia lub obniżenia dźwięku strun o pół tonu. Od pedałów poprzez kolumnę przeprowadzone są dźwignie, które zmieniają położenie widełek - haczyków na górze harfy, które z kolei dociskają struny, zmieniając ich długość - tym samym wysokość brzmienia. To właśnie między innymi przez ten skomplikowany mechanizm, harfy po pewnym czasie muszą przejść na emeryturę. Harfy pedałowe nie żyją tyle co skrzypce Stradivari. Ich czas świetności mija po ok. 40 latach.
Moja harfa ma ponad 60 lat. Jak na harfę jest baaardzo stara. Ma piękny dźwięk, lecz jej mechanizm już mocno szwankuje - słychać pobrzękiwanie metalowych części. Również drewno nie jest w idelanym stanie, zaczyna mieć straszne zmarszczki - pęknięcia. W jej wieku to normalne. Jednak, jeśli chcę na niej nadal grać, to powinnam zafundować jej lifting, mikrodermabrazję i zabiegi laserowe (a tak na poważnie to powinna odwiedzić lutnika).